0:00
0:00

0:00

Chodzi o wydarzenia w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców w Białej Podlaskiej. Przebywający tam cudzoziemcy twierdzą, że w nocy 5/6 kwietnia 2017 roku w ośrodku doszło do przemocy ze strony funkcjonariuszy Straży Granicznej. Zamaskowani mundurowi, próbując wykonać decyzję o deportacji jednej z czeczeńskich rodzin (matki z dwójką dzieci), użyli gazu łzawiącego i pałek wobec osób przebywających w ośrodku.

Tłem wydarzeń był trwający od 4 kwietnia protest cudzoziemców przebywających w Ośrodku, którzy miesiącami czekają w odosobnieniu na decyzję o przyznaniu ochrony międzynarodowej. Według cudzoziemców gaz i pałki to pośrednio próba zdławienia protestu. Relację cudzoziemców opisywaliśmy dokładnie w artykule "Gaz łzawiący i przemoc w ośrodku dla cudzoziemców...". Tam znajdują się też materiały audio z wydarzeń.

Relacja Straży Granicznej jest inna. Nadbużański oddział SG wydał oświadczenie, w którym informuje, że użyte środki przymusu bezpośredniego zostały zastosowane w odpowiedzi na "czynną napaść" na funkcjonariuszy, a w ośrodku nie trwał żaden protest.

6 kwietnia ok. godz. 3:00 w SodC w Białej Podlaskiej funkcjonariusze SG rozpoczęli realizację decyzji o zobowiązaniu do powrotu 3-osobowej grupy cudzoziemców. Deportacja odbywała się tego samego dnia przed południem z Lotniska Chopina w Warszawie. Kilka osób przebywających w ośrodku utrudniało funkcjonariuszom wykonywanie czynności, próbując uniemożliwić im wyprowadzenie cudzoziemców z ośrodka.

Trzech mężczyzn, obywateli Rosji narodowości czeczeńskiej, zachowywało się szczególnie agresywnie. Nie tylko grozili funkcjonariuszom, ale również dopuścili się wobec nich czynnej napaści. Po kilkukrotnym i bezskutecznym przywoływaniu do porządku użyto środków przymusu bezpośredniego, tj. gazu łzawiącego i kajdanek. Agresywni mężczyźni zostali umieszczeni w izolatce. Do ośrodka została wezwana karetka pogotowia. Zespół ratownictwa medycznego udzielił cudzoziemcom niezbędnej pomocy, oceniając, że nie wymagają hospitalizacji.

Decyzja o zobowiązaniu do powrotu 3-osobowej grupy cudzoziemców została zrealizowana. Na terenie ośrodka nie jest prowadzona żadna akcja protestacyjna. Informacje, które pojawiły się na ten temat w mediach społecznościowych są nieprawdziwe i krzywdzące. Prowadzone są czynności zmierzające do postawienia ob. Rosji zarzutu czynnej napaści na funkcjonariuszy realizujących czynności służbowe.

O rzetelne wyjaśnienie sprawy apelują do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji między innymi Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Stowarzyszenie Interwencji Prawnej. W piątek (6 kwietna) z wizytą w Ośrodku zjawił się zespół Rzecznika Praw Obywatelskich. Raport z monitoringu przedstawi na początku przyszłego tygodnia (9 - 10 kwietnia), jednak OKO.press postanowiło sprawdzić kilka "prawd" Straży Granicznej już dziś.

Przeczytaj także:

"Na terenie ośrodka nie jest prowadzona żadna akcja protestacyjna"

Straż Graniczna zarzeka się, że nie wiedziała o proteście, a medialne doniesienia są nieprawdziwe. Z relacji cudzoziemców wynika, że w związku z kolejnym przeciągającym się terminem wydania decyzji o przyznaniu status uchodźcy, od 4 kwietnia osoby przebywające w ośrodku prowadziły głodówkę oraz, w geście solidarności z jedną z rodzin, wyszły przed ośrodek.

W rozmowie z OKO.press, rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej odpowiadał wymijająco: "Nikt nie przedstawił nam postulatów, dlatego trudno mówić o jakimkolwiek proteście. Nie wiedzieliśmy, że prowadzona jest głodówka. Nie ma obowiązku udziału w zbiorowym żywieniu. Każdy może zjeść w swoim pokoju. Ma do dyspozycji aneksy kuchenne".

Jednak na nagraniu, które otrzymaliśmy od monitorującej wydarzenia Fundacji Ocalenie, widać, że akcja protestacyjna nie da się sprowadzić jedynie do "przebywania w aneksie kuchennym". Trudno uwierzyć, że takie zdarzenie umknęło uwadze funkcjonariuszy.

Dr Witold Klaus, prezes Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, w rozmowie z OKO.press tłumaczył: "Już w lutym 2016 został wysłany list z postulatami, w którym cudzoziemcy skarżyli się na zbyt długie przetrzymywanie w ośrodku. Do dziś nie dostali odpowiedzi, dlatego podjęli formę protestu poprzez odmowę uczestniczenia w zbiorowych posiłkach.

Funkcjonariusze doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co dzieje się w ośrodku i sami interweniowali np. w sprawie małoletnich, by upewnić się, że otrzymują oni jedzenie.

Zachęcanie dzieci przez rodziców do głodówki stanowiłoby bowiem formę działania na szkodę małoletnich, którą powinna zostać zgłoszona sądowi rodzinnemu. Dzieci nie brały jednak udziału w strajku.

Możemy zastanawiać się, jaką siłę miał protest i jak był sformalizowany, ale nie ma wątpliwości, że trwał”.

"Czynna napaść na funkcjonariuszy"

Straż Graniczna tłumaczy, że użycie "gazu i kajdanek" (o pałkach, które pojawiają się w relacjach cudzoziemców nie wspominają) było odpowiedzią na reakcję "trzech wyjątkowo agresywnych obywateli Rosji narodowości czeczeńskiej", którzy uniemożliwiali funkcjonariuszom wykonanie czynności, czyli deportacji jednej z czeczeńskich rodzin.

Ciężko w tym momencie oceniać okoliczności użycia środków - w tej kwestii wiele powinno wyjaśnić się po komunikacie Rzecznika Praw Obywatelskich. Witold Klaus ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej zaznacza, że rodzina wobec której wykonywano decyzję o deportacji, najprawdopodobniej nie znajdowała się w tej samej części ośrodka, co cudzoziemcy oskarżani o napaść.

"Co to była za napaść? Jedyna forma, która przychodzi mi go głowy, to werbalna. Takie stanowisko SG możemy traktować raczej jako próbę zatuszowania sprawy i pokazywania, że funkcjonariusze użyli siły zgodnie z literą prawa" - dodaje Klaus.

"Środki przymusu bezpośredniego"

Niezależnie od okoliczności, organizacje prawnicze zgodnie protestują przeciwko środkom użytym w akcji. Jak zaznacza Helsińska Fundacja Praw Człowieka zgodnie z ustawą o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej:

"środków tych należy używać proporcjonalnie do stopnia zagrożenia, wybierając zawsze środek o możliwie jak najmniejszej dolegliwości".

Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwraca uwagę, że w Ośrodku w Białej Podlaskiej przebywały dzieci i kobiety, które w wyniku akcji strażników potrzebowały interwencji ratunkowej. W ocenie fundacji: "użycie przez funkcjonariuszy gazu łzawiącego, oddziałującego nie tylko na potencjalnie stawiających opór cudzoziemców, ale także na przebywające w ośrodku rodziny z dziećmi,

nie stanowi właściwego sposobu zmuszenia trzech cudzoziemców do podporządkowania się poleceniom funkcjonariuszy".

Witold Klaus ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej dodaje: "To, o czym pisaliśmy w oświadczeniu, to kwestia użycia gazu. Cała procedura użycia środków przymusu jest dokładnie opisana w ustawie. Nawet jeżeli nie doszło bezpośrednio do złamania prawa, to z pewnością doszło do naruszenia standardów. Chodzi o racjonalność w podejściu do osób, które są umieszczane w ośrodku.

Proces deportacji w takim wydaniu to coś nienormalnego.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że większość osób przebywających w ośrodku to Czeczeni, a w ich kraju pochodzenia na porządku dziennym są sytuacje, w których dochodzi do wtargnięć zamaskowanych mężczyzn, którzy robią, co im się żywnie podoba to, gdy te same osoby spotyka podobna sytuacja ze strony funkcjonariuszy - zamaskowani mężczyźni w nocy wchodzą do pokoju - może to budzić traumy i opór.

Niezrozumiałe jest dla mnie, dlaczego proces deportacji musi się odbywać w nocy i być wykonywane przez zamaskowanych funkcjonariuszy. Nie dziwię się, że cudzoziemcy mogliby zareagować impulsywnie. Zachowanie Straży Granicznej to zaproszenie do eskalacji przemocy”.

Bez postępowania wyjaśniającego?

Stanowczy komunikat Straży Granicznej został opublikowany późnym wieczorem 6 kwietnia 2017. O to, czy przyjęte jest, by tak szybko wskazywać "winnych" i "okoliczności" - bez przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego - OKO.press zapytało Witolda Klausa (SIP) i Straż Graniczną.

Witold Klaus, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej: "To nie jest nic niezwykłego. Bardzo często w podobnych sytuacjach mieliśmy szybkie i stanowcze oświadczenia. Wystosowując nasze oświadczenie, staraliśmy się zachować wstrzemięźliwość, wiedząc że opieramy się na relacji jednej ze stron.

Myślę, że osoby, które publikowały stanowisko Straży Granicznej również powinny wstrzymać się z tak stanowczą oceną sytuacji, dopóki nie zbadają sprawy dogłębnie.

Chyba że na miejscu pojawił się wczoraj wieczorem specjalny zespół, który szczegółowo zbadał i wyjaśnił sprawę. Jeżeli tak, to zwracam honor".

O to, czy specjalny zespół się pojawił i czy planowane jest postępowanie wyjaśniające OKO.press spytało rzecznika Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej. W odpowiedzi usłyszeliśmy, jedynie że prowadzone jest:

"postępowanie przygotowawcze dotyczące czynnej napaści na funkcjonariusza".

Helsińska Fundacja Praw Człowieka wezwała Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji i Prokuraturę do "przeprowadzenia rzetelnego postępowania wyjaśniającego okoliczności wydarzeń, jakie miały miejsce w nocy 6 kwietnia na terenie strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców w Białej Podlaskiej, w tym zastosowania przez funkcjonariuszy SG środków przymusu bezpośredniego".

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze