0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Max Zieliński/Greenpeacefot. Max Zieliński/G...

11 czerwca zakończyły się konsultacje planów urządzenia lasu (PUL) dla dwóch nadleśnictw w Bieszczadach – Stuposiany i Lutowiska. Plany ustala się raz na 10 lat i są podstawowym dokumentem, który warunkuje to, jak będzie wyglądała gospodarka leśna. W PUL zapisuje się planowane wycinki, cele gospodarki i tereny objęte ochroną. Jest to też dokument, w którym opisuje się aktualny stan drzewostanu.

Każdy z takich dokumentów podlega konsultacjom publicznym, ale nie podlega później zaskarżeniu do sądu – za co Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył na Polskę karę. Obecnie trwają prace, by możliwość zaskarżania przywrócić. Na razie jednak są to tylko plany i zapowiedzi – według funkcjonujących przepisów, raz ustalony PUL jest już praktycznie nie do ruszenia. Ostatnim momentem, żeby na niego jakkolwiek wpłynąć, są konsultacje społeczne.

Przeczytaj także:

W konsultacjach PUL-i dla Nadleśnictw Stuposiany i Lutowiska wzięły udział organizacje społeczne zajmujące się ochroną środowiska. Alarmują, że PUL w zaproponowanej przez leśników wersji przewiduje wycinkę na 90 proc. powierzchni obu nadleśnictw do 2034 roku.

„Przez ostatnie lata regularnie patrolujemy i nagłaśniamy niszczenie Puszczy Karpackiej. Od wyborów w 2023 roku słyszymy od leśników, że się zmienili i teraz już będą chronić przyrodę. Niestety zupełnie co innego robią po cichu w terenie. Nowe plany urządzenia lasu pokazują, że w Lasach nic się nie zmieniło. Gdzie jak nie w Bieszczadach mamy chronić najcenniejszą przyrodę? Wycinać Bieszczady to tak jakby rozbierać Wawel na cegły” – podkreśla Hanna Pater, aktywistka Inicjatywy Dzikie Karpaty.

Społecznicy wskazują, że Bieszczady i porastająca je Puszcza Karpacka, stanowią najważniejszą ostoję w Polsce dla wielu rzadkich gatunków zwierząt, roślin i grzybów. Można tam spotkać niedźwiedzie, rysie, a także orły przednie. „Wraz z sąsiednim Pogórzem Przemyskim i Beskidem Niskim są też najważniejszą ostoją dla żbików i puszczyków uralskich. W Puszczy Karpackiej zachowały się lasy o wysokim stopniu naturalności, pełne wiekowych drzew i z dużą ilością martwego drewna” – podaje Greenpeace.

Co planują Lasy Państwowe?

Nadleśnictwa w projektach PUL-i zaplanowały podział na trzy strefy: wyłączoną z użytkowania, strefę z ograniczonym użytkowaniem oraz strefę bez ograniczeń. W tej wyłączonej z użytkowania nie planuje się prowadzenia cięć.

„Jest to krok w dobrą stronę” – ocenia Inicjatywa Dzikie Karpaty, która od lat zajmuje się ochroną tych terenów. „Niemniej jednak, z niepokojem zauważamy, że udział strefy wyłączonej z użytkowania zasobów w ogólnej powierzchni nadleśnictwa jest niewystarczający. Co więcej, pominięto w niej wiele obszarów o wyjątkowej wartości przyrodniczej, takich jak planowane rezerwaty, starolasy czy obszary objęte moratoryjnym zakazem pozyskania drewna wydanym przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska” – dodaje w uwagach, które społecznicy przekazali podczas konsultacji społecznych.

Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze w swoich uwagach wylicza rezerwaty, które mogłyby powstać w obu nadleśnictwach – a które nie zostały ujęte jako strefy wyłączone z użytkowania.

Dla Nadleśnictwa Lutowiska są to:

  • „Przełom Sanu pod Tołstą”,
  • „Rosolin”
  • „Matecznik niedźwiedzia”.

Dla Nadleśnictwa Stuposiany to:

  • „Przełom Wołosatego i Widełki”,
  • „Las Bukowy Pod Obnogą”,
  • „Zakole Sanu”.

„RDOŚ w Rzeszowie toczą się prace nad powołaniem przedmiotowych rezerwatów” – podaje Dziedzictwo Przyrodnicze. Wszystkie znalazły się na tzw. shadow list, czyli na przygotowanej przez Klub Przyrodników liście miejsc, które powinny zostać objęte ochroną rezerwatową.

Rezerwaty i starolasy do wycinki

„Co więcej w przypadku planowania rębni IVd w oddziale 73 w leśnictwie Hulskie (Nadleśnictwo Lutowiska) łamią postanowienie Sądu Okręgowego w Krośnie z dnia 17 sierpnia 2022, w którym zakazano Nadleśnictwu Lutowiska podejmowania działań zmierzających do wycinki drzew w tym wydzieleniu. A samo wydzielenie jest spektakularne – niemal 130-letnie jodły i jawory oraz 150-letnie buki. To także ważny matecznik niedźwiedzi i otulina Bieszczadzkiego Parku Narodowego” – mówi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Pracownia w swoich uwagach wylicza, że w projekcie PUL dla Nadleśnictwa Lutowiska zaledwie 8 proc. obszaru pozostawiono „bez wskazówek gospodarczych”. W Stuposianach jest to 9 proc. całego terenu Nadleśnictwa. Pracownia wskazuje, że taka powierzchnia jest „niewystarczająca dla zapewnienia niezakłóconego przebiegu naturalnych procesów przyrodniczych i ochrony siedlisk gatunków reliktowych i puszczańskich”.

Organizacje zauważają, że w obu PUL-ach nie wzięto pod uwagę terenów objętych moratorium, które w styczniu 2024 roku nałożyło Ministerstwo Klimatu i Środowiska, a także nie ujęto w nich ochrony starolasów. Na początku 2025 roku do wszystkich nadleśnictw w Polsce trafiło polecenie ministry klimatu, według którego przez rok Lasy Państwowe mają objąć 1 proc. swojego terenu starolasami. Do 2027 roku ma być to 2 proc.; Starolasy to nowa, do tej pory nieobecna w polskich przepisach, forma ochrony przyrody, która ma zapobiec wycince najstarszych drzew.

Najcenniejsze fragmenty lasów

Ministerstwo w rozesłanej uczestnikom Ogólnopolskiej Narady o Lasach (spotkania strony społecznej i LP, gdzie miały być wypracowane rozwiązania dotyczące gospodarki leśnej) strategii wyjaśniało, że starolasy to „drzewostan lub obszar lasu składający się z rodzimych gatunków drzew, którego struktura rozwinęła się głównie w wyniku naturalnych procesów i ma dynamikę odpowiadającą późnym fazom rozwojowym drzewostanów obserwowanym w lasach pierwotnych lub nieużytkowanych tego samego typu”. Za stare drzewa mają zostać uznane: 140-letnie dęby, 130-letnie jodły, 120-letnie buki i świerki czy stuletnie klony, lipy oraz olsze.

Pracownia na rzecz Wszystkich Istot zauważa również, że PUL-e nie biorą pod uwagę buforów przy ciekach oraz płatów najlepiej zachowanych leśnych siedlisk przyrodniczych. Leśnicy zaplanowali tam cięcia.

„Należy podkreślić, że wskazane obszary są miejscem koncentracji starych drzew o wymiarach pomnikowych oraz drzew zamierających i martwego drewna, stanowiąc siedliska gatunków reliktowych dla lasów puszczańskich, objętych ścisłą ochroną gatunkową” – pisze organizacja w uwagach do PUL-i.

„Rząd Donalda Tuska obiecał Polkom i Polakom, że 20 procent polskich lasów będzie wolne od wycinek. Po półtora roku ta obietnica jest tylko na papierze” – komentuje Aleksandra Wiktor z Greenpeace. „Tymczasowa ochrona małych fragmentów polskich lasów w ramach ministerialnych poleceń nie działa, bo jak widzimy – leśnicy planują tam cięcia, nie zważając na wyjątkową przyrodę” – dodaje.

Więcej dróg i wycinki

Greenpeace zauważa, że plany Nadleśnictw Stuposiany i Lutowiska nie są zgodne z obowiązkami, jakie na Polskę nakłada unijne prawo odbudowy przyrody (Nature Restoration Law), a także strategia na rzecz bioróżnorodności do 2030 roku. Podobnie jak pozostałe organizacje, Greenpeace wnioskuje o włączenie do strefy bez wycinek planowane rezerwaty, tereny ministerialnego moratorium, bufory wokół cieków wodnych oraz starolasy. Wskazuje także, że Nadleśnictwa zaplanowały na najbliższe 10 lat rozbudowę infrastruktury drogowej.

„Wnioskujemy (...) o wpisane w Program Ochrony Przyrody celu, według którego Nadleśnictwa powinny dążyć do zmniejszenia ilości szlaków komunikacyjnych w szczególności w obszarach istotnych z perspektywy siedliskowej, wodochronnej i glebochronnej” – piszą.

Co zrobi dyrektor?

„Bieszczady to bez dwóch zdań jeden z najcenniejszych przyrodniczo zakątków Polski” – mówi Piotr Klub, leśnik i przyrodnik z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. „Już w latach 90. nadleśnictwa Stuposiany i Lutowiska miały zostać przyłączone do Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Niestety obecne plany Lasów Państwowych zupełnie nie biorą tego pod uwagę i – jeśli zostaną wdrożone – będą dotkliwym ciosem dla przyrody Bieszczad. Apelujemy do dyrektora generalnego Lasów Państwowych Witolda Kossa o gruntowną rewizję PUL-i. Jeśli tak się nie stanie, minister środowiska powinien je odrzucić” – podkreśla.

Co z tym apelem zrobią Lasy Państwowe? Wysłaliśmy w tej sprawie pytania do kierownictwa LP, a także do Regionalnej Dyrekcji LP w Krośnie. Poinformujemy na łamach OKO.press, kiedy dostaniemy odpowiedzi.

Propozycja alternatywna

Organizacje przyrodnicze uważają, że gospodarka leśna w Bieszczadach powinna być prowadzona wyłącznie na gruntach porolnych zalesianych po wojnie. Swoją propozycję przedstawili na mapach, które prezentujemy poniżej. Na żółto zaznaczono istniejące już rezerwaty, na zielono miejsca, które powinny być wyłączone z gospodarki leśnej, a na czerwono tereny, gdzie LP mogłyby realizować cięcia.

Nadleśnictwo Lutowiska:

mapa nadleśnictwa lutowiska, na której organizacje zaznaczyły miejsca, które powinny być wyłączone z wycinki
Propozycja strony społecznej

Nadleśnictwo Stuposiany:

mapa nadleśnictwa stuposiany, na której organizacje zaznaczyły miejsca, które powinny być wyłączone z wycinki
Propozycja strony społecznej

Gdzie LP planują cięcia?

Tymczasem propozycja LP jest zupełnie odwrotna. Na czerwono zaznaczono wyłączoną z użytkowania (tam, gdzie wycinki nie będzie), na niebiesko strefę z ograniczonym użytkowaniem (a więc będzie tam prowadzona gospodarka, ale w ograniczonym stopniu) oraz strefę bez ograniczeń (czyli miejsca, gdzie będzie prowadzona gospodarka leśna).

Nadleśnictwo Lutowiska:

LP na zielono na mapie nadleśnictwa zaznaczyły miejsca, gdzie będzie wycinka - jest to większość terenu
Propozycja LP

Nadleśnictwo Stuposiany:

LP na zielono na mapie nadleśnictwa zaznaczyły miejsca, gdzie będzie wycinka - jest to większość terenu
Propozycja LP

Pracownia na rzecz Wszystkich Istot zauważa w swoich uwagach: „Prowadzenie prac gospodarczych w miejscach o szczególnej koncentracji gatunków naturowych stanowi naruszenie wymogów ich ochrony. Zgodnie z ustawą o lasach, wskazanym najwyżej w hierarchii celów gospodarki leśnej jest ochrona przyrody. Obecne zapisy dopuszczające cięcia rębne w projektowanych rezerwatach przyrody, starolasach i siedliskach przyrodniczych nie tylko nie dają możliwości zabezpieczenia najcenniejszych obszarów nadleśnictwa, ale wprost doprowadzą do ich zniszczenia”.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).

Komentarze