0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot. Grzegorz Celeje...

"Ślązaczką czuję się od zawsze. To dla mnie coś naturalnego. Tak, jak mówi się komuś o swoim wieku - bez zastanowienia - tak ja mówię o swoim pochodzeniu. Wychowałam się w domu dwujęzycznym, mama mówi po polsku, a fater rzondzi po śląsku. Z mamą rozmawia się inaczej niż z tatą. To jest schemat, który znam i który mnie ukształtował" - mówi Nicole Ketzler, mieszkanka opolskiej wsi Cisek.

Jest jedną z 585,7 tysięcy osób, które w narodowym spisie powszechnym zaznaczyły narodowość śląską.

Główny Urząd Statystyczny opublikował dane ze spisu powszechnego, z których wynika, że śląskość jest "najliczniejszą identyfikacją narodowo-etniczną". Na drugim miejscu znalazła się identyfikacja kaszubska - zaznaczyło ją 176,9 tys. osób.

GUS podaje:

"w stosunku do identyfikacji innych niż polska [śląska] stanowi 43,7 proc., przy czym 231,8 tys. osób wskazało identyfikację śląską jako pierwszą, a 353,9 tys. osób jako drugą".

"Je to blank dobry wynik do Ślōnzŏkōw", to całkiem dobry wynik dla Ślązaków - komentuje Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej.

300 tysięcy mniej Ślązaków i trzy powody spadku

"Spodziewałem się, że będzie nas mniej. To dobry wynik, szczególnie mając na względzie coraz silniejsze wpływy nacjonalistyczne w Polsce, które mogą powodować, że niektórzy mieszkańcy boją się deklarowania niepolskiej narodowości"- komentuje w rozmowie z OKO.press Piotr Długosz ze Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej, mieszkaniec powiatu opolskiego.

Jak zauważa, w poprzednim spisie - z 2011 roku - deklaracji śląskości było znacznie więcej, bo aż 847 tysięcy.

"Wpływ na ten słabszy wynik miały poza strachem jeszcze dwa czynniki. Po pierwsze, część ludzi miała problem z dotarciem do rubryki, gdzie można wpisać narodowość. Trzeba było zaznaczyć odpowiedź »inna«, a dopiero potem wpisać śląską.

Po drugie, przy poprzednim spisie Ślązacy zostali »zmotywowani« przez wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o ukrytej opcji niemieckiej.

Wiele osób zadeklarowało śląskość w odpowiedzi na te słowa. Tym razem PiS nie powtórzył błędów z poprzednich lat, spis został przemilczany. Przy tych wszystkich czynnikach uważam wynik spisu za bardzo dobry" - wymienia Długosz.

O sukcesie Ślązaków mówi również Nicole Ketzler. "Na co dzień pracuję przy komputerze, wypełniałam niejeden formularz, a przy spisie powszechnym sama miałam problem, żeby znaleźć i rozwinąć odpowiednią zakładkę dotyczącą narodowości. Co miały zrobić osoby starsze? Moim zdaniem takie ukrycie rubryki z narodowością śląską było po prostu nieuczciwe. Tym bardziej jestem dumna, że jest nas aż 600 tysięcy, to ogromny sukces".

Wiela to nos tych inkszych richtig je?

GUS w grudniu 2022, po ponad roku od zebrania ankiet od obywateli, opublikował wstępne wyniki spisu powszechnego dotyczące narodowości. Jednak z tamtej informacji nie dowiedzieliśmy się, ile osób deklaruje się jako Ślązacy. Dowiedzieliśmy się za to, że co najmniej 391 tys. osób zadeklarowało narodowość wyłącznie niepolską, a 855 tys. podało narodowość polską i niepolską. GUS nie ujawnił, jaką. Przy 3,8 mln osób Urząd wpisał: narodowość nieustalona.

W tej sprawie interweniował europoseł Łukasz Kohut.

"Dlaczego, przez ponad rok nie przeanalizowano jednej prostej sekcji: narodowość – inna, jaka, którą zgodnie z instrukcją mogli zaznaczać obywatele Polski narodowości śląskiej? Wiela to nos tych inkszych richtig je? (Ile nas, tych innych, tak naprawdę jest? - od aut.)" - pisał Kohut.

"To już tradycja, że wyniki spisu, a raczej sposób ich liczenia, jest nietransparentny. To dziwi, bo przecież na spis idą miliony z budżetu państwa, które powinny wystarczyć na jasne i klarowne policzenie osób innej niż polska narodowości" - komentuje Piotr Długosz. "Czuję niedosyt. I mam wrażenie, że nie możemy być pewni, czy liczba Ślązaków została dobrze określona" - dodaje.

Przeczytaj także:

Ślązacy walczą o język

"Jesteśmy jedną z największych mniejszości, użytkownikami nieuznawanego przez nasze państwo języka etnicznego" - mówi w rozmowie z OKO.press Monika Rosa, posłanka Koalicji Obywatelskiej i autorka projektu ustawy w sprawie śląskiej godki. "Naszym wielkim sukcesem jest to, że bez wsparcia państwa udało nam się kultywować język, że pojawiają się publikacje po śląsku, teatr, tłumaczenia. Udało się nam tej śląskiej narodowości nie stracić. Ukoronowaniem tego sukcesu byłoby uznanie języka śląskiego za język etniczny. Spis dał nam dodatkowe pół miliona argumentów za ustawą, która by do tego doprowadziła" - komentuje.

W spisie powszechnym 457,9 tys. osób zadeklarowało, że używa języka śląskiego. 53,3 tys. osób zadeklarowało, że to jedyny język, jakiego używa na co dzień.

Ślązacy od lat starają się, żeby ich język został uznany za regionalny. Bez skutku. Również projekt ustawy w tej sprawie trafił do sejmowej zamrażarki.

"Mimo że użytkowników języka śląskiego jest pół miliona, to odpowiedzialny za mniejszości minister Błażej Poboży uważa to za nieistniejącą kwestię, wymyślony problem" - ocenia Monika Rosa.

Ślązacy mniejszością?

"To realny scenariusz, stanie się to w tej dekadzie" - mówił w OKO.press o uznaniu śląskiego za język Zbigniew Rokita, Ślązak i autor nagrodzonej Nike książki "Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku". "Myślę, że PiS nie straciłby politycznie dużo, gdyby uznał język śląski – a mógłby nawet trochę zyskać. Opieramy się tu tylko na szacunkowych danych. Ale widać pewną zależność – tam, gdzie notuje się najwyższe odsetki deklaracji narodowości śląskiej, PiS jest bardzo mocny" - dodawał.

Zaznaczał jednak, że w walce o uznanie godki za język regionalny jest kilka znaków zapytania. "Czy jesteśmy na to gotowi? Czy mamy nauczycieli? Podręczniki? Ile osób chciałoby się tego języka uczyć? Bo fajnie się o to walczy, fajnie, że to jest na sztandarach, ale nie wiem, czy mimo wszystko młodzi ludzie masowo przyszliby się uczyć śląskiego. Dlatego ważna jest też walka o atrakcyjność śląskości – aby nikt, jak ja za bajtla, nie widział jej jako żartu" - mówił.

Cały wywiad można przeczytać tutaj:

Piotr Długosz ze Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej chciałby, żeby polskie prawo poszło o krok dalej. "Uznanie śląskiego za język regionalny to za mało. Dzieci będą się go uczyć, nie wiedząc nawet, po co. Najlepszym rozwiązaniem byłoby uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną - wtedy język idzie »w pakiecie«, nie jest oderwany od kwestii tożsamościowych" - wyjaśnia.

Młodzi nie wstydzą się śląskości

A śląska tożsamość zdaje się coraz silniejsza, także w młodszym pokoleniu. "Pamiętam, jak któregoś dnia, jeszcze w czasach szkolnych, rozmawialiśmy większą grupą na przerwie po śląsku. Podeszła do nas nauczycielka i powiedziała, że tu jest szkoła i tu się mówi po polsku. Nikt jej nie odpowiedział, ale kiedy się od nas oddaliła, wróciliśmy do rozmowy, oczywiście po śląsku. Nie zawstydziliśmy się, nie przeszliśmy na polski. Ten obrazek moim zdaniem pokazuje, że my, pokolenie urodzone w latach 90. i później, nie wstydzimy się śląskości" - wspomina Nicole Ketzler. "Myślę, że młodzi coraz chętniej deklarują się jako Ślązacy. W porównaniu z wcześniejszymi pokoleniami Ślązaków mamy inne możliwości, inne wykształcenie, inne kontakty i inne spojrzenie na świat. Znamy swoją wartość i wartość swojego pochodzenia. To widać nie tylko w liczbach, ale i tym, jak język śląski wchodzi do kultury, do literatury. Przeżywa rozkwit".

Na pytanie o to, czy śląski powinien zostać uznany za język etniczny, Nicole Ketzler odpowiada: "Jest nas 600 tysięcy. Wydaje mi się, że trudno jest zignorować grupę 20 osób, a co dopiero grupę 600 tysięcy. Odpowiedź nasuwa się sama".

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze