0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: UE mat. pras.UE mat. pras.

“Liberalizacja handlu z Ukrainą nie dotyczy tylko kwestii importu kilku produktów – dotyczy naszej zdolności do przeciwstawienia się rosyjskiej agresji. Każda strata w handlu to strata zasobów na powstrzymanie Rosji” – mówił do liderów obradujących podczas szczytu UE prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Zełenski podkreślił, że kiedy europejscy liderzy dyskutują o ograniczeniach w handlu z Ukrainą, na rynki UE swobodnie płynie zboże z Rosji i Białorusi.

„Rosyjski dostęp do europejskiego rynku rolnego jest nadal nieograniczony. Kiedy ukraińskie zboże jest wyrzucane na drogi lub tory kolejowe, rosyjskie produkty są nadal transportowane do Europy. Podobnie jak towary z kontrolowanej przez Putina Białorusi. To nie jest sprawiedliwe” – podkreślał prezydent Ukrainy.

Przeczytaj także:

Większe ograniczenia w handlu z Ukrainą

Podczas dwudniowego szczytu UE (21-22 marca 2024) liderzy państw członkowskich mają wysłuchać głosu Polski i Francji w sprawie liberalizacji handlu z Ukrainą. Temat nie jest formalnie na agendzie, ale zainteresowane kraje planują go wnieść podczas ogólnej dyskusji na temat wyzwań w rolnictwie już w czwartek.

Umowa o liberalizacji handlu z Ukrainą miała zostać przedłużona o kolejny rok, do czerwca 2025 roku. We wtorek 19 marca negocjacje w tej sprawie prowadził Parlament Europejski z Komisją. Komisja Europejska proponowała, by częściowe ograniczenia dotyczyły takich produktów jak jaja, cukier i drób. Po przekroczeniu wolumenów importu na rynku UE wyższych niż średnia z lat 2022-2023, Komisja miałaby ograniczać import poprzez przywrócenie ceł.

Parlament wynegocjował, by tymi samymi ograniczeniami były objęte także takie produkty jak owies, kukurydza, kasza i miód. Skrócono również termin na podjęcie działań przed uruchomieniem automatycznych środków ochronnych z 21 do 14 dni. Oznacza to, że jeśli wolumeny wwozu produkcji rolnej z Ukrainy do UE przekroczą średnią z lat 2022 i 2023, Komisja będzie miała 14 dni na podjęcie działań zaradczych.

Porozumienia między PE i KE nie zaakceptowali jednak ambasadorzy państw członkowskich.

Temat ma wrócić na agendę w przyszłym tygodniu. Polska i Francja chcą wykorzystać spotkanie na szczycie, by wpłynąć na innych liderów. Kraje te domagają się, by ograniczeniami importu objęta została także pszenica oraz żeby do ustalania średniej wielkości importu, po którego przekroczeniu przywracane byłoby cło, były brane pod uwagę dane o wielkości importu z 2021 roku – sprzed wojny, kiedy był on znacznie mniejszy.

Polska chce też ograniczeń importu z Rosji

Podczas trwającego szczytu Polska – tu w zgodzie z postulatami Wołodymyra Zełenskiego – ma też proponować wprowadzenie embarga albo istotnych ograniczeń na import produktów rolnych z Białorusi i Rosji. Co prawda import z Rosji na europejskie rynki to zaledwie ułamek tego z Ukrainy, to wprowadzenie ograniczeń ma ważną wymowę symboliczną. Ten postulat wspierają niemal wszystkie kraje UE, poza Węgrami.

Propozycję w tej sprawie miała przedstawić Komisja Europejska, ale jeszcze tego nie zrobiła.

Jak wynika z doniesień agencji Reuters, Komisja Europejska pracuje nad rozwiązaniem i aby ograniczyć import towarów rolnych z Rosji i Białorusi, chce wprowadzić bardzo wysokie cła sięgające nawet 50 procent: 95 euro za tonę metryczną na zboża oraz około 50 euro na nasiona oleiste i produkty pochodne. Obecnie cła na te produkty wynoszą niecały procent.

Objęcie importu z Rosji i Białorusi wyższymi cłami jest jedynym rozwiązaniem, które uda się przeforsować.

Wprowadzenie tego rodzaju środków handlowych wymaga jedynie poparcia większości państw UE. Wprowadzenie embarga wymagałoby jednomyślności, a takie rozwiązanie zablokują Węgry.

„Węgry nie poprą żadnych ograniczeń na handel produktami rolnymi z Rosją, bo to nie rosyjskie produkty są problemem na naszym rynku, lecz ukraińskie. Węgierscy rolnicy skarżą się na ogromny napływ zboża z Ukrainy, a nie z Rosji” – mówi OKO.press wysoki rangą węgierski dyplomata uczestniczący w obradach szczytu.

Import z Rosji to ułamek importu z Ukrainy

Jak wynika z danych Komisji Europejskiej, całkowity import zbóż i nasion oleistych z Rosji do UE w latach 2023/2024 (do lutego 2024) wyniósł 1,8 mln ton. W tym samym okresie na europejskie rynki wpłynęło 19,1 mln ton tego samego rodzaju towarów z Ukrainy.

Import z Rosji to zatem zaledwie ułamek importu, który na europejskie rynki płynie z Ukrainy.

Niepokojące trendy w imporcie z Rosji widać jednak na rynkach regionalnych. Na przykład w Polsce obecnie import rolny z Ukrainy spada, a z Rosji rośnie. Jak wyliczył portal Business Insider, import zboża z Rosji do Polski w 2023 roku był ponad dwukrotnie wyższy niż w 2022 oraz najwyższy od 2018 roku.

W 2023 roku Polska zaimportowała z Rosji 14,4 tys. ton zbóż, w 2022 – 7,6 tys. ton. Dla porównania w tych samych latach import zbóż z Ukrainy, według GUS, sięgał odpowiednio nieco ponad miliona ton w 2023 roku oraz prawie 2,5 mln ton w 2022.

To, że w szczycie protestów rolników premier Donald Tusk usiłuje przekierować dyskusję o ograniczeniach w imporcie z Ukrainy na Rosję, świadczy zapewne o chęci zmniejszenia negatywnych wobec Ukrainy nastrojów społecznych. Premier zrobił to m.in. na początku marca, kiedy po spotkaniu z premier Litwy Ingridą Šimonytė ogłosił, że będzie domagał się od KE wprowadzenia embarga na produkty rolne z Rosji i Białorusi.

Jego zapowiedź była dość zaskakująca w kontekście tego, że polscy rolnicy nie narzekają na napływ produktów rolnych z Rosji, lecz z Ukrainy. Zapowiedź Tuska została jednak dobrze przyjęta.

;

Udostępnij:

Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze