0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.plTomasz Pietrzyk / Ag...

Stowarzyszenie „Straż Narodowa” Roberta Bąkiewicza i Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu Dariusza Mateckiego to dwie z 24 organizacji, które do tej pory (piątek 1 września) zgłosiły się do prowadzenia kampanii dotyczącej referendum. Państwowa Komisja Wyborcza zaakceptowała już zgłoszenie Mateckiego, Bąkiewicz czeka na rozpatrzenie.

Matecki i Bąkiewicz to kandydaci PiS w wyborach do Sejmu.

Kampanię będzie prowadziło również stowarzyszenie prorosyjskiego aktywisty Leszka Sykulskiego.

Fundacje i stowarzyszenia zaakceptowane przez PKW mogą liczyć na bezpłatne nadawanie swoich spotów w mediach publicznych.

Referendum. Kto i po co robi kampanię?

Ogłoszone przez PiS ogólnokrajowe referendum ze skrajnie tendencyjnymi czterema pytaniami odbędzie się 15 października, razem z wyborami do Sejmu i Senatu. Referendum rządzi się jednak swoimi prawami (reguluje je osobna ustawa), tak samo, jak kampania referendalna.

Kampanię mogą prowadzić

  • partie polityczne (jeśli w wyborach do Sejmu uzyskały co najmniej 3 proc. poparcia);
  • kluby poselskie i senatorskie;
  • oraz stowarzyszenia i fundacje.

Te ostatnie muszą spełnić kilka warunków, ale są one dosyć ogólne, np. muszą działać co najmniej rok przed zarządzeniem referendum, a w celach statutowych muszą mieć „działalność związaną z przedmiotem referendum”.

Żeby wziąć udział w kampanii referendalnej, fundacje i stowarzyszenia spełniające opisane wyżej warunki muszą do 5 września zgłosić się do PKW, a ta – po weryfikacji – przyznaje im status „podmiotu uprawnionego” do prowadzenia kampanii.

Co daje taki status?

Przede wszystkim darmowy czas antenowy w mediach publicznych – TVP i Polskim Radiu. Publiczni nadawcy są zobowiązani ustawą, żeby w dniach od 29 września do 13 października nadawać dostarczone przez te NGO'sy spoty i audycje.

TVP przeznaczy na to łącznie 15 godzin oraz po 10 godzin w każdym ze swoich kanałów regionalnych. Polskie Radio – 30 godzin materiałów oraz po 15 w swoich rozgłośniach regionalnych.

Oczywiście oprócz tego, podmioty biorące udział w kampanii mogą robić to wszystko, co kojarzymy z kampanii wyborczych: rozwieszać plakaty, rozdawać ulotki, kupować billboardy i publikować reklamy w internecie. Wszystkie te materiały muszą mieć jednak informacje, od kogo pochodzą.

Przeczytaj także:

Referendum tak, agitacja nie

Obostrzenia są dwa. Po pierwsze, kampanii referendalnej nie można prowadzić na terenie publicznych urzędów, sądów oraz jednostek wojskowych. Po drugie, niedopuszczalne jest prowadzenie pod płaszczykiem kampanii referendalnej kampanii wyborczej. Tutaj szczególnie muszą pilnować się partie polityczne i dbać o to, żeby kampania wyborcza nie mieszała się z kampanią referendalną.

Przykładowo, jeśli biorąca udział w kampanii referendalnej Fundacja X drukuje plakaty i produkuje spoty, w których oprócz tematu referendum będzie np. zachęcać do głosowania na konkretną partię, to łamie prawo. W konsekwencji PKW może uznać, że tak naprawdę było to działanie na rzecz konkretnego komitetu wyborczego i np. odrzucić potem jego sprawozdanie finansowe z kampanii, co może doprowadzić do utraty pieniędzy z subwencji przez partię.

Tyle przepisy prawa, jednak kiedy pytania referendalne są tak tendencyjne i wymierzone w opozycję,

jak oddzielić spoty i plakaty dotyczące referendum od tych promujących lub atakujących konkretną partię?

Na razie na stronie PKW figurują 24 podmioty, które do tej pory zgłosiły chęć udziału w kampanii. 16 zostało zaakceptowanych przez PKW, reszta czeka na rozpatrzenie. Lista jest niepełna, bo czas na zgłaszanie się mija 5 września.

Wśród zgłoszonych są trzy partie polityczne: Polskie Stronnictwo Ludowe, Nowa Lewica oraz Platforma Obywatelska. Reszta to organizacje społeczne, fundacje i stowarzyszenia, np. Helsińska Fundacja Praw Człowieka czy Akcja Demokracja.

Są też organizacje, na których czele stoją kandydaci z list PiS w wyborach do Sejmu – Robert Bąkiewicz i Dariusz Matecki.

Bąkiewicz i Matecki robią kampanię

Pierwsze zgłoszenie Stowarzyszenia Straż Narodowa została przez PKW odrzucone. Drugie – w którym nazwa zapisana jest już jako Stowarzyszenie „Straż Narodowa” – czeka na rozpatrzenie. Skąd taka sytuacja? Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się w PKW, wynika to prawdopodobnie z błędów formalnych w zgłoszeniu, które Straż musiała poprawić.

Straż Narodowa to jedna z organizacji związanych z Robertem Bąkiewiczem, która regularnie dostaje publiczne dotacje. W 2021 roku ujawniliśmy, że stowarzyszenie dostało 1,7 mln złotych (jedna z najwyższych dotacji) z Funduszu Patriotycznego. Jak ujawnił TVN24, za te pieniądze z Funduszu Patriotycznego Straż Narodowa kupiła też nieruchomość w Otwocku. W 2022 dostała od rządu 264 tys. zł na pomoc uchodźcom z Ukrainy.

1 września politycy PiS ujawnili, że Bąkiewicz wystartuje z ich list do Sejmu.

Drugi kandydat do Sejmu z list PiS to Dariusz Matecki, radny Suwerennej Polski i pracownik Lasów Państwowych w Szczecinie, jeden z antybohaterów tragicznych wydarzeń związanych ze śmiercią Mikołaja Filiksa, syna posłanki Koalicji Obywatelskiej.

Ludzie Mateckiego w Szczecinie działają w organizacjach hojnie dotowanych z Funduszu Sprawiedliwości, którym dysponuje minister Ziobro.

W kampanii referendalnej weźmie udział Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu, fundacja założona i prowadzona przez Mateckiego. Organizacja, jak czytamy na jej stronie, broni narodu polskiego, tradycji oraz religii rzymskokatolickiej.

Kampanię referendalną będzie prowadziło także Polskie Towarzystwo Geostrategiczne, którego szefem jest Leszek Sykulski.

To politolog, wcześniej pracownik między innymi Kancelarii Prezydenta (za prezydentury Lecha Kaczyńskiego) oraz członek Komisji Weryfikacyjnej WSI. Na początku lutego założył Polski Ruch Antywojenny (PRA). Wśród postulatów programowych m.in.: zatrzymanie „ukrainizacji Polski”. Do tego wprost wyrażony „stanowczy sprzeciw wobec pomocy militarnej kierowanej przez rząd w Warszawie na Ukrainę”. 1 maja jego organizacja zorganizowała „antywojenną” demonstrację w Warszawie, a kilka dni później Sykulski opublikował swoje zdjęcie z rosyjskim ambasadorem w Polsce Siergiejem Andriejewem.

;

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze