Budowa stopnia wodnego w Siarzewie może spowodować katastrofę ekologiczną, która dotknie nawet Bałtyk. Nie mówiąc już o tym, że zniszczy część wiślańskich obszarów Natura 2000. Ale minister środowiska Jan Szyszko podpisał już porozumienie w sprawie realizacji tej inwestycji. Pomimo tego, że RDOŚ w Bydgoszczy nie wydała jeszcze zgody
"Budowa Stopnia Wodnego Siarzewo to ważna inwestycja, która zapewni Polakom bezpieczeństwo powodziowe. Umożliwi też rozwój transportu śródlądowego i produkcję czystej energii elektrycznej" - powiedział minister środowiska Jan Szyszko 1 grudnia 2017 r. Wspólnie z przedstawicielami Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Ministerstwa Energii, podpisał porozumienie w sprawie realizacji tej inwestycji na Wiśle w gminie Raciążek w woj. kujawsko-pomorskim.
To "priorytetowe przedsięwzięcie wodne" ma kosztować ponad 2,2 mld zł. Budowa planowo ma się rozpocząć 2020, a zakończyć się w do końca 2025 roku. Ogrom inwestycji pokazuje przygotowaną przez projektodawcę - firmę Energa - wizualizacja.
Powstanie nie tylko stopień, ale również elektrownia wodna o mocy ok. 80 MW. Do tego m.in. śluza dla statków, miejsca postojowe dla jednostek pływających (w tym lodołamaczy) i droga dla pieszych oraz samochodów. A także dwie przepławki, czyli kanały, którymi ryby mogą przepłynąć zaporę.
Widać rozmach inwestycyjny, który dorównuje najśmielszym marzeniom o ujarzmianiu rzek z poprzedniej, socjalistycznej epoki. I jest - zdaniem ekspertów i organizacji broniących środowiska - tak samo ekologicznie szkodliwy.
Dlaczego? Ponieważ to radykalnie zmieni rzeczny ekosystem w tym rejonie - efekty odczuje cała Wisła. Oznacza przekształcenie rzeki na odcinku między Siarzewem a Włocławkiem, gdzie już jest stopień wodny - w tzw. zbiornik przepływowy.
A dla przyrody to wyrok, bo zniszczony zostanie cały obszar Natura 2000 Włocławska Dolina Wisły. Uszkodzone zostaną kolejne dwa - Nieszawska Dolina Wisły oraz Dolina Dolnej Wisły. Zagrożone są też Solecka Dolina Wisły i Dybowska Dolina Wisły.
A co z rzekomymi korzyściami? Komunikat prasowy resortu środowiska mówi, że budowa stopnia to m.in. "zmniejszenie ryzyka powodziowego poprzez ograniczenie ryzyka zatorów lodowych". A "powstały zbiornik wodny wzbogaci też lokalną ornitofaunę, jako potencjalne miejsce do gniazdowania i żerowania dla ptaków".
Nieprawda. Nic z tych rzeczy.
"Samo porozumienie zapory nie zbuduje" - komentuje dla OKO.press podpisanie dokumentu przez ministrów Jacek Engel z Fundacji Greenmind. "Zresztą to jest już czwarty tego rodzaju dokument podpisany w ciągu minionych kilkunastu lat".
Jednak obecna sytuacja jest odmienna. "Trzy poprzednie porozumienia podpisano, gdy regionalna dyrekcja ochrony środowiska nie prowadziła postępowania w sprawie dopuszczalności budowy zapory" - mówi Engel.
Tymczasem Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy prowadzi kolejne postępowanie administracyjne dotyczące wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy stopnia wodnego. I już raz - w lutym 2016 roku - nie wydała zgody na budowę. Również dlatego, że stopień negatywnie oddziaływałby na obszary Natura 2000.
Po wydaniu tej decyzji regionalny dyrektor stracił stanowisko.
"Dlatego podpisanie tego aktu przez Ministerstwo Środowiska to nie tylko wyjście przed szereg" - mówi Engel.
"W mojej ocenie to również próba wywarcia nacisku na instytucję, która pośrednio - przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska - mu podlega. Mam nadzieję, że obecny dyrektor RDOŚ tej presji się nie podda" - dodaje.
Na takim stanowisku stoi nie tylko Fundacja Greenmind, ale też cała Koalicja Ratujmy Rzeki, której fundacja jest członkiem. "W opinii Koalicji nie ma żadnych przesłanek (poza tzw. wolą polityczną), aby oczekiwać decyzji pozytywnej. Od wydania poprzedniej nie zaszły żadne zmiany w kształcie przedsięwzięcia i wciąż stanowi ono zagrożenie dla [...] obszarów Natura 2000, co było jednym z powodów odmowy uzgodnienia inwestycji" - czytamy w stanowisku koalicji.
A czy nowy stopień wodny poniżej Włocławka zniweluje zagrożenie powodziowe? Wręcz przeciwnie. Jeszcze w 2012 r. polski oddział fundacji ekologicznej WWF przygotował opracowanie "Ocena wpływu zbiornika Włocławek oraz planowanego stopnia i zbiornika w Siarzewie na warunki przepuszczania wielkich wód na podstawie powodzi z maja 2010".
"Przeprowadzone obliczenia pokazują, że
zmiany w sposobie funkcjonowania stopnia Włocławek, budowa dodatkowego stopnia w rejonie Siarzewa nie będą miały jednoznacznie pozytywnego wpływu na poprawę bezpieczeństwa powodziowego. W najlepszym razie mogą być obojętne" - czytamy.
Jednak autorzy zaznaczają też, że stopnie wodne mogą również w pewnych warunkach stworzyć dodatkowe zagrożenie powodziowe. O takiej sytuacji mówi w rozmowie z OKO.press hydrolog i glacjolog prof. Marek Grześ z UMK w Toruniu. "Na zbiorniku we Włocławku trzeba kruszyć lód lodołamaczami i spławiać go przez zaporę w dół Wisły" - opowiada uczony.
"Jeśli tego nie będziemy robić, to powtórzyć się może scenariusz ze stycznia 1982 r. Wtedy to pokrywa lodowa - tzw. śryż - która zatrzymała w się w zbiorniku włocławskim, tak wysoko podniosła poziom rzeki, że zalało jedną z dzielnic Płocka".
Jeśli powstanie kolejny zbiornik w Siarzewie, to lód spławiany ze zbiornika we Włocławku będzie trafiał właśnie do niego. W efekcie w siarzewskim zbiorniku podniesienie się poziom wody i pojawi się ryzyko powodziowe. Zagrożona zalaniem będzie należąca do Zakładów Azotowych "Włocławek" oczyszczalnia ścieków. A konkretnie: odstojniki, w których zbierają się trujące substancje z fabryki.
"Gdyby ich zawartość została wypłukana przez wezbraną wodę, to doszłoby do trudnej do wyobrażenia katastrofy ekologicznej. Nawet Bałtyk byłby zagrożony jej konsekwencjami" - ostrzega prof. Grześ .
Kiedy powstanie stopień, to na obszarze Włocławskiej Doliny Wisły, Nieszawskiej Doliny Wisły i Doliny Dolnej Wisły zostaną trwale zalane lasy łęgowe i łąki przybrzeżne. A przede wszystkim piaszczyste wyspy pojawiające się czasowo w korycie.
Dlatego najbardziej zagrożone będą ptaki gnieżdżące się na ziemi w sąsiedztwie rzeki i na wspomnianych wyspach. Ich siedliska lęgowe po prostu przestaną istnieć. Ministerialna narracja o tym, że zbiornik przepływowy między Siarzewem i Włocławkiem wzbogaci ornitofaunę to mrzonka.
"Powstanie stopnia wodnego i zbiornika w Siarzewie doprowadzi do sytuacji, w której w miejsce gatunków rzadkich, a nawet zagrożonych wyginięciem, wejdą gatunki pospolite"
- mówi OKO.press dr hab. Przemysław Chylarecki z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN. "W ten sposób kaczki krzyżówki, czernice czy cyraneczki zastąpią różne gatunki mew i rybitw, sieweczki, czy brodźca piskliwego".
Uczony podkreśla, że przekształcony przez budowę stopnia akwen będzie atrakcyjny przede wszystkim dla zimujących oraz migrujących jesienią i wiosną kaczek. Tyle że one takiego wsparcia nie potrzebują, bo dla bezpieczeństwa i ciągłości ich migracji w zupełności wystarczają istniejące w Polsce akweny.
"Naszej pomocy, by przetrwać, potrzebują właśnie ptaki z naturalnych i słabo przekształconych dolin rzek, których siedliska zostaną zniszczone przez budowę" - mówi dr hab. Chylarecki.
Co się z nimi stanie ? Ptaki, które wrócą na sezon lęgowy, zorientują się, że ich dotychczasowe miejsce lęgu zostało zniszczone. Zaczną szukać alternatywnych miejsc, gdzie mogłyby założyć gniazdo. I albo im się uda, albo nie, jeśli warunki środowiskowe nie będą im odpowiadały.
"Ponieważ szukanie nowego miejsca lęgowego będzie czasochłonne, to pewnie część gatunków długo żyjących zrezygnuje z gniazdowania w tym sezonie" - wyjaśnia ornitolog. "Ale te krótkowieczne nie będą mogły sobie pozwolić na taki komfort.
Spróbują wyprowadzić lęgi na terenach gorszych, gdzie ich gniazda będą zagrożone, co może uczynić cały ich wysiłek nieopłacalnym" - dodaje.
Opisane wyżej niebezpieczeństwa to zaledwie dwa z całej gamy niebezpieczeństw, które wynikają z rządowych planów budowy stopnia wodnego w Siarzewie. Zagrożone są np. również ryby, dla nich zapora będzie m.in. utrudnieniem w migracjach. Wydaje się również, że cała inwestycja jest niezgodna z prawem środowiskowym UE. Szerzej OKO.press pisało o tym tu:
Należy też pamiętać, że budowa stopnia w Siarzewie to część planów przekształcenia polskich rzek w tzw. wodne autostrady. Po to, by mogły stać się częścią międzynarodowego systemu dróg wodnych, co przewiduje podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę tzw. Konwencja AGN. A ponieważ w Polsce nie ma tak dużych rzek, to konieczna jest ich totalna przebudowa na wielu odcinkach. Wiąże się to np. z kanalizacją, czy prostowaniem meandrów. Konsekwencje ekologiczne będą dla polskiej przyrody tragiczne. Więcej OKO.press pisało o tym tu:
Na nieracjonalność tych pomysłów wskazuje Koalicja Ratujmy Rzeki, w skład której wchodzi 30 organizacji ekologicznych i liczni naukowcy oraz aktywiści. Przekonują, że w rozwiniętych krajach odchodzi się już od wcześniejszej regulacji rzek w stronę ich naturalizacji, a więc przywrócenia możliwie pierwotnego kształtu ich ekosystemom. Liczne badania wskazują na to, że grodzenie rzek - wbrew stanowisku polskiego rządu - sprzyja powodziom. A naprawdę ekologicznym transportem jest dziś w Polsce kolej, a nie transport rzeczny.
"Koalicja [...] apeluje, aby odstąpić od wielkoskalowych projektów regulacji rzek, noszących znamiona »gigantomanii« rodem z minionej epoki gospodarki centralnie sterowanej, podporządkowanych jednej branży - żegludze towarowej.
Proponuje, by zamiast niszczyć polskie rzeki, wdrożyć zintegrowane podejście do gospodarowania wodami, koncentrując wysiłki na poprawie bezpieczeństwa powodziowego i jakości wód poprzez przyjazne środowisku metody ochrony, czyli działania harmonijnie łączących interes człowieka z zachowaniem i poprawą stanu środowiska, stanowiącego nasze narodowe dobro" - czytamy na stronie inicjatywy.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze