Ostatni raz Donald Trump i Xi Jinping spotkali się w 2019 roku w Osace. Wówczas Amerykanie w trwającym już wtedy sporze handlowym byli postrzegani jako silniejsi. Dziś wygląda to nieco inaczej. Ameryka (i Europa) traci długo pielęgnowane złudzenia na temat Chin,
Dziś dowiedzieliśmy się: w przyszłym tygodniu, 30 października, Xi Jinping i Donald Trump spotkają się osobiście po raz pierwszy od ponad sześciu lat.
Ostatnie takie spotkanie miało miejsce 29 czerwca 2019 roku w Osace w trakcie szczytu G20, podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jeśli komuś wydaje się, że wojna handlowa USA z Chinami to coś nowego, warto odświeżyć sobie tamto spotkanie.
Rozmawiano bowiem głównie o… polityce handlowej i cłach. Trump od początku 2018 roku nakładał cła na Chiny – wówczas rozpoczął od obłożenia obostrzeniami m.in. import paneli słonecznych, stali i aluminium z Chin. Spotkanie w Osace było okazją, by napięcia nieco złagodzić.
Z wypowiedzi po szczycie wynika, że częściowo się to udało. Zgodzono się m.in. na nienakładanie dalszych ceł, powrót do zakupów części zablokowanych wcześniej zakupów amerykańskich artykułów rolnych, rozluźnienie amerykańskiego nacisku na chińskiego giganta technologicznego Huawei.
„Myślę, że możemy sobie pomóc. Jeśli Chiny się otworzą, otworzysz największy rynek na świecie. A teraz Chiny nie są otwarte na USA… Nie powinno się było na to pozwolić” – mówił wówczas na konferencji prasowej po spotkaniu Trump, sugerując że nie udało się załatwić wszystkich powodów napięć.
Administracja Bidena kontynuowała wymianę handlowych ciosów, ale prawdziwa eskalacja rozpoczęła się z objęciem stanowiska prezydenta przez Trumpa po raz drugi. W kulminacyjnym momencie Amerykanie nakładali na chińskie produkty cła w wysokości 145 proc.
W czerwcu 2025 r. rozmowy doprowadziły do pauzy.
„NASZA UMOWA Z CHINAMI ZOSTAŁA ZAWARTA, POD WARUNKIEM OSTATECZNEJ ZGODY PREZYDENTA XI I MNIE. WSZYSTKIE MAGNESY ORAZ WSZELKIE NIEZBĘDNE ZIEMIE RZADKIE BĘDĄ DOSTARCZONE Z GÓRY PRZEZ CHINY” – pisał triumfalnie 11 czerwca Donald Trump w mediach społecznościowych. Chiny i USA po żmudnych negocjacjach zgodziły się wówczas na złagodzenie dotychczasowej wojny handlowej, którą sam Trump eskalował od początku roku.
Czy wyrażał wówczas faktyczne przekonanie, że to koniec sporu; czy raczej chciał głównie zaprezentować się bazie swoich wyborów jako zwycięzca – nie wiemy.
Spotkanie 30 października w Korei Południowej nie będzie jednak łatwe. W pierwszej połowie miesiąca wojna handlowa weszła w nowy etap. I na razie wygląda na to, że Amerykanie nie czują się w nim komfortowo.
W czwartek 9 października władze Chin ogłosiły daleko idące ograniczenia dotyczące eksportu metali ziem rzadkich i technologii służących do ich wydobywania i przetwarzania. Nowe chińskie regulacje uderzą nie tylko w Stany Zjednoczone, ale także w producentów z branż wysokich technologii działających w wielu innych państwach świata, także w Europie i w Polsce.
Za sprawą nowych przepisów od grudnia każdy eksporter chińskich metali ziem rzadkich i produktów, które je zawierają, będzie musiał uzyskać zgodę na ich sprzedaż do państw trzecich od chińskiego rządu. Część regulacji nakłada na producentów obowiązek zatwierdzania przez władze państwowe również pojedynczych umów – dotyczy to na przykład metali ziem rzadkich wykorzystywanych do produkcji nanotechnologicznych procesorów. Nowe przepisy dotyczą firm z całego świata – nie tylko chińskich, niepodporządkowanie się im ma oznaczać brak możliwości sprowadzania metali ziem rzadkich z Chin.
Jednocześnie chińskie władze wprowadziły również zakaz eksportowania i reeksportowania bez oficjalnej zgody chińskich technologii służących do pozyskiwania i przetwarzania metali ziem rzadkich.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) szacuje, że Chiny odpowiadają za około 61 procent światowej produkcji pierwiastków ziem rzadkich i aż 92 procent ich przetwarzania. Metalami ziem rzadkich nazywa się grupę 17 pierwiastków, których wydobycie i przetwarzanie jest ekstremalnie trudne. Większość pierwiastków ziem rzadkich wykorzystywana jest w branży zaawansowanych technologii. To na przykład neodym – wykorzystywany do produkcji bardzo silnych magnesów niezbędnych między innymi w produkcji głośników czy silników elektrycznych i odrzutowych albo itr i europ – potrzebne do produkowania ekranów smartfonów, komputerów i telewizorów. Część pierwiastków ziem rzadkich niezbędna jest również w produkcji bardziej wyrafinowanych procesorów komputerowych.
Lingling Wei pisze w „Wall Street Journal”, że strona chińska jest bardzo pewna swojej strategii przed kolejną rundą rozmów. Zmiana strategii jest dostosowana do sposobu prowadzenia takich konfliktów przez Trumpa. Pekin dotychczas stawiał na stonowane odpowiedzi na amerykańskie ruchy. Cła odwetowe Chin w pierwszej połowie 2025 roku były niższe niż amerykańskie. Teraz Chiny chcą demonstrować siłę i nieprzewidywalność – pokazując Amerykanom lustro. Trump ma bowiem w takich sytuacjach respektować tylko siłę.
Zdaniem dziennikarki WSJ i jej rozmówców chińska strategia opiera się na założeniu, że Trump nie jest ideologiem, że ma transakcyjną naturę i zawsze ostatecznie dąży do porozumienia i dobrej umowy. Wstępnie dogadana sprzedaż TikToka w USA Amerykanom ma być dla Xi Jinpinga mało znaczącym poświęceniem. Chiny będą licytowały wysoko, by mieć z czego w negocjacjach schodzić. Ale gra nie jest wyłącznie ekonomiczna. Spotkanie w Korei może być pierwszym z serii, istnieje szansa, że w przyszłym roku obaj przywódcy spotkają się ponownie, najpierw w Chinach, później w USA. A Chińczycy będą naciskali, by USA zmieniło swoje podejście do Tajwanu, co znacznie ułatwiłoby Chinom aneksję wyspy w przyszłości.
W połowie października amerykański sekretarz skarbu Scott Bessent powiedział, że wprowadzenie tak ścisłej kontroli eksportu to znak, że chińska gospodarka jest słaba, a w ten sposób Chiny chcą pogorszyć sytuację ekonomiczną dla wszystkich. W amerykańskim establishmencie politycznym istniało przekonanie, że chińska gospodarka jest faktycznie słaba, a amerykańskie cła wepchną ją w recesję. I chociaż Chiny przejawiają pewne gospodarcze problemy – choćby długotrwały kryzys na rynku nieruchomości – to jeśli amerykańska ocena o nadchodzącej recenzji była poważna, to była też dalece błędna.
Chińska gospodarka nie będzie oczywiście rosnąć w tempie z ostatnich dwóch-trzech dekad bez przerwy. Chiny w końcu nasycą się nowymi wielkimi projektami infrastrukturalnymi. A polskie problemy demograficzne to nic w porównaniu z tym, co czeka Chiny.
Ale to pieśń przyszłości i Chiny mają jeszcze czas, by pomyśleć o rozwiązaniach na przyszłość. Dziś w rozgrywce z Amerykanami Chiny są silne. Ich słabością może być jednak to, że już nikt ich nie będzie w przyszłości lekceważył.
Amerykanie widzą dziś swój błąd sprzed dwóch dekad, gdy uznali, że mogą spokojnie polegać na Chinach, ich produkcji i eksporcie. Dziś odczuwają konsekwencje tych decyzji i szukają alternatyw. W tym tygodniu zapowiedzieli warte 3 mld inwestycje w przemysł metali ziem rzadkich w Australii. Tego typu ruchy będą coraz częstsze.
Alternatyw musi szukać też Europa.
„Nowe restrykcje dotykają całej Unii Europejskiej i obejmują jej sektory strategiczne, w tym obronność oraz zaawansowany przemysł. W branży wojskowej może to ograniczyć zdolności Europy do rozbudowy potencjału zbrojeniowego – szczególnie w kontekście zapowiedzianego bezprecedensowego wzrostu wydatków obronnych państw członkowskich NATO do 5 proc. PKB do 2035 r” – pisze Paulina Uznańska w komentarzu dla Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ich znalezienie może trochę potrwać. Ale jednocześnie dzisiejsza wojna handlowa może być w przyszłości jako zwrot w światowej polityce handlowej. W tym roku Chiny zbierają jednak owoce długich lat budowania swojej przewagi przemysłowej i surowcowej.
Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.
Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.
Komentarze