0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Stanczak / Agencja GazetaTomasz Stanczak / Ag...

Polscy lekarze od lat zabiegają o wprowadzenie systemu no-fault [bez winy], czyli odstąpienia od ścigania za popełnienie błędu medycznego. To odwrócenie obowiązującego u nas od lat podejścia do błędów medycznych skupiającego się na poszukiwaniu winnego i tego, jak go za to ukarać. Tymczasem w no-fault chodzi o to, by ustalić, czy pacjent poniósł szkodę i jak jej szybko zadośćuczynić, a także wszystkie błędy dokładnie analizować, by uniknąć ich w przyszłości.

„To nie jest oczywisty koncept. Bo ludziom często się wydaje, że jeżeli na lekarzy, którzy popełnią błąd, nałoży się kary, tych błędów będzie mniej, gdyż medycy będą bardziej uważać. Nic bardziej mylnego”

– tłumaczył jakiś czas temu OKO.press dr Stanisław Górski z Collegium Medicum UJ.

„Doświadczenie, jakie wynika np. z badania wypadków lotniczych, wskazuje, że penalizacja błędów w tak skomplikowanych systemach jak system ochrony zdrowia, przynosi dokładnie odwrotne skutki niż otwarte mówienie o błędach. Jeśli za niezawiniony błąd płaci się nie tylko odszkodowanie, ale można też iść do więzienia, wszyscy próbują, żeby broń Boże nie wyszedł on na światło dzienne” – dodał dr Górski.

Przeczytaj także:

„Gdyby skupiano się na szukaniu winnych, analizując katastrofy lotnicze, mielibyśmy katastrofę za katastrofą” - mówił OKO.press inny, pragnący zachować anonimowość lekarz. „Nie mamy jednak wielu takich katastrof, bo ich badanie skupia się na wyjaśnienie przyczyny i naprawieniu błędu, żeby on się już więcej nie pojawiał. Ale to oczywiście bardzo drogie postępowanie, wymagające organizacji, nakładów, pomysłu. A tak, to mamy system karny i polowanie na czarownice”.

Ziobro kontra lekarze

Wprowadzenie systemu no-fault w naszym kraju, a przynajmniej w takim kształcie, o jaki zabiegają lekarze, ma jednak marne szanse powodzenia. Choć lekarz to zawód zaufania społecznego, atmosfera wokół medyków jest od dawna – delikatnie mówiąc – nienajlepsza. Pacjenci w zetknięciu z niewydolnym, niedofinansowanym systemem, winią za tę sytuację lekarzy.

Władza od dawna złe nastawienie do medyków podsyca. Przoduje w tym Zbigniew Ziobro. Wystarczy przypomnieć jego osobistą krucjatę wobec lekarzy, którzy według niego uśmiercili mu ojca, czy słynną walkę z kardiochirurgiem dr. G. [Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie; dodajmy, że ta publiczna wypowiedź Ziobry stała się przyczyną wytoczenia mu przez dr. G. procesu cywilnego, który lekarz wygrał w dwóch instancjach].

Po ponownym wejściu do rządu Ziobro wziął się za zaostrzanie kodeksu karnego, w tym przepisów dotyczących medyków. Ponad dwa lata temu zaproponował, by kara za nieumyślne spowodowanie śmierci wynosiła do 10 lat więzienia, ale Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej uznał wtedy ustawę za niekonstytucyjną.

Nowsza propozycja ministra sprawiedliwości to zmiana art. 155 kodeksu karnego, którego dzisiejszy zapis brzmi: „Kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat”. Ziobro chce, aby po zmianach kara więzienia wynosiła od 6 miesięcy do lat 8.

„Propozycja zmiany treści art. 155 KK, przewidująca zaostrzenie kar za „nieumyślne spowodowanie śmierci”, będzie również skutkować zaostrzeniem kar dla lekarzy za błędy medyczne” – alarmował w marcu 2022 Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy.

(…) „Dodatkowo sąd nie będzie mógł w takim przypadku warunkowo umorzyć postępowania karnego, bo zgodnie z art. 66 § 2 KK, warunkowego umorzenia nie stosuje się do sprawcy przestępstwa zagrożonego karą przekraczającą 5 lat pozbawienia wolności.

Takie kroki spowodują, że wykonywanie zawodu lekarza, zwłaszcza specjalizacji zabiegowych, stanie się bardziej niebezpieczne niż obecnie i doprowadzi do jeszcze większego deficytu lekarzy w tych specjalizacjach, w których już dzisiaj są ogromne niedobory”

– czytamy w stanowisku Zarządu Krajowego OZZL.

Na poziomie politycznym trudny do wytłumaczenia

Projekt nowelizacji kodeksu karnego jest po pierwszym czytaniu w Sejmie, w tej chwili trwają prace w komisjach.

Nie wiadomo, jak sprawa się zakończy: w najnowszym projekcie ustawy (druk 2339) nie ma już propozycji zmiany art. 155.

Sprawa podwyższania kar za nieumyślne spowodowanie śmierci to jedna kwestia, natomiast czym innym są wspomniane starania lekarzy o wprowadzenie systemu „no-fault”.

Medycy znaleźli tu zrozumienie ze strony urzędników Ministerstwa Zdrowia. Zarówno minister Konstanty Radziwiłł jak i Łukasz Szumowski [obydwaj są lekarzami] publicznie deklarowali swoje poparcie dla ich starań. „Obydwaj jednak przyznawali, że nie zostanie ona wprowadzona, [a już] na pewno nie w formule takiej, jakiej oczekuje środowisko lekarskie ze względu na negatywne stanowisko resortu sprawiedliwości” – pisała na łamach „Medycyny Praktycznej” Małgorzata Solecka.

Obecny minister zdrowia Adam Niedzielski (nie lekarz) też stanął w kwestii no-fault po stronie medyków. Aczkolwiek, chyba zdając sobie sprawę ze swojej słabej pozycji w rządzie, od dawna zapowiadał, że sprawa jest praktycznie nie do wygrania.

„System no-fault, o którym marzyliśmy wszyscy, jest kontrowersją i to trzeba otwarcie powiedzieć. My, uczestnicy systemu ochrony zdrowia, jesteśmy do niego w stu procentach przekonani, ale na poziomie politycznym – nie wymieniając konkretnych resortów – jest trudny do wytłumaczenia” – przyznał Niedzielski w kwietniu 2022 podczas konferencji nt. bezpieczeństwa pacjenta w Gdańsku.

O jaki resort chodzi, możemy się bez trudu domyśleć.

Odstąpienie od ścigania

W trakcie pandemii udało się załatwić jedną kwestię po myśli medyków. Weszły mianowicie przepisy o tzw. dobrym samarytaninie – zgodnie z którymi lekarz, który popełnia nieumyślny błąd walcząc z epidemią koronawirusa, nie odpowiada karnie.

Nowy pomysł Ministerstwa Zdrowia polegał na włączeniu systemu no-fault do nowo przygotowanej ustawy o jakości w ochronie zdrowia. Propozycja ustawodawcy brzmiała: medyk, który sam zawiadomi o zdarzeniu niepożądanym, będzie zwolniony z sankcji karnej. MZ przygotowało specjalną analizę pokazującą, jak ten system działa w innych krajach.

"To właśnie dzięki braku dochodzenia winy jest szansa na to, że takie zdarzenia będą zgłaszane, a pacjenci otrzymają szybko odszkodowanie”

Projekt MZ przewidywał też, że szpitale będą tworzyć rejestry takich zdarzeń.

Dzięki ich analizie szpitale miałyby opracować wewnętrzny system zapewnienia jakości i bezpieczeństwa, który potem będą „wdrażać, utrzymywać i usprawniać" – pisała na początku czerwca 2022 „Gazeta Wyborcza”.

W projekcie znalazł się również system rekompensat. Miałby je przyznawać rzecznik praw pacjenta.

Mentalny przełom

Ten ostatni również poparł wprowadzenie systemu no-fault, aczkolwiek z myślą nie o ochronie lekarzy, lecz poprawie bezpieczeństwa pacjentów. „[Bartłomiej Chmielowiec] podawał przykłady z państw skandynawskich, gdzie brak szukania winnego, a skupianie się na wyciąganiu wniosków z jak największej liczby zgłoszonych nieprawidłowości przekłada się na konkretne korzyści dla chorych” – napisał 30 czerwca 2022 DGP.

„Dane z opracowań europejskich wskazują, że możemy uniknąć nawet 50 proc. ciężkich zdarzeń niepożądanych” – dodawał Chmielowiec. Zwracał uwagę, że takie podejście do lekarzy wynika również z tego, że zawsze jest margines niepewności, jak organizm ludzki zareaguje na chorobę i leczenie.

„Nie możemy najcenniejszego zasobu w służbie zdrowia, czyli medyków, za najdrobniejszy błąd wykluczać z zawodu. To droga donikąd” – tłumaczył.

We wcześniejszej [30 maj 2022] rozmowie z dziennikiem rzecznik praw pacjenta nazwał zwolnienie lekarzy z odpowiedzialności karnej za błędy „mentalnym przełomem”.

Chmielowiec zaznaczał, że w niektórych sytuacjach wciąż będzie obowiązywała odpowiedzialność pracownika.

  • Po pierwsze alkohol. „Nie możemy dopuścić do tego, by ktoś, kto spowodował zdarzenie po alkoholu, zgłosił je i był zwolniony z odpowiedzialności, zarówno pracowniczej, jak i karnej” – wskazywał RPP.
  • Druga sytuacja to narkotyki i dopalcze.
  • Trzecia sytuacja to wina umyślna. Zdaniem Chmielowca „to rzadkie przypadki, ale się zdarzają”.
  • I wreszcie [najbardziej pojemna i trudna do określenia kategoria] – zwolnienie nie będzie obowiązywało także w sytuacji, gdy dojdzie do naruszenia zasad należytej staranności.

To dysfunkcyjny bubel

Niestety zarówno Adam Niedzielski jak i Bartłomiej Chmielowiec polegli w starciu ze Zbigniewem Ziobrą. Resort sprawiedliwości wyraził „stanowczy sprzeciw wobec wyłączenia z odpowiedzialności karnej osób wykonujących zawody medyczne”.

27 czerwca 2022 Niedzielski występując na antenie radia RMF przyznał, że dyskusja z ministrem Ziobro trwała długo, lecz zakończyła się kompromisem.

„System no-fault nie będzie takim, jaki jest wyobrażeniem lekarzy, czyli idący bardzo daleko” – dodał. „Na pewno nie będzie to też system, który w ogóle nie będzie brał pod uwagę możliwości popełnienia błędu”.

O tym, jakiego rodzaju to kompromis, napisał 30 czerwca „Dziennik Gazeta Prawna”.

Według dziennika, resort zdrowia ustąpił Ministerstwu Sprawiedliwości w sprawie błędów medycznych. W ostatecznej propozycji ma się pojawić „nadzwyczajne złagodzenie kary”, natomiast „odpowiedzialność karna” medyków pozostaje.

Nadzwyczajne złagodzenie kary brzmi – przyznajmy – enigmatycznie i bardzo uznaniowo.

Zbigniew Ziobro nie przejął się ani argumentem, że odstąpienie od ścigania może doprowadzić do zgłaszania błędów zamiast zmiatania spraw pod dywan, ani tym, że bardzo skorzystaliby na tym pacjenci. Najważniejsze, by lekarz pracował w strachu i nie czuł się bezkarny.

„Urzędnicy przyznają, że zrezygnowanie z tego [odpowiedzialności karnej] odbiega od założeń całej ustawy” – pisze DGP. „A lekarze mówią, że de facto »kładzie« cały projekt".

„Jeżeli będzie zapis mówiący jedynie o złagodzeniu kary, to spowoduje, że system no-fault będzie dysfunkcyjnym bublem prawnym”

- mówi ostro Łukasz Jankowski, szef Naczelnej Izby Lekarskiej.

„Bo – jak podkreśla – nie ma szans na to, żeby lekarze sami na siebie donosili, wiedząc, że ryzykują procesem karnym i wejściem prokuratora”.

Po prostu dalej nie będziemy popełniać żadnych błędów

Medycy nie ukrywają rozczarowania z racji przegranej Niedzielskiego i Chmielowca, którą rząd nazywa „kompromisem”.

Lek. Jakub Kosikowski na twitterze pisze: „MZ i Rzecznik Praw Pacjenta przegrali z MS w sprawie systemu no-fault. Czyli u nas dalej nie będzie błędów medycznych. Bo kto normalny sam na siebie doniesie do prokuratury?”

W innym tłicie dodaje: „Padłeś ofiarą błędu? No way, nie ma w Pl błędów medycznych. A jak uważasz, że są, to zapraszamy do sądu. To nic, że sprawa skończy się za 10 lat i może dostaniesz odszkodowanie a może nie. To nic, że potrzebujesz go na rehabilitację już teraz. To jest cios w pacjentów”.

Kot Lekarz: „Spoko. Po prostu dalej nie będziemy popełniać żadnych błędów”.

A o tym, jak wygląda dziś stosowanie prawa karnego wobec lekarzy w praktyce, pisze na twitterze radca prawny Radosław Tymiński: "Wygrałem sprawę sądową po 4 latach. Kasacja prokuratura oddalona jako bezzasadna. Klientka nie cieszyła się tylko spytała: co oni jeszcze wymyślą? Ma typowe objawy medical malpractice stress syndrome [zespół stresu związanego z błędem medycznym], zrezygnowała z pracy na SOR. Prewencyjna funkcja prawa karnego zrealizowana".

Kompromisowa wersja ustawy o jakości usług zdrowotnych w połączeniu z systemem no-fault à la Ziobro ma według Niedzielskiego zostać zaprezentowana w najbliższych tygodniach na posiedzeniu Stałego Komitetu Rady Ministrów. Ustawa ma wejść w życie we wrześniu.

;
Na zdjęciu Sławomir Zagórski
Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze