Organizacja Compassion in World Farming przeprowadziła śledztwo w hodowlach świń - zarówno takich, z których mięso idzie na produkty luksusowe, jak i tych, które zaopatrują producentów konwencjonalnej wieprzowiny. Cena szynki nie gra roli: świnie w każdej hodowli cierpią tak samo
Cztery kraje, 16 hodowli, miliony cierpiących zwierząt. Organizacja Compassion in World Farming (CiWF) przeprowadziła śledztwa w Hiszpanii, Francji, Włoszech i Polsce. Aktywiści przyglądali się warunkom, w jakich trzymane są lochy w hodowlach dostarczających mięso do producentów zarówno luksusowych szynek, jak i tych zwykłych, najtańszych.
Organizacja wylicza, że w całej UE utrzymywanych jest ponad 11 milionów macior. W raporcie czytamy:
"Większość spędza niemal połowę każdego roku w środku klatki, w której nie mogą się nawet obrócić. Większość z nich jest umieszczana w klatkach na cztery do pięciu tygodni w początkowym okresie ciąży. Następnie, około tygodnia przed porodem, są one ponownie zamykane na kolejny około pięciotygodniowy okres".
Hodowcy stosują ciasne klatki po to, żeby ułatwić sobie pracę — w ten sposób prościej jest dodatkowo wykarmić chudsze zwierzęta czy zapobiec agresji spowodowanej stłoczeniem loch, a także zmieścić więcej zwierząt na mniejszej przestrzeni.
Udowodniono jednak, że takie praktyki są dla świń bardzo szkodliwe. Widać to również w materiałach, jakie organizacja CiNF zebrała podczas szerokiego śledztwa w czterech europejskich krajach.
Przyjrzyjmy się najpierw poszczególnym państwom, w których udokumentowano fatalne warunki, w jakich trzymane są świnie.
Hiszpania w ostatnich latach była liderem w hodowli trzody chlewnej w Unii Europejskiej. W 2021 roku hodowano tam ponad 34 mln świń, co stanowiło 24 proc. trzody chlewnej w całej wspólnocie. W ubiegłym roku dokonano uboju 58 mln świń, z których wyprodukowano 5 mln ton mięsa.
Aktywiści przeprowadzili śledztwa w pięciu hodowlach — we wszystkich zaobserwowali te same nieprawidłowości.
Włochy są największym producentem i eksporterem szynki parmeńskiej na świecie. 64 proc. szynki zostaje we Włoszech, 36 jest sprzedawane za granicę. Parmeńską kupują przede wszystkim kraje UE i Stany Zjednoczone. W 2021 do USA wyjechało 757 tys. szynek.
Produkcja znanej na całym świecie parmeńskiej jest we Włoszech ogromnym biznesem. W konsorcjum Parma Ham jest aż 140 wytwórców, a pod chronionym logo rocznie produkuje się 8 mln szynek. Śledczy CiWF dotarli do czterech gospodarstw, które hodują świnie właśnie do produkcji szybki parmeńskiej.
Inną znaną szynkę — bajońską — produkuje się z kolei we Francji. "Śledztwo prowadzono w czterech gospodarstwach różnej wielkości, ale wszystkie koncentrowały się na reprodukcji i obejmowały części dedykowane inseminacji, ciąży, macierzyństwu oraz sekcję odchowu prosiąt do wagi 18 kg. W każdym gospodarstwie śledczy pytał, czy zaopatrują Bayonne i niemal wszyscy odpowiadali twierdząco. Tylko jeden rolnik nie udzielił jasnej odpowiedzi na to pytanie" - czytamy w raporcie.
Konsorcjum Jambon de Bayonne obejmuje 800 ferm, a sam sektor szynki bajońskiej generuje obroty rzędy 100 mln euro.
I w końcu Polska — tutaj śledczy odwiedzili trzy hodowle, w tym jedną państwową. Nie podają ich dokładnych lokalizacji, bo jak tłumaczą — wszędzie sytuacja jest bardzo zła. Niezależnie od tego, czy przedsiębiorstwo jest państwowe, czy prywatne, czy na południu, czy na północy kraju.
Polska nie ma produkuje żadnej luksusowej szynki, a na tle Hiszpanii, Włoch i Francji hoduje również znacznie mniej świń. W 2020 roku było to 756,800 macior. 44 proc. z nich było trzymane w ciasnych klatkach.
Co odkryli śledczy?
Wszędzie — niezależnie od tego, komu później sprzedawane jest mięso — zwierzęta żyją w koszmarnych warunkach. Wsadzane w wąskie klatki, brudne, obolałe, bez możliwości interakcji z młodymi. "Te szokujące warunki są typowe dla tych, które obecnie znosi około 85 proc. loch w całej UE" - pisze CiWF.
We wszystkich kontrolowanych miejscach stosowane są dwa rodzaje klatek: kojce porodowe i indywidualne.
Kojce porodowe, do których lochy są wsadzane przed urodzeniem małych, krępują ich ruchy, nie pozwalają się wypróżniać w innym miejscu niż miejsce leżenia, a pręty wbijają się w ich ciała. Lochy leżą we własnych odchodach, co nie tylko powoduje zakażenia, ale także jest niezgodne z ich naturą — wbrew stereotypom świnie są bardzo czystymi zwierzętami.
Wiele zwierząt odczuwa nie tylko fizyczny, ale również psychiczny dyskomfort — lochy gryzą pręty albo "przeżuwają powietrze", co jest oznaką głodu i frustracji.
Na filmach nagranych podczas śledztwa widać, jak locha próbuje nieskutecznie wyścielić podłoże przed porodem. Świnie mają potrzebę budowania "gniazda" przed przyjściem młodych na świat. "Polega to na wyszukiwaniu właściwego materiału, wykopywaniu i wyrabianiu jamy oraz na konstruowaniu odpowiedniego gniazda. Potrzeba budowy gniazda jest hormonalnie sterowana i pozostaje silną naturalną skłonnością niezależnie od środowiska" - informuje CiWF.
W innym fragmencie widać też, jak maciora kładzie się na brzuchu, żeby schować sutki przed prosiętami. Matki nie mają odpowiedniego kontaktu z młodymi — choć, jak ludzie, go potrzebują. Niektóre prosięta umierają obok swoich matek, które nie mogą im w żaden sposób pomóc. Lochy mają odleżyny i rany od prób wydostania się z klatek.
W kojcach brakuje również miejsca, żeby matka mogła wygodnie karmić małe. CiWF podaje, że mediana wielkości kojców, w których umieszcza się klatki porodowe to 3,95 m kwadratowych. To niezgodne z unijnymi regulacjami, według których „prosięta muszą mieć dostatecznie dużo miejsca, aby locha mogła je bez trudu karmić”.
Organizacja wylicza, że aby ten wymóg był spełniony w przypadku przeciętnego miotu 10 prosiąt średniej wielkości, powierzchnia kojca powinna wynosić 5,6 m².
Stosowanie klatek porodowych jest zakazane w niektórych krajach — m.in. w Szwecji, Norwegii i Szwajcarii.
Kojce indywidualne, inaczej nazywane ciążowymi, również mają tragiczne skutki dla zwierząt: pojawiają się stereotypie (nietypowe powtarzające się zachowania), agresja, zakażenia dróg moczowych, słabsza wydolność sercowo-naczyniowa, osłabienie mięśni, łamliwe kości. Lochy w tych kojcach mogą jedynie wstawać i kłaść się, żaden inny ruch nie jest możliwy.
CiWF podkreśla, że dowody na szkodliwość kojców indywidualnych doprowadziły do zmian w europejskim prawie.
Od 2013 UE zakazuje trzymania ciężarnych loch w kojcach. Przepis nie jest jednak idealny i pozwala na korzystanie z takich klatek do czterech tygodni od pokrycia.
"W Wielkiej Brytanii, gdzie indywidualne kojce są całkowicie zakazane od 1999 roku, lochy są z powodzeniem łączone w grupy w momencie odsadzenia i mogą być umieszczane w takich kojcach tylko na krótki okres (zwykle maksymalnie 4 godziny) podczas krycia. Szwecja, Norwegia i Szwajcaria również zakazały stosowania indywidualnych kojców dla macior. W wielu innych krajach UE z powodzeniem funkcjonują gospodarstwa, w których lochy trzymane są w grupach przez cały okres ciąży" - czytamy w raporcie.
Cel śledztwa był jeden: pokazanie, z czym wiąże się chów klatkowy. W zeszłym roku Komisja Europejska zobowiązała się do wprowadzenia przepisów mających na celu zakończenie hodowli klatkowej w UE. Pisaliśmy o tym w OKO.press:
"Naprawdę nie możemy dłużej tolerować przedłużającego się cierpienia zwierząt – nadszedł czas, żeby UE dotrzymała obietnicy bezzwłocznego zakończenia epoki klatkowej. Dlatego nakłaniamy polskiego ministra rolnictwa do zrobienia wszystkiego, co w jego mocy, aby poprzeć unijny zakaz hodowli klatkowej i jego wprowadzenie tak szybko, jak to możliwe" – mówi Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion Polska.
Raport, razem z opinią naukową prof. Marcina Urbaniaka z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, trafił już do ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka. Ministerstwo na razie nie skomentowało sprawy.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze