W pierwszym piśmie o odmowie aborcji szpital powołuje się na przepisy zniesione 25 lat temu oraz na stanowisko... Ordo Iuris. W drugim piśmie przyznaje, że pierwsze pismo nie powinno trafić do pacjentki oraz usprawiedliwia odmowę strachem lekarzy. Absurd goni absurd
Druga połowa listopada 2021 roku. Pacjentka w 16., potem w 17. tygodniu ciąży dostaje diagnozę: płód bezczaszkowy, z akranią. "To straszna wada. Płód nie ma kości pokrywy czaszki, więc mózg dosłownie wylewa się z głowy. Jest to wada śmiertelna, płód nie ma możliwości przeżycia", mówi OKO.press Kamila Ferenc, prawniczka z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Pacjentka z każdym dniem czuje się psychicznie coraz gorzej. Dostaje zaświadczenie od dwóch lekarzy psychiatrów. "Na podstawie badania psychiatrycznego stwierdzam, że aktualna ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia psychicznego pacjentki. U pacjentki narastają reaktywne objawy psychopatologiczne związane przyczynowo z nieprawidłowym rozwojem płodu. Kontynuacja ciąży naraża pacjentkę na ryzyko pogorszenia stanu psychicznego. Zalecam rozważenie terminacji ciąży", pisze lekarz w pierwszym zaświadczeniu.
Drugie zaświadczenie: "Kontynuowanie ciąży w sytuacji występowania wad płodu w istotny sposób zagraża zdrowiu pacjentki, stwarzając ryzyko powstania zaburzeń, których skutki mogą rzutować w sposób trwały na dalsze życie, zdrowie psychiczne lub fizyczne".
Dyrekcja szpitala w Białymstoku pozostaje niewzruszona i odmawia aborcji powołując się na opinię Ordo Iuris oraz nieistniejące przepisy.
Kamila Ferenc wylicza błędy, które pojawiły się w piśmie dyrekcji:
"Po pierwsze, szpital mówi o »poważnym« zagrożeniu dla zdrowia kobiety. W polskich przepisach nic takiego nie ma, nie ma sformułowania »poważne«. Po drugie, dyrekcja pisze o dwóch lekarzach, którzy muszą zaświadczyć o tym zagrożeniu. Znowu, w prawie nie ma nic o dwóch lekarzach, ten przepis został uchylony 25 lat temu. Wszyscy go powtarzają, ale on nie ma mocy prawnej. Sama pacjentka okazała lekarzom dwie opinie psychiatryczne, bo z własnej inicjatywy chciała potwierdzić diagnozę".
Faktycznie, gdy czytamy ustawę o ochronie płodu z 1993 roku, znajdziemy tam zapis o dwóch lekarzach i "poważnym" zagrożeniu, a konkretnie o tym, że zapis taki zostaje wprowadzony do Kodeksu karnego w 1993 roku. Gdy jednak czytamy Kodeks karny, nie ma tam takich zapisów - to dlatego, że uchylono je w 1996 roku, a w 1997 uchwalono nowy Kodeks karny. I wspomnianych zapisów w nim nie ma. Ale tych zmian nie pokazano w ustawie z 1993 roku. To samo dotyczy "poważnego" zagrożenia zdrowia.
W 2021 roku zarówno zapis o dwóch lekarzach, jak i o "poważnym" zagrożeniu nie obowiązuje.
Na koniec swojego pisma do pacjentki szpital powołuje się na Ordo Iuris i przywołuje jego opinię: "W sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia kobieta ciężarna ma prawo do interwencji medycznych ratujących te dobra – także wtedy, gdy nieuniknionym skutkiem takich działań może być śmierć dziecka. Nie dotyczy to jednak sytuacji, w których zagrożona jest jedynie kondycja psychiczna kobiety ciężarnej (np. zagrożenia depresją w związku z ciążą)". "Czyli zdaniem Ordo Iuris depresja nie jest zagrożeniem dla zdrowia i życia kobiety", cieszy się dyrekcja szpitala.
Ferenc: "Trzeci błąd to powołanie się na Ordo Iuris. Poza tym, że wszyscy wiemy, co Ordo Iuris chciałoby zrobić kobietom i jakie drakońskie regulacje wprowadzić, warto zwrócić uwagę na przytoczoną opinię.
Nie wiadomo skąd Ordo Iuris wywiodło przekonanie, że zdrowie to tylko zdrowie fizyczne, tego przecież nie ma w ustawie. Co więcej, szpital sam zawęził zdrowie psychiczne do depresji, a to akurat nie dotyczyło tej pacjentki. Diagnoza jej stanu psychicznego była inna. Inna sprawa, że naszym zdaniem depresja także powinna być przesłanką do aborcji. Jednak argument depresji jest absolutnie chybiony, bo tu diagnoza była inna - reaktywne objawy psychopatologiczne".
Po tej odmowie Federacja pomogła znaleźć kobiecie inny szpital, w którym ciąża została przerwana - zgodnie z ustawą. 6 grudnia szpital w Białymstoku wydał oświadczenie w tej sprawie. Równie kuriozalne jak pierwsze pismo do pacjentki. Czego się z niego dowiadujemy?
Jak zwraca uwagę Ferenc, w całym piśmie jest jedno tylko zdanie dotyczące fatalnej sytuacji pacjentki, która została sama, bez pomocy lekarzy w fatalnej sytuacji zdrowotnej.
Kamila Ferenc: "Przepis o ochronie życia i zdrowia kobiety obowiązuje od 1993 roku (a nawet od 1932 roku, był powtarzany w kolejnych ustawach). To chyba dość czasu, by dowiedzieć się, co to oznacza? Po wyroku TK także był już rok, by zapoznać się z nowym stanem prawnym. Co więcej, skoro tak lekarzom przeszkadza restrykcyjne prawo aborcyjne, skoro nie pozwala im ratować pacjentek, to dlaczego o tym nie mówią, nie protestują? Dlaczego nie mówią do prawodawcy - nie kryminalizujcie aborcji, bo w tych warunkach nie możemy pomagać naszym pacjentkom. Nie mówili o tym przez ponad 30 lat, czyli od kiedy w wolnej, demokratycznej Polsce - niestety wolnej nie dla wszystkich - zostały wprowadzone dzisiaj obowiązujące przepisy antyaborcyjne".
W tym stanowisku nie ma już mowy o tej interpretacji Ordo Iuris. Pod naciskiem opinii publicznej szpital musi się tłumaczyć. Z jednej strony więc to stanowisko jest oczywiście skandaliczne, ale z drugiej - pewnie niechcący - wspiera to, o co walczymy - pokazuje patologię systemu".
Federacja złożyła już sprzeciw do odmowy aborcji do komisji lekarskiej przy Rzeczniku Praw Pacjenta. Złoży także skargę do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej oraz skargę do NFZ. Zostanie także złożony pozew cywilny.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze