Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska
Jeszcze w tym miesiącu zakończy się pierwszy etap prac PiS nad nową Konstytucją – zebranie ankiet rozesłanych do konstytucjonalistów z całej Polski. Prace koordynuje troje prawników, którzy od 2015 r. dostarczali partii Kaczyńskiego amunicji do walki z Trybunałem Konstytucyjnym. Prawnicy, którzy nie sympatyzują z PiS, nie chcą brać udziału w badaniu
Ankieta PiS ma spełniać dokładnie taką samą rolę, jak referendum „konsultacyjne” proponowane przez prezydenta Dudę. Ma wysondować, w jakim kierunku powinny pójść zmiany w Konstytucji. Tyle, że partia Jarosława Kaczyńskiego zapytała o to fachowców, a Andrzej Duda chce pytać wszystkich Polaków.
PiS przeprowadzenie badań zlecił jeszcze w ubiegłym roku. „Partia PiS w dniu 20. 10. 2016 r. zawarła z zespołem konstytucjonalistów w składzie: prof. Anna Łabno, prof. Bogumił Szmulik, prof. Bogusław Banaszak umowę dotyczącą przygotowania koncepcji ankiety konstytucyjnej, przygotowania do druku, wskazania respondentów oraz przygotowania wyników do publikacji” – napisała w odpowiedzi na pytania OKO.press skarbniczka PiS Teresa Schubert.
Z jej odpowiedzi i rozmów, które przeprowadziliśmy z politykami PiS wynika, że partia kontynuuje badania, mimo zapowiedzi Dudy dotyczącej referendum.
„Projekt jest w trakcie realizacji. Obecnie przesłano do respondentów (łącznie 102 osoby) wskazanych przez zespół ankietę wraz z listem przewodnim” – informuje skarbniczka PiS.
Wymienieni przez Schubert prawnicy to od 2015 roku „dyżurni” konstytucjonaliści PiS.
Prof. Łabno kieruje Katedrą Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Śląskiego, prof. Szmulik jest szefem takiej katedry na UKSW w Warszawie i od ubiegłego roku wicenaczelnym „Przeglądu Sejmowego”, a prof. Banaszak - dziekanem wydziału prawa na Uniwersytecie Zielonogórskim i od styczna br. - dzięki poparciu PiS - sędzią Trybunału Stanu.
Gdy większość konstytucjonalistów potępiała działania PiS w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, oni przygotowywali opinie, które stanowiły „podkładkę” pod sparaliżowanie prac TK i przejęcie kontroli nad nim.
Wszyscy troje byli wśród z „ośmiu wybitnych ekspertów", na których ekspertyzy ws. TK powoływał się na początku 2016 roku minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Pisali opinie dla Sejmu, byli członkami zespołu powołanego przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który miał rzekomo, zgodnie z zaleceniami Komisji Weneckiej, wypracować rozwiązanie sporu wokół Trybunału, ale krytycznie ocenił raport samej Komisji. W kwietniu 2016 roku cała trójka została dokooptowana przez Beatę Szydło do Rady Legislacyjnej przy premierze.
Kwestionariusze przygotowane przez profesorów Łabno, Szmulika i Banaszaka w marcu br. zostały rozesłane do naukowców z całej Polski. Jak poinformowała nas prof. Łabno, która koordynuje badania prowadzone na zlecenie PiS, „ankieta została rozesłana niemal wyłącznie do prawników -konstytucjonalistów i tylko w kilku przypadkach do prawników innych specjalności.”
Dostali ją w kopertach z pieczątką PiS. Był to jednak jedyny ślad wskazujący na to, że inicjatywa ma jakiś związek z partią Kaczyńskiego. Do ankiety nie dołączono bowiem żadnego pisma od jej władz, jedynie list podpisany przez trójkę profesorów.
Apelowali o udział w ankiecie. Pisali, że kierują ją do „najwybitniejszych polskich znawców tej tematyki” „zainteresowanych refleksją nad polskim ustrojem i kierunkiem jego reform”. Wyrażali przekonanie, że „wspólny wysiłek, na który złoży się współczesna myśl ustrojowa i doświadczenie, które budujemy, jakże skutecznie od wielu już stuleci, stanie się inspiracją do tworzenia fundamentu, na którym będzie można oprzeć nową polską konstytucję”
Za wypełnienie całej ankiety oferowali prawnikom po 2 tys. złotych. Za odpowiedź na część pytań – proporcjonalnie mniejsze wynagrodzenie.
Skarbniczka PiS nie odpowiedziała na pytanie OKO.press, jakie wynagrodzenie otrzymają prawnicy, którzy przygotowali ankietę i opracują jej wyniki.
W kwestionariuszu PiS padają pytania o zasady ustrojowe, prawa i obowiązki obywateli, o to jaki powinien być system rządów w kraju, czy w Konstytucji powinny znaleźć się zapisy dotyczące UE, jaką strukturę powinien mieć parlament, jakie mają być kompetencje jego izb, a także pytania o kompetencje prezydenta i rządu.
W części dotyczącej wymiaru sprawiedliwości, ankietowani prawnicy mają wypowiedzieć się, czy ich zdaniem powinny istnieć sądy wojskowe i administracyjne, jak mają być powoływani sędziowie Trybunału Konstytucyjnego i czy model prokuratury powinien być uregulowany w Konstytucji.
Konstytucyjni ankieterzy pytają także o sens istnienia instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka. I czy jacyś inni rzecznicy powinni zostać wymienieni w Konstytucji. A także, czy potrzebna jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Czy powinien zostać wyodrębniony rozdział poświęcony stanom nadzwyczajnym? I wreszcie – jaki powinien być tryb zmiany Konstytucji?
Z listu, który został rozesłany do konstytucjonalistów wynika, że mieli oni zadeklarować udział w ankiecie do 15 marca 2017 roku, a do końca maja br. odesłać wypełnione kwestionariusze.
Jak wynika z naszych informacji, z odpowiedziami jest jednak problem. Bo
prawnicy, którzy nie sympatyzują z PiS i którym nie podobają się działania rządu dotyczące wymiaru sprawiedliwości, nie chcą brać udziału w ankiecie. A to podważa jej sens – bo wynik nie będzie reprezentatywny.
Teresa Schubert pytana przez OKO.press o to, kiedy poznamy wyniki badania, powtórzyła, że „projekt związany z ankietami konstytucyjnymi jest w trakcie realizacji”. „O jego szczegółach będę w stanie poinformować Panią po zakończeniu tej inicjatywy” – dodała.
O to, czy prawnicy, do których rozesłano kwestionariusze już je wypełnili i ile osób je odesłało, zapytaliśmy także pod koniec maja prof. Annę Łabno. Odpowiedziała, że „ponieważ nie minął jeszcze termin nadsyłania odpowiedzi na ankiety, żadna nie została nadesłana.”
Gdy dopytywaliśmy, kiedy mija termin, prof. Łabno napisała w mailu, że
„Ankieta była rozsyłana w kilku etapach i dlatego nie jest ustalony ścisły ostateczny termin jej zakończenia jednakowy dla wszystkich uczestników. Uważamy, że ostatnie odpowiedzi mogą jeszcze napływać do końca czerwca.”
Potem profesowie Łabno, Szmulik i Banaszak będą musieli opracować zebrany materiał. Jak informuje prof. Łabno, „termin zakończenia opracowania ankiet nie jest na razie ustalony.”
O tym, że konstytucjonaliści dostają tajemnicze ankiety - z logo PiS na kopercie, ale bez słowa wyjaśnienia, jaka jest rola tej partii w badaniu i że wywołały to kontrowersje w środowisku prawniczym, pisał jako pierwszy w kwietniu br., Krzysztof Katka z trójmiejskiej „Gazety Wyborczej”.
Prof. Krzysztof Grajewski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego mówił mu wówczas:„Nie wiem dokładnie, kto płaci, kto zbiera dane, jak je wykorzysta i czy to nie są pokątne prace nad zmianą Konstytucji (…) List jest podpisany przez trzy osoby, które nie wyjaśniają, czy działają w imieniu własnym, czy partii. Nie wiem, kto dokładnie składa mi propozycję udziału w tym projekcie i kto jest organizatorem prac.”
Tłumaczył też, że chciałby wiedzieć, co stanie się z odpowiedziami: czy zostaną wykorzystane do wewnętrznego użytku, czy opublikowane. A jeśli to drugie, to „czy poznamy wszystkie opinie, czy wybrane -te, które się podobają” zleceniodawcy ankiety.
Podobne dylematy mają łódzcy prawnicy, z którymi rozmawiało OKO.press. Nie chcą wypełniać kwestionariuszy, bo obawiają się, że ich nazwiska zostaną wykorzystane do legitymizacji późniejszych działań PiS związanych ze zmianą Konstytucji. Jak tłumaczą, już nieraz partia Kaczyńskiego instrumentalnie traktowała prawników - szermując ich nazwiskami, ale wybierając z ich opinii tylko to, co było dla niej wygodne.
Sprawa ankiety poruszyła także tych, którzy jej nie dostali.
„Ja nie dostałem jej i żałuję - jak Maciej Stuhr żałował, że nie został zaproszony na festiwal do Opola, bo mógłby tak pięknie odmówić. Wiem, że koledzy, którzy dostali zaproszenie do udziału w badaniu, nie wyrazili chęci udziału” - mówi znany prawnik z Poznania.
„Nie dostałem ankiety. Słyszałem jednak o niej i o wynagrodzeniu za jej wypełnienie. Na pewno nie zgodziłbym się na udział w niej. Uważam, że jest to rodzaj korupcji akademickiej. Takie ankiety są zazwyczaj wypełniane bez wynagrodzenia. Dla mnie jest to próba kupienia poparcia dla zmiany Konstytucji za 2 tys. złotych”– mówi prof. Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego.
I dodaje:
„Moim zdaniem ta ankieta, podobnie jak referendum quasi- konstytucyjne ogłoszone przez prezydenta Andrzeja Dudę, to działania nakierowane na wykreowanie „momentu konstytucyjnego”, czyli przekonania, że zarówno zwyczajni ludzie – wypowiadający się w referendum, jak i specjaliści- wypełniający ankietę, widzą potrzebę zmiany Konstytucji”.
O zmianie Konstytucji PiS mówił już od jakiegoś czasu. Oficjalny sygnał dał jako pierwszy Jarosław Kaczyński.
2 maja 2016 roku, podczas przemówienia w Sejmie z okazji obchodów Dnia Flagi, przypominał, że w 2017 roku minie 20 lat od uchwalenia Konstytucji.
„Czy to nie dobry moment na zmiany? Sądzę, że to dobry moment. Wiem, że w tej kadencji pewnie większości konstytucyjnej się nie uzyska. Ale jest jeszcze przyszła kadencja” - mówił.
Przekonywał też, że prace nad nowelizacją konstytucji powinny odbywać się na poziomie partii, a dopiero później w Sejmie. „Niewykluczone jest także referendum (…) Możemy zapytać społeczeństwo czy chce Polski, która była, czy tej, której przed nami: Polski bezpieczeństwa, wolności, równości i solidarności” – podsumował.
Kilka dni później rzecznik klubu PiS Beata Mazurek doprecyzowała, jak mają wyglądać prace nad zmianą ustawy zasadniczej:
„Chcemy zmianę Konstytucji rozpocząć od dyskusji wewnątrz własnej partii (…). Kolejny krok (…) to stworzenie ankiety konstytucyjnej z udziałem wybitnych prawników, konstytucjonalistów, politologów, tak, by efektem takiej ankiety były konkretne propozycje, dyskutowane później ze wszystkimi siłami politycznymi.” – mówiła.
Dokładnie rok i jeden dzień później - 3 maja 2017 roku, w czasie uroczystości upamiętniających uchwalenie pierwszej polskiej konstytucji, prezydent Andrzej Duda ogłosił, że chce przeprowadzenia referendum ws. zmian w obowiązującej ustawie zasadniczej i wystąpi do Senatu o zgodę na jego przeprowadzenie. Później doprecyzował, że najlepiej by referendum odbyło się 11 listopada 2018 roku, w 100. rocznicę odzyskania niepodległości, razem z wyborami samorządowymi.
Propozycja Dudy wywołała konsternację w PiS. Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego premier Beaty Szydło, przekonywała w mediach: „Nie jest to jego inicjatywa. Jest to inicjatywa PiS, że nad tą obecną Konstytucją trzeba by się było pochylić”.
Ale 5 maja, w długim wywiadzie w Radiu dla Ciebie, prezydent Duda prostował: „Propozycja jest moja, propozycja jest autorska”.
Przekonywał, że chce by „Polacy mogli się wypowiedzieć co do kierunku zmian” jeszcze zanim parlament zacznie pracować nad nową Konstytucją. „Nie chciałbym, żeby było takie wrażenie, że politycy dyktują społeczeństwu, co ma być. Wręcz przeciwnie: to suweren powinien decydować, co ma być i jak ma Polska wyglądać” – mówił.
Pytany, jakie pytania powinny paść w referendum, odpowiedział, że chce by rodacy wypowiedzieli się „jakiego prezydenta chcą?”: „Czy chcą prezydenta, który ma silny urząd, a wybór w wyborach powszechnych ten silny urząd uzasadnia. Czy też chcą, żeby to był prezydent taki bardziej symboliczny, ceremonialny.”
Prezydent przyznał również, że nie konsultował pomysłu referendum z Jarosławem Kaczyńskim. A gdy dziennikarz zauważył, że w tej sprawie dużo zależy od prezesa PiS, który jest liderem większości parlamentarnej, prezydent odparł:
„Dużo przede wszystkim zależy od tego, co zrobi prezydent. Jeżeli prezydent wystąpi do Senatu z zarządzeniem przeprowadzenia referendum, to wtedy wiele będzie zależało od senatorów, którzy będą głosowali nad tym.”
Wszystko wskazuje na to, że PiS postanowił pokazać Andrzejowi Dudzie, ile w sprawie zmiany Konstytucji zależy do niego.
Po jego wywiadzie w Radiu dla Ciebie, Beata Mazurek pytana o referendum odparła:
„Skoro pan prezydent złożył taką propozycję – to będzie umiał skutecznie ją przeprowadzić”.
I kilkakrotnie powtórzyła: „Poczekamy jakie propozycje konkretne i szczegółowe złoży pan prezydent i będziemy się do nich odnosić”.
8 czerwca br., po spotkaniu z Andrzejem Dudą,
marszałek Senatu Stanisław Karczewski mówił, że prezydent nie przekonał go do terminu, w którym miałoby się odbyć referendum. Bo termin jest "dobry, ale nie najlepszy".
Jak odczytywać to, że PiS kontynuuje prowadzenie ankiet konstytucyjnych, nie oglądając się na prezydenta? W samej partii zdania są podzielone.
Posłanka PiS: „Działania nasze i prezydenta nie kolidują ze sobą. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w „prezydenckim” referendum poddać pod głosowanie pytania wypracowane przez PiS.”
Inaczej sprawę widzi jeden z posłów bliskich centrali PiS: „Nie ma powodu, by oddawać w ręce prezydenta inicjatywę dotyczącą Konstytucji. Zwłaszcza, że Duda już w kilku wywiadach mówił, że „nikt wyrażonej w referendum opinii narodu, podważał nie będzie.” A co, jeśli w referendum przejdzie, że w Polsce ma być prezydencki system rządów? Już dziś widać, że Duda chciałby wzmocnienia swojej pozycji, przekonuje że teraz nie ma realnego zwierzchnictwa nad armią ani wpływu na politykę zagraniczną. Zgodzimy się na referendum, a on będzie jeździł po kraju i przekonywał do tego ludzi”.
Jego zdaniem władze PiS, zrobią więc wszystko, by do referendum w kształcie postulowanym przez Dudę nie dopuścić.
Andrzej Duda
Jarosław Kaczyński
Prawo i Sprawiedliwość
Prezydent
ankieta konstytucyjna
Anna Łabno
Bogumił Szmulik
Bogusław Banaszak
Konstytucja
referendum konstytucyjne
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze