Według danych miesięcznych z Rejestrów Stanu Cywilnego w 2020 roku zanotowano w Polsce 478 658 zgonów. To o 73 710 więcej niż średnio w latach 2016-2019.
W porównaniu z rokiem 2019, w którym według danych RSC zmarło 410 981 osób, w roku pandemii zmarło o 67 677 osób więcej, co oznacza wzrost o 16,5 proc. Najgorszy był listopad 2020 – zmarło prawie dwa razy więcej (o 97,2 proc.) niż w listopadzie 2019.
Dane tygodniowe z 53 tygodni 2020 roku są jeszcze wyższe: 486 084 zgony (ale 53 tygodnie to o pięć dni więcej niż 366 dni roku – 2020 był rokiem przestępnym).
Porażające liczby – bo oznaczają one, że taki był rzeczywisty koszt pandemii mierzony ludzkim życiem. To tak, jakby w 2020 roku z powierzchni Polski zniknęło miasto wielkości Konina.
Co więcej, wszystko wskazuje na to, że był to jeden z największych „krajowy” koszt pandemii w Unii Europejskiej.
Te liczby mogą jeszcze wzrosnąć, bo dane o zmarłych spływają czasem tygodniami, ale postanowiliśmy sprawdzić, o ile wzrosły zgony w Polsce w porównaniu z innymi krajami.
Zobacz, jak to policzyliśmy
Wybraliśmy te kraje, które miały w ubiegłym roku najwięcej nadmiarowych zgonów: Hiszpanię, Bułgarię, Czechy, Belgię. I te, które miały ich najmniej: Łotwę oraz Norwegię (nie jest w UE, ale raportuje dane do Eurostatu). Dodaliśmy kraj ze środka stawki, czyli Szwecję, której odmienna strategia walki z pandemią na wiosnę (mniej ograniczeń) budziła takie zainteresowanie. Porównaliśmy ich sytuację z naszą. Użyliśmy polskich danych z GUS, bo to one są raportowane do Eurostatu.
Ponieważ rok 2020 jest liczony jako 53 tygodnie ISO (międzynarodowy standard liczenia lat w podziale na tygodnie), a 2019 jako 52 tygodnie, aby uzyskać porównywalne dane nie liczyliśmy pierwszego tygodnia 2020 roku, kiedy jeszcze nie było pandemii.
Oto, jak wygląda porównanie liczby zgonów w 2020 roku do 2019 roku:
Potem policzyliśmy procentowy przyrost zgonów w 2020 w porównaniu z 2019 rokiem:
Największy przyrost zgonów był w Hiszpanii: 18,4 proc. W Bułgarii, Polsce i Belgii statystycznie taki sam: odpowiednio 16,9, 16,7 i 16,6 proc. A w Norwegii w 2020 roku zmarło mniej osób niż w roku poprzednim!
W listopadzie Polska liderem śmierci
Również w opublikowanych właśnie danych Eurostatu na temat nadmiarowych zgonów od stycznia do listopada 2020 roku widać skalę polskiej tragedii. W listopadzie wzrost zgonów powyżej średniej wyniósł aż 97,2 proc. i jest to „rekord” także w porównaniu z nadmiarowymi zgonami na wiosnę w Hiszpanii czy we Włoszech.
Jak obliczył portal gazeta.pl, najbardziej doświadczone zostały południowo-wschodnie województwa, a przede wszystkim podkarpackie, gdzie wzrost zgonów powyżej średniej wyniósł prawie 23 proc.
Jeśli spojrzymy na krzywą zgonów jesienią, to pokrywa się ona z krzywą zgonów na COVID-19 z nieznacznym opóźnieniem: szczyt zgonów w ogóle to 45. tydzień roku, a zgonów covidowych to 48. tydzień. Opóźnienie może wynikać z faktu, że dane o COVID były raportowane dopiero wtedy, kiedy dotarły do Ministerstwa Zdrowia, a nie w dniu zdarzenia.
Jednak ta covidowa „górka” nie jest wcale taka duża. Oficjalne zgony na COVID-19 w 2020 roku w Polsce to „zaledwie” 28 951. Na rządowych stronach pojawiają się czesto wykresy z liczbą odnotowanych ofiar wirusa na milion mieszkańców (w Polsce 932, tyle co w Rumunii, w Belgii i Hiszpanii – 1,8 tys., Wlk Brytanii i Czechach – 1,4 tys., na Węgrzech – 1,2 tys. itd.).
Na co zmarło pozostałe ponad 45 tysięcy osób ponad średnią?
Co się kryje w ukrytej epidemii?
W mediach społecznościowych szybką odpowiedź na to pytanie mają przede wszystkim ci, którym bardzo doskwierają ograniczenia wprowadzone z powodu epidemii: te dodatkowe zgony to wynik przestawienia ochrony zdrowia na walkę z epidemią. Ludzie umierali, bo nie udało się szybko dostać do szpitala z zawałem, do przychodni na diagnostykę nowotworu czy cukrzycy. Gdyby nie koncentrowano się tak na chorych na COVID, ci inni chorzy jeszcze by żyli – mówią przeciwnicy lockdownu.
A przecież z licznych dowodów anegdotycznych wiemy, że podczas najgorszego szczytu w październiku i listopadzie umierały również osoby, które miały objawy COVID-u, ale nie zdążono im wykonać testu. Nie wiemy więc, jaka jest rzeczywista bezpośrednia liczba ofiar epidemii.
Na odpowiedź o większej precyzji jeszcze poczekamy. Dopiero pod koniec tego roku Główny Urząd Statystyczny opublikuje dane o zgonach z podziałem na przyczyny. Może badaczom uda się wyciągnąć z nich jakieś wnioski, choć niestety mamy w Polsce stosunkowo duży odsetek tzw. kodów śmieciowych, czyli nieprawidłowo wpisanych przyczyn zgonu. W 2018 roku zgony z „przyczyn niedokładnie określonych” stanowiły trzecią co do znaczenia grupę po chorobach układu krążenia i nowotworach.
Niestety, do tej pory nikt w Polsce nie zbadał, jaki może być rzeczywisty odsetek zgonów na COVID-19. Jak tłumaczy dr Piotr Szymański z analizującej pandemię wrocławskiej grupy MOCOS, nie ma wystarczającej ilości danych: „To by się teoretycznie dało modelować. Ale w Polsce nadmiarowy zgon bez diagnozy covidowej nie jest automatycznie łączony z ogniskiem covidowym, nawet przez sanepid”.
Możemy tylko posłużyć się analizami z innych krajów, w których zbiera się na bieżąco dokładne dane.
Analitycy ze Stanów Zjednoczonych w październiku obliczyli na przykład, że odsetek nadmiarowych zgonów, które w rzeczywistości były wynikiem zakażenia koronawirusem, to aż 66 proc.
Ale każdy kraj ma swoją specyfikę – w USA nie ma publicznej ochrony zdrowia, wiele osób nie ma prywatnego ubezpieczenia. To mogło wpłynąć na większą liczbę niezarejestrowanych zgonów covidowych.
Zdaniem prof. Wojciecha Szczeklika, specjalisty intensywnej terapii, który na polskim Twitterze przedstawia najbardziej kompletny stan badań na temat COVID-19 i jego leczenia, ostrożne szacunki to pół na pół. Czyli zgony covidowe to zaledwie 50 proc. nadwyżki.
„Na intensywnej terapii w październiku, listopadzie i grudniu mieliśmy dużo mniej pacjentów nie-COVID niż zwykle. Nie wierzę, że to tylko przez brak grypy w tym sezonie. Ci chorzy musieli najprawdopodobniej umrzeć w domu – na niewydolność serca, choroby płuc, zawały. Do tego dochodzi dużo gorsza opieka nad innymi chorymi, np. z nowotworami„
– mówi ekspert.
Z braku danych możemy co najwyżej budować jakiś obraz sytuacji z informacji cząstkowych.
Na przykład według danych przedstawionych w raporcie Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny o sytuacji zdrowotnej w Polsce – do września 2020 do szpitala z powodu COVID trafiło tylko 16,6 proc. pacjentów pochodzących ze wsi, podczas gdy stanowią oni 30 proc. mieszkańców. Tymczasem w szpitalach zmarło 17 proc. mieszkańców wsi i 12 proc. mieszkańców miast. Może to sugerować, że mieszkańcy wsi, z gorszym dostępem do szpitali, częściej umierali na COVID-19 w domu. Oczywiście trzeba też wziąć pod uwagę, że z powodu generalnie trudniejszego dostępu do usług zdrowotnych więcej mieszkańców wsi było w grupie ryzyka.
Katastrofalna jesienna fala
Można jednak zostawić na boku pytanie, ilu pacjentów z jesiennej fali w rzeczywistości zmarło na COVID-19, bo tak naprawdę zdecydowana większość nadmiarowych zgonów to ofiary epidemii – i ci, którzy zmarli w kolejce karetek przed szpitalem na zawał, i w skutek zakażenia koronawirusem. Ważne pytanie brzmi: jak to się stało, że jesienna fala przyniosła aż taką katastrofę.
Jesteśmy wciąż jednym z młodszych społeczeństw w UE: według Eurostatu unijna mediana wieku 1 stycznia 2019 wynosiła 43,3 lata, a w Polsce 41 lat. Odsetek osób w wieku 65 plus to 20 proc. w Unii, 17,7 proc. w Polsce.
Wiek jest najważniejszym czynnikiem ryzyka w przypadku COVID, więc nie powinniśmy być w unijnej trójce krajów najbardziej doświadczonych epidemią.
A jednak jesteśmy, z trzech podstawowych powodów:
- błędów rządu;
- złego stanu systemu ochrony zdrowia;
- złej sytuacji zdrowotnej mieszkańców Polski.
Jesienna fala nie oszczędziła Europy, powodując znaczny wzrost liczby zgonów także w krajach, które bardzo ucierpiały na wiosnę, jak Hiszpania czy Włochy. Jednak szczególnie mocno uderzyła w nasz region Europy: Polska, Czechy, Słowacja, Węgry czy Bułgaria w marcu wprowadziły z sukcesem lockdown, skutecznie unikając zapaści systemu ochrony zdrowia. W lecie przyszło jednak rozprzężenie. Z jednej strony chcieliśmy tego sami, marząc o wakacjach i o kontaktach z innymi. Z drugiej rządzący wysyłali informacje, które mogły przekonać ludzi, że niebezpieczeństwo jest za nami. Te słynne „Wirus jest w odwrocie. Nie ma się czego bać” premiera Morawieckiego, kiedy nakłaniał seniorów do udania się do wyborczych urn, było katastrofalne z punktu widzenia komunikacji o epidemii.
Kolejny zły krok rządu to brak przygotowania się do jesiennej fali: otwarcie szkół bez odpowiedniego rygoru sanitarnego i decyzja, że na testy PCR będą kierowane przede wszystkim osoby z objawami. Oznaczało to de facto rezygnację z próby ograniczenia epidemii. Bo nawet jeśli osoby, które kontaktowały się z chorym trafiały na kwarantannę, to nie robiono im testów. I nie było wiadomo, czy one też kogoś nie zaraziły – jeśli przechodziły zakażenie bezobjawowo. I tak koronawirus mógł bez kłopotów rozprzestrzeniać się po kraju. Analitycy obliczają, że w najgorszym momencie jesienią na jedno wykryte zakażenie mogło przypadać 9-10 niewykrytych.
Zły stan zdrowia i ochrony zdrowia
I wreszcie, na jesienną katastrofę złożyła się kondycja naszego systemu ochrony zdrowia oraz stan naszego zdrowia. Nakłady na ochronę zdrowia w Polsce wciąż są mniejsze od średniej OECD: w 2018 roku było to 8,8 proc. PKB do 6,3 proc. w Polsce (dane OECD). Jesteśmy na szarym końcu, jeśli chodzi o liczbę praktykujących lekarzy na 100 mieszkańców: średnia OECD 3,5, Polska: 2,4. Brak lekarzy, a także pielęgniarek dotkliwie widać szczególnie w momentach kryzysu, takich jak epidemia.
Niewystarczające nakłady na ochronę zdrowia, w tym na profilaktykę, są zapewne jedną z przyczyn bardzo niepokojącego zjawiska. Jak piszą autorzy raportu NIZP-PZH, w ostatnich latach mamy do czynienia z zahamowaniem wieloletniego trendu poprawy zdrowia ludności. Mierzy się go spadkiem współczynnika zgonów możliwych do uniknięcia oraz długością życia w zdrowiu u mężczyzn. Oba te mierniki od 2016 roku spadają.
Jesteśmy, podobnie jak cała Europa środkowa, liderami w UE, jeśli chodzi o choroby układu krążenia. Według opracowania, które powstało dzięki współpracy z amerykańskim Institute for Health Metrics and Evaluation dla 45. tygodnia roku 2020, a więc listopadowego szczytu zakażeń, Polacy najczęściej umierali z powodu COVID-u, a na drugim miejscu była choroba niedokrwienna serca.
To jednocześnie czynnik ryzyka w zakażeniu koronawirusem, jak i zgonu w przypadku braku szybkiego dostępu do szpitala. Epidemia wskazała więc nam dobitnie, jak mszczą wieloletnie zaniedbania w ochronie zdrowia, nie mówiąc o jakości polityk publicznych: 75 tys. rodzin pogrążonych w żałobie, 75 tys. żyć przerwanych za wcześnie.
A to jeszcze nie koniec. Będą jeszcze zgony z powodu wstrzymania lub opóźnienia diagnozy i terapii w chorobach o nie tak ostrym przebiegu. Jak mówił „Rynkowi Zdrowia” prof. Bolesław Samoliński, z brytyjskich badań wynika, że „miesięczne opóźnienie rozpoznania choroby nowotworowej skutkuje o ok. 10 proc. gorszymi rokowaniami, a trzymiesięczne – do 30 proc.”.
No cóż, wszystko co państwowe u nas leży. Służba zdrowia, edukacja, wojsko, wymiar sprawiedliwości i oczywiście administracja publiczna. Wątpię, żeby ewolucje mogły pomóc. Tu trzeba rewolucji…
Straj Kobiet napewno sie do tego nie przyczynil… Lewacka logika, wszystko zle ale masowe strajki naziaborcjonistek dobre…
Żebyś chociaż jeszcze po polsku umiał pisać, prostaczku.
Ale Pan mu przywalił! Tak mocno, że do sedna wpisu już "na prawdę" nie ma sensu się odnosić!
To mądry to chyba dla żartu, bo IQ masz jak numer buta, ruskiego buta. I po co ci to?
On nie jest mądry – on jest MADRY i ch.j wie co to znaczy.. hehe
вам на счёт 20 рублей
Вот сколько принимает кремлевский тролль Кролевич?
"A przecież z licznych dowodów anegdotycznych wiemy, że podczas najgorszego szczytu w październiku i listopadzie umierały również osoby, które miały objawy COVID-u, ale nie zdążono im wykonać testu." Poważnie? Piszecie, że 40 000 osób zmarło i nikt nie zbadał dlaczego? Jeżeli tak się stało, to zostali najzwyczajniej w świecie zamordowani i zakopani bez ustalenia przyczyny zgonu!
Sam sobie poniekąd odpowiedziałeś – nie prowadzi się śledztw dotyczących przyczyn zgonu w przypadku każdego zgonu, a jedynie tam, gdzie są jakieś podejrzenia natury kryminalnej. Z tego też powodu nie wykonuje się deficytowych testów post mortem. Kartę zgonu wystawia się w oparciu o oględziny, wywiad i dokumentację.
Manipulujecie danymi. Ja na waszym fb zamieściłem analizę, z której jasno wynika, że wzrost liczby zgonów r/r to niecałe 18% (po usunięciu trendu), jednak z tego tylko 7% wynika z COVID-19, a pozostałe 11% jest efektem zapaści służby zdrowia (na covid i choroby dodatkowe zmarło prawie 29 tys, na zapaść systemu ponad 44 tys). Zapaść służby zdrowia wynika właśnie z tego, że wszystkie siły skierowano w walce z wirusem, tak jakby reszta chorób nie istniała. Być może do większej umieralności przyczyniły się także media, tak jak wasze, które od rana do wieczora straszyły ludzi zabójczym wirusem. W każdym razie, nadwyżki zgonów z powodu zapaści i zniszczenia systemu opieki zdrowia w 2020 były o prawie 60% większe niż z powodu pandemii. Takie są fakty, o których nikt nie pisze.
W stu procentach się zgodzę, że zastraszanie covidem wpłynęło źle na kondycję psychiczną, przez to na gorszy stan zdrowia i większą podatność na choroby. Także covid.
Zróbcie jeszcze jeden wykres – zgony nadmiarowe w poszczególnych miesiącach w Polsce oraz oficjalne zgony na COVID-19. Będzie widać skalę zafałszowania wyników oraz faktyczną ilość zgonów związaną z epidemią – w tym będą również niezdiagnozowane zgony na covid. W listopadzie niedoszacowanie wyniosło 3,5 raza.
jest taki wykres w tekście, pozdrawiam, MJ
Kilka przykładów z mojego podwórka. Ojciec znajomej trafił do szpitala z rakiem przełyku w bardzo zaawansowanym stanie. W szpitalu załapał Covid-a, przeszedł go i wyzdrowiał. Oczywiście z wirusa. Zaraz potem zmarł na raka, a w akcie zgonu oczywiście wirus. Rodzina zrobiła raban bo nie mogli pochować zmarłego z uwagi na "zarazę" z w normalny sposób. Po zadymie łaskawie skorygowano akt zgonu. Podobnych przypadków znam kilka. Ile tego jest całym kraju bóg raczy wiedzieć. Tymczasem onkolodzy trąbią na alarm, ze w tym roku odwołano 97% badań, a rak nie czeka na opamiętanie. Podobnie jest z chorobami kardiologicznymi. Rodzi się pytanie czy to faktycznie wirus zabija, który na wiosnę był dla nas taki łaskawy czy jest to efektem doprowadzenia przez pis kompleksowej zapaści służby zdrowia. Niestety w mediach trąbi się tylko o wirusie i szczepieniach pomijając konsekwetnie drugą stronę medalu. Chociaż było świtełko w tunelu bo ukazały się artykuły we Wprost i chyba Rzeczypospolitej i była temu poświęcona audycja w radiu Nowy Świat i tyle.
Ludzie wolą proste rozwiązania. Prostym rozwiązaniem jest na przykład: szukajmy szczepionki, ona pomoże na wszystko.
Mnie zastanawia na przykład coś takiego: chirurdzy muszą operować osobę w warunkach covidowych w kombinezonie. Na sali operacyjnej jest i tak bardzo trudno, lampy grzeją niemiłosiernie. Strój nie jest wygodny. Jest ciężki. Jest w nim gorąco. Ile takich operacji organizm wytrzyma? Kiedy siądzie najpierw regeneracja po wysiłku, potem odporność, a potem na koniec zdrowie? Oczywiście uproszczona diagnoza będzie brzmiała: covid zabił kolejnego lekarza. Prawdziwa diagnoza zaś powinna brzmieć: z powodu nadludzkiego wysiłku organizm stał się podatny na zarażenie, a co gorsza nie był w stanie się skutecznie bronić. Czy gdyby lekarze pracowali w normalnych warunkach, nie ponad siły, to przechodziliby covid ciężko, czy jednak organizm dałby sobie radę? I tak dalej, i tak dalej…
To proszę stworzyć takie "normalne warunki". Może pomachać czarodziejską różdżką, wypowiedzieć zaklęcie, i pandemia zniknie? Albo ilość lekarzy zwiększy się dwukrotnie? To prawda – prości ludzie wolą proste rozwiązania 🙂
Totalnie nie rozumiesz, o co chodzi w moich słowach 🙂
Przeczytaj na spokojnie. Zauważ do czego jest to komentarz. A btw. gdyby te 2 mld przewalone na TVPiS były przeznaczone na ochronę zdrowia, to by była istotna zmiana. A lekarzy za wschodnią granicą jest sporo, tylko nie mieli odpowiednich przepisów, by pracować w Polsce nawet mimo chęci.
Jestem pełen podziwu dla internetowego experta, który na podstawie plot zna lepiej przyczyny zgonów osób, których na oczy nie widział, niż lekarze którzy ich prowadzili, badali i wystawiali karty zgonu 😀
Nie ma sensu rozdzielać zgonów osób zarażonych koronawirusem na zgony covidowe i zgony na choroby współtowarzyszące. Można co najwyżej zrobić sekcję i slrawdzić, które organy i w jaki sposób wysiadły. Jaki udział w tym procesie przypisać koronawirusowi na ogół nie da się stwierdzić, chyba że chory ewidentnie zmarłna raka.
Jest błąd statystyczny w tych obliczeniach z powodu przyjęcia średniej zgonów w poprzednich latach. Jeżeli jest wzrost liczby ludności w tamtych latach to powinno się wziąć procentowy udział zgonów w ciągu roku do liczy ludności. Można i miesiącami uśrednić.
Pani Autorka raczyła jednym zdaniem zbyć twierdzenie o tym, że nadmiarowe zgony są skutkiem zamknięcia służby zdrowia.
Rozumiem, że trudno przyjąć do wiadomości, że lekarstwo jest gorsze od choroby, ale przecież uczciwość intelektualna nakazuje weryfikować nawet te tezy, które nam nie pasują. W Gazecie Wyborczej od czasu do czasu publikują listy od lekarzy pokazujące, jak przestawienie wajchy na leczenie tylko Covida, zdemolowało ochronę zdrowia. Spodziewałem się więcej rzetelności po Was.
W kwestii covida i szczepionek niestety ciężko o rzetelność w momencie, gdy część autorów oko.press jest bardzo podatnych na sianie paniki i zamyka się na wszystko, co nie pasuje do ich tez. Mają prawo do emocji, do lęku, tylko szkoda że prezentują to dalej jako jedyną objawioną prawdę. Natomiast świetny był nie tak dawny artykuł o tym, że nauka powinna umieć przyznawać się do błędów.
Ten portal to jest anty-nauka, nie nauka.
вам на счёт 20 рублей
duża część tekstu jest poświęcona temu, że eksperci nie mają narzędzi, żeby obliczyć, jaka część zgonów była wynikiem zapaści czy też zamknięcia służby zdrowia, ale nikt nie neguje, że taki fakt miał miejsce. Pozdrawiam, MJ
Komentarz o "szybkiej odpowiedzi" jest tylko przejawem całkowitego lekceważenia osób, które nie zgadzają się w stu procentach z całościową propagandą na temat covid i szczepień.
I od razu zastrzegam – większość informacji o covid/szczepieniach jest słuszna. Natomiast absolutnie niesłuszny jest ton histerii, sianie paniki i wywoływanie w ludziach poczucia strachu, bo to właśnie prowadzi do unikania lekarzy oraz do drastycznego pogorszenia samopoczucia, a tym samym odporności.
Na koniec powtórzę tylko to, co wiem od przyjaciółki pracującej w jednym z trójmiejskich szpitali. Przez brak obrazowania przez miesiąc podczas pierwszego lockdownu ilość bardzo ciężkich przypadków nowotworów (z bardzo słabymi rokowaniami) przyjmowanych do szpitala wzrosła ponad dwukrotnie. O ile teraz mnie pamięć nie myli to było z 20% ogółu do 50% ogółu. To są skutki bezmyślnej "polityki antycovidowej". Na marginesie, drastycznie też wzrosła liczba osób po próbach samobójczych wśród dzieci i młodzieży. Powód to między innymi również tfu-fantastyczna polityka antycovidowa.
Gratuluję samopoczucia tym, którzy w imię walki z covidem i wzbudzania paniki są odpowiedzialni za znacznie więcej innych zgonów. Brawo.
Proponujesz, żeby okłamywać ludzi, że jest lepiej niż jest? Nie zauważyłem, żeby ktoś siał panikę, przynajmniej jeśli chodzi o tradycyjne, uznane media. To jest faktycznie bardzo groźna choroba i ludzie mają prawo znać prawdę, a media mają obowiązek ją podawać.
Z tą groźną choroba to nieśmieszny żart. Śmiertelność w grupach wiekowych do 60 r.ż. wynosi 0,2% według danych rządowych. A to te grupy najmocniej dostają w kość restrykcjami: dzieci, ich rodzice, przedsiębiorcy.
Zgodzę się zdecydowanie z tymi słowami: "ludzie mają prawo znać prawdę, a media mają obowiązek ją podawać". I o to chodzi. Nie chcę okłamywania, że jest lepiej niż jest. Ale też nie chcę okłamywania, że jest gorzej niż jest. A jeśli nie zauważasz siania paniki, to tkwisz w tym po uszy i nawet nie próbujesz wyjść poza swoją bańkę. Spróbuj. To na początku trudne, ale bardzo otwiera oczy. Pozdrawiam!
Słuchacze pytają, czy dzisiaj można bezpiecznie iść do pracy.
#RadioKorona odpowiada: można bezpiecznie iść, ale nie ma dokąd.
Słuchacz dzwoni do radia z pytaniem: co mam robić, tracę dorobek życia?
#RadioKorona odpowiada: Prosimy o cierpliwość, z czasem życie też upłynie.
Słuchacze pytają, czy to prawda, że na wiadomość o odkryciu brytyjskiego wariantu w Polsce dwaj murarze pracujący przy budowie wieżowca skoczyli z trzeciego piętra.
#RadioKorona odpowiada: prawda, skoczyli – jeden po wódkę, drugi po zagrychę.
Wprawdzie autorka pisze o problemach z polską klasyfikacją przyczyn zgonów, ale nie wspomina, że zasady klasyfikacji między Szwecją (w swoim czasie ostro krytykowaną przez Jędrysik za niewprowadzenie lockdownu), Belgią czy Hiszpanią różnią się tak bardzo, że wyraźnie trzeba o tym przypominać przy wszelkich porównaniach. Do tego autorka dość specyficznie traktuje dane (np. tabelka porównująca całkowitą śmiertelność dla krajów o tak różnej ilości ludności jak Hiszpania i Polska (największe liczby) z Belgią i Szwecją. Po przeliczeniu na 100000 ludności okazuje się, że Polska wypada lepiej niż średnio i na 17 stycznia 2021, według statystyk europejskich, jest dopiero na…..17 miejscu.
https://www.statista.com/statistics/1111779/coronavirus-death-rate-europe-by-country/
Warto również obejrzeć zbiorczą stronę COVID-19 dla wszystkich krajów UE, gdzie można je porównać w sześciu różnych kategoriach. Najbardziej zaskoczyło mnie, że sytuacja osób >65 jest najgorsza w…..Czechach a Szwecja wyprzedza Polskę aż o….9 pozycji!!! (2 tydzień 2021).
https://covid19-country-overviews.ecdc.europa.eu/#3_EUEEA
(kolumny tabelki można sortować co poprawia przejrzystość).
W sumie…. podzielamy niechęć autorki do knajackich rządów PISu co nie zmienia, że mogłaby trochę krytyczniej podchodzić do własnych tekstów i nieco staranniej przedstawiać ogólnodostępne dane.
Tak się niestety wszędzie robi. Jeśli chcesz obiektywnie przeanalizować statystykę to musisz to zrobić sam. W źródle zaangażowanym politycznie zawsze to będzie w dość sporym stopniu przekłamane by udowodnić z góry postawioną tezę. Pewne jest jedno – prawdziwa skala covidowego żniwa śmierci w Polsce jest prawdopodobnie nieco większa.
Wykres, o którym pan mówi, dotyczy wszystkich śmierci w 2020 roku, a proponowany przez pan wykres ze statista zarejestrowanych jako COVID-19. Cały tekst jest właśnie o tej różnicy, która pokazuje prawdziwy koszt pandemii. Pozdrawiam MJ
Dzięki wielkie za ten tekst a nade wszystko za wykonaną robotę… Brr… fakty są bolesne ale konieczne. Najgorsze, że trzeba się przebijać samemu, bo na państwowe dane trudno liczyć…
PIS nie ma kompletnie żadnego przygotowania do rządzenia. Nie potrafi zorganizować dosłownie nic. Natomiast bardzo nie lubi gdy nie-PIS coś śmie doradzać, bo PIS wie lepiej.
Pan Zero ma nareszcie okazje zaspokoić swoje żądze zemsty i powyrzucać tych, których nie lubi. Itd, itp…
Co to ma wspólnego z demokracją i mądrym rządzeniem ?
Skoro w każdej dziedzinie sobie nie radzą to dlaczego w tej pandemicznej mieliby coś dobrze zrobić?
Jak wiele wycierpieliśmy głośno powiemy, gdy oni odejdą. Wtedy dane będą także w TVP a nie tylko w wolnych mediach.
Wcale nie jestem zdziwiony, że Polska jest w czołowej czwórce jeśli chodzi o śmiertelność na koronawirusa w Europie. Moim zdaniem dzieje się tak, że od jakiegoś czasu nikt nie pomyślał, żeby może wybudować nowe szpitale, a więc nie ma gdzie leczyć ludzi. Po drugie, świadomość zagrożenia, jakie ze sobą niesie ta choroba jest po prostu zerowa jeśli nie ujemna. Kult celebracji uroczystości rodzinnych, jubileuszy, niestety jest wyżej stawiany niż świadomość zagrożenia koronawirusem. Ludzie również zaczynają lekceważyć podobieństwo niektórych objawów do grypy i nie zawiadamiają nikogo. Szczególnie na Śląsku jest to wyraźnie widoczne. Nie pomagają kary, apele, mandaty. Ludzie zachowują się w ekstremalnie głupi sposób. Najlepszym tego dowodem był niedawny strajk kobiet, gdzie mimo ewidentnego zakazu zgromadzeń, na ulice wyszły tysiące rozwścieczonych demonstrantów, pozbawionych w ogóle rozumu. Od tego momentu przecież mamy kolejną ogromną falę koronawirusa, zabijającą setki ludzi na dobę. Jakoś do tej pory można było mówić o spokoju. A w dodatku dochodzi do nadużyć zespołów specjalistycznych pogotowia ratunkowego. Był taki dzień S, że zespół ze Szczyrku, zamiast jechać do zawałowca, został zadysponowany do "szalejącego" mężczyzny, który tak naprawdę bronił się zajadle przed przemocą psychiczną ze strony rodziny, w efekcie czego, w Szczyrku umarł pacjent na koronawirusa tylko dlatego, że nie było "Eski" akurat, a jechał zespół S z…Czechowic. Polska i Polacy jeszcze nie dojrzeli do walki z epidemią.
Nie wiemy, czy Polska jest w czołówce śmierci z powodu koronawirusa. Wiemy tylko, że jest w czołówce nadmiarowych śmierci w 2020 roku. Pozdrawiam MJ
Czy Autorka mogła by do wykresu ze średnią dodać przedziały w których mieści się 75%, albo 90%, wartości z okresu odniesienia? Normalnie należało by podać kwantyle, ale ponieważ okres odniesienia to tylko 4 lata (2016-2019), można na przykład podać najmniejszą i największą wartość. Albo odrzucić najmniejszą i największą i dodać minimum i maksimum z pozostałych. Problem polega na tym, że na podstawie pierwszego wykresu nie da się rygorystycznie wyciągać wniosków, bo nie znamy corocznych wahań liczby zgonów. Ktoś złośliwy mógłby stwierdzić, że odchylenie w paź-gru może być typowe – jednego roku mamy 20tyś zgonów więcej niż średnia, a innego mniej, i tak już jest od zawsze. To zapewne nieprawda, ale skoro już analizujemy dane, to róbmy to starannie. Pozdrawiam.
Mam dość czytania Tych bzdur o covid … Zmarli biera się z tego że jesteśmy w czołówce jeśli chodzi o smog w miastach Wrocław Toruń we wszystkich rządzi tzw Koalicja Obywatelska z lewica do spółki i co radni od kilku lat biorą kasę i nic z tym nie robią Trują Polaków …