0:00
Prawa autorskie: Fot. Adam Stepien / Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stepien / ...

Na rozprawie, która odbyła się w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, zgodnie z zapowiedzią pojawiła się Monika Strzępka, powołana po wygranym konkursie na dyrektorkę Teatru Dramatycznego w Warszawie przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego, a którą to decyzję unieważnił wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł. Strzępka została bowiem dopuszczona do procesu na prawach strony, w związku z czym miała prawo do zabrania głosu. I tak się w istocie stało. Co więcej, było to wystąpienie iście teatralne. Rozpoczęła od odczytania „Przed prawem” Franza Kafki.

Przeczytaj także:

25 listopada 2022

Dramat w Dramatycznym, czyli ile feminizmu można dopuścić w teatrze? 

Gra przeciwieństw

„Przed prawem stoi strażnik. Do strażnika zgłasza się człowiek ze wsi i prosi o pozwolenie wejścia do prawa. Ale strażnik powiada, że na razie nie może mu pozwolić na wejście. Człowiek zastanawia się, a potem pyta, czy wobec tego będzie mu wolno wejść później. - To możliwe — mówi strażnik — ale teraz nie. Ponieważ brama do prawa stoi otworem jak zawsze, a strażnik ustępuje na bok, człowiek pochyla się, aby zajrzeć przez bramę do środka. Gdy strażnik to spostrzega, śmieje się i mówi: - Jeśli cię to tak nęci, spróbuj wobec tego wejść pomimo mojego nakazu. Lecz zapamiętaj sobie: jestem potężny. A jestem tylko najniższym strażnikiem. Lecz przed każdą salą znajdują się strażnicy coraz potężniejsi. I nawet ja nie mogę już znieść widoku trzeciego strażnika. Człowiek ze wsi nie spodziewa się takich trudności; prawo powinno być przecież dostępne dla wszystkich i zawsze (...)”.

"To dobrze nazywa moją kondycję w ostatnich miesiącach. Gdy zyskuję panowanie nad swoim życiem, to zawsze znajduje się jakiś strażnik, który wyrzuca mnie poza granice prawa" – mówi Monika Strzępka.

Dodała, że to kondycja osoby uzależnionej od tych, którzy mają władzę.

Mężczyzn, którzy mają możność decydowania o jej zasiadaniu w fotelu dyrektorki teatru.

"On, arystokrata, wojewoda Konstanty Radziwiłł, pozbawił podmiotowości pracy mnie, kobietę – potomkinię polskich chłopów" – zaznaczyła. - "Zrobiono ze mnie złą feministkę, czarownicę" – dodała.

Przemówienie Strzępki wyraźnie akcentowało przeciwieństwa. Kobieta-mężczyzna, konserwatywny polityk-lewicowa reżyserka, arystokrata-chłopstwo.

Reżyserka dodała też, że dla niej jednym z największych problemów w jej sytuacji jest fakt, że zakładnikiem jest nie tylko sama Monika Strzępka, ale także ponad stuosobowy zespół warszawskiego teatru. Zresztą na sali nie brakowało przedstawicielek i przedstawicieli pracowników i zespołu aktorskiego Teatru Dramatycznego.

Obecna reżyserka i nieobecny wojewoda

Ciekawy wątek do sprawy dopisało życie polityczne. Na sali nie pojawił się bowiem były już wojewoda Konstanty Radziwiłł. Być może zajęty jest nauką języka litewskiego – z fotela mazowieckiego włodarza trafi bowiem na placówkę dyplomatyczną w Wilnie. Dokładnie w dniu rozprawy w WSA na następcę Radziwiłła na Mazowszu powołano Tobiasza Bocheńskiego, wcześniej piastującego stanowisko wojewody łódzkiego.

Natomiast warto zaznaczyć, że za to na sali pojawiły się osoby będące przedstawicielami dwóch stron barykady.

  • Z jednej strony pracownicy biura Rzecznika Praw Obywatelskich, który zgadza się ze zdaniem miasta, czy działacz Piotr Ikonowicz.
  • Przeciwwagą dla nich byli obecni na sali przedstawiciele Ordo Iuris, którzy poparli zdanie wojewody. Według nich program Moniki Strzępki i jej zespołu jest… wykluczający. Wyklucza – ich zdaniem – dotychczasowych widzów.

Przeczytaj także:

18 lutego 2022

Władza karze za "Dziady". PiS odwołuje dyrektora Teatru im. Słowackiego w Krakowie

Viva la Vulva!

Sprawa wybuchła, gdy w listopadzie 2022 roku Konstanty Radziwiłł, wojewoda z nadania PiS, postanowił unieważnić decyzję Prezydenta Miasta, który na stanowisko dyrektorki Teatru Dramatycznego powołał wyłonioną w konkursie reżyserkę, Monikę Strzępkę.

Bezpośrednią przyczyną było wystawienie w progach teatru „złotej waginy” – rzeźby Iwony Demko, krakowskiej artystki, aktywistki, wykładowczyni Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie.

Nie spodobało się także to, że hymnem sceny stał się utwór „Viva la Vulva” Marii Peszek.

Ale wojewoda zaznaczył, że sama rzeźba i piosenka, która „urąga kobiecej czci”, to dopiero początek. Bo jego zdaniem linia programowa Teatru Dramatycznego nie mieści się w haśle „teatr środka” - czyli w wymogu, który był wymieniony w konkursie rozpisanym przez miasto Warszawa jako organizatora tej sceny. Problemem były też spektakle. Chodziło m.in. o przedstawienie Łukasza Twarkowskiego o sekspracownicach oraz Klaudii Hartung-Wójciak o kobiecie, która rozklejała wyobrażenia Matki Boskiej z tęczową aureolą.

I jak dodał – opiera się na „analizie programu dyrektor Strzępki”.

Teatr i zmiana

„Teatr Dramatyczny jest państwową, publiczną placówką kultury. Nie może być w niej zatem miejsca na instalowanie przedmiotów kultu neopogańskich wierzeń, propagowanie radykalnych ideologii nastawionych na polaryzację wspólnoty i symboliczną przemoc, ani na akty szyderstwa z wiary wielu członków lokalnej wspólnoty, jaką są mieszkańcy Warszawy” - czytamy w oświadczeniu wojewody (przy czym warto zaznaczyć, że wojewoda w tym wypadku się pomylił, bo o ile można uznać scenę warszawską za „publiczny teatr”, to absolutnie nie jest on „państwowy”, a samorządowy).

Dodał też, że instytucja, która jako cel stawia sobie bycie instytucją radykalnie feministyczną, a zatem walczącą o pokonanie tzw. patriarchatu, nie służy dobru wspólnemu ani równości, ale ideologii władzy.

Jednak – co ciekawe – linie podziału w tym sporze wcale nie są tak oczywiste, jakby się mogło wydawać. Bo – by oddać sprawiedliwość sprawie – argumenty, które budzą co najmniej dyskusję, podnosili także ludzie, których trudno posądzać o sprzyjanie obecnej władzy. Mowa m.in. o feralnym zapisie o „teatrze środka” (cokolwiek miałoby to oznaczać – dodajmy od razu).

O swoich wątpliwościach (od razu dodajmy — niekoniecznie dotyczących jednostkowego wypadku tego konkretnego konkursu) mówiła m.in. Dorota Buchwald. Została odwołana ze stanowiska dyrektorki Instytutu Teatralnego w Warszawie za rządów PiS. Zaznaczała, że rozstrzygnięcie konkursu na dyrektora Teatru Dramatycznego mogło odbyć się niekoniecznie zgodnie ze wspomnianym regulaminem.

Przeciw dyrektorce podnoszone są zdarzenia z pierwszych tygodni pracy. Jak w wypadku każdego dyrektora instytucji kultury – były one trudne i w wielu frakcjach środowiska teatralnego dyskutowane. Odeszli z teatru Halina Łabonarska czy Adam Ferency, a do zespołu dołączyć miała m.in. Marta Nieradkiewicz.

Ale — zaznaczmy od razu — to zmiany, które są naturalną konsekwencją zmiany osoby dyrektora. W wielu tego typu sytuacjach następowały zmiany w grupach aktorskich – choćby w Teatrze im Juliusza Słowackiego w Krakowie czy Narodowym Starym Teatrze. Trudno uznać to za argument przeciw nowej dyrekcji.

Przeczytaj także:

18 grudnia 2022

Wielki wybuch. Jak teatr opowiada o protestach Strajku Kobiet i walce o prawo do aborcji?

Sposób na obejście unieważnienia

Monika Strzępka tymczasem jako dyrektorka sceny zapowiadała, że jej teatr stanie się przestrzenią „otwartą, uspołecznioną, demokratyczną i ekologiczną”. Program artystyczny został oparty na współpracy z różnymi środowiskami. Dzięki temu w obszarze zainteresowań tematy takie jak feminizm, ex-centryczność miasta, mniejszości seksualne, tematyka teatru dla dzieci. I wszystkie z tych zagadnień — zgodnie z programem Strzępki — już realizowane są na scenie teatru.

Przygotowane zostały procedury reagowania na działania niepożądane jak molestowanie, bo dotąd teatr nie miał żadnych regulacji w tym zakresie.

Powołana także miała zostać Rada Programowo-Artystyczna, która wpłynąć miała na kolegialność zarządzania sceną.

Co więcej, nowa dyrektorka zaproponowała także zmianę modelu pracy. Stąd jej współpraca z Dramatycznym Kolektywem, który stanowią polskie dramaturżki i teatrolożki — Agata Adamiecka, Małgorzata Błasińska, Jagoda Dutkiewicz, Monika Dziekan (zastępczyni Strzępki), Dorota Kowalkowska i właśnie Monika Strzępka.

I – co ciekawe – samej Strzępce to zaufanie się opłaciło. Niewielu bowiem wie, że po tym, gdy wojewoda unieważnił konkurs, wcale nie zniknęła ze sceny w Pałacu Kultury i Nauki.

Otrzymała bowiem propozycję objęcia stanowiska doradczyni ds. artystycznych.

Dzięki temu wciąż mogła razem z zespołem i pracownikami realizować zaproponowany w jej programie kierunek zmian. To był sposób na obejście unieważnienia konkursu.

Przeczytaj także:

30 czerwca 2020

Co by tu jeszcze można przejąć? - zapytano w PiS. Padło na Teatr Osterwy w Lublinie

Cdn.

- Wierzę, że nie podzielę losu bohatera Franza Kafki. Wierzę, że żyję w państwie, w którym prawo jest dla wszystkich – mówi z nadzieją Monika Strzępka.

I ta wiara musi jej wystarczyć do 26 kwietnia, gdy poznamy werdykt.

Przeczytaj także:

10 czerwca 2023

Chcą „utłuc” sędziego Juszczyszyna. Za twardą obronę prawa UE i swoich praw, za byle co

10 czerwca 2023

Dlaczego odeszłam? Dlaczego zostałam? Rozmowa nauczycielek o depresji i nadziei na odbudowę edukacji

09 czerwca 2023

Katarzyna Kotula z Lewicy: Lekarze, stańcie po stronie swoich pacjentek [WYWIAD]

09 czerwca 2023

O czym mówimy, gdy rozmawiamy o bambiku. I czego nie zrozumiał Roman Giertych

09 czerwca 2023

Sędziowie: atak władzy za orzeczenie ws. Turowa to atak na trójpodział władzy i demokrację

Komentarze