0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Ustawa ma uprościć rozpatrywanie spraw udzielonych przez banki kredytów na zakup mieszkania „denominowanych we frankach szwajcarskich". W skrócie zwanych kredytami frankowymi. W sposób rozstrzygania nie ingeruje – tu już mamy utrwaloną linię orzeczniczą.

Klauzule abuzywne są to postanowienia umowne, które są tak rażąco niesprawiedliwe, że w konsekwencji nie obowiązują konsumenta, który jest stroną takiej umowy.

Postanowienia zawarte w umowach frankowych są dotknięte abuzywnością z jednego prostego powodu, który jest jednocześnie tak ważny, że prowadzi do unieważnienia tych umów. Banki, bez wyjątku, wprowadziły do umów zapisy, które np. określiły, że rata i kwota kapitału będzie przeliczana ze złotówek na franki (oraz w przypadku harmonogramu spłat również z franków na złotówki) po kursie CHF, który to kurs zostanie ustalony przez bank. Jak będzie on ustalony – o tym umowy i regulaminy milczały.

W 2019 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie państwa Dziubaków, który umożliwił setkom tysiącom posiadaczy kredytów frankowych w Polsce występowanie z pozwami o unieważnienie umowy. Fala takich pozwów zalała polskie sądy.

Źródło: infor.pl

Jak przypomina minister sprawiedliwości Adam Bodnar, wszystko zaczęło się w na przełomie 2016 i 2017 roku, kiedy jeszcze jako Rzecznik Praw Obywatelskich, po roku oczekiwania na obiecaną przez prezydenta Dudę ustawę frankową, zaczął kampanię informacyjną o prawach konsumentów.

Na spotkaniach w całym kraju eksperci z jego Biura tłumaczyli, że nie trzeba czekać na ustawę, można korzystać z istniejących przepisów, by rozwikłać swoją sprawę frankową. Był to czas, kiedy kurs franka szwajcarskiego wzrósł, a z nim i wartość kredytów i wysokość rat – ludzie tracili grunt pod nogami.

RPO, razem z Rzecznikiem Finansowym i UOKiK, zaczął promować składanie reklamacji do banków i wchodzenie na ścieżkę sporu z nimi. Także środowisko prawnicze zareagowało większą uwagą na sprawy frankowe.

Przeczytaj także:

W ten sposób w Polsce zakorzeniała się unijna „dyrektywa konsumencka” 93/13 Wskazuje ona, że w sprawie konsumenckiej instytucja finansowa/przedsiębiorca ma zawsze przewagę nad człowiekiem. Tu nie ma mowy o świadomym negocjowaniu umowy – klient podpisuje to, co przedstawił bank.

Obowiązkiem sądu jest więc tę równowagę przywrócić. Musi więc sam sprawdzić, czy w umowie o kredyt „we frankach” (denominowanej lub indeksowanej do franka szwajcarskiego), która jest przedmiotem sporu, nie ma klauzul abuzywnych. A jeśli są, ma wskazać, jak rozliczyć taką umowę.

Ewenement europejski

Przełomowa okazała się sprawa państwa Dziubaków, którą wygrali w 2020 roku (oboje na zdjęciu głównym). Ludzie uwierzyli wtedy, że sprawy „frankowe” są do wygrania. I masowo poszli do sądów.

Polska jest tu europejskim ewenementem. Nigdzie bowiem problem spraw kredytów, których wartość obliczana jest w innych walutach niż narodowa, nie został zwalony na ludzi. Przyjmowano tam ustawy regulujące te kwestie.

Bodnar, teraz jako minister sprawiedliwości, musi „frankowski” korek w sądach rozładować. Ministerstwo – jak podkreślał na spotkaniu z dziennikarzami 4 grudnia – nie jest tu stroną sporu. Tworzy przestrzeń do porozumienia między interesariuszami; sądami, UOKiK, Rzecznikiem Konsumentów, Związkiem Banków Polskich i kancelariami prawnymi.

Chodzi o to, by te 200 tys. spraw jak najszybciej załatwić. Inaczej prawo do sądu w sporach między ludźmi (czyli w sprawach cywilnych) stanie się iluzoryczne. Przez „franki” wydziały cywilne się zatkały. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest w Warszawie

Teraz jako MS ma obowiązek rozwiązania tego problemu. Ścieżki są dwie: organizacyjna i prawna.
  • Tę pierwszą przedstawiła pełnomocniczka ministra ds. obrony praw konsumentów Aneta Wiewiórowska-Domagalska. Ministerstwo skupia się na sprawach „frankowych”, bo te tworzą teraz najpoważniejszy dla sądów problem. Przy okazji jednak usprawnia ich pracę we wszystkich sprawach.
  • Druga – to ustawa „udrażniająca”. Jej projekt jest już gotowy. „Sędziowie są dramatycznie obciążeni”. „Wdrażanie gargantuicznej reformy dotyczącej wszystkiego, zajęłoby za dużo czasu. My go już nie mamy. Idziemy więc krok po kroku” – mówią zgodnie Wiewiórowska i prof. Marcin Dziurda, który w ramach komisji kodyfikacyjnej prawa cywilnego odpowiadał za ustawę „udrażniającą” sprawy frankowe.

Stan na teraz

  • W III kwartale w sądach w Polsce było 202 tys. 241 spraw „frankowych”.
  • W tym roku, do końca września, wpłynęło ich 80 tys. 126.
  • 122 tys. 115 zostało z lat poprzednich. W samym 2023 r. było ich 118 tys. 705.
Widać więc narastającą falę.

„Ona przeszła już przez sady okręgowe, teraz zatykają się apelacje” – mówiła Wiewiórowska.

  • Do tej pory udało się rozstrzygnąć tylko 48 tys. 116 spraw.

Nie wiadomo, ile nowych spraw może się jeszcze pojawić – bardziej szczegółowe dane statystyczne z Krajowego Nadzoru Finansowego będą dostępne dla resortu sprawiedliwości dopiero po przyjęciu ustawy o obrocie wierzytelnościami (jest w Sejmie).

„Sprawy »frankowe« zmieniły mentalność Polaków. Wiemy już, że indywidualny konsument może wygrać z bankiem. Zakładamy, że jest to zmiana trwała, ludzie będą skłonni do składania spraw w sądach” – mówi Aneta Wiewiórowska-Domagalska.

Ministerstwo zachęca do ugód

Pierwszą rekomendowaną drogą jest zawieranie ugód: sądowych i pozasądowych. To, jak sprawy „frankowe” rozstrzygną się w sądach, jest już dla stron jasne – więc lepiej uprościć sobie życie. Z każdym miesiącem, ich liczba rośnie – w całym 2024 roku może być ich nawet 40 tysięcy. W samym listopadzie – może nawet 5 tys.

Sądy mają się też zreorganizować i scyfryzować (digitalizować – jak mawiają urzędnicy Ministerstwa, nazywając swój projekt DAS – Digitalny Asystent Sędziego). To się musi zacząć od wydziałów zajmujących się sprawami „frankowymi”, ale stopniowo zmieni pracę całych sądów.

Na razie do testowania wybrane są trzy pary sądów (okręgowy – apelacja): w Warszawie, w Poznaniu i para Olsztyn-Białystok. Reorganizują się, wyłaniając sekcje frankowe, gdzie będą wdrażane zmiany.

  • Po pierwsze – akta mają być maszynowo skanowane, a ich treść zaciągana do systemu. Teraz robią to ręcznie pracownicy sekretariatów sądów
  • Po drugie – powstaje baza wiedzy z tezami z orzecznictwa TSUE w sprawach konsumenckich. Trybunał wydał ich prawie 180, każdy odpowiada na kilka pytań prejudycjalnych. Dotyczą one np. tego, czy daną osobę można uznać za konsumenta – bo wtedy dopiero uruchamiają się obowiązki sądu wynikające z dyrektywy konsumenckiej. Sędzia ma mieć łatwy dostęp do obiektywnie podanych tez z wyroków TSUE, z odesłaniem do samych wyroków. Nad wyciągnięciem tych tez do podręcznej bazy danych sędziego pracują naukowcy z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości.
  • Po trzecie – ma powstać „kalkulator”, czyli narzędzie pomagające sędziemu rozliczenie świadczeń w ramach umowy „frankowej” uznanej za nieważną. Nie trzeba będzie zwracać się o pomoc do biegłych.
  • Po czwarte – powstanie też moduł do generowania projektów uzasadnień i pism procesowych. Sprawy są powtarzalne, bo i umowy kredytowe były powtarzalne.

Minister Bodnar podkreśla, że nie chodzi tu o sztuczną inteligencję, ale o przerzucenie na maszyny powtarzalnej pracy. 200 tys. spraw frankowych to ogromny ciężar dla sądów, ale też doskonały materiał do testów, jak poprawić organizację pracy.

Wszystkie rozwiązania będą dokładnie testowane, w dialogu z sądami. Każdy wytestowany moduł będzie do użycia przez inne sady. Wszystkie cztery moduły mają być w pełni gotowe w II kwartale 2026 roku.

Wsparciem mają być też asystenci sędziów

W budżecie na 2025 roku są pieniądze na tysiąc nowych asystentów, tak że jeden ma przypadać na dwóch sędziów. Sąd Okręgowy w Warszawie dostanie więc 17 asystentów, potwornie przeciążony warszawski Sąd Apelacyjny – 44.

Ustawa udrażniająca sprawy „frankowe”

Ta ustawa ma rozładować kolejki w sądach przez doprowadzenie do tego, że sprawy „frankowe” będą rozpatrywane szybciej, nie będą też niepotrzebnie puchły.

  • Ustawa pozwoli więc m.in. na rozpatrywanie tych spraw na posiedzeniu niejawnym, przesłuchiwanie świadków zdalnie i odbieranie zeznań na piśmie (o ile to usprawni pracę sądowi – jeśli nie, będzie mógł procedować, jak dawniej).
  • System nie będzie mnożył spraw (klient wytacza bankowi sprawę, to w kontrze bank pozywa klienta: są już więc dwie sprawy; roszczenia obu stron będą rozpatrywane w jednej sprawie). W momencie doręczenia pozwu z mocy prawa ustawa wstrzyma obowiązek spłaty kredytu. Frankowicze, którzy pozwą bank, nie będą musieli składać wniosku o zabezpieczenie w postaci zawieszenia rat. Dziś sądy miewają nawet po kilkanaście tysięcy takich wniosków, których nawet nie zdołały zarejestrować!
  • Ustawa zachęci do ugodowego kończeniu spraw poprzez uproszczenie procedur czy stworzenie osobnego e-sądu zatwierdzającego ugody. Będą też zachęty do cofania apelacji, które nie mają szans na powodzenie. Po prostu strona, która apelację wycofa w ciągu sześciu miesięcy od wejścia ustawy w życie, będzie mogła odzyskać cześć opłaty sądowej.

Kiedy projekt?

Projekt – podkreślił Bodnar – przygotowała komisja kodyfikacyjna. To organ niezależny od Ministerstwa, przywrócony po rządach PiS – a mający prawie stuletnią tradycję.

Komisja nie zajmuje się projektami incydentalnymi, analizuje system prawny, szuka rozwiązań, dyskutuje je. Projekt „frankowy udrażniający” powstał właśnie tak.

Jest gotowy, trafił do Ministerstwa Sprawiedliwości, które musi przygotować uzasadnienie i ocenę skutków regulacji (OSR). Projekt zostanie upubliczniony jeszcze w grudniu, wtedy ruszą jego konsultacje: międzyresortowe, społeczne (dla organizacji) i publiczne (dla wszystkich).

„Być może wyniknie z nich, że pewne rozwiązania trzeba poprawić, ale tak się przygotowuje dobre prawo” – mówi Bodnar.

„Skończyliśmy z praktyką poprzedników, którzy najpierw pisali projekty w Ministerstwie, w tajemnicy przed wszystkimi, a potem w kilka godzin przeprowadzali je przez Sejm jako tzw. projekt poselski”.

(Czyli projekt zwolniony z konsultacji; dziś taka ścieżka już inie istnieje: od listopada projekty poselskie przechodzą obowiązkowe miesięczne konsultacje w Sejmie).

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze