Skoro Jarosław Kaczyński mógł na poważnie twierdzić w 2016 roku, że „Solidarnością” faktycznie kierował jego brat - a nie Lech Wałęsa - to nikt nikt nie zabroni Markowi Suskiemu porównać UE do Hitlera. A jakie są fakty?
Poseł PiS Marek Suski porównał w wywiadzie dla RMF FM konflikt z Unią w sprawie wyższości prawa unijnego nad krajowym do żądań eksterytorialnego „korytarza” wysuniętego przez Hitlera w 1939 roku. To już drugi głośny atak posła Suskiego na Unię Europejską w ostatnich dniach.
9 września 2021 w Radomiu poseł Suski mówił:
„Ale drodzy państwo Polska nielegalna walczyła w czasie II wojny światowej z jednym okupantem, walczyła z okupantem sowieckim, będziemy walczyć z okupantem brukselskim. Bruksela przysyła nam namiestników, którzy mają doprowadzić Polskę do porządku, rzucić nas na kolana, żebyśmy byli może landem niemieckim, a nie dumnym państwem wolnych Polaków”.
Nagranie upowszechnił poseł Konrad Frysztak z Koalicji Obywatelskiej.
14 września o tamtą wypowiedź pytał posła Suskiego w RMF FM Robert Mazurek. (Cały zapis rozmowy można przeczytać na stronie radia.) Zacytujmy fragment o „korytarzu”:
MAZUREK: I pan mówi, że Unia Europejska jest taka sama? Bo to też okupant?
SUSKI: Ja nie mówię, że jest taka sama, ale pewne elementy pojawiły się takie, jak przed II wojną światową. Wtedy też mówiono, że mamy oddać eksterytorialny korytarz...
MAZUREK: A kto teraz żąda od nas eksterytorialnego korytarza?
SUSKI: A teraz żądają, że mamy uznać wyższość prawa europejskiego nad prawem polskim.
O zaogniającym się konflikcie pomiędzy rządzącymi w Warszawie i Unią Europejską OKO.press pisze od powstania naszego portalu w 2016 roku. Ostatnio agresywna retoryka rządzących przybrała na sile.
Przypomnijmy fakty (pisaliśmy o nich wielokrotnie, np. w artykule Michała Danielewskiego tutaj).
Na początku września dwóch prominentnych przedstawicieli Komisji Europejskiej – komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni (2 września 2021 roku) i wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis (7 września) – potwierdziło, że zwłoka w akceptacji polskiego Krajowego Planu Odbudowy związana jest z postępowaniem, które na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego toczy się przed Trybunałem Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej. Wedle zgodnych oczekiwań obserwatorów TK na polityczne zamówienie ma podważyć na gruncie polskiej konstytucji zasadę pierwszeństwa prawa UE. Chodzi o to, by wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu dotyczące polskich sądów nie mogły być stosowane w polskim porządku prawnym.
Wstrzymanie akceptacji KPO pozbawia Polskę na początek 4,7 mld euro, a docelowo 24 mld euro grantów i 12 mld euro tanich pożyczek, bo o tyle wnioskowaliśmy.
Do tego 7 września Didier Reynders, unijny komisarz ds. sprawiedliwości, ogłosił, że Komisja Europejska składa skargę na Polskę do Trybunału UE i wnioskuje o kary finansowe za nierespektowanie środków tymczasowych orzeczonych przez TSUE, a dotyczących zamrożenia prac Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Sędziowie TSUE orzekli również, że system dyscyplinarny dla sędziów w Polsce jest niezgodny z prawem UE. Wykonania tego wyroku również domaga się Komisja Europejska.
Z czym postępowanie Unii kojarzy się posłowi Suskiemu? Naturalnie z Hitlerem (piszemy „naturalnie”, ponieważ nas to nie zaskoczyło). Politycy PiS są mistrzami nieudanych historycznych analogii i poprawiania historii. Skoro np. Jarosław Kaczyński mógł na poważnie twierdzić w 2016 r., że „Solidarnością” „faktycznie kierował jego brat - a nie Lech Wałęsa - to nikt nikt nie zabroni Suskiemu porównać Unii do Hitlera.
Przypomnijmy, o co chodziło z „korytarzem”.
24 października 1938 roku minister spraw zagranicznych Niemiec Joachim von Ribbentrop przedstawił ambasadorowi RP w Berlinie Lipskiemu propozycję nie do odrzucenia. Po „przyłączeniu” Austrii oraz rozbiorze Czechosłowacji dokonanym wspólnie z Węgrami i Polską, następnym celem Niemiec miała stać się właśnie Polska.
Ribbentrop zażądał:
W zamian Niemcy zaproponowali obustronną gwarancję dla granic Niemiec i Polski oraz przedłużenie układu polsko-niemieckiego o nieagresji z 1934 roku.
Zauważmy, że słowo „korytarz” występuje tutaj w dwóch znaczeniach — oryginalnie tak nazywano polskie Pomorze oddzielające dwie części Rzeszy i dające Polsce dostęp do morza. Suski mówiąc o „korytarzu” ma na myśli autostradę żądaną przez Hitlera.
4 stycznia 1939 roku Hitler przyjął w alpejskiej rezydencji w Berchtesgaden ministra spraw zagranicznych RP Józefa Becka i powtórzył tam swoje żądania. Polacy je odrzucili, co stało się dla Hitlera pretekstem do agresji.
Powód odmowy tak wyjaśniał Beck w swoich wspomnieniach („Ostatni raport”):
„Po 4 stycznia [1939] uważałem za swój obowiązek ostrzec Prezydenta Rzeczypospolitej i marszałka Śmigłego o niepokojących zjawiskach mogących prowadzić do wojny. W tym też okresie wyjaśnione zostało między nami: a) że jeśli Niemcy podtrzymywać będą nacisk w sprawach dla nich tak drugorzędnych jak Gdańsk i autostrada, to nie można mieć złudzeń, że grozi nam konflikt w wielkim stylu, a te obiekty są tylko pretekstem; b) wobec tego chwiejne stanowisko z naszej strony prowadziłoby nas w sposób nieunikniony na równię pochyłą kończącą się utratą niezależności i rolą wasala Niemiec”.
Pewne elementy pojawiły się takie, jak przed II wojną światową [w żądaniach Unii Europejskiej wobec Polski w sprawie nadrzędności prawa unijnego]. Wtedy też mówiono, że mamy oddać eksterytorialny korytarz...
Jak bardzo więc jest absurdalna analogia posła Suskiego? Podsumujmy:
* w 1939 roku „korytarza” żądało wrogie mocarstwo, które zaraz potem napadło na Polskę i zamordowało blisko 6 mln polskich obywateli. Był to szantaż, gwałt na polskiej suwerenności oraz próba odebrania Polsce części jej terytorium;
* dziś nikt na Polskę nie napada i niczego nie wymusza - chodzi o przestrzeganie reguł prawnych, na które (zdaniem zarówno Unii, jak i wielu polskich prawniczek i prawników) Polska dobrowolnie się zgodziła, wstępując do Unii.
Oczywiście te absurdalne porównania są celowe - politykom i polityczkom PiS chodzi o to, żeby obrzydzić Polakom i Polkom Unię Europejską, która broni praworządności w Polsce i stoi na drodze ich planom demontowania kolejnych elementów polskiej demokracji.
Historia
Marek Suski
Prawo i Sprawiedliwość
Unia Europejska
historia
mechanizm monitorowania praworządności
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze