0:000:00

0:00

Konstanty Radziwiłł wspina się po drabinie fundamentalizmu. 23 lutego 2017 oświadczył, że nie przepisałby pigułki dzień po zgwałconej kobiecie. W czwartek 6 kwietnia, podczas obrad sejmowej komisji zdrowia, poszedł o krok dalej. Gdy przewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz próbował zachwiać jego poglądami, minister użył najcięższego moralnie argumentu, odwołując się do hipotetycznego przypadku, gdyby zgwałcona została jego córka lub wnuczka.

Mam cztery córki i więcej wnuczek. I w każdym przypadku - oświadczam uroczyście - gdyby doszło do strasznego nieszczęścia (gwałtu), to z całą pewnością otoczyłbym miłością to dziecko i swojego wnuka. Mam prawo do tego, żeby trzymać się swego sumienia
Klauzula sumienia nie obejmuje recept. Córki i wnuczki mają własne sumienia
Wypowiedź na sejmowej komisji zdrowia o tabletce "dzień po",06 kwietnia 2017

I żeby nie było wątpliwości, że wypowiada się przede wszystkim w roli lekarza, dodał: "Mam prawo do tego, żeby trzymać się swojego sumienia i nie zostawiać go przed gabinetem".

Bezwzględne sumienie dr Radziwiłła dotyczy każdej pacjentki, także córki czy wnuczki. Tym się Radziwiłł chlubi.

Wypowiedź Radziwiłła miała wywołać wstrząs u odbiorców i w ten sposób dać - jak sam powiedział - "świadectwo" niezłomnym zasadom. Taka wypowiedź ministra ma oczywiście znaczenie polityczne - działa jako perswazja a może nawet forma nacisku na lekarzy i farmaceutów. Słowa Radziwiłła mogą im zapaść w pamięć i nawet wtedy, gdy ich sumienie nie jest aż tak katolickie i "na wszelki wypadek" odmówią wypisania recepty.

Jest to o tyle dziwne, że tabletka dzień po jest legalnym lekiem, niezależnie od tego, czy - zgodnie z rządowym projektem ustawy - będzie sprzedawana na receptę czy jak do tej pory bez recepty.

Kluczowe dla oceny wypowiedzi Radziwiłła jest jednak pojęcie lekarskiego sumienia. W jego analizie pomoże stanowisko Komitetu Bioetyki przy Prezydium PAN z 12 listopada 2013 roku w sprawie tzw. klauzuli sumienia, które w precyzyjny sposób określa, co lekarzowi wolno zrobić ze względu na swoje sumienie, a czego zrobić nie wolno.

Przeczytaj także:

Czy tabletka dzień po przerywa ciążę? Nie

Radziwiłł powtarza, także podczas obrad sejmowej komisji, że tabletka dzień po jest środkiem wczesnoporonnym. OKO.press kilkakrotnie już wyjaśniało, że tak nie jest, ale trzeba to przypomnieć dla dalszego wywodu.

EllaOne działa na trzy sposoby:

  • hamuje owulację, dzięki czemu jajeczko nie zostaje uwolnione i nie trafi do jajowodu (zasada nr 1). Gdy tabletka nie zadziała na czas…
  • … EllaOne zmienia też perystaltykę jajowodu i sprawia, że jajeczko nie może sprawnie przesuwać się jajowodem i dotrzeć na czas do jamy macicy (nr 2). Gdy i to zawiedzie i w jajowodzie dojdzie do zapłodnienia…
  • … tabletka utrudnia implantację zarodka w śluzówce macicy (nr 3).

Tabletka dzień po nie jest zatem środkiem wczesnoporonnym. Nie narusza rozwoju zarodka, który zagnieździł się w ściance macicy, a zgodnie z definicją Światowej Organizacji Zdrowia dopiero wtedy zaczyna się ciąża.

Jest prawdziwą ekstrawagancją, że minister zdrowia potrafi powiedzieć, że "ciąża zaczyna się od zapłodnienia. Wie to każde dziecko uczące się przyrody". Może tak Radziwiłła uczyli w Szkole Podstawowej nr 205 w Warszawie, a nawet w Liceum im. Reytana, ale potem (1977-1983) był na studiach medycznych. Nie uważał na wykładach?

Czy Konstanty Radziwiłł ma prawo do ultrakatolickiego sumienia? Tak

Min. Radziwiłł wyznaje przekonanie, że życie ma swój początek wcześniej, w momencie połączenia plemnika i komórki jajowej i że tak poczęte życie należy chronić. Nie powinien, zwłaszcza jako absolwent studiów medycznych, tak rozumianego "życia" nazywać ciążą, bo to zwykła manipulacja, ale ma oczywiście prawo do takiego poglądu. Może też uważać, że tabletka dzień po, która czasem działa zgodnie z zasadą nr 3, jest sprzeczna z jego systemem wartości, czyli z sumieniem Radziwiłła.

I to nawet wtedy, gdy ciąża jest z gwałtu, a zgwałcona jest córka lub wnuczka Radziwiłła.

Można dziwić się takiemu wartościowaniu, że cierpienie czy wręcz nieszczęście pacjentki,a zwłaszcza córki lub wnuczki liczy się mniej niż dalszy los niezapłodnionej komórki jajowej (gdy tabletka zadziała zgodnie z zasadą nr 1 i 2) lub ledwie co zapłodnionej komórki (zasada nr 3), ale ludzie miewają dziwne poglądy.

Można nawet powątpiewać, czy gdyby do nieszczęścia doszło, Radziwiłłowi nie zrobiłoby się córki czy wnuczki po prostu żal.

Można też zauważyć, że sumienie Radziwiłła jest znacznie surowsze niż polskie prawo, które pozwala na aborcję w przypadku gwałtu, a przecież w przypadku EllaOne w grę wchodzi tu stan przed ciążą, gdy komórka jajowa została w najgorszym przyaodku zapłodniona, ale się nie zagnieździła w macicy.

Sumienie Radziwiłła jest wreszcie rzadkim zjawiskiem w katolickiej Polsce. W marcowym sondażu IPSOS dla OKO.press tylko 8 proc. badanych było za wprowadzeniem całkowitego zakazu przerywania ciąży, m.in. w przypadku gwałtu. Nawet wśród wyborców PiS tak katolickie sumienie jak Radziwiłł, ma tylko 20 proc. osób.

Za całkowitym zakazem tabletki dzień po było 12 proc. badanych (najwięcej wśród wyborców PiS - 26 proc.).

Czy Radziwiłł może odmówić wypisania recepty na tabletkę dzień po? Nie

Zgodnie ze stanowiskiem Komitetu Bioetycznego PAN, dr Konstanty Radziwiłł (zwłaszcza gdyby był ginekologiem) miałby zatem prawo do „odmowy wykonania bądź uczestniczenia w wykonaniu zabiegu przerwania ciąży (…) oraz osobistego udziału w procedurze zapłodnienia pozaustrojowego”.

Ale wypowiedzi Radziwiłła dotyczą tabletki dzień po, czyli sytuacji lekarza, który ma wypisać pacjentce, w tym przypadku córce czy wnuczce, recepty (gdy Radziwiłłowi uda się recepty wprowadzić).

Komitet Bioetyczny stawia tu jasne ograniczenia klauzuli sumienia. Jej stosowanie dotyczy osobistego wykonywania czynności, bo tylko takie obciążają lekarskie sumienie. A to nie dotyczy recept.

„Realizowanie recept nie wiąże się z osobistym podejmowaniem czynności, które bezpośrednio godzą bądź stanowią bezpośrednie i realne zagrożenie dla określonego dobra”.

W odrębnej części poświęconej medycynie reprodukcyjnej Komitet Bioetyczny stawia kropkę nad i:

"klauzula sumienia nie może zwalniać lekarza z obowiązku wypisania pacjentowi recepty na legalny środek antykoncepcyjny, który chce i może on bezpiecznie stosować. Dotyczy to także środków antykoncepcji postkoitalnej [m.in dzień po – red.]. Ostateczna decyzja o zażyciu tych środków należy bowiem do pacjenta. To on ewentualnie podejmie działanie, którego skutkiem będzie zapobieżenie ciąży.

Innymi słowy, Radziwiłł ma prawo chronić własne sumienie, ale nie wolno mu ingerować w sumienia kobiet, które przychodzą po receptę. To one podejmą decyzję, czy zażyć tabletkę czy nie. Zgodnie z sumieniem własnym, a nie Radziwiłła. Nawet jeżeli są córkami czy wnuczkami.

Czy Radziwiłł ma prawo odmówić recepty córce czy wnuczce?

W ramach patriarchalnego modelu głowa rodziny, czyli pater familiae podejmuje decyzje w imieniu swojej żony, swych dzieci, czy wnuków, a zwłaszcza córek lub wnuczek. Fakty bycia ojcem lub dziadkiem daje mu takie prawo. Człowiek może wierzyć, że tak powinno być. Mogą nawet w to wierzyć cztery córki Radziwiłła i wszystkie jego wnuczki.

Ale decyzja wypisania recepty jest decyzja lekarza, bo Radziwiłł wypisuje receptę jako lekarz i dzięki temu, że jest lekarzem, a okoliczność pokrewieństwa jest tylko dodatkowym elementem.

Nawet zatem na gruncie skrajnie patriarchalnego modelu rodziny, który Radziwiłł zdaje się wyznawać, nie wolno mu - jako lekarzowi - odmówić córce czy wnuczce wypisania recepty, gdyby ona tego chciała. Bo ona jest człowiekiem, który ma sumienie własne, a nie sumienie Radziwiłła.

Oczywiście wolno mu przekonywać córkę czy wnuczkę, by zamiast uniemożliwić powstanie ciąży, urodziła dziecko z gwałtu. Może nawet używać argumentu, że jako dziadek lub pradziadek będzie to dziecko bardzo kochał.

Czy takie formy nacisku dopuszcza ludzkie sumienie, to kwestia indywidualnej etyki, której kodeks bioetyczny Polskiej Akademii Nauk nie reguluje.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze