0:000:00

0:00

W OKO.press wielokrotnie rozkładaliśmy na czynniki pierwsze bałamutne i kłamliwe argumenty, których często używają politycy, próbując uzasadnić sprzeciw wobec unijnego programu relokacji uchodźców. 18 maja Elżbieta Witek, posłanka PiS i rzeczniczka tej partii wygłosiła w TVP 1 - z godną odnotowania pewnością siebie - twierdzenia nie tylko fałszywe, ale i pozbawione elementarnej logiki.

"Polski rząd ma dbać o bezpieczeństwo przede wszystkim swoich obywateli" - odpowiedziała posłanka Witek na pytanie dziennikarza TVP o to, dlaczego rząd PiS sprzeciwia się przyjęciu w Polsce uchodźców. W następnym zdaniu powołała się na informacje "Newsweeka" i "Rzeczpospolitej" o Syryjczykach, którzy dzięki "jednej z fundacji" (zapewne chodziło o Fundację Estera) zostali sprowadzeni do Polski. Prawie wszyscy, mówiła Witek, wyjechali do Niemiec i proszą teraz o odebranie statusu uchodźcy. „Boją się wrócić do Polski, a tego nie chcą” - mówiła Witek.

Wyliczmy najpierw nieprawdy i manipulacje w tej wypowiedzi.

  • Nieprawda, że uchodźcy stanowią zagrożenie (w domyśle: terrorystyczne). To jeden z często powracających argumentów na prawicy - użył go m.in. w listopadzie 2016 roku minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak, powołując się na zamachy w Paryżu z 2015 roku. Pisaliśmy wtedy: "Rzeczywiście, na wyspie Leros w Grecji został zarejestrowany jeden ze sprawców zamachów z Paryża. Ważniejsze jest to, że zamachowiec był zradykalizowanym Europejczykiem (Francuzem lub Belgiem), który do Francji przybył z objętych konfliktem terenów Bliskiego Wschodu. Tożsamość właściciela fałszywego paszportu, wystawionego na nazwisko Ahmad Al Mohammed, pozostaje nieznana". Zamachów terrorystycznych dokonują niemal wyłącznie obywatele państw zachodnich, a nie uchodźcy.
  • W 2016 roku do 32 krajów europejskich przyjęto (przyznano ochronę międzynarodową) w sumie 710 395 uchodźców. Dodatkowo przyjęto 14 tys. w ramach mechanizmu relokacji. Aż 57 proc. (405 600) z tej liczby to obywatele objętej wojną Syrii. Upada więc argument, że Europa przyjmuje głównie imigrantów ekonomicznych.
  • Polskie służby mogą sprawdzić każdego przyjmowanego do nas uchodźcę.

OKO.press nie może także oprzeć się wrażeniu, że w wypowiedzi posłanki Witek brakuje elementarnej logiki.

  • Albo boimy się "fali uchodźców" (tym sformułowaniem, sugerującym najazd czy inwazję, w tym zwłaszcza terrorystów - posługują się chętnie politycy prawicy) i wtedy ich nie wpuszczamy.
  • Albo uznajemy, że i tak nie chcą być w Polsce, a więc natychmiast wyjadą do Niemiec - ale wtedy w czym jest problem z ich przyjmowaniem?

Można użyć jednego z tych argumentów, ale nie dwóch łącznie.

Przy okazji Elżbieta Witek powiedziała też nieprawdę - że Polska wydaje dużo na pomoc w Syrii. Zacytujmy tutaj całą wypowiedź, żeby czytelnicy OKO.press mogli docenić wdzięk fraz pani poseł oraz klarowność jej myśli.

„Ale my pomagamy. Ja chciałabym zdementować te informacje, które są nieprawdziwe. Polski rząd pomaga. Dzisiaj pani premier Beata Szydło otrzymała list od jednej z sióstr zakonnych, misjonarki, która zajmuje się przede wszystkim ludźmi chorymi w Syrii, szczególnie dziećmi. I pani premier Beata Szydło na jednej z konferencji razem z ks. prof. Cisło (...) ogłosiła kolejny projekt. Kolejny. My wydajemy naprawdę duże pieniądze na pomoc potrzebującym. I dzisiaj otrzymała list z ogromnym podziękowaniem przede wszystkim od dzieci, od Syryjczyków, od lekarzy, którzy mówią o tym, że dziękują za tę pomoc, dziękują za to, że pomoc udzielana jest na miejscu, bo oni nie chcą opuszczać własnej ojczyzny, jeśli mają taką możliwość, że mogą leczyć się tam, to oni tego właśnie potrzebują”.

Znów: z faktu, że ktoś napisał list z podziękowaniami do premier Szydło, nie wynika, że Polska - o czym lubią mówić politycy PiS - "pomaga na miejscu".

Otóż Polska wydaje na pomoc humanitarną bardzo mało. W 2016 roku było to 40 mln zł. W tym roku będzie to najprawdopodobniej więcej - trudno powiedzieć dokładnie ile, ponieważ przy różnych medialnych okazjach politycy PiS przekazują na nią niewielkie kwoty z rezerwy budżetowej.

Najwięcej środków rząd przeznaczył na pomoc ofiarom kryzysu syryjskiego - ponad 34 mln (w porównaniu do 11 mln w roku 2015). (Dane pochodzą z raportu "Grupy Zagranica" o pomocy rozwojowej i humanitarnej; raport był opracowywany w listopadzie 2016, a pod koniec listopada premier Szydło zdecydowała o „dorzuceniu” kilku milionów zł, więc ta kwota może być nieco wyższa.)

Dla porównania - Wielka Brytania we wrześniu 2016 roku zadeklarowała, że przeznaczy na pomoc humanitarną w Syrii 2,3 mld funtów (czyli 2 300 milionów funtów) . Uznajmy, że kurs funta wynosi 5 złotych - to jest 11,5 mld zł. Oczywiście Polska jest znacznie biedniejszym krajem niż Wielka Brytania, ale nie kilkaset razy biedniejszym.

Na konferencji, którą zapewne miała na myśli posłanka Witek (11 kwietnia 2017), rzeczywiście premier Szydło zadeklarowała zwiększenie pomocy dla Syrii. Polski rząd zobowiązał się przeznaczyć dodatkowo 4 mln zł. To oczywiście jest kwota bardzo niewielka. Dla porównania - 2,5 mln złotych będzie kosztowała nowa limuzyna dla pani premier, zastępująca tę, która została rozbita w czasie głośnego wypadku w Oświęcimiu.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze