Choć w codziennych rozmowach pewnie większość z nas styka się z postawą bagatelizowania epidemii koronawirusa („Nie rozumiem, skąd to całe zamieszanie, to przecież tylko gorsza grypa”), sondaż Ipsos wskazuje, że ogromna większość Polaków rozumie, że zagrożenie jest wysokie.
Jakie zagrożenie koronawirus stanowi dla Polski?
Analitycy Ipsos zwracają uwagę, że tylko co 20. badany nie ma zdania w sprawie epidemii koronawirusa, co oznacza, że temat jest angażujący i wywołuje duże społeczne emocje. I to niezależnie od wieku badanych.
Największą skłonność do bagatelizowania problemu mają najmłodsi badani (w wieku 18-29 lat). W tej grupie 51 proc. uważa epidemię za wysokie zagrożenie. W grupie 30-39 lat ten odsetek wynosi 64 proc., w grupie 40-49 lat – 67 proc., w grupie 50-59 lat 71 proc., a wśród najstarszych badanych – 61 proc.
Trzeba tu zrobić zastrzeżenie: Ipsos przeprowadził badanie w dniach 9-10 marca, a więc w czasie, gdy liczba zakażeń w Polsce jeszcze nie była wysoka (wzrosła z 11 przypadków 8 marca do 22 chorych 10 marca) oraz przed decyzją rządu o zamknięciu szkół, kin i teatrów. Sondaż został zrobiony również przed zawieszeniem rozgrywek krajowych i europejskich rozgrywek ligowych w piłce nożnej, co potencjalnie może wpłynąć na postrzeganie zagrożenia wirusem wśród męskiej części populacji.
Dzienna liczba zakażonych koronawirusem. Dane Ministerstwa Zdrowia od 4 marca 2020. Wykres aktualizowany
Czy to wszystko wpłynęło na nastroje Polaków, dowiemy się na początku przyszłego tygodnia, bo Ipsos będzie przeprowadzał swoje badania cyklicznie. Póki co z odpowiedzi ankietowanych wiemy, że Polacy są dalecy od paniki – i to jest dobra wiadomość.
Niepokój o miejsca pracy
Choć w OKO.press piszemy, że epidemia koronawirusa już wpływa na życie setek tysięcy osób pracujących na umowach cywilno-prawnych i prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, to wśród ogółu Polaków niepokój o miejsce pracy jest jednak mniejszy, niż obawy związane z kryzysem gospodarczym, lub niepokojem o los naszych bliskich.
Jakie zagrożenie stanowi koronawirus...
40 proc. z nas uważa koronawirus za wysokie zagrożenie dla naszych rodzin,
a tylko 33 proc. Polaków uważa za prawdopodobne, że ktoś z ich bliskich zarazi się koronawirusem.
No właśnie, „tylko” 33 proc. czy „aż” 33 proc.? OKO.press skłania się ku tej pierwszej interpretacji. Po kolejnych doniesieniach mediów i lekarzy, że Polska robi zbyt mało testów na koronawirusa (o czym także OKO.press pisało krytykując strategię władz) oraz po wezwaniach Koalicji Obywatelskiej, by dostęp do testów był powszechny, można było zakładać, że poziom lęku o zakażenie będzie większy.
Co ważne, fakt, że nie wpadamy w panikę, nie oznacza, że pozostajemy bierni. Większość z nas podejmuje aktywne działania, by ograniczać ryzyko zakażenia. Nie tylko te najbardziej podstawowe jak mycie rąk. Znacząco ograniczamy aktywność poza domem: staramy się w większości unikać komunikacji zbiorowej i centrów handlowych.
Co robisz, by chronić się przed koronawirusem?
Rząd na razie daje radę
Zdaniem wielu obserwatorów rząd Mateusza Morawieckiego do tej pory zadowalająco radzi sobie z epidemią: choć popełnia błędy, podejmuje również decyzje uważane za racjonalne i potrzebne (jak odwołanie imprez masowych, zamknięcie szkół, etc.). Polacy są tego samego zdania:
Jak oceniasz działania w związku z epidemią koronawirusa...
Wysokie oceny rządzących nie dziwią: jeśli w sytuacjach nadzwyczajnych władza nie popełnia rażących błędów, pokazuje sprawczość i sprawia wrażenie, że panuje nad sytuacją, w sposób naturalny ogniskuje wokół siebie sympatię obywateli.
Ale w badaniu Ipsos zwracają uwagę niemal identyczne oceny działań rządu i systemu opieki zdrowotnej. To może oznaczać, po pierwsze, że ocena działania obozu władzy w związku z epidemią jest sztywno powiązana z działaniem szpitali oraz służb medycznych. A to z kolei wskazuje, że
z tygodnia na tydzień sytuacja rządu może stawać się w sensie politycznym coraz trudniejsza.
Jeśli zachorowań będzie dużo więcej (a będzie), system ochrony zdrowia będzie z tygodnia na tydzień bardziej obciążony. Jeśli wytrzyma, ekipa Prawa i Sprawiedliwości wyjdzie z epidemii wzmocniona. Jeśli zaczną się kłopoty, a ocena działania służby zdrowia spadnie, zapewne przełoży się to na notowania rządu.
To pierwsze badanie Ipsos o koronawirusie i należy je traktować jako punkt wyjścia, fotografię nastrojów Polaków z dni, gdy epidemia w naszym kraju dopiero nabierała tempa. Do tych wyników będziemy porównywać kolejne badania i wyciągać wnioski na temat zmiany nastrojów.
Badanie telefoniczne CATI przeprowadzone pomiędzy 09 a 10 marca na reprezentatywnej próbie 500 dorosłych Polaków
Kiedy wreszcie dla PRACOWNIKÓW SKLEPÓW, APTEK, PIEKARNI itp. będzie wprowadzony obowiązek noszenia PRZYŁBIC STOMATOLOGICZNYCH przeciwodpryskowych. Taka przyłbica pełna kosztuje (kosztowała) ok. 30 zł, a wymienna folia z poliwęglanu ok. 5 zł. Nieliczne firmy już to zastosowały, ale większość chyba nawet nie wie o takiej możliwości.
W prosty sposób zabezpieczają pracownika przed „opluciem” przez klienta, a także samemu pracownikowi ograniczają odruchowe dotykanie twarzy.
Odpowiedzialne władze, działające służby i spokojne społeczńswo. Tylko w ten sposób damy sobie radę. Na razie wszyscy zdają egzamin. No może poza pojedyńczymi chwastami, próbującymi rozsiewać panikę.
W świątyni coś tam coś tam było więcej chwastów ciołku.
Na wykresie "Dzienna liczba zakażonych koronawirusem. Dane Ministerstwa Zdrowia od 4 marca 2020. Wykres aktualizowany" w dymku przy ostatnim słupku wyświetla się data 14 maja zamiast 14 marca.
Jak wszędzie tak też w polityce państwa niezbędne są priorytety. Bezpieczeństwo to sprawa nadrzędna (zob. koncepcja Maslowa). W obecnej sytuacji geopolitycznej priorytet winno mieć bezpieczeństwo zdrowotne (nakłady na służbę zdrowia), bezpieczeństwo cywilizacyjno-kulturowe (nakłady na propagandę antylewacką i antyklerykalną – walka o tradycyjny paradygmat racjonalny) oraz bezpieczeństwo wewnętrzne (nakłady na służby ochrony porządku publicznego). Niższy priorytet natomiast dałbym bezpieczeństwu wojskowemu (minimalizacja nakładów na wojsko; zwłaszcza ładowanie miliardów w przemysł zbrojeniowy USA); a to z tego powodu, że nie widać w naszym sąsiedztwie realnych zagrożeń militarnych (zob. żenujące hasło „wzmocnienia wschodniej flanki”). A tzw. „wojna hybrydowa” nie wymaga ciężkiego sprzętu wojskowego.
Ciekawe jaka jest rzeczywista ilość zarażonych. Jak to mawiają medycy: nie ma ludzi zdrowych, są jedynie niezdiagnozowani. Jeżeli dane o chorych są równie rzetelne jak wskaźnik inflacji GUS-u to można je uznać za niedoszacowane.
Na potrzeby prowadzących badania udzielający odpowiedzi mówi, że zachowuje się spokojnie i odpowiedzialnie. To kto, do stu par beczek i kartaczy, wykupuje ze sklepów wszystko co na półkach jest. Obsługa pada na twarze(dosłownie) uzupełniając towar a kupujący jeżdżą z tymi wielkimi koszykami pełnymi wszelkich produktów.