Sędzia TK, prof. Morawski, jest zdziwiony oburzeniem, jakie wywołało jego wystąpienie w Oksfordzie. W swoim oświadczeniu wdaje się w zawiłe tłumaczenia lingwistyczne, które mają usprawiedliwiać jego słowa. Tego samego dnia Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, stwierdził, że wypowiedź Morawskiego o homoseksualistach przypomina mu czasy Holokaustu
Tydzień po słynnym już wystąpieniu w Oksfordzie (9 maja 2017), prof. Lech Morawski, sędzia-dubler w TK, wydał oświadczenie, w którym tłumaczy ze swojego na polski.
napisał Morawski w oświadczeniu.
Fakt, że sędzia powołuje się na Konstytucję, o której tak krytycznie wyrażał się podczas swojego wystąpienia ("jest dwuznaczna i otwiera pole do szerokich interpretacji"), w tym kontekście także budzi zdumienie. Tłumaczenie Morawskiego nasuwa jeszcze jeden ciekawy wniosek: skoro rządzący są przeciw homoseksualistom w tym sensie, że nie uznają ich związków za małżeństwo, oznacza to, że bycie przeciw małżeństwom homoseksualnym Morawski uważa za rodzaj dyskryminacji (czy "bycie przeciw", jak to wyraził w Oksfordzie). Wiele środowisk wspierających prawa osób LGBTQ zgodziłyby się z taką interpretacją.
Wystąpienie prof. Morawskiego w Oksfordzie ostro skrytykował Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar. 17 maja na antenie radia TOK FM powiedział:
"Mówienie o tym, że konstytucja jest swoistym papierkiem w momencie, kiedy się wcześniej na konstytucję przyrzekało. Mówienie o tym, że mamy do czynienia z korupcją w gronie sędziów Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego, to są niezwykle poważne oskarżenia.
A już wreszcie te słowa o osobach homoseksualnych i wypowiadanie się w imieniu polskiego rządu, że rząd jest przeciwny, i z taką swoistą łaskawością, że przecież i tak ich nie ściga, to mi przypomniało czasy Holokaustu.
Mówię o tym porównaniu bardzo mocno, ponieważ nie jestem wstanie zapomnieć, czy to pomnika, który jest poświęcony ofiarom Holokaustu w Berlinie, czy symboli różowego trójkąta, który znajdziemy w poszczególnych obozach koncentracyjnych".
Krytycznie o wystąpieniu Morawskiego wypowiedział się też Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania, Adam Lipiński: "Nie powinien pokazywać swoich poglądów. A już szczególnie w tak drastyczny sposób. To jest skandaliczne zachowanie". Lipiński nazwał wystąpienie atakiem na rząd.
Na początku swojego wystąpienia w Oksfordzie prof. Lech Morawski przeprosił za niedostatki i ułomności językowe. Dodał, że mimo tych trudności będzie próbował przedstawić stanowisko tak bardzo krytykowanego rządu. To o tyle istotne, że tydzień później, tłumacząc się ze swoich słów, rozróżnił znaczenie angielskiego słowa niczym lingwista. Po tym, jak środowisko sędziów ostro skrytykowało wystąpienie prof. Morawskiego, wystosował on długie oświadczenie. Oto, jak się tłumaczy:
Oczywiście sędzia ma rację mówiąc, że "corruption" ma więcej niż jedno znaczenie. Według słownika "Merriam-Webster" znaczy np. "dishonest or illegal behavior especially by powerful people (such as government officials or police officers)", czyli nieuczciwe lub nielegalne działanie, szczególnie w odniesieniu do ludzi władzy (takich jak rząd lub policja). Skąd słuchacze mieli wiedzieć, czy bardziej chodzi o "nieuczciwe" czy "nielegalne"? A "corruption" znaczy także "decomposition", czyli rozkład (np. większej całości na części). I co teraz? Skąd mamy wiedzieć, co miał na myśli prof. Morawski? Jeżeli jest sędzią (czyli skończył prawo), w dodatku sędzią Trybunału Konstytucyjnego i występuje na konferencji naukowej, powinien tak dobrać słowa, żeby słuchacze nie mieli wątpliwości. Zwłaszcza jeżeli, jak sam zastrzega, słabo mówi po angielsku.
Czy można było inaczej zinterpretować odpowiedź Morawskiego na pytanie z sali, kogo sędzia reprezentuje? "Whom do you represent? The Constitutional Tribunal or the goverment?" - zapytano. Morawski odpowiedział: "both", czyli "oba". I znów trudno uwierzyć, żeby sędzia nie zdawał sobie sprawy z zagrożeń jakie niesie taka odpowiedź. W tym wypadku to raczej jego zdziwienie jest "absurdalne i groteskowe".
Całość oświadczenia prof. Lecha Morawskiego opublikował portal wpolityce.pl.
Jego linia obrony to reakcja na krytykę środowisk sędziowskich, reprezentowanych przez Stowarzyszenie Sędziów THEMIS oraz Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych Pro Familia, które wydały oświadczenie w sprawie wystąpienia prof. Morawskiego.
„Środowisko sędziowskie wyraża swoje zażenowanie poziomem argumentacji przedstawionej przez profesora Lecha Morawskiego w czasie debaty, która odbyła się na Uniwersytecie Oxfordzkim. Nie mające pokrycia w faktach, uogólniające inwektywy skierowane przeciwko wszystkim sędziom, w tym sędziom Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego, nie licują z funkcją do pełnienia której aspiruje profesor Morawski, tj. sędziego Trybunału Konstytucyjnego”,
napisali sędziowie.
Rzecznik Sądu Najwyższego, Michał Laskowski, poinformował, że wystąpienie sędziego Morawskiego może znaleźć swój finał w sądzie. Dodał, że część sędziów SN oczekuje przeprosin od sędziego Morawskiego. Trybunał Konstytucyjny z kolei oświadczył, że "nie jest prawdą, jakoby sędzia TK prof. dr hab. Lech Morawski reprezentował polski rząd na konferencji naukowej na Uniwersytecie Oksfordzkim". Sędzia TK Stanisław Biernat wystosował pismo do prezes Trybunału Julii Przyłębskiej, w którym domaga się "zajęcia się trybie natychmiastowym wypowiedziami p. Lecha Morawskiego na konferencji w Oxfordzie w dniu 9 maja 2017 r.".
Komentarze