0:00
0:00

0:00

Kancelaria Sejmu opublikowała jak dotąd zgłoszenia 11 spośród 18 sędziów zaproponowanych do Krajowej Rady Sądownictwa. Dokumentacja pozostałych siedmiu sędziów jest w trakcie weryfikacji i uzupełniania. Każdego sędziego z tej jedenastki poparły 25-osobowe grupy sędziów, a pod kandydaturą sędzi Teresy Kurcyusz-Furmanik kluby “Gazety Polskiej” zebrały dodatkowo 4998 podpisów.

Jeden z 18 kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa zgłosił innego kandydata, choć wcale nie pracują w jednym sądzie. Może to oznaczać, że lista sędziów popierających kandydatów do KRS jest bardzo krótka. Zgłoszenia sygnują pełnomocnicy 25-osobowych grup sędziów lub co najmniej 2 tysięce obywateli. Zgodnie z nowelizacją ustawy o KRS nie muszą jednak należeć do grupy popierającej kandydata. I nie dowiemy się, czy należą, czy nie, bo PiS postarał się, by listy poparcia utajnić.

(...) konieczne jest wprowadzenie procedur transparentnego, demokratycznego wyboru sędziów do KRS.

konferencja prasowa,30 października 2117

Sprawdziliśmy

Zbity zegar. Mniej transparentnego wyboru wprowadzić się nie dało.

"Z wyłączeniem załączników" dodane do ustawy prezydenckiej

W prezydenckim projekcie ustawy o KRS proces zgłaszania kandydatów miał być całkowicie jawny - dorobek kandydatów, opinie o nich oraz listy osób, które kandydata poparły.

Art. 11c. Zgłoszenia kandydatów dokonane zgodnie z art. 11a i art. 11b Marszałek Sejmu niezwłocznie przekazuje posłom i podaje do publicznej wiadomości.

Ale w trakcie prac w sejmowej komisji sprawiedliwości PiS wprowadził nieoczekiwanie poprawkę i art. 11c uzyskał brzmienie:

Art. 11c. Zgłoszenia kandydatów dokonane zgodnie z art. 11a i art. 11b Marszałek Sejmu niezwłocznie przekazuje posłom i podaje do publicznej wiadomości, z wyłączeniem załączników.

Czyli z wyłączeniem przede wszystkim nazwisk sędziów i obywateli popierających kandydata.

Wgląd do nich zapewniono jedynie marszałkowi Sejmu oraz Ministrowi Sprawiedliwości, czyli Markowi Kuchcińskiemu i Zbigniewowi Ziobrze.

Poprawkę na posiedzeniu komisji 28 listopada 2017 uzasadniał krótko Waldemar Buda (PiS): “To jest doprecyzowanie procedury wskazywania kandydatów z jednoczesnym wyeliminowaniem sytuacji, na którą nam wskazywano również w opiniach odnośnie do upublicznienia osób, które zgłaszają kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa”.

Nikt z posłów ani legislatorów nie zgłosił sprzeciwu. A szkoda, bo poseł Buda nie mówił prawdy. W opiniach do prezydenckiego projektu ustawy o KRS znaleźliśmy tylko jedną wzmiankę na temat upubliczniania list poparcia.

Jej autorką była prof. Anna Łabno z Uniwersytetu Śląskiego, prawniczka, która już nie raz przysłużyła się Prawu i Sprawiedliwości: uzasadniała demontaż Trybunału Konstytucyjnego, napisała przychylną marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu opinię o jego reakcji na wydarzenia z 16 grudnia 2016 roku i przygotowała ankietę konstytucyjną na zamówienie PiS.

Ale zaskakujące jest to, że to właśnie prof. Łabno w opinii do prezydenckiego projektu ustawy chwaliła rozwiązanie, które PiS odrzucił. Przekonywała, że nazwiska osób popierających kandydatów do KRS powinny być publicznie dostępne, tak jak w wyborach do parlamentu:

“W każdym przypadku istnieje możliwość weryfikacji uzyskanych informacji, przede wszystkim trzeba podkreślić, że więź istniejąca pomiędzy kandydatem a jego komitetem wyborczym pozwala wyborcy ustalić, jaka siła polityczna bierze odpowiedzialność za działania kandydata.

Identyfikacja kandydata i wynikająca z tej zależności odpowiedzialność komitetu za kandydata stanowi wyjątkowo ważny element procesu wyborczego.

Wzorcem dla mechanizmów dotyczących organizacji wyborów przyjętych w projekcie powinny być właśnie regulacje ordynacji wyborczej, gdyż w obu przypadkach mamy do czynienia z wyborami personalnymi” - tłumaczyła prof. Łabno.

Innych uwag na temat upubliczniania lub utajniania list poparcia w opiniach do nowelizacji ustawy o KRS nie znaleźliśmy. Jeżeli poseł Buda nie powoływał się na jakąś tajną opinię, oznacza to, że po prostu oszukał posłów z komisji.

Utajnienie nazwisk sędziów popierających kandydatury do KRS nazwał mgliście “doprecyzowaniem”, a następnie powołał się na “wskazania w opiniach”, których nie było. Po co to zrobił?

Tajniacy, czyli sami swoi

PiS zapewne utajnił listy poparcia z obawy, że wyjdzie na jaw, jak niewielu sędziów popiera ich “reformę sądownictwa” i poszczególnych kandydatów. Kolejnym zabezpieczeniem przed brakiem kadr wspierających zmianę w sądach była poprawka, pozwalająca 25-osobowym grupom sędziów wskazywać więcej niż jednego kandydata do KRS, choć dwutysięczne grupy obywateli mogą wskazywać tylko po jednym.

Teoretycznie PiS-owi wystarczy więc 25 zaufanych sędziów, by obsadzić wszystkie 15 zwalniających się miejsc w Radzie. Tym bardziej, że ustawa nie zakazuje kandydatom na członków KRS popierać innych kandydatów.

Takim sędzią w podwójnej roli jest Dariusz Drajewicz. Jak pisaliśmy, o awans z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa do sądów wyższych instancji bezskutecznie starał się 20 razy. Aż do września 2017 roku, gdy Zbigniew Ziobro powołał go na wiceprezesa ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie. Już jako wiceprezes Drajewicz domagał się od sędziego Igora Tulei, by wytłumaczył się z orzeczenia, w którym nakazał prokuraturze ponowne śledztwo ws. prawidłowości głosowania Sejmu nad budżetem w 2016 roku.

Drajewicza na kandydata do KRS wskazał Łukasz Kluska, w ubiegłym roku mianowany przez Ziobrę na prezesa Sądu Rejonowego w Pruszkowie.

Z kolei Drajewicz został pełnomocnikiem Macieja Mitery, sędziego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli. Obecnie na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Wprost z resortu Ziobry wyszły jeszcze co najmniej dwie kandydatury: Grzegorza Furmankiewicza i Jędrzeja Kondka. Pełnomocnikami w obu przypadkach jest Marcin Romanowski, który - jak sprawdził Patryk Wachowiec z FOR - nie jest sędzią, lecz dyrektorem zależnego od Ziobry Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości.

Ilu jeszcze podwładnych i protegowanych Ziobry podpisało się pod kandydaturami sędziów, mających zasiąść w nowej KRS? Tego możemy nie dowiedzieć się nigdy.

I tak działa najbardziej transparentnie tajny sposób wyłaniania nowej Krajowej Rady Sądownictwa.

;
Na zdjęciu Daniel Flis
Daniel Flis

Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze