Chorzy na COVID-19 umierają samotnie, w izolatkach lub na anonimowych łóżkach w salach wystawowych przekształconych w szpitale. Pożegnanie z bliskimi, o ile się uda - na wideoczacie. Takie wiadomości napływają z USA, gdzie jest 139 tys. zakażeń, 2,4 tys. zgonów, a mówi się nawet o 100 tys. ofiar. W Polsce tempo epidemii nie rośnie, ale dane są cząstkowe
„Powiedziałam na FaceTime żonie 47-latka, że on umiera – napisała w niedzielę 29 marca 2020 na Twitterze nowojorska pulmonolożka Anna Podolanczuk.
Kończy się właśnie 68. dzień pandemii, licząc od 22 stycznia, gdy zakażonych w Chinach było 571 osób i świat zaczął się niepokoić zagrożeniem, 36. dzień od 21 lutego, gdy we Włoszech pojedyncze przypadki zakażenia skoczyły na 21, 26. dzień od potwierdzenia pierwszego przypadku w Polsce i 16 dni od momentu, w którym liczba stwierdzonych zakażeń przekroczyła u nas 100.
Odsłaniają się kolejne konsekwencje epidemii. Zamrożenie kontaktów społecznych prowadzi do dramatów ostatnich chwil tych, którzy padają jej ofiarą i ich najbliżsi.
Chorzy na COVID–19 odchodzą samotnie, w izolatkach lub na anonimowych łóżkach w salach wystawowych przekształconych w tymczasowe szpitale, a komunikacja z bliskimi jest możliwa tylko dzięki internetowi. Zdarza się, jak w przypadku opisanym kilka dni temu przez „Guardiana”, że żona rozmawiała na wideoczacie z mężem, kiedy zaczęła się jego agonia. W Kanadzie Merle i Dee Tofte, rodzice piątki dzieci, zmarli w osobnych pokojach, ale był przy nich szpitalny kapelan, a dzieci i wnuczęta mogły się z nimi pożegnać – każde przed swoim ekranem. „Złamało mi to serce, ale do końca życia będę wdzięczna szpitalowi za tą możliwość” – mówiła Michelle, ich córka.
Bilans niedzieli w Polsce to cztery kolejne zgony – tym razem w szpitalach na Górnym Śląsku i w Małopolsce:
Wszyscy pacjenci mieli choroby współistniejące. Oficjalnie do ofiar koronawirusa zostały zaliczone łącznie 22 osoby. Statystyki polskich zgonów budzą jednak poważne wątpliwości.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, zakażony jest 4-letni syn Chińczyka, który kilka dni temu zmarł w swoim mieszkaniu w Warszawie. Oznacza to, że przyczyną śmierci tego 42-letniego pastora baptystów też najprawdopodobniej był koronawirus. To kolejna poszlaka, że ofiar SARS-CoV-2 jest więcej, niż się podaje oficjalnie. Nie jest to zresztą wyjątek na tle krajów europejskich – np. Francja nie bada i nie liczy do statystyk zmarłych w mieszkaniach czy w domach opieki.
W niedzielę 29 marca 2020 przybyły 224 zakażenia potwierdzone testami, w sobotę było ich więcej - 249. W poprzednich ostatnich czterech dniach liczba dziennych zakażeń pozostawała na poziomie 150-170 przypadków.
Stwierdzenie o dziennej liczbie zakażeń nie powinno być mylące, dotyczy wyłącznie podanych tego dnia oficjalnych danych. Zakażenia nastąpiły oczywiście wcześniej.
Laboratoria nie wyrabiają się z testami na koronawirusa. Zatory w niektórych są 2-3-dniowe. Faktyczna liczba przypadków jest wyższa – napisał na Twitterze immunolog dr Paweł Grzesiowski. Potwierdza to nieoficjalne informacje o korkach w laboratoriach, które otrzymało OKO.press.
Oficjalnie potwierdzonych zakażeń mamy w Polsce 1862 w tym:
Rozwój epidemii w Polsce ilustruje wykres łącznej liczby przypadków w kolejnych dniach.
Ten wykres wygląda groźnie, ale wciąż daleko mu do galopującego tempa epidemii w najbardziej zagrożonych krajach, gdy liczba przypadków podwajała się co dwa-trzy dni. Niedzielny wynik jest dwukrotnie większy od stanu z 24 marca (901), co oznacza, że
podwojenie liczby zakażeń nastąpiło po 5 dniach. Jak na typowe tempo koronawirusa to "aż pięć dni".
OKO.press systematycznie porównuje tempo rozwoju epidemii w Polsce z siedmioma krajami: pięcioma największymi państwami UE plus Austrią. Dodajemy też USA, kluczowe dla dalszych losów pandemii.
Aby uzyskać porównywalność danych, podajemy sumę osób zakażonych w kolejnych dniach od przekroczenia przez każdy z tych krajów liczby 100 zakażeń (we wszystkich przypadkach nastąpiło to wcześniej niż w Polsce).
16. dzień od przekroczenia progu 100 zakażeń przyniósł 224 nowe przypadki. To dużo, ale znacząco mniej niż w analizowanych krajach. Wirus rozszalał się już na dobre w analogicznym 16. dniu:
W swoim 16. dniu skoczyły też górę:
Pięć przypadków zakażenia wśród lekarzy i pacjentów wykryto w Bydgoszczy, w Szpitalu Uniwersyteckim im. dr. Jana Biziela. Trzeba było zamknąć klinikę neurochirurgii i neurologii.
W Dolnośląskim Centrum Chorób Płucnych we Wrocławiu jest już zakażonych 46 osób z personelu medycznego. Szpital wstrzymał przyjęcia.
To kolejne ogniska choroby, które mogą być szczególnie niebezpieczne, bo paraliżują pracę instytucji, które mają nas ratować przed epidemią. W sobotę donosiliśmy o 60 zakażeniach w Domu Pomocy Społecznej w Niedabylu i nowych zakażeniach w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie.
Podczas gdy zakażenia z bezpośrednich kontaktów społecznych wydają się w Polsce ograniczone, rosną przypadki transmisji wirusa w instytucjach opiekuńczych (w tym opieki zdrowotnej).
Stabilizuje się liczba osób, które państwo uznaje za chorych lub zagrożonych chorobą – jest ich razem aż 323 798, ale zmieniają się proporcje. Ubywa osób pod najsłabszą formą kontroli (nadzorem epidemiologicznym), za to liczba kwarantann po kontakcie z osobą zakażoną przekroczyła 100 tysięcy. Osób, które wróciły z zagranicy pod kwarantanną jest 169 tysięcy.
W ciągu ostatniej doby wykonano minimalnie mniej testów niż w sobotę - 4,4 tys. W sumie od początku epidemii przebadano 42 783 próbek, wykrywając 1862 zakażenia. Oznacza to, że aby wykryć jeden przypadek zakażenia, wykonuje się w Polsce 22,5 próbki. To mniej niż w połowie marca, ale wciąż dużo w porównaniu z innymi krajami, co może oznaczać, że - jak analizowaliśmy wcześniej - intensywność epidemii w Polsce jest stosunkowo mała. W niedzielę swoje statystyki podało brytyjskie ministerstwo zdrowia: 127 737 testów i 19 522 wykryte przypadki.
Aby wykryć jeden przypadek wykonuje się w Wielkiej Brytanii średnio 6,5 testu, czyli trzy i pół raza mniej niż w Polsce.
Podczas gdy Stany Zjednoczone informują o kolejnych dziesiątkach tysięcy przypadków, we Włoszech i w Hiszpanii kolejny dzień z rzędu widać oznaki, że wirus odpuszcza. Już ponad 150 tys. ludzi na świecie wyzdrowiało, ale ponad pół miliona jest chorych.
W niedzielę o 22:40 stan epidemii globalnej wyglądał tak:
Kolejny dzień rosły słupki wykrytych w USA przypadków SARS-CoV-2. Późnym wieczorem było ich ponad 135 tys. Dramatyzm sytuacji podsumował główny rządowy ekspert ds. epidemii, dr Anthony Fauci, który powiedział w niedzielę w CNN, że jego zdaniem na koronawirusa może umrzeć w Stanach aż 100 tys. osób. Dzień wcześniej w rozmowie z dziennikarzem Fauci stwierdził, że USA znalazły się w sytuacji, w jakiej nie były do stu lat, czyli od pandemii grypy hiszpanki.
W najbardziej dotkniętym stanie Nowy Jork liczba zakażonych wyniosła w niedzielę ponad 60 tys., zmarło prawie tysiąc osób.
Burmistrz miasta Nowy Jork Bill de Blasio ogłosił, że 5 kwietnia miastu zabraknie respiratorów i innego potrzebnego sprzętu. Do Nowego Jorku płynie amerykański okręt szpital USNS Comfort z tysiącem łóżek na pokładzie. Wybiera się tam również prezydent Donald Trump.
Kolejny dzień spada liczba nowych przypadków w tych trzech krajach Europy najbardziej dotkniętych, jeśli chodzi o liczbę przypadków na milion.
We Włoszech zanotowano ich 5217, dzień wcześniej 5974. Spadła również liczba zgonów – z 889 do 756. Rośnie też liczba osób uznanych za wyleczone – jest ich już 13 tys. Aktywne przypadki to 73 tys. osób., i ta liczba również wzrasta z mniejszą intensywnością.
Wiceminister zdrowia Pierpaolo Sileri mówi jednak, że Włochy wciąż znajdują się w szczycie epidemii i zdecydowany spadek będzie miał miejsce dopiero za tydzień do 10 dni. Od tygodnia rząd zaostrzył ograniczenia w wychodzeniu z domu, praktycznie zatrzymując działalność gospodarczą i usługową oprócz tej niezbędnej.
Takie same restrykcje będą obowiązywały od poniedziałku w Hiszpanii przez następne dwa tygodnie. I tam liczba nowych zakażeń powoli wyhamowuje: w sobotę było ich 7516, w niedzielę 5564.
Sytuacja w hiszpańskich szpitalach jednak jest wciąż tragiczna. Dr Ana Giménez z madryckiego szpitala Infanta Leonor mówiła „Guardianowi”, że w jej szpitalu na 265 łóżek jest dziś 700 pacjentów. „Setki ludzi siedzą na krzesłach albo leżą na podłodze”. Brakuje również strojów ochronnych dla personelu. „W obliczu koronawirusa jesteśmy nadzy” – stwierdziła dr Giménez.
Liczba wszystkich zarejestrowanych przypadków SARS-CoV-2 w Hiszpanii zbliża się do 80 tys. i niedługo przebije Chiny. Zmarło 6606 osób – dwa razy więcej niż w Chinach.
We Francji szybkie pociągi TGV zostały przekształcone w mobilne oddziały intensywnej terapii. Będą transportować chorych do szpitali, w których znajdzie się dla nich miejsce.
Minister finansów niemieckiego landu Hesja Thomas Schäfer popełnił samobójstwo. Jak podają media, miało to związek ze stresem związanym z gospodarczym wyzwaniem, jakim jest epidemia.
Mer Moskwy Siergiej Sobianin nakazał wszystkim mieszkańcom izolację. W Moskwie odnotowano już ponad tysiąc przypadków zachorowań, o 200 więcej niż w sobotę.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze