Przy okazji podwyżek dla członków rządu i innych ważnych osób, prezydent Andrzej Duda podniósł też pensję szefa NBP. Przed tą decyzją Adam Glapiński zarobił w banku centralnym ponad 4 mln zł. Ale narzekał, że jego wynagrodzenie odstaje od tych w komercyjnych bankach
Podwyżki wynagrodzeń dla osób pełniących najważniejsze stanowiska państwowe znów - wbrew woli PiS - stały się głównym politycznym tematem. Opozycja zapowiada, że zablokuje ustawę podnoszącą pensję prezydenta. I żąda unieważnienia rozporządzenia Andrzeja Dudy, dzięki któremu rosną m.in. uposażenia członków rządu, wojewodów oraz prezydium Sejmu i Senatu.
Bez echa przeszło to, że przy okazji prezydent podniósł płace prezesa Narodowego Banku Polskiego i jego zastępców. Choć już wcześniej zarobki w NBP były - jak na państwową instytucję - bardzo wysokie.
Na przełomie 2018 i 2019 roku wybuchła burza w sprawie wynagrodzeń współpracownic prezesa Adama Glapińskiego, które - jak ujawniały media (także OKO.press) - dostawały po kilkadziesiąt tysięcy złotych pensji miesięcznie. PiS obiecywał wówczas zrobić z tym porządek i wprowadził ustawę, dzięki której płace w banku centralnym miały być jawne.
Jak pisaliśmy kilka miesięcy temu, władze NBP znalazły jednak patent, by nie ujawniać pensji wielu wysoko postawionych osób, np. Pawła Muchy - doradcy prezesa Glapińskiego, byłego wiceszefa kancelarii Dudy.
Dzięki ustawie z 2019 roku wiemy jednak przynajmniej, jakie wynagrodzenie otrzymuje Glapiński. Z danych udostępnianych przez bank wynika, że:
W 2021 roku, do końca lipca, dostał już co najmniej 236 488 zł wynagrodzenia oraz znacznie ponad 100 tys. zł dodatkowych świadczeń.
W sumie przez pięć i pół roku na konto Glapińskiego wpłynęły więc ponad 4 mln zł. Teraz, dzięki rozporządzeniu prezydenta Dudy, będzie dostawał jeszcze więcej.
Adam Glapiński to człowiek z "zakonu PC". Na początku lat 90. razem z braćmi Lechem i Jarosławem Kaczyńskimi zakładał ich pierwszą partię - Porozumienie Centrum. W latach 1991-1993 był jej wiceprzewodniczącym. W 1991 roku został też z ramienia tej partii posłem oraz ministrem budownictwa i gospodarki przestrzennej w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, a następnie ministrem współpracy gospodarczej z zagranicą w rządzie Jana Olszewskiego.
Był jedną z osób wtajemniczonych w przedsięwzięcia biznesowe, które powstawały wokół PC – m.in. w działalność spółki Telegraf, która zakończyła się jedną z największych politycznych afer początku lat 90.
Potem jego drogi z Kaczyńskimi na jakiś czas się rozeszły - działał m.in. w Ruchu Odbudowy Polski i Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym. Zaangażował się również w większy biznes.
W 2006 roku w wywiadzie-rzece "O dwóch takich..." Jarosław Kaczyński mówił o nim, że jest „bardzo zdolny i sympatyczny”, ale „trochę singiel” i dlatego do polityki, takiej jaką uprawiało Porozumienie Centrum, „nie bardzo się nadawał”. Prezes PiS zapewniał jednak, że są z "Glapą" „w dobrych stosunkach”.
Trzy lata później Glapiński został doradcą ekonomicznym prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego (drugim doradcą był wówczas Ryszard Bugaj). W 2010 roku prezydent Kaczyński powołał go do Rady Polityki Pieniężnej. Stamtąd - zaraz po zakończeniu 6-letniej kadencji - Glapiński trafił do Narodowego Banku Polskiego.
Najpierw - w lutym 2016 roku - zasiadł w zarządzie NBP. A w czerwcu 2016 roku, na wniosek prezydenta Dudy, powołany został na prezesa tego banku.
Gdy na przełomie 2018 i 2019 roku "Gazeta Wyborcza" i OKO.press ujawniły wynagrodzenia słynnych dziś współpracownic Glapińskiego - szefowej jego gabinetu (Kamili Sukiennik) i dyrektorki departamentu komunikacji (Martyny Wojciechowskiej), prezydent Duda wyznał publicznie: "Nie ukrywam, że zazdroszczę. Jakie jest uposażenie prezydenta RP, to wszyscy wiedzą".
Równocześnie Duda przekonywał, że siatka płac w NBP "jest cały czas na tym samym poziomie" od czasów poprzedniego prezesa - Marka Belki.
Teraz, podnosząc wynagrodzenie Glapińskiemu, prezydent podniósł również maksymalne wynagrodzenie dla pracowników banku (zgodnie z ustawą z 2019 roku nie może ono przekroczyć 0,6 podstawowej pensji prezesa).
Ograniczenie to nie dotyczy to pozostałych członków zarządu NBP.
Od kilkunastu lat wynagrodzenie prezesa NBP oblicza się mnożąc tzw. "kwotę bazową" (której wysokość określana jest co roku w ustawie budżetowej) przez wskaźnik ustalony w rozporządzeniu prezydenta.
Od kilku lat kwota bazowa się nie zmienia - to 1.789,42 zł. Zgodnie z rozporządzeniem prezydenta Dudy, żeby obliczyć
Według rozporządzenia, od sierpnia 2021 roku prezes NBP powinien więc łącznie z dodatkiem funkcyjnym zarabiać 20 543 zł miesięcznie - tyle, co premier oraz marszałkowie Sejmu i Senatu. W rzeczywistości zarobi znacznie więcej. Skąd to wiemy? Bo tak jest od wielu lat.
Zgodnie z dotychczasowym rozporządzeniem regulującym płace zarządu NBP, wydanym jeszcze przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, pensja prezesa banku centralnego miała być 6,2-krotnością kwoty bazowej, a dodatek za staż - dwukrotnością tej kwoty.
W 2020 roku bank powinien więc przelewać na konto Glapińskiego 14 673 zł miesięcznie, a w ciągu całego roku - około 176 tys. zł. Tymczasem - jak już wspomnieliśmy na początku artykułu - w ubiegłym roku wypłacono mu 946 871 zł, czyli ponad 5-krotnie więcej niż wynikałoby z rozporządzenia Kwaśniewskiego.
Niezależnie od rozporządzenia prezydenta, władze banku wprowadziły bowiem swoje własne regulacje dotyczące wynagrodzeń. Uchwała zarządu z 2019 roku mówi, że „prezesowi NBP (...) przysługują składniki wynagrodzenia, premie i nagrody określone w uchwale, z wyłączeniem składników wynagrodzenia ustalanych na podstawie przepisów o wynagradzaniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe”.
Wynika z tego, że kwoty określonej w rozporządzeniu prezydenta bank nie uznaje za górny pułap wynagrodzenia prezesa NBP, lecz za jedną z jego składowych. Niezależnie od "wynagrodzenia z rozporządzenia", prezes dostaje inne świadczenia - np. cztery razy w roku bank wypłaca mu premię:
W efekcie w 2020 roku Adam Glapiński siedem razy dostał wypłatę w wysokości 33 784 zł, a w pozostałych pięciu miesiącach na jego konto wpływały jeszcze wyższe kwoty:
Z podwyżką przyznaną przez prezydenta Dudę, do końca swojej kadencji Glapiński zarobi łącznie blisko 5 mln zł. A już w przyszłym roku, z poparciem prezydenta, może zostać szefem NBP na kolejną 6-latkę.
Władza
Andrzej Duda
Adam Glapiński
Jarosław Kaczyński
Narodowy Bank Polski
Prawo i Sprawiedliwość
Martyna Wojciechowska
Porozumienie Centrum
wynagrodzenie
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze