0:00
0:00

0:00

Takie wnioski płyną z monitoringu prowadzonego przez Helsińską Fundację Praw Człowieka podczas wyborów samorządowych w 2018 roku. Analizie poddano wypowiedzi, punkty programowe i wpisy w mediach społecznościowych wszystkich kandydatów ubiegających się o objęcie urzędu prezydenta w 10 wybranych miastach wojewódzkich:

  • Warszawie,
  • Krakowie,
  • Wrocławiu,
  • Gdańsku,
  • Poznaniu,
  • Szczecinie,
  • Olsztynie,
  • Białymstoku,
  • Lublinie i
  • Rzeszowie.

Ściany nienawiści Korwina

Niekwestionowanym liderem hejtu był (bez większego zaskoczenia) Janusz Korwin-Mikke. Aż połowa wpisów o charakterze nienawistnym lub skrajnie negatywnym (10 tys.) pochodziła z kont, którymi zarządza polityk. Autorzy badania nazwali je "ścianami nienawiści". Wpisom Korwin-Mikkego wtórowały jeszcze "odważniejsze" komentarze użytkowników:

  • „Wyciągnąć pistolet i zastrzelić te małpy”;
  • „Jebać Żydów”;
  • „Strzelać do czarnuchów”;
  • „Te islamskie dzikie świnie powinny być przynajmniej raz w roku razem z dzikami do odstrzału przeznaczone”;
  • „Dobrze kopać to bydło”;
  • „Wygonić to dziadostwo do arabowa bo to bydło będzie zawsze bydłem”.

Innym politykiem, który z antyuchodźczej retoryki zbudował całą kampanię był Marian Kowalski ubiegający się o urząd prezydenta Lublina. Jego hasłem wyborczym było: „Stop uchodźcom”.

Antyuchodźcze political fiction PiS

Ale nie trzeba szukać polityków ocierających się o próg wyborczy, by znaleźć jawnie antyuchodźczą agendę. Politycy startujący z list PiS:

  • Patryk Jaki w Warszawie
  • Kacper Płażyński w Gdańsku
  • Jacek Żalek w Białymstoku

również próbowali ugrać punkty na sprzeciwie wobec polityki integracyjnej. Choć robili to w inny sposób niż orędownicy otwartego hejtu.

Ich strategia polegała na straszeniu wyborców, że oponenci będą otwierać granice i na masową skalę zajmować się kwestią legalizacji pobytu migrantów/migrantek czy uchodźców/uchodźczyń.

Najwięcej przekłamań kampanii dotyczyło deklaracji 12 prezydentów „O współdziałaniu miast Unii Metropolii Polskich w Dziedzinie Migracji” z 30 czerwca 2017 roku podpisanej przez: Jacka Jaśkowiaka (Poznań), Hannę Gronkiewicz-Waltz (Warszawa), Rafała Bruskiego (Bydgoszcz), Krzysztofa Żuka (Lublin), Hannę Zdanowską (Łódź), Pawła Adamowicza (Gdańsk), Tadeusza Truskolaskiego (Białystok), Jacka Majchrowskiego (Kraków), Tadeusza Ferenca (Rzeszów), Piotra Krzystka (Szczecin), Rafała Dutkiewicza (Wrocław), Marcina Krupę (Katowice).

Sprawa zyskała ogólnopolski rozgłos na finiszu kampanii samorządowej, gdy 17 października 2018 PiS wypuścił głośny ksenofobiczny spot. Filmik utrzymany jest w tonie political fiction i przedstawia Polskę 2020 roku - ogarniętą przemocą oraz chaosem wywołanym przyjęciem przez nasz kraj muzułmańskich uchodźców.

Wszystko za sprawą "samorządowców PO", którzy chcą niszczyć urzędy wojewódzkie (agendy rządowe rzekomo odpowiedzialne za politykę migracyjną) i podpisali deklarację o przyjmowaniu uchodźców (dokument w rzeczywistości dotyczył polityki integracyjnej dla migrantów, którzy już w Polsce są).

Cały klip oparty był na przekłamaniach (szerzej pisaliśmy o tym tutaj), a jego celem jest wzbudzenie strachu przed zdehumanizowaną "obcą masą" zalewającą Polskę.

Przeczytaj także:

Żalek grał repatriacją

Najmocniej wśród kandydatów PiS kwestię uchodźczą rozgrywał Jacek Żalek - kandydat na prezydenta Białegostoku. Jednym z haseł jego kampanii było: "Powroty, a nie kwoty". Żalek opowiadał się za repatriacją Polaków ze Wschodu, którą przeciwstawiał przyjmowaniu "obcych kulturowo" imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Na swojej stronie internetowej prezentował (bez podania źródeł) statystyki opisujące rosnącą skalę migracji z tych krajów. Dane były sprzeczne z oficjalnymi komunikatami Urzędu ds. Cudzoziemców.

Na twitterze pisał m.in.: "Białystok ma moralny obowiązek pomóc Polakom, którzy są potomkami osób wywiezionych w latach 1940-41 przez Sowietów”. "Nie zgadzam się na wspieranie imigrantów islamskich i lekceważenie repatriantów!”

Pomiędzy otwartością a pragmatyzmem

Wielokulturowość jako walor podnosili w kampanii:

  • Rafał Trzaskowski (KO) - hasłem jego kampanii było: "Warszawa dla wszystkich"; jako kandydat przyjął zaproszenie od Kuchni Konfliktu na spotkanie z cudzoziemcami mieszkającymi w stolicy; brał także udział w Warszawskich Dniach Różnorodności, na które sam zapraszał mieszkańców Warszawy. "Warszawa jest miastem otwartym i różnorodnym. Nie ma w niej swoich i obcych. Dlatego nie możemy przechodzić obojętnie obok przejawów rasizmu czy dyskryminacji (...)" - pisał na Facebooku;
  • inni kandydaci na urząd prezydenta w stolicy: Jan Śpiewak, Jacek Wojciechowicz, Andrzej Rozenek;
  • Jacek Jaśkowiak (KO) - jego Poznań miał być - zgodnie z programem - "miastem, w którym każdy, bez względu na płeć, religię, kolor skóry czy poglądy może zdecydowanie zamanifestować swoje zdanie i wpływać na otaczającą go rzeczywistość. Miastem tolerancyjnym, otwartym, przyjaznym i życzliwym, szanującym mniejszości i stojącym na straży praw przysługujących wszystkim jego mieszkańcom (...)";
  • Jacek Sutryk (KO) - we Wrocławiu nawoływał do sprzeciwu wobec planowanych demonstracji środowisk antyimigranckich.

„Słusznie oburzamy się na tych, którzy protestują przeciwko Polakom, także mieszkańcom Wrocławia, ciężko pracującym w Wielkiej Brytanii czy innych krajach Unii Europejskiej. Dzisiaj jednak tak samo słusznie powinniśmy się oburzyć przeciwko próbie podzielenia mieszkańców Wrocławia, ze względu na kraj z ich pochodzenia. Wrocław jest miastem otwartym, które dba o każdego, kto wybrał je sobie za miejsce do życia i sprawiedliwie traktuje tych, którzy w nim mieszkają, uczą się i pracują, nie mając względu na to, skąd przyjechali” - pisał Sutryk.

Twórcy raportu podkreślają, że "reszta kandydatów odnosiła się do kwestii uchodźców, migrantów czy cudzoziemców przede wszystkim w wymiarze praktycznym, traktując ich jako część już istniejącej tkanki społecznej lub widząc w napływie migrantów pożądany kierunek rozwoju miasta. Zwracali oni uwagę na korzyści wynikające z migracji oraz konieczność podejmowania działań integracyjnych".

Takie podejście prezentowali m.in.: Paweł Adamowicz (Gdańsk), Krzysztof Żuk (Lublin), Justyna Glusman (Warszawa).

Migrant nieważny, bo nie ma głosu

Straszenie uchodźcami na poziomie lokalnym nie działa. Choć trudno przegraną wymienionych wcześniej kandydatów wiązać wyłącznie z ich retoryką antyimigrancką, to na pewno im ten aspekt ich kampanii nie pomógł.

I z tego z pewnością można się cieszyć. Twórcy raportu sugerują, że PiS od 2015 roku stracił wiarygodność w tej kwestii. Mimo zdeklarowanej polityki antyimigranckiej, w kraju jest coraz więcej cudzoziemców. Wielu internautów z prawej strony w ksenofobicznych wpisach wytykało to rządzącej partii.

To, co może martwić, to niskie zainteresowanie tematem. Większość samorządów wciąż nie widzi, że także na nich spoczywa odpowiedzialność za tworzenie polityki integracyjnej.

"Brak większej podmiotowości migrantów w dyskursie publicznym prawdopodobnie po części wynika z małego doświadczenia polityków w tej materii. Nie bez znaczenia jest także fakt, że obywatele tzw. państw trzecich, mieszkający w Polsce na stałe, nie mają prawa głosu w żadnych wyborach, nawet lokalnych.

Nie są oni zatem ani poważnymi uczestnikami debaty wyborczej, ani elektoratem, o który politycy muszą zabiegać" - z goryczą przyznają twórcy raportu.
;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze