"Trybunał rzeczywiście wziął na siebie odpowiedzialność sprawnego procedowania. To mnie bardzo cieszy. Wielu obawiało się, że ta sprawa będzie w jakiś sposób przeciągana" - stwierdził Szymon Szynkowski vel Sęk. Minister nie słyszał najwyraźniej o konflikcie paraliżującym TK
Szymon Szynkowski vel Sęk, minister ds. UE, odpowiedzialny za wynegocjowanie nowej ustawy sądowej, która ma odblokować pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, został zapytany 20 kwietnia w Polskim Radiu o postępy w tej sprawie. Ustawa nie weszła jeszcze w życie, ponieważ - z powodu wniosku prezydenta Andrzeja Dudy - o jej konstytucyjności musi najpierw orzec Trybunał Konstytucyjny.
"Czekamy na rozwiązanie tej kwestii w TK. Ustawa skierowana przez pana prezydenta do TK zostanie rozpatrzona zgodnie z przedstawionym harmonogramem 30 maja. Widać, że Trybunał rzeczywiście wziął na siebie odpowiedzialność sprawnego procedowania. To mnie bardzo cieszy. Wielu obawiało się, że ta sprawa w Trybunale będzie w jakiś sposób przeciągana, czy utkwi tam na dłużej" - stwierdził Szynkowski vel Sęk.
Trybunał Konstytucyjny w sprawny sposób proceduje nad wnioskiem prezydenta w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Wypowiedź ministra ds. UE to kolejny już przykład próby zaklinania rzeczywistości przez obóz władzy. Jarosław Kaczyński twierdził niedawno, że TK jest bliski wydania wyroku, Krystyna Pawłowicz (obecnie sędzia, wcześniej posłanka) zapewniała na Twitterze, że "nie ma burdelu w TK", a Julia Przyłębska od lutego obiecuje, że "wkrótce spotkamy się na rozprawie", a wszelkie pogłoski o sporach, to „nieprawda i błędny obraz”.
Tymczasem mijają cenne (dosłownie, bo kosztujące miliardy euro) miesiące, w których Trybunał nawet nie zaczął oficjalnie nad wnioskiem obradować.
Minister zachwala szybko postępującą pracę TK i z ulgą stwierdza, że nie spełniły się obawy opinii publicznej. Gdy tylko bowiem 10 lutego kraj obiegła informacja o decyzji prezydenta, który nie zdecydował się podpisać ustawy, tylko odesłał ją do TK, głośno podnoszono, że problemem w sprawnym procedowaniu może stać się konflikt w Trybunale.
Wszystko dlatego, że sześciu sędziów TK od kilku miesięcy domaga się, żeby Julia Przyłębska, której kadencja skończyła się 20 grudnia 2022 roku, zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK. Zgromadzenie miałoby wybrać kandydatów, spośród których prezydent Andrzej Duda wskaże nowego Prezesa TK.
Według Julii Przyłębskiej te apele „nie mają oparcia w prawie i są bezprzedmiotowe”, ponieważ przepisy wprowadzające sześcioletnią kadencję Prezesa TK zostały uchwalone kilkanaście dni po wybraniu jej na Prezesa TK. Julia Przyłębska chce pozostać na stanowisku Prezesa TK do grudnia 2024 roku, czyli do końca swojej dziewięcioletniej kadencji sędziowskiej. I z tego powodu nie zwołuje Zgromadzenia.
Stanowisko Przyłębskiej popiera rząd. Premier Mateusz Morawiecki pytany w grudniu o tę kwestię stwierdził, że „nie ma żadnej wątpliwości, że kadencja prezes Trybunału kończy się wraz z czasem trwania kadencji sędziego".
Podobnego zdania jest prezes PiS Jarosław Kaczyński. Udzielił on 28 marca wywiadu, w którym mówił: „Pani Julia Przyłębska jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego i każdy, kto to kwestionuje, po prostu kwestionuje obowiązujące prawo, jakkolwiek by próbować je interpretować".
Andrzej Duda pytany stwierdził z kolei wymijająco, że są dwa stanowiska, ale za to w dość ostrych słowach wezwał TK do porzucenia sporów i rozstrzygnięcia jego wniosku: „Każdy organ państwa konstytucyjny, a takim organem jest też Trybunał Konstytucyjny, ma swoją odpowiedzialność za sprawy państwowe i ma swój wymiar zadań i te zadania powinien realizować, więc niech się Trybunał Konstytucyjny odkłóci, skoro jest wewnętrznie skłócony i weźmie się do roboty.
Zajmie się tym, co do niego należy".
Minister Szynkowski robi dobrą minę do złej gry, ale fakt, że trybunalska maszynka do wydawania wyroków się zacięła, widać gołym okiem. Do najszybszych decyzji TK w ostatnich latach należała ta dotycząca sporu kompetencyjnego między Sądem Najwyższym a TK. PiS-owi zależało, żeby zablokować uchwałę połączonych izb SN. Elżbieta Witek złożyła wniosek do TK pod koniec stycznia 2020 roku, a wyrok był już w kwietniu. Trzy miesiące.
Julia Przyłębska rzeczywiście wyznaczyła datę rozprawy na 30 maja 2023 roku, teoretycznie więc sprawa ma szansę zamknąć się w trzech i pół miesiąca. Minister nie wspomniał jednak, że sprawująca władzę w TK prezes ogłosiła ten termin akurat w dniu, w którym miała odbyć się sędziowska narada w sprawie wniosku Andrzeja Dudy. W tej sprawie TK musi obradować i wydać wyrok w pełnym składzie, zatem w obecności 11 spośród 15 sędziów.
Na naradzie nie stawiło się aż siedmiu, w wyniku czego Trybunał nie mógł pracować. I nie była to pierwsza tego rodzaju sytuacja.
Na początku kwietnia pięciu sędziów-buntowników wystosowało do Julii Przyłębskiej pismo, w którym wyrażali "gotowość do niezwłocznego podjęcia prac nad sprawą o sygn. Kp 1/23 (wniosek Prezydenta RP)". Jasno stawiali jednak warunek, jakim jest ustąpienie Przyłębskiej z zajmowanego stanowiska i zwołanie Zgromadzenia Ogólnego, które miałoby wyłonić nowych kandydatów na prezesa.
Nic nie wskazuje na to, żeby w ostatnich dniach doszło do jakiegokolwiek przełamania tego impasu. Przeciwnie, TK w ostatnich dniach przesunął terminy dwóch innych rozpraw, w których musi orzekać w pełnym składzie.
Na 26 kwietnia wyznaczona była rozprawa w sprawie sporu kompetencyjnego między prezydentem a Sądem Najwyższym (chodzi o ułaskawienie Mariusza Kamińskiego). Przełożono ją na 9 maja. Druga rozprawa to sprawa z wniosku Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry, który domaga się uznania niezgodności z Konstytucją kar naliczanych przez TSUE. Termin tej rozprawy był wyznaczony na 27 kwietnia. Obecnie ma to być 14 czerwca.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze