Z sondażu Ipsos dla OKO.press wynika, że prezydent Andrzej Duda słabnie w swoim bastionie - najmniejszych miastach. To wyjaśnia akcję rządów PiS, który oferuje małym gminom wozy strażackie za największą frekwencję. Duda potrzebuje tam mobilizacji jak strażacy wody
Sondaże pokazujące poparcie w drugiej turze są wyjątkowo zgodne: biorąc pod uwagę błąd pomiaru wszystkie pokazują, że różnica w poparciu między Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowski jest minimalna: jedne wskazują nieznaczną przewagę prezydenta, inne - kandydata Koalicji Obywatelskiej.
Opublikowany 24 czerwca sondaż Ipsos dla OKO.press pokazał przewagę Rafała Trzaskowskiego w hipotetycznej dogrywce. 10 dni temu w starciu Trzaskowskiego z Andrzejem Dudą był remis, teraz kandydat Koalicji Obywatelskiej prowadzi o 4 pkt. proc.
Zmiana jest najbardziej widoczna w dotychczasowym bastionie prezydenta - małych miastach. Jeśli wahnięcie nastrojów odnotowane przez Ipsos się potwierdzi, Dudzie trudno będzie wygrać wybory.
Stąd zapewne początkowo mało zrozumiała paniczna akcja rządu PiS, który gminom do 20 tys. obiecał po wozie strażackim za najwyższą frekwencję. Kalkulacja obozu władzy jest prosta: większa frekwencja to niemal na pewno większa mobilizacja wyborców Andrzeja Dudy. Tłumaczymy, dlaczego najmniejsze miasta są tak ważne w wyborczej bitwie.
Zmiana jest radykalna i sensacyjna. W sondażu skończonym przez Ipsos 16 czerwca Rafał Trzaskowski w miastach do 20 tys. mieszkańców przegrywał z Andrzejem Dudą w stosunku 32:58, różnica między kandydatami wynosiła aż 26 pkt. proc. W nowym pomiarze zmniejszyła się do zaledwie 8 punktów: Trzaskowski może liczyć na 40 proc., Duda na 48 proc. poparcia.
Sytuacja na sztabowej mapie wyborczej do tej pory była prosta: PiS miał swoją ogromną twierdzę na wsi i w małych miastach, opozycja solidny bunkier w największych metropoliach, a wybory rozstrzygają się w średnich miastach.
Dlatego w ubiegłotygodniowej analizie uznaliśmy wybory w małych miastach za rozstrzygnięte. Na podstawie wyniku sondażu z 16 czerwca założyliśmy, że na 100 głosujących co najmniej 65 zagłosuje tam w II turze na urzędującego prezydenta, a nie więcej niż 35 na kandydata opozycji, niezależnie, czy będzie to Trzaskowski czy Hołownia.
Tymczasem jeśli zmiana w najmniejszych miejscowościach będzie się potwierdzać w badaniach przed II turą, główne pole rozgrywki przeniesie się właśnie tam, a różnica mniejsza niż 10 pkt. proc. byłaby dla Andrzeja Dudy katastrofą: małe miasteczka to jego twierdza i opoka, nie wygra wyborów, jeśli nie będzie miał tam solidnej przewagi.
To byłoby wydarzenie tego kalibru, jakby Trzaskowski zaczął tracić poparcie w największych metropoliach: w miastach do 20 tys. mieszka ok. 5 mln Polaków, w miastach powyżej 500 tys. - ok. 4,5 mln, potencjały wyrównują się przez większą frekwencję w metropoliach.
Trzaskowski w swoim bunkrze się umacnia i rządzi w niej niepodzielnie. W ciągu tygodnia powiększył tam przewagę nad Dudą z dużej do kolosalnej: prowadził 67 do 27 proc., teraz aż 78 do 14 proc. Nokaut.
Gwałtowna zmiana poparcia w miastach do 20 tys. wzbudziła naszą czujność. Tak duża różnica w wynikach odnotowana w ciągu zaledwie tygodnia, może być sondażową anomalią - takie zjawiska zachodzą od czasu do czasu w pomiarach preferencji politycznych.
Przyjrzeliśmy się więc, czy wyborcy Dudy uciekli w brak deklaracji, innymi słowy, czy nie chcieli przyznać się ankieterom do swoich preferencji politycznych. Nic z tego, liczba osób niedecydowanych wzrosła nieznacznie: z 10 do 12 proc., a w pierwszej turze nawet lekko spadła. Sprawdzamy również, czy nie doszło nadreprezentacji wyborców jednego z opozycyjnych kandydatów. Tutaj również nic nie znajdujemy: nadwyżka głosów, które odeszły od Dudy już w pierwszej turze (spadł z 53 do 44 proc.), rozłożyła się równo, proporcje nie są zaburzone.
To wszystko uprawdopodabnia hipotezę, że zmiana nastrojów w małych miastach jest faktem. Skąd więc dramatyczny spadek poparcia dla Dudy? Między pierwszym a drugim badaniem mieliśmy tylko dwa wydarzenia, które mogły wpłynąć na zmianę nastrojów: debatę w TVP i natężenie nachalnej propagandy mediów narodowych. Debata była kuriozalna, urągająca inteligencji odbiorców, ustawiona pod Andrzeja Dudę, a mimo to prezydent wypadł w niej średnio. Natomiast politycy opozycji mogli po raz pierwszy komunikować się z wyborcami na własnych warunkach, omijając propagandowe zabiegi telewizji Jacka Kurskiego.
Gdyby nasze badanie się potwierdziło, a Duda przegrał wybory, sztab Rafała Trzaskowskiego powinien wysłać Kurskiemu bukiet kwiatów w podziękowaniu za pomoc.
Z sondażu Ipsos dla OKO.press wynika, że wybory prezydenckie coraz bardziej zmieniają się w konflikt pokoleniowy i klasowy. Tydzień temu Rafał Trzaskowski miał dużą przewagę nad Dudą tylko wśród najmłodszych wyborców. Teraz do 18 i 20-latków dołączyli 30-latkowie. W tej grupie wyborców przewaga prezydenta Warszawy nad głową państwa zwiększyła się z 6 do 25 pkt. proc. Przy tym utrzymuje się (lub tylko nieznacznie zmniejsza) prowadzenie Dudy wśród starszych wyborców - w grupach 50-59 lat i powyżej 60 lat.
Taka oś konfliktu to niekoniecznie zła wiadomość dla Andrzeja Dudy: starsi wyborcy deklarują swoje preferencje z większą pewnością, a do tego jest ich więcej. 50-latkowie i ankietowani 60+, którzy są pewni poparcia prezydenta to odpowiednio 49 i 56 proc. W wypadku badanych w wieku 18-29 lat i 30-39 lat zdecydowana pewność oddania głosu na Trzaskowskiego jest niższa, w obu grupach to 47 proc.
Coraz mocniej zaznaczają się również podziały klasowe. W stosunku do ubiegłego tygodnia Andrzej Duda umocnił swoje prowadzenie wśród wyborców z wykształceniem podstawowym i zawodowym, a wyraźnie stracił wśród osób z wykształceniem średnim i zupełnie oddał pole Trzaskowskiemu wśród wyborców po studiach.
Już widać, że wybory 28 czerwca, a zwłaszcza niemal pewna dogrywka 14 dni później, rozstrzygną się mobilizacją wyborców. Ostatni sondaż Ipsos przed pierwszą turą pokazuje, że Andrzej Duda w perspektywie II tury zaczyna słabnąć, ale cały czas różnica jest w granicach błędu pomiaru.
Fenomeny, które opisaliśmy wyżej, jeśli się potwierdzą, będą faworyzować Trzaskowskiego, ale pod jednym, kluczowym warunkiem: jeśli deklaracje przełożą się na głosy.
Jak mobilizacja może wpłynąć na wynik wyborów widzieliśmy w ciągu ostatniego roku dwukrotnie: demobilizacja wyborców opozycji dała PiS niespodziewanie wysokie zwycięstwo w wyborach europejskich w maju 2019, z kolei mobilizacja tych samych wyborców w wyborach parlamentarnych w październiku 2019 dała opozycji przewagę w Senacie.
Opublikowane w czwartek 25 czerwca badanie Kantar dla TVN (ukończone dwa dni później niż badanie Ipsos dla OKO.press) pokazuje (podobnie ja nasz sondaż), że Rafałowi Trzaskowskiemu nie udało się do końca pożywić poparciem mniejszych kandydatów. Na pozór spora (w rzeczywistości w granicach błędu) różnica dotyczy drugiej tury: u nas Trzaskowski wygrywa 47:43, w Kantarze przegrywa 45:47. W badaniu OKO.press szeregi niezdecydowanych wyborców zasilili wyborcy Dudy, w badaniu TVN - wyborcy Trzaskowskiego. Walka będzie się toczyć do końca.
Pierwsza weryfikacja sondaży już w niedzielę 28 czerwca o godz. 21:00, kiedy Ipsos poda pierwsze wyniki exit poll.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze