"Mam bałagan w głowie" - mówi 34 letnia Natalia. Chciałaby wrócić do Ukrainy, ale obawia się, że jeszcze długo bezpiecznie nie będzie. Chciałaby, by jej córki chodziły tutaj do ukraińskiej szkoły. Min. Czarnek chce je przerobić na Polki albo odesłać do lekcji on-line. Ministerstwo Ukrainy zapłaci za ich edukację, ale na terenie swego kraju
Pytamy 34-letnią Natalię, czy wraca na Ukrainę. Jest w Warszawie od marca 2022. Opisywaliśmy już, jak po wybuchu wojny opóźniała wyjazd z Iwano-Frankiwska w zachodniej Ukrainie, nawet wtedy, gdy rakiety uderzyły w pobliskie lotnisko. Potem był kolejny nalot, ale ani ona, ani córki Ania (8 lat) i Ola (13 lat), za nic nie chciały wyjeżdżać. Decyzję podjęła nagle, 10 marca 2022. Pośpiesznie, zanim się rozmyśli, spakowała samochód, pożegnała resztę rodziny. Pierwszy raz prowadziła sama taki kawał drogi.
Powoli wyczerpują się zasoby dobrej woli i możliwości pomocy ukraińskim rodzinom, które ratując się przed rosyjską agresją, próbują w Polsce mieszkać, pracować i uczyć się. Państwo nie wspiera już Polek i Polaków, którzy przyjmują uchodźców. Czas na nowo ułożyć relacje i szukać rozwiązań. Chcemy w OKO.press opisywać historie gości z Ukrainy, usłyszeć je od was. Czekamy też na listy polskich pracodawców, gospodarzy, wszystkich osób, które chcą napisać komentarz lub zgłosić pomysł. Piszcie na adres [email protected].
Поволі вичерпуються ресурси доброї волі та можливості допомоги українським родинам, які, рятуючись від російської агресії, намагаються жити, працювати та навчатися в Польщі. Держава більше не підтримує польок та поляків, які приймають біженців. Настав час заново формувати стосунки та шукати рішення. В OKO.press ми хочемо описати історії гостей з України, почути їх від вас. Також чекаємо на листи від польських роботодавців, господарів та всіх, хто бажає написати коментар чи подати ідею. Пишіть на [email protected].
"Mam bałagan w głowie, muszę to jakoś przetrawić" - mówi Natalia. Na razie wyjeżdża do Iwano-Frankiwska na dwa, trzy tygodnie, bo Ola choruje na gardło, a Ani trzeba wyleczyć zęby. Myśli, żeby potem wynająć mieszkanie w Warszawie, bo nie chce korzystać z gościny prawie 90-letniej pani Joli, ale nie wie, czy ją będzie stać.
Chciałaby wrócić do Ukrainy, kiedy będzie bezpiecznie, ale obawia się, że jeszcze długo bezpiecznie nie będzie.
Co z nauką? Do tej pory dziewczynki uczyły się on-line w swoich ukraińskich szkołach.
Ania chciałaby, żeby tak było dalej i za nic nie chce iść do polskiej szkoły. Nawet na placach zabaw boi się kontaktów z polskimi rówieśniczkami. Babcia dziewczynek tłumaczy, że Ania jest nerwowa. Już w ukraińskiej szkole miała kłopoty z adaptacją, Jak coś jest nie tak, zaczyna wymiotować, w czasie wojny to się nasiliło.
„Zresztą obie wnuczki mają taki strach” – mówi.
Natalia ma jeszcze jeden kontrargument. W polskiej szkole cofnęłyby się o jedną klasę, bo dzieci w Ukrainie zaczynają naukę w wieku 6 lat.
Natalia słyszała, że jest w Warszawie ukraińska szkoła, ale podobno nie ma miejsc.
Takich rodzin jest wiele. Niezdecydowanych na pobyt w Polsce, zwłaszcza, że obywatelski entuzjazm Polek i Polaków w przyjmowaniu uchodźców gaśnie, państwo nie zwraca już pieniędzy za przyjęcie uchodźców, a ceny rosną. Ale nie chcą, jeszcze nie chcą wracać. Chcieliby, żeby dzieci kontynuowały edukację ukraińska, ale martwią się, że miałyby kolejny semestr czy rok siedzieć z nosem w komputerze.
Oczywiście są i takie rodziny, które podjęły decyzję, że spróbują żyć tutaj i chcą posłać dzieci do polskiej szkoły.
To dlatego organizacje społeczne, a także Senat proponowały elastyczne i wariantowe rozwiązania.
Zgodnie z senacką propozycją nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, od roku szkolnego 2022/2023 powstawały w szkołach oddziały (klasy) międzynarodowe, w których uchodźcy uczyliby się w języku ukraińskim, zgodnie z ukraińską podstawą programową. Można by zatrudnić ukraińskie nauczycielki. Według ministerstwa edukacji Ukrainy za granicą przebywa ich ponad 22 tys., z tego co najmniej połowa w Polsce.
„Proponowane rozwiązanie byłoby fakultatywną formą kształcenia uczniów z Ukrainy, obok oddziałów przygotowawczych i klas ogólnodostępnych. Dawałoby organom prowadzącym elastyczność w kształtowaniu oferty edukacyjnej dla uczniów z Ukrainy w zależności od potrzeb” – wyjaśniał Senat.
Ponadto, uruchomienie edukacji ukraińskiej w Polsce ułatwiłoby rodzinom powrót do domu. Nauka w ukraińskiej szkole – nawet on line – jest dla nich potwierdzeniem, że Ukraina żyje i że wciąż mają swoją ojczyznę.
Sejm odrzucił jednak propozycję Senatu, a resort edukacji zignorował takie pomysły, bo jak podkreślali ministrowie, to jest polska szkoła, polska edukacja i nie należy "wyróżniać” ukraińskich dzieci.
To nie jest racjonalne rozwiązanie, ale wygląda na to, że przynajmniej póki PiS jest u władzy, innego nie będzie.
Tę lukę próbują wypełnić organizacje społeczne, ukraińskie i polskie, które własnymi siłami tworzą ukraińskie szkoły.
Zaczęły już przed agresją Rosji. W Warszawie od 2019 roku działa “Materynka”, która uczy według ukraińskiego programu, a dorzuca do tego kursy języka polskiego. Prowadzi ją fundacja Ukraińskie Centrum Edukacji , założona w 2016 roku.
“Materynka” funkcjonuje jako filia kijowskiej szkoły.
Rok szkolny 2022/2023 “Materynka” planuje rozpocząć dla tysiąca uczniów. Pracuje tu około 60 nauczycielek, których zatrudnienie jest możliwe dzięki wsparciu Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Problem jest z pomieszczeniem.
Bezpłatnych propozycji, jakich było sporo wiosną, już nie ma. Szkoła musi wynajmować pomieszczenie. Płacą w formie darowizn na fundację rodzice dzieci.
“Gdyby szkoła była całkiem bezpłatna, mielibyśmy tysiące uczniów” ー mówi Natalia Kraweć, prezeska fundacji i dyrektorka “Materynki”. Szkoła współpracuje z Międzynarodową Szkołą Ukraińską, ale ministerstwo edukacji Ukrainy nie wspiera jej finansowo.
“Rozumiemy, że sytuacja jest trudna, jednak można byłoby znaleźć jakieś ścieżki, żeby wesprzeć ukraińskie dzieci i nauczycieli tutaj” ー żali się dyrektorka.
Podkreśla, że powrót do szkół w Ukrainie jest wciąż niebezpieczny.
Od marca 2022 roku w trzech polskich miastach ー Warszawie, Krakowie i Wrocławiu ー działa “Pierwsza ukraińska szkoła w Polsce”, którą prowadzi fundacja Niezniszczalna Ukraina.
“Po wybuchu wojny zdaliśmy sobie sprawę, że zbiórki pieniędzy na Siły Zbrojne Ukrainy to za mało. Postanowiliśmy zrobić coś dla tych, którzy najbardziej tego potrzebują. Ponieważ Polska przyjęła największą liczbę uchodźców, przyjechaliśmy tu na początku marca, aby tworzyć ukraińskie szkoły dla ukraińskich dzieci” ー mówi OKO.press założycielka fundacji “Niezniszczalna Ukraina”, Wiktoria Gnap. Do 24 lutego 2022 mieszkała z mężem w Lizbonie, teraz przeniosła się do Warszawy.
Rok szkolny 2021/2022 w “Pierwszej ukraińskiej szkole w Polsce” ukończyło 760 dzieci. Szkoły fundacji są bezpłatne i pracują według ukraińskiego programu. Dodatkowo dają zajęcia z języka polskiego. Dzieci są też objęte pomocą psychologiczną.
Szkoła współpracuje z UNICEF-em, który wspomaga ją finansowo.
“Zaczęliśmy przyjmować wnioski na rok 2022/2023, jest ich już prawie 6 tysięcy. Ale pieniędzy starczy nam na maksymalnie 900” ー mówi Maryna Jusyn, manager ds. komunikacji szkoły. W szkole uczy 65 nauczycielek, ale zgłosiło się prawie tysiąc ukraińskich nauczycielek, które szukają w Polsce pracy w swoim zawodzie.
Pomieszczenia dla szkół są wynajmowane. Dla przykładu w Krakowie “Pierwsza ukraińska szkoła w Polsce” ma siedzibę przy ulicy św. Filipa. Koszt wynajmu jest ogromny - 10 tysięcy euro miesięcznie. Inicjatorzy zwracali się do Ministerstwa Edukacji i Nauki Ukrainy z prośbą o wsparcie finansowe, bez skutku.
“Słyszymy historie z Mariupola, Chersonia czy Charkowa, gdzie szkół już nie ma, nie ma też możliwości prowadzenia nauki online. W wielu miejscach sytuacja jest krytyczna ー mówi Maryna ー Rodzice mówią nam, że jesteśmy ich ostatnią nadzieją. Ciężko odmawiać”.
Z powodu pandemii, a teraz wojny, ukraińskie dzieci dwa lata uczyły się online.
Oczywiste, że tym bardziej powinny iść do stacjonarnej szkoły. Ukraińska pozwoliłaby tym dzieciom po ciężkich przejściach uniknąć dodatkowego stresu adaptacji, przebywałyby w otoczeniu rodaków, łatwiej zawierały znajomości i socjalizowały się. Nie traciłyby też ukraińskiej tożsamości, były wychowywane patriotycznie.
Ukraińska szkoła w Polsce jest najlepszym wyjściem dla rodziców, którzy planują wracać do domu po ukończeniu wojny.
Założyciele szkoły szukają funduszy, chcieliby przyjąć przynajmniej 3 tysięcy uczniów. 25 sierpnia Wiktoria Gnap poinformowała, że do swoich szkół będą w stanie przyjąć 2000 dzieci. Formalnie będą oni i one uczniami zaporoskiego gimnazjum nr 6.
“Będziemy wydać zaświadczenia o ukończeniu ukraińskiej szkoły. Dla uczniów 9 i 11 klasy jest to bardzo ważne” ー mówi Maryna.
Pytamy o relacje z polskim ministerstwem edukacji. W fundacji mówią, że im nie przeszkadzają, ale i nie pomagają.
“Minister edukacji mówił, że w Polsce nie może istnieć inny system edukacji niż polski, a każdy do 18 lat jest objęty obowiązkiem szkolnym. Więc właściwie nie powinniśmy funkcjonować. Jednak w polskich szkołach brakuje miejsc, a my trochę wypełniamy lukę, więc ministerstwo zamyka oczy i wszyscy udają, że problemu nie ma - mówi Maryna -
Ministerstwa Ukrainy i Polski się nawzajem ignorują. Może się mylę, ale wydaje mi się, że trzeba wypracować ogólne zasady tworzenia klas integracyjnych, a także po prostu ukraińskich szkół.
W tej chwili wszystko wygląda tak, jakby spadła tu z nieba gromada dzieci, a Polska niby chce pomóc, ale nie potrafi" ー mówi Wiktoria Gnap.
I dalej: "Wiosną wiele ukraińskich dzieci po prostu nie uczyło się nigdzie. Podobno były zapisane do swojej szkoły online, ale jeśli nauczyciel prowadzi zajęcia ze schronu, to jakie to są zajęcia? Jak długo tak można? Od nowego roku szkolnego trzeba poszukać innej opcji. Dlatego politycy muszą się pogodzić z tym, że są takie inicjatywy, jak nasza” .
W kwietniu 2022 roku powstała Warszawska Ukraińska Szkoła (SzkoUA). Uczniowie uczą się stacjonarnie w Warszawie, ale są przypisani do kilku szkół w Dawidowie (Obwód Lwowski). Rok szkolny ukończyło ok. 200 dzieci, ale przewinęło się o wiele więcej.
SzkoUA ー to inicjatywa Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie i Fundacji Nasz Wybór/Ukraiński Dom. Powstała przy wsparciu Polskiej Fundacji Szkolnej oraz Stowarzyszenia Przymierze Rodzin, a także we współpracy z Ministerstwem Edukacji i Nauki Ukrainy. Ministerstwo pomogło znaleźć lepsze rozwiązanie: od września uczniowie i uczennicy SzkoUA będą formalnie uczniami Międzynarodowej Ukraińskiej Szkoły, instytucji, która zajmuje się nauką ukraińskich dzieci za granicą. Łatwiej będą mogły otrzymać świadectwa.
Dzięki wsparciu polskich i zagranicznych organizacji społecznych SzkoUA będzie nadal bezpłatna. Przyjmowane w pierwszej kolejności są dzieci, które nie mają możliwości nauki w trybie zdalnym w swoich ukraińskich szkołach, oraz te, których nie można zapisać do szkół polskich.
Na rok szkolny 2022/2023 zarejestrowano 260 uczniów i uczennic. Zgłoszeń było 2000, kolejny tysiąc telefonów po zamknięciu rejestracji.
“Potrzeba jest ogromna. Filozofia polskiego rządu była taka, że przyjmujemy jak najwięcej dzieci i jak najsprawniej wprowadzamy do polskich szkół. Niby zrozumiałe, bo Polska chce integrować Ukraińców. Ale dla dzieci uchodźczych to dodatkowa trauma. Jeśli chcemy, żeby ci młodzi ludzie wrócili do Ukrainy, to nie ma sensu zbytnio integrować ich w polski system, żeby mogli spokojnie wrócić do swoich szkół, jak będzie to możliwe” - mówi Antonina Michałowska, wicedyrektor SzkoUA.
Oprócz ukraińskiej podstawy programowej, w szkole będą zajęcia z języka i kultury polskiej.
“Chcemy im pomóc, żeby mogli się dobrze czuć w Polsce. Integrować ich w takim stopniu, jakiego chcą i jaki jest im potrzebny do funkcjonowania tutaj” ー mówi wicedyrektor szkoły.
Ukraińskie szkoły w Polsce byłyby dobrym wyjściem. Jednak do elitarnych szkół trafi tylko kilka tysięcy ukraińskich dzieci. Jak będzie z setkami tysięcy innych?
Skoro nie można liczyć na pomoc polskiego ministerstwa edukacji, zapytaliśmy Ministerstwo Edukacji i Nauki Ukrainy, czy planują sfinansować działalność ukraińskich szkół w Polsce, przynajmniej tych, których uczniowie i uczennice są przypisani do szkół na terytorium Ukrainy?
Ministerstwo na razie nie udzieliło nam odpowiedzi.
Przed wybuchem wojny w Polsce było 5 szkół dla dzieci mniejszości ukraińskiej: w Przemyślu, Białym Borze, Legnicy, Bartoszycach i Górowie Iławeckim. W odróżnieniu od omawianych wcześniej obowiązuje tu polski system edukacji - program, egzaminy itd., tyle, że szkoły są dwujęzyczne i mają dodatkowe zajęcia z ukraińskiego, literatury, historii oraz geografii ukraińskiej.
Po wybuchy wojny szkoły mniejszości przyjęły dzieci uchodźcze z Ukrainy.
Przez I Liceum Ogólnokształcące im. Tarasa Szewczenki w Białym Borze (powiat Szczecinek) przewinęło się ich kilkadziesiąt. Większość wróciła, została szóstka, ale jest 33 nowych.
Paradoksalnie, nie mogą one skorzystać z zajęć przeznaczonych dla dzieci mniejszości ukraińskiej w Polsce.
“Żeby być zaliczonym do mniejszości, trzeba mieć obywatelstwo polskie. Dzieci, które przyjeżdżają z Ukrainy, nie mogą więc korzystać z nauki historii i kultury Ukrainy, ani z nauki języka ukraińskiego” - mówi OKO.press dyrektorka liceum Dorota Drzewiecka.
Z tym biurokratycznym absurdem szkoła sobie radzi prowadząc zajęcia dodatkowe z literatury ukraińskiej.
Ukraińskie dzieci będą się tu zatem uczyć wg polskiego systemu edukacji, plus dodatkowo 3 godziny tygodniowo literatury ukraińskiej, plus 6 godzin nauki języka polskiego.
Mali uchodźcy napotkają barierę językową? - pytamy.
“Kupiliśmy programy, które tłumaczą: nauczyciel mówi po polsku, ale uczeń czyta jego słowa w języku ukraińskim na monitorze. Jesteśmy szkołą przyjazną dla dzieci, które przyjeżdżają z Ukrainy” - mówi Dorota Drzewiecka.
Finansowe wsparcie szkoły zapewnia Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego, który od 2005 roku jest organem prowadzącym szkołę. W kwietniu 2022 pojawiały się informacje, że urząd przeznaczy 61 tys. złotych na pomoc dla nowych uczniów i uczennic z Ukrainy.
Edukacja
Uchodźcy i migranci
Przemysław Czarnek
Władimir Putin
Ministerstwo Edukacji i Nauki
agresja Rosji na Ukrainę
Dzieci z Ukrainy
uchodźcy z Ukrainy
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Komentarze