0:000:00

0:00

"Nazywam się Rafał Trzaskowski. A to ja, jak miałem cztery lata" - tak zaczyna się spot Rafała Trzaskowskiego. Film "uczłowiecza" kandydata Koalicji Obywatelskiej, pokazuje go jako zwykłego człowieka, mieszkającego w deweloperskim bloku, z 9-letnim autem, zakupy robiącego na bazarku.

Spot najwyraźniej ma zdjąć z Trzaskowskiego wizerunek "reprezentanta wielkomiejskich elit", co w przypadku kandydata pełniącego funkcję prezydenta Warszawy jest narzucającym się stereotypem.

Historia Trzaskowskiego jest opowiedziana bardzo świeżym językiem, film jest sprawnie zrealizowany, wyróżnia się na tle innych wyborczych reklamówek. Został dobrze oceniony przez komentatorów z obu stron politycznej barykady.

Przekaz sztabu Trzaskowskiego jest pozytywny, Dudy - negatywny. Nowy spot prezydenta próbuje podważyć wiarygodność Trzaskowskiego. "Cześć Rafał, to ja Polska, słabo się znamy" - tak zaczyna się film.

To nawiązanie do spotu Trzaskowskiego z kampanii samorządowej w 2018 roku. Wtedy sztab kandydata wypuścił analogiczny klip uderzający w kandydata PiS Patryka Jakiego.

View post on Twitter

I to chyba główny problem spotu Dudy: jest wtórny i archaiczny, a nawet dość zabawne nawiązanie do kampanii sprzed dwóch lat jest czytelne tylko dla osób bardzo wnikliwie śledzących polską scenę polityczną.

Dla pozostałych będzie wyjętym z kontekstu atakiem na Trzaskowskiego, do tego używającym klisz, które i tak dzień po dniu widzowie mogą oglądać w głównym wydaniu dziennika TVP.

Sobota przyniosła również nowy pomysł rządu PiS: obiecuje, że małe gminy z największą frekwencją w wyborach prezydenckich dostaną wozy strażackie za głosy. To de facto nagroda za głos na Andrzeja Dudę i zarazem akcja, która może wypaczyć wynik wyborów.

Kandydat KO miał za to m.in. wiec wyborczy w Olsztynie, gdzie po raz kolejny uwypuklał główną oś swojej kampanii: z jednej strony nacisk na wspólnotowość i zapewnienia, że nie będzie prezydentem "totalnej opozycji", z drugiej strony - silne akcentował polityczną polaryzację, gdzie po jednej stronie jest władza, a po drugiej obywatele, niezależnie od politycznych poglądów.

"Nauczyciele, którzy zarabiają pensje o wiele, wiele za małe, ale przynajmniej mieli komfort pracy stworzony przez samorządy, mieli ogromny prestiż.

Ale oni nawet to próbują zniszczyć, próbując nas cały czas napuszczać na siebie. I tego mamy dość"

- mówił Trzaskowski

Duża aktywność Biedronia, Kosiniaka i Hołowni

Bardzo dobre wystąpienie miał w Opolu kandydat Koalicji Polskiej Władysław Kosiniak-Kamysz. Lider PSL na ostatniej prostej zdaje się odzyskiwać energię z początku kampanii i nie poddaje się w walce o jak najlepszy wynik.

"Każdego dnia będą pokazywać sondaże kupione na bazarku, przekonywać, że to nie wybory o programie, wmawiać że są tylko dwaj kandydaci.

Ja się nie poddam w walce o wielką, sprawiedliwą i demokratyczną Polskę. Tak mi dopomóż Bóg!"

- mówił lider Ludowców.

I dalej: "Będę głosem emeryta, którego nie stać na prezent dla wnuka. Głosem przedsiębiorcy, który chce budować swoją firmę w Polsce. Głosem pominiętych przez tę władzę".

Wbił szpilę Andrzejowi Dudzie: "Będę z całej siły służył najjaśniejszej Rzeczypospolitej, bo to moje święte zobowiązanie i moje życie! Wiem, że to inny kandydat przyzwyczaił Was do krzyków, ale to musiałem dziś głośno wykrzyczeć".

Szymon Hołownia pojechał na ścianę wschodnią, w drodze do Białegostoku zatrzymując się w mniejszych miejscowościach.

"Dzisiaj mamy ten problem z władzą, że ona kompletnie mija się z realnymi problemami ludzi, z tym co jest rzeczywistością. Samorząd dobrze wie, na co należy - tutaj, dla ludzi - wydawać pieniądze"

- mówił Hołownia w Ostrołęce.

Na konwencji Roberta Biedronia w Warszawie kandydat podkreślał, że jest kandydatem wszystkich lewicowych formacji, akcentował udaną dla Lewicy kampanię parlamentarną. To rozsądne posunięcie, bo jak wynika z sondażu Ipsos dla OKO.press, aż 47 proc. wyborców, którzy deklarują swój głos na Lewicę w wyborach parlamentarnych, w pierwszej turze wyborów prezydenckich deklaruje głos na Rafała Trzaskowskiego, a 16 proc. - na Szymona Hołownię.

Biedroń - podobnie jak Kosiniak - był w o wiele lepszej formie niż podczas debaty w TVP.

"Nie dajmy sobie wmówić, że musimy wybierać między jedną a drugą prawicą, między mniejszym a większym złem. Od jednych słyszeliśmy, by zmienić pracę i wziąć kredyt, od drugich, że trzeba słuchać i nie przeszkadzać. Przez ostatnie 15 lat zamiast interesów obywateli, państwo reprezentowało interesy partii" - mówił Biedroń.

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze