Ciepłownictwo w Polsce spala 26 mln ton węgla. To tylko 5 mln ton mniej niż elektrownie. Wszystko przez rozdrobnienie, 70 proc. ciepła pochodzi z indywidualnych instalacji. Spalamy aż 87 proc. węgla, który idzie na ogrzewanie w Europie. Jesteśmy zapóźnieni. Żeby to zmienić, potrzeba astronomicznej kwoty 558 mld złotych
Pisaliśmy w ostatnich miesiącach o tym, że Polska od 2009 roku nie ma uchwalonego planu energetycznego. Najnowszy został opracowany w 2018 roku, ale ugrzązł w kolejnych konsultacjach. Tymczasem inny ważny sektor – ciepłownictwo – jest przynajmniej równie zaniedbany.
Ciepłownictwo to sektor gospodarki, który odpowiada za ogrzewanie naszych mieszkań i pozostałych budynków w kraju. Potrzeba do tego ogromnych ilości paliwa. Jakość pieców w Polsce powoduje, że jego spalanie generuje smog.
W kontekście zmian związanych z zieloną rewolucją w Europie o polskim ciepłownictwie mówi się znacznie rzadziej niż o energetyce. Tymczasem ciepłownictwo zużywa niewiele mniej węgla niż energetyka. Sektor ciepłownictwa pochłania 26 milionów ton węgla energetycznego rocznie. To tylko 5 milionów ton mniej niż przeznaczamy w Polsce na produkcję energii elektrycznej.
Ciepłownictwo również czekają w najbliższych latach ogromne zmiany.
Polski Instytut Ekonomiczny przygotował raport na temat polskiego ciepłownictwa. Według autorów, w ciągu najbliższych 10 lat potrzebujemy aż 558 miliardów złotych, aby system zmodernizować, przystosować do unijnych wymogów niskoemisyjności i zredukować smog.
„Oczywiście, to kwota teoretyczna, wyliczona dla wszystkich budynków mieszkalnych, w Polsce jest ich około 5 milionów” – mówi OKO.press Andrzej Rubczyński z think tanku Forum Energii. – „Termomodernizacja całego obszaru ciepłowniczego będzie kosztowna. Na tę kwotę składa się ocieplenie budynków, wymiana źródeł ciepła, wymiana 3,5 miliona pieców kopciuchów na źródła niskoemisyjne, rozwój sieci ciepłowniczych”.
Na tę kwotę składa się:
558 miliardów złotych to ogromna kwota, nawet gdy rozłoży się ją na 10 lat. Według ustawy budżetowej na rok 2020, wydatki rządu mają wynieść 435 miliardów złotych. Gdyby rząd musiał wygospodarować te środki z własnego budżetu, rocznie musiałby przeznaczać na to aż ok. 10 proc. swoich wydatków (średnio rocznie to 56 mld, ale budżet rośnie z roku na rok a jego wielkość za 10 lat trudno oszacować). To kwoty większe niż roczne wydatki na program 500+.
Skąd wziąć takie pieniądze?
Andrzej Rubczyński: „Sam program Czyste Powietrze to 103 miliardy złotych do 2029 roku. To są pieniądze, które już rząd zadeklarował. Będą też środki w nowej perspektywie budżetowej Unii Europejskiej. To też środki ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 – to też kilkaset miliardów złotych, które będzie posiadał budżet państwa. Środki się znajdą, ale trzeba mieć plan działania i wizję”.
Aż 80 proc. systemów ciepłowniczych w Polsce nie spełnia wymogów dyrektywy o efektywności energetycznej. Systemy grzewcze są na tyle stare, że nie spełniają unijnych norm, więc nie mogą otrzymać dofinansowania z Unii na modernizację. Nie mogą otrzymać dotacji, więc wiele z nich nie uda się zmodernizować, bo nie ma środków.
W unijnej dyrektywie o efektywności energetycznej z 2012 roku znajduje się definicja systemów efektywnego energetycznie. To takie systemy, w których "do produkcji ciepła lub chłodu wykorzystuje się co najmniej:
W unijnych zasadach chodzi więc w skrócie o to, aby ocieplać budynki czystszą energią niż węglem.
Jak można przełamać to błędne koło, w którym nie możemy uzyskać środków na modernizację, bo jesteśmy zbyt zapóźnieni technologicznie?
Rubczyński: „To paradoks dyskutowany w Brukseli przez sektor ciepłowniczy – czy pozwolić na modernizację doraźną, która przyniesie efekty środowiskowe, mimo że w wyniku tej modernizacji nie uzyska się statusu systemu efektywnego”.
A rząd nie ma planu, jak wybrnąć z tej pułapki. Żadne ministerstwo nie zajmuje się kompleksowo indywidualnymi systemami grzewczymi w gospodarstwach domowych. To one w dużej mierze odpowiadają za fatalny stan powietrza w Polsce.
„Ciepłownictwo systemowe przez lata było dokładką do kolejnych wariantów polityki energetycznej. Mam nadzieję, że tak już nie będzie” – mówi Rubczyński – „Przygotowywany jest dokument strategiczny, sektor ciepłowniczy będzie w końcu miał swoją własną wizję rozwoju. Liczę, że w tej strategii dostrzeżone będzie również ciepłownictwo indywidualne. Ten sektor jest trudniejszy do zarządzania od systemowego, to są rozproszone miliony budynków.
One podlegały dotychczas jedynie przepisom budowlanym. Zarządzał tym wolny rynek. Potrzebne są regulacje, narzucenie obowiązków na gospodarstwa domowe. Teraz jest dowolność, która doprowadziła do tego, że mamy powietrze takie, jakie mamy".
Polska jest zdecydowanym liderem w ogrzewaniu mieszkań węglem. Polskie gospodarstwa domowe spalają aż 87 proc. węgla zużywanego na ogrzewanie przez gospodarstwa domowe w całej Europie.
70 proc. ciepła powstaje w indywidualnych instalacjach, czyli np. w piecu węglowym w domu jednorodzinnym.
Mamy najgorszą w Unii Europejskiej jakość powietrza. To bezpośrednia konsekwencja starych systemów ciepłowniczych i polegania na indywidualnych piecach, które są wciąż bardzo stare.
W ostatnich latach do świadomości publicznej przebiło się, że smog to nie tylko problem Krakowa, ale całej Polski. 17 stycznia opisywaliśmy, że Wrocław był tego dnia trzecim najbardziej zanieczyszczonym miastem na świecie.
Rubczyński: „Smog to przede wszystkim problem budynków ogrzewanych własnymi źrodłami. Indywidualne ogrzewanie musi zostać zmodernizowane w skali całego kraju. Jest to olbrzymie wyzwanie, ale pozostanie na starych urządzeniach spalających węgiel to ogromne koszty środowiskowe i zdrowotne. A wszyscy chcemy oddychać czystym powietrzem”.
Według wyliczeń Polskiego Alarmu Smogowego aż 52 proc. wszystkich emisji pyłów PM10 i 87 proc. emisji benzo[a]pirenu pochodzi z ogrzewania domów węglem i drewnem.
A wymiana pieców na nowsze idzie na razie bardzo opornie. W samym Krakowie jest coraz lepiej, bo proces wymiany kopciuchów zaczął się już w latach 90., ale Kraków dusi się powietrzem z ościennych gmin, gdzie wymiana kuleje.
Według warszawskiego ratusza, przez rok udało się zlikwidować 350 starych pieców w lokalach miejskich. To oznacza, że do wymiany jest jeszcze około 1200. Ale aktywiści miejscy podważają dane miasta i twierdzą, że wymieniono zaledwie… 22 piece.
Według autora raportu potrzebujemy centralnej koordynacji i połączenia nadzoru nad ciepłownictwem indywidualnym i systemowym. Jakie konkretne działania powinny znaleźć się w takim planie?
Należy:
Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.
Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.
Komentarze