Zespół ds. Edukacji Rady Konsultacyjnej przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet, w skład którego wchodzą nauczycielki i eksperci*, opracował obywatelskie postulaty dla lepszej szkoły. Część z nich da się zamknąć w hasłach, które pojawiały się na transparentach podczas jesiennych manifestacji: „Precz z Czarnkiem”, „Chcemy edukacji, nie indoktrynacji”. Jednak inne sięgają dużo głębiej, odsłaniając wady całego systemu edukacji, a także podejścia do młodych ludzi.
Stąd hasła: „Dość podziału na prywatne/publiczne = lepsze/gorsze”, „Niech dorośli nas słuchają” czy „Chcemy mieć poczucie wpływu i skuteczności”.
Fundamentem łączącym wiele różnych głosów była troska o to, by polskie dzieci miały maksymalnie zbliżone szanse na starcie i zapewnione minimum bezpieczeństwa. Dlatego w centrum znalazły się postulaty dotyczące niwelowania barier edukacyjnych, a także zapewnienia wsparcia psychologicznego i pedagogicznego czy wprowadzenie do szkół edukacji antydyskryminacyjnej.
„Wiemy, że ok. 630 tys. młodych osób wymaga wsparcia psychologicznego. Samobójstwo to wśród młodych druga najczęstsza przyczyna śmierci. Młodzi ludzie są zamknięci w domach, pozbawieni kontaktu z rówieśnikami. Tylko w sześciu na dziesięć placówkach szkolnych dostępny jest psycholog, i to najczęściej raz do dwóch w tygodniu” — mówiła 6 maja 2021 na konferencji prasowej członkini rady Wiktora Kostrzewa.
„Do władz lokalnych apelujemy, by organizowały zajęcia informacyjne o depresji oraz szkolenia dla nauczycieli. Od rządu chcemy szkolenia kadry, ustawowego nakazu psychologa w każdej szkole i telefonów zaufania” — dodała.
To oczywiście nie wszystko: nie zabrakło próby uregulowania podstawy programowej, wymagań egzaminacyjnych, a także statusu zawodowego nauczycieli. Pojawiły się też tematy poruszane w debacie rzadziej niż „przeładowany program” czy „niskie płace dla kadry”, takie jak: demokratyzacja szkół, uwzględnienie głosu samych uczniów czy – temat kontrowersyjny – uczenie nie pod egzaminy.
„Niestety, dopóki ministrem edukacji jest pan Czarnek lub będzie nim ktoś związany z PiS-em, nie widzimy szans na szybką poprawę sytuacji w polskich szkołach”
— komentowała na konferencji prasowej Dorota Łoboda, członkini zespołu, radna Warszawy, przewodnicząca stołecznej Komisji Edukacji.
Cały raport podzielony jest jednak na sekcje: co mogą zrobić nauczyciele już dziś, jakie wyzwania stoją przed samorządem, a które postulaty należy kierować do władz centralnych.
Szkoła, która nikogo nie zostawia w tyle?
O tym, jak wyrównywać szanse opowiedziała sama młodzież. Z postulatów przesłanych przez uczniów w wieku 16-18 lat z mniejszych miejscowości i wsi wynika, że braków — niewidocznych z perspektywy dużego miasta, a także ustawodawcy — jest wiele. I jest to obraz wyjątkowo smutny.
Po pierwsze, młodzież narzeka na brak grup samorozwoju czy kół zainteresowań, zwłaszcza mniej popularnych pasji, a także brak dostępu do kultury.
Źle widziana jest też pełzająca prywatyzacja edukacji. Uczniom nie podoba się, że do nauki języków obcych czy trudniejszych przedmiotów potrzeba dziś płatnych korepetycji, a wybór prywatnej szkoły może wpływać na społeczną percepcję i najczęściej oznacza „lepszy start”.
Wciąż żywe jest też wykluczenie transportowe, które determinuje wybór szkoły średniej.
Według młodzieży programy nauczania nie są dostosowane do wyzwań współczesności (brakuje m.in. edukacji klimatycznej). Uczniowie zwracają też uwagę, że ani oni, ani nauczyciele nie mają wystarczających kompetencji cyfrowych. „Nauczyciele informatyki są często najbardziej niedostosowani do rzeczywistości. Uczą nas robienia prezentacji w Power Point i zakładania skrzynek mailowych” — czytamy w raporcie.
Za anachroniczne, kosztowne i generujące nierówności uznają papierowe podręczniki. „Podręcznik podręcznikowi nierówny, a w wyborze jesteśmy zdani na decyzje nauczycieli. Wolimy materiały cyfrowe z gwarancją, że wszyscy mają dostęp do internetu i sprzętu” — wskazuje młodzież.
Wśród problemów uczniowie wymieniają też:
- brak dostępu do lekcji etyki: presja społeczna czasem zmusza ich do pozostania na lekcjach religii;
- brak szacunku dla różnych zajęć i zawodów („robotnik nie jest gorszy!”);
- szybką selekcję i profilowanie.
„Nie czujemy, że mamy prawo być dziećmi. Od pierwszej klasy szkoły ponadpodstawowej jesteśmy »szkoleni na przyszłość«. Słyszymy stale, że trzeba się szybko profilować, że zaraz będzie matura, że potem się zacznie prawdziwe życie. Musimy wybierać przedmioty, mając na uwadze przyszły zawód, a my często nie mamy jeszcze pojęcia, kim chcemy być. (…) Mamy poczucie niesprawiedliwej »centralizacji«” – to jeden z głosów.
Przez cały proces edukacji buduje się w nas przekonanie, że jesteśmy gorsi: duże miasto to prestiż, małe – prowincja.
Jeździmy zwiedzać duże miasta, a co z mniejszymi, co z nami?” — pisze młodzież z mniejszych miast.
Cały raport dostępny tutaj. W skład rady edukacyjnej weszły i weszli: Jakub Al-Darawsheh, Anna Blumsztajn, Piotr Borczyński, Michał Boni, Rozalia Fromlewicz, Aneta Gąsiorowska, Zofia Grudzińska, Agata Hanula, Dariusz Jemielniak, Adam Kalbarczyk, Anna Kasprzycka, Monika Kędra, Elżbieta Kielak, Agata Kobylińska, Wiktoria Kostrzewa, Dominik Kuc, Laura Kwoczała, Agnieszka Leonczuk, Dorota Łoboda, Aleksandra Malich, Anna Maziarska, Agnieszka Milbrandt, Paweł Nawrocki, Ewa Nizińska, Leszek Olpiński, AP, Weronika Pikuła, Bianka Siwińska, Magda Wessel, Beata Zwierzyńska i kilkanaście innych osób, które chcą pozostać anonimowe.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Jak to osoby anonimowe opracowywały raport ? O co chodzi? Wstydzą się tych, z którymi to opracowały? Boją się? Tym stwierdzeniem raport, a jest to tylko raport, bez ocen zebranych opinii, staje się bezwartościowy. Strajk Kobiet jest "podpisany", a ekspert nagle jest anonimowy,.. 🤣
Dlaczego raport staje się bezwartościowy? Nie można się do niego odnieść ad rem nie mając nazwiska autora? Dziwna teza. Poza tym duża liczba osób podała swoje nazwiska.
Pół anonim. Każdy dokument musi być podpisany, takie są przepisy i mogę zrobić tu wykład sięgający aż do Konstytucji RP. To sprawa odpowiedzialności. W ten sposób poprzez osoby anonimowe raport -dokument, staje się bezwartościowy. Strajk Kobiet zaś miał być poważny w działaniach ekspertów. Bądźmy poważni.
Idealnie. Po co dyskutować z zawartością, skoro można od ręki uwalić taki wredny raport tylko dlatego, że część autorów nie zdecydowała się podpisać. Super, hiper, wow. To jest geniusz.
Ktoś dostrzega poważny problem i decyduje się go nagłośnić – bo ten problem istnieje, kobieto. Naprawdę. Ale nie, wywalamy, bo zabrakło tego czy tamtego.
A że współautor nie chce, by jego nazwisko znalazło się w takim raporcie? Cóż, nie dziwię się. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się w kaczystanie z prokuratorami czy sędziami, którzy ośmielają się działać nie po myśli oświeconej władzy, słuchając, jak nasze nieustraszone organy ścigania robią sprawy uczniom, którzy ośmielili się wyjść na ulice i protestować w ważnej dla siebie sprawie. Jak wysyła się całe oddziały mundurowe do spacyfikowania starszej kobiety z kawałkiem węgla. I tak dalej, i tym podobne…
A co do obowiązku podpisu każdego dokumentu – czy jak ktoś wrzuci ci do skrzynki anonim ze zdjęciem, jak sąsiad ci porysował karoserię, to zignorujesz taki liścik? Jasne. Problem polega na tym, że w przypadku tego raportu sprawa jest niewyobrażalnie wręcz ważniejsza.
Ale co tam, niech się pali, ważne że na raporcie zabrakło tego czy tamtego.
Moimi zdaniem jest inaczej niż Pani pisze. Po pierwsze – to, że dane nie wszystkich autorów zostały podane do publicznej wiadomości nie oznacza, że do tych osób nie można dotrzeć (jeśliby złamały one prawo i udowodnionoby przestępstwo), zatem odpowiedzialność nadal pozostaje. Druga sprawa – nie każdy dokument musi być podpisany. Zależy co, dla kogo i w jakim celu jest pisane. To, że raport nie został podpisany, nie oznacza, że jest on nierzetelny. Moim zdaniem to tylko próba uniknięcia dyskusji ad rem.
Szanowna czepia się rzeczy nieistotnych miast odnosić się do meritum, czyli larum granego dla edukacji i nauki Polskiej.
OSK i eksperci wykazują się naiwnością wierząc w wyrzucenie czarnka z fotela ministra. Kaczafi posadził go na urzędzie w tym celu żeby przestać kształcić dzieci i młodzież, otwierać przed nimi świat. Sytuacja jest znacznie, znacznie gorsza jak w PRL.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Oni czyli PiSobolszewicy chcą z tego kraju zrobić obóz . Do którego nikt nie przyjedzie ani nikt nie wyjedzie . ….urna gorzej niż za KOMUNY ..