Spraw „frankowych” w sądach jest już 200 tysięcy. Zablokowały wymiar sprawiedliwości. W samym Sądzie Apelacyjnym w Warszawie na wyznaczenie terminu sprawy (każdej, nie tylko frankowej) czeka się pięć lat. Ministerstwo próbuje ten korek odetkać: m.in. ustawą „udrażniającą”
Ustawa ma uprościć rozpatrywanie spraw udzielonych przez banki kredytów na zakup mieszkania „denominowanych we frankach szwajcarskich". W skrócie zwanych kredytami frankowymi. W sposób rozstrzygania nie ingeruje – tu już mamy utrwaloną linię orzeczniczą.
Jak przypomina minister sprawiedliwości Adam Bodnar, wszystko zaczęło się w na przełomie 2016 i 2017 roku, kiedy jeszcze jako Rzecznik Praw Obywatelskich, po roku oczekiwania na obiecaną przez prezydenta Dudę ustawę frankową, zaczął kampanię informacyjną o prawach konsumentów.
Na spotkaniach w całym kraju eksperci z jego Biura tłumaczyli, że nie trzeba czekać na ustawę, można korzystać z istniejących przepisów, by rozwikłać swoją sprawę frankową. Był to czas, kiedy kurs franka szwajcarskiego wzrósł, a z nim i wartość kredytów i wysokość rat – ludzie tracili grunt pod nogami.
RPO, razem z Rzecznikiem Finansowym i UOKiK, zaczął promować składanie reklamacji do banków i wchodzenie na ścieżkę sporu z nimi. Także środowisko prawnicze zareagowało większą uwagą na sprawy frankowe.
W ten sposób w Polsce zakorzeniała się unijna „dyrektywa konsumencka” 93/13 Wskazuje ona, że w sprawie konsumenckiej instytucja finansowa/przedsiębiorca ma zawsze przewagę nad człowiekiem. Tu nie ma mowy o świadomym negocjowaniu umowy – klient podpisuje to, co przedstawił bank.
Obowiązkiem sądu jest więc tę równowagę przywrócić. Musi więc sam sprawdzić, czy w umowie o kredyt „we frankach” (denominowanej lub indeksowanej do franka szwajcarskiego), która jest przedmiotem sporu, nie ma klauzul abuzywnych. A jeśli są, ma wskazać, jak rozliczyć taką umowę.
Przełomowa okazała się sprawa państwa Dziubaków, którą wygrali w 2020 roku (oboje na zdjęciu głównym). Ludzie uwierzyli wtedy, że sprawy „frankowe” są do wygrania. I masowo poszli do sądów.
Polska jest tu europejskim ewenementem. Nigdzie bowiem problem spraw kredytów, których wartość obliczana jest w innych walutach niż narodowa, nie został zwalony na ludzi. Przyjmowano tam ustawy regulujące te kwestie.
Bodnar, teraz jako minister sprawiedliwości, musi „frankowski” korek w sądach rozładować. Ministerstwo – jak podkreślał na spotkaniu z dziennikarzami 4 grudnia – nie jest tu stroną sporu. Tworzy przestrzeń do porozumienia między interesariuszami; sądami, UOKiK, Rzecznikiem Konsumentów, Związkiem Banków Polskich i kancelariami prawnymi.
Chodzi o to, by te 200 tys. spraw jak najszybciej załatwić. Inaczej prawo do sądu w sporach między ludźmi (czyli w sprawach cywilnych) stanie się iluzoryczne. Przez „franki” wydziały cywilne się zatkały. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest w Warszawie
Teraz jako MS ma obowiązek rozwiązania tego problemu. Ścieżki są dwie: organizacyjna i prawna.
Widać więc narastającą falę.
„Ona przeszła już przez sady okręgowe, teraz zatykają się apelacje” – mówiła Wiewiórowska.
Nie wiadomo, ile nowych spraw może się jeszcze pojawić – bardziej szczegółowe dane statystyczne z Krajowego Nadzoru Finansowego będą dostępne dla resortu sprawiedliwości dopiero po przyjęciu ustawy o obrocie wierzytelnościami (jest w Sejmie).
„Sprawy »frankowe« zmieniły mentalność Polaków. Wiemy już, że indywidualny konsument może wygrać z bankiem. Zakładamy, że jest to zmiana trwała, ludzie będą skłonni do składania spraw w sądach” – mówi Aneta Wiewiórowska-Domagalska.
Pierwszą rekomendowaną drogą jest zawieranie ugód: sądowych i pozasądowych. To, jak sprawy „frankowe” rozstrzygną się w sądach, jest już dla stron jasne – więc lepiej uprościć sobie życie. Z każdym miesiącem, ich liczba rośnie – w całym 2024 roku może być ich nawet 40 tysięcy. W samym listopadzie – może nawet 5 tys.
Sądy mają się też zreorganizować i scyfryzować (digitalizować – jak mawiają urzędnicy Ministerstwa, nazywając swój projekt DAS – Digitalny Asystent Sędziego). To się musi zacząć od wydziałów zajmujących się sprawami „frankowymi”, ale stopniowo zmieni pracę całych sądów.
Na razie do testowania wybrane są trzy pary sądów (okręgowy – apelacja): w Warszawie, w Poznaniu i para Olsztyn-Białystok. Reorganizują się, wyłaniając sekcje frankowe, gdzie będą wdrażane zmiany.
Minister Bodnar podkreśla, że nie chodzi tu o sztuczną inteligencję, ale o przerzucenie na maszyny powtarzalnej pracy. 200 tys. spraw frankowych to ogromny ciężar dla sądów, ale też doskonały materiał do testów, jak poprawić organizację pracy.
Wszystkie rozwiązania będą dokładnie testowane, w dialogu z sądami. Każdy wytestowany moduł będzie do użycia przez inne sady. Wszystkie cztery moduły mają być w pełni gotowe w II kwartale 2026 roku.
W budżecie na 2025 roku są pieniądze na tysiąc nowych asystentów, tak że jeden ma przypadać na dwóch sędziów. Sąd Okręgowy w Warszawie dostanie więc 17 asystentów, potwornie przeciążony warszawski Sąd Apelacyjny – 44.
Ta ustawa ma rozładować kolejki w sądach przez doprowadzenie do tego, że sprawy „frankowe” będą rozpatrywane szybciej, nie będą też niepotrzebnie puchły.
Projekt – podkreślił Bodnar – przygotowała komisja kodyfikacyjna. To organ niezależny od Ministerstwa, przywrócony po rządach PiS – a mający prawie stuletnią tradycję.
Komisja nie zajmuje się projektami incydentalnymi, analizuje system prawny, szuka rozwiązań, dyskutuje je. Projekt „frankowy udrażniający” powstał właśnie tak.
Jest gotowy, trafił do Ministerstwa Sprawiedliwości, które musi przygotować uzasadnienie i ocenę skutków regulacji (OSR). Projekt zostanie upubliczniony jeszcze w grudniu, wtedy ruszą jego konsultacje: międzyresortowe, społeczne (dla organizacji) i publiczne (dla wszystkich).
„Być może wyniknie z nich, że pewne rozwiązania trzeba poprawić, ale tak się przygotowuje dobre prawo” – mówi Bodnar.
„Skończyliśmy z praktyką poprzedników, którzy najpierw pisali projekty w Ministerstwie, w tajemnicy przed wszystkimi, a potem w kilka godzin przeprowadzali je przez Sejm jako tzw. projekt poselski”.
(Czyli projekt zwolniony z konsultacji; dziś taka ścieżka już inie istnieje: od listopada projekty poselskie przechodzą obowiązkowe miesięczne konsultacje w Sejmie).
Sądownictwo
Adam Bodnar
Ministerstwo Sprawiedliwości
Aneta Wiewiórowska-Domagalska
frankowicze
kredyty frankowe
Marcin Dziurda
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze