Takiego zwrotu akcji mało kto się spodziewał: prezydent Duda nie podpisał znowelizowanej ustawy o Sądzie Najwyższym, wysłał ją za to do Trybunału Julii Przyłębskiej. Pieniądze dla Polski z KPO od dziś znów dalej niż bliżej
Takiej decyzji Andrzeja Dudy nie spodziewał się niemal nikt. W specjalnym orędziu w piątek wieczorem 10 lutego 2023 Andrzej Duda ogłosił, że nie podpisze ustawy o Sądzie Najwyższym. Wysłał ją w całości do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w tzw. trybie kontroli prewencyjnej.
„Nie zdecydowałem się na zawetowanie ustawy. Ale jako prezydent stoję na straży Konstytucji. Ustawa nie będzie obowiązywała, dopóki Trybunał nie podejmie decyzji” - powiedział Andrzej Duda, ogłaszając decyzję.
To znaczy, że środki z KPO nie przypłyną do Polski szybko.
Nowela ustawy o SN miała według premiera Mateusza Morawieckiego wypełniać tzw. kamienie milowe i odblokować dla Polski miliardy z Funduszu Odbudowy. Jednak Komisja Europejska wielokrotnie powtarzała, że decyzję o tym, czy kamienie milowe są spełnione, czy nie, podejmuje dopiero na podstawie obowiązującego prawa. A ustawa wysłana w całości do TK nie jest ustawą obowiązującą.
Co więcej, sprawa nie dotyczy tylko pieniędzy dla Polski z Funduszu Odbudowy: dokładnie to samo, co stoi na drodze do uzyskania przez Polskę wypłat niemal 35 mld euro z KPO, stoi także na drodze wypłat 76,5 mld euro z funduszy spójności. Jak pokazała w OKO.press Paulina Pacuła, te najważniejsze środki europejskie również do Polski nie płyną. Zaakceptowana przez KE nowelizacja ustawy o SN najprawdopodobniej uruchomiłaby te pieniądze. Po decyzji prezydenta Dudy sprawa ulega jednak zawieszeniu aż do orzeczenia TK.
Andrzej Duda stwierdził, że ustawa, którą on sam przygotował rok temu, była dobrym kompromisem między Polską a Komisją Europejską. „Postawa opozycji i części obozu rządzącego spowodowały, że nie wykorzystano tej okazji”. „Rząd zawarł nowe porozumienie, dobrze, że tak się stało, ale to porozumienie budzi poważne kontrowersje natury konstytucyjnej” - mówił dalej Duda.
„Podejmując decyzje, zawsze kieruję się interesem naszego państwa” - zapewniał prezydent.
Co prezydentowi nie podobało się w nowym projekcie? „Zapisy tej ustawy dotykają fundamentalnych spraw ustrojowych, w tym stabilności władzy sądowniczej i wydawanych przez nią przez szereg lat wyroków, a więc spraw bardzo ważnych dla obywateli”.
„Świadomy powagi sprawy, zwracam się do sędziów Trybunału Konstytucyjnego o niezwłoczne zajęcie się tą ważną ustawą i prace nad nią w poczuciu odpowiedzialności za bezpieczeństwo prawne i ekonomiczne Polek i Polaków” – zaapelował Duda.
Prezydent podjął decyzję wyjątkowo szybko – miał jeszcze trzy tygodnie, a odesłał ustawę do TK już dwa dni po tym, jak nowe prawo uchwalił Sejm.
Zastrzeżenia do ustawy Andrzej Duda zgłosił niemal natychmiast po tym, jak projekt się pojawił. I właśnie ze względu na jego opór ustawa początkowo spadła z porządku obrad. Już wtedy Duda mówił, że nie pozwoli na to, by podważać status sędziów, np. przez zawarty w ustawie test niezawisłości. W praktyce w ten sposób Duda broni swoich nominacji dla tzw. neo-sędziów, czyli wybranych przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa.
Ustawa o SN miała odblokować środki dla Polski z Funduszu Odbudowy i polskiego KPO (Krajowy Plan Odbudowy) – tak twierdzili premier Mateusz Morawiecki i Szymon Szynkowski vel Sęk, główny negocjator w rozmowach z Komisją Europejską.
Prezydent miał cztery możliwości, mógł:
Ledwie kilka godzin przed decyzją Dudy premier Morawiecki mówił, że jest w częstym kontakcie z Andrzejem Dudą i zamierza z nim jeszcze rozmawiać o ustawie. Dodał, że prezydent decyzję podejmie autonomicznie.
„Zobaczymy w najbliższych trzech tygodniach, jaka ta decyzja będzie” – powiedział Morawiecki po szczycie w Brukseli.
O weto apelował Zbigniew Ziobro. Szef Solidarnej Polski powtarzał, że ustawa to element szantażu ze strony Komisji Europejskiej.
Sejm ostatecznie uchwalił ustawę 8 lutego 2022. PiS razem z Solidarną Polską, Kukizowcami i kołem Polskie Sprawy Agnieszki Ścigaj odrzucili wszystkie poprawki Senatu. Te poprawki miały uzgodnić ustawę z Konstytucją.
Jak szybko możemy się spodziewać decyzji TK? Mimo że Trybunał działa zgodnie z wolą władzy PiS, decyzja raczej nie będzie błyskawiczna. Ze względu czysto proceduralnych może zająć około dwóch miesięcy.
Do najszybszych decyzji TK w ostatnich latach należała ta dotycząca sporu kompetencyjnego między Sądem Najwyższym a TK. PiS-owi zależało, żeby zablokować uchwałę połączonych izb SN. Elżbieta Witek złożyła wniosek do TK pod koniec stycznia 2020 roku, a wyrok był już w kwietniu. Do tego Trybunał od tygodni jest sparaliżowany wewnętrznym konfliktem wśród sędziów wybranych przez PiS. Część z nich uważa, że kadencja Julii Przyłębskiej na fotelu prezesa TK dobiegła końca i nie może ona dłużej sprawować tej funkcji.
Kolejna nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym to efekt negocjacji z Komisją Europejską nowego ministra ds. UE Szymona Szynkowskiego vel Sęka. Projekt ma na celu wykonanie orzeczeń TSUE i spełnienie kamieni milowych ws. praworządności, które są warunkiem odblokowania miliardów z KPO.
O zastrzeżeniach do tego projektu pisaliśmy w tekstach:
PiS złożył w Sejmie ustawę już 13 grudnia, a prace nad nim miały się rozpocząć natychmiast. Od początku oponowała Solidarna Polska, ale dodatkowym ciosem było wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy, który publicznie zagroził wetem. Projekt spadł z porządku obrad.
Nowelizacja zakłada rozszerzenie testu niezawisłości i bezstronności sędziego, który od tej pory miałby być wykonywany na wniosek sądu. Projekt przewiduje także przeniesienie spraw dyscyplinarnych sędziów z Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN do Naczelnego Sądu Administracyjnego, co wzbudza wśród ekspertów wątpliwości natury konstytucyjnej.
„Właściwość NSA określa art. 184 konstytucji, nie można mu zlecać zadań innych niż przewidziane w tym przepisie” — alarmował Jacek Chlebny, prezes NSA, podczas debaty nad ustawą na sejmowej komisji sprawiedliwości. Niekonstytucyjne jest też jego zdaniem przekazanie NSA kompetencji w kwestii przeprowadzania testu bezstronności i niezależności.
Kluby opozycji demokratycznej zgłosiły do projektu szereg poprawek, które zostały odrzucone. W ostatecznym głosowaniu 13 stycznia ustawa przeszła większością głosów. Podzielił się bowiem nie tylko klub PiS (Solidarna Polska głosowała przeciwko projektowi), ale załamał się także wspólny front opozycji.
Przeciwko projektowi zagłosowała Polska 2050. Kluby Koalicji Polskiej, KO i Lewicy prawie w całości wstrzymały się od głosu. W KO przeciwko projektowi zagłosowały Kamila Gasiuk-Pihowicz i Henryka Krzywonos-Strycharska, w Lewicy sześć osób, m.in. Krzysztof Śmiszek i Anna Maria Żukowska. Przeciwko głosował Paweł Kukiz, dwóch pozostałych posłów Kukiz'15 wstrzymało się od głosu.
Strategia partii opozycyjnych, która umożliwiła PiS-owi uchwalenie ustawy zawierającej szereg wątpliwych rozwiązań, była szeroko krytykowana przez osoby działające na rzecz praworządności. Z kolei wyłamanie się z szeregu przez koło Polski 2050 i zagłosowanie przeciwko projektowi wywołało wokół partii Szymona Hołowni medialną burzę i rozpoczęło serię wzajemnych oskarżeń na opozycji.
Rząd przekonywał, że nowelizacja z czerwca 2022 roku w wystarczający sposób spełni kamienie milowe i pozwoli odblokować fundusze z KPO. Opozycja oraz eksperci od początku alarmowali, że ustawa nie odpowiada unijnym wymogom. Formalnie Komisja Europejska może ocenić nowe prawo i zdecydować o tym, czy kamienie zostały osiągnięte, dopiero po złożeniu przez Polskę wniosku o płatność. Rząd zwlekał z tym miesiącami, a w przestrzeni publicznej pojawiało się coraz więcej wypowiedzi członków Komisji oraz samej Ursuli von der Leyen, że nowe prawo nie spełnia unijnych wymogów. Wskazywano przede wszystkim na wciąż zablokowaną możliwość wzajemnego kwestionowania statusu przez sędziów.
Nowe prawo znacznie rozszerza test niezawisłości i bezstronności, będący rządową odpowiedzią na unijne wymogi. Politycy PiS przekonują, że tym razem spełnione będą w sposób wystarczający.
Na początku stycznia komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders nazwał projekt nowelizacji „obiecującym krokiem w kierunku spełnienia zobowiązań z polskiego KPO”.
Nie oznacza to jednak, że sprawa jest przesądzona. 2 lutego w odpowiedzi na list europejskich stowarzyszeń sędziowskich Reynders podkreślał, że "realizacja poszczególnych kamieni milowych zostanie oceniona na podstawie obowiązujących przepisów”.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze