0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Just Stop Oil / AFPFot. Just Stop Oil /...

Taylor Swift wystąpi na PGE Narodowym 1, 2 i 3 sierpnia. Kilka dni przed przyjazdem gwiazdy aktywiści z Ostatniego Pokolenia udostępnili na portalu X prześmiewczy mem, przedstawiający wnętrze odrzutowca amerykańskiej piosenkarki, w którym widać mniejszy samolot i napis „Taylor Swift w drodze na drugi koniec jej odrzutowca”. Całość opatrzyli komentarzem „Jesteśmy gotowe powitać Taylor Swift. A wy?”.

View post on Twitter

Wpisy Ostatniego Pokolenia wywołały spekulacje o planowanych przez aktywistów blokadach ulic lub nawet próbach przerwania koncertu piosenkarki.

Dlaczego właśnie Taylor Swift stała się wrogiem numer jeden ruchów klimatycznych na całym świecie?

Lecę, bo chcę

Taylor Swift od lat krytykowana jest w związku z emisją CO2 wywołaną lotami jej prywatnego odrzutowca. Według Carbon Market Watch zajmuje ona jedno z pierwszych miejsc w rankingu celebrytów z najwyższymi emisjami zanieczyszczeń związanych z lataniem. Tylko w 2022 roku jej prywatne loty wygenerowały blisko 8500 ton emisji CO2.

To prawie 2000 razy więcej niż roczne emisje przeciętnego człowieka i około 1000 razy więcej niż emisje statystycznego Europejczyka.

Ostatnie Pokolenie opublikowało wyniki badania zespołu Yard na temat emisji CO2, pochodzących z lotów gwiazdy. Wynikało z niego, że odrzutowiec Taylor leci średnio zaledwie 80 minut i pokonuje średnio nieco ponad 230 km km w jednym locie. Najkrótszy zarejestrowany lot Taylor w 2022 roku z Missouri do Nashville trwał zaledwie 36 minut.

W odpowiedzi na krytykę, przedstawiciele Swift zapewnili, że gwiazda zapłaciła za ponad dwukrotną kompensację emisji z jej ostatniej trasy koncertowej. Niestety, kompensacja nie neutralizuje wpływu jej lotów na klimat. Korzyści klimatyczne związane z kompensacją są prawie zawsze mniejsze niż wartość emisji. Kompensacja sprowadza się zatem głównie do łagodzenia negatywnego wpływu na reputację truciciela. Dlatego Swift i inni celebryci, którzy twierdzą, że kompensują swój ślad węglowy, powinni skupić się na rzeczywistej redukcji emisji, np. ograniczając latanie.

Amerykańska gwiazda nie jest jedyną celebrytką, która nadużywa prywatnych środków transportu. Wśród największych klimatycznych trucicieli są Travis Scott, Elon Musk, Bill Gates czy Jaya Z. Żaden z miliarderów nie spotykał się jednak z większą krytyką, niż Swift. Oczywiście, nie zwalnia to piosenkarki z jej odpowiedzialności.

Emma Power i Ashwini Vivek w artykule w „Trinitonian” wskazują, że to niepokojący symptom. Krytyka spotyka bowiem jedną z niewielu kobiet w zestawieniu najbardziej emitujących CO2 celebrytów. Krytykowanie Swift za brak świadomości ekologicznej nie musi być jednak sposobem na umniejszanie jej osiągnięć. Zwraca raczej uwagę na rolę, jaką odgrywają uprzywilejowane osoby w niszczeniu naszej planety. Dlatego, zamiast wycofywać się z krytyki Swift w obawie o oskarżenia o mizoginię, należy równie otwarcie krytykować pozostałych celebrytów z tej listy.

Kto bogatemu zabroni

Lotnictwo stanowi 2,5 proc. światowych emisji dwutlenku węgla (ale też znacznie więcej w przypadku pozostałych emisji). Tylko 1 proc. światowej populacji jest odpowiedzialny za około 50 proc. wszystkich emisji z lotnictwa. Pomimo tego, że Unia Europejska dąży do zmniejszenia emisji o 90 proc. do 2040 roku, liczba lotów prywatnych odrzutowców w Europie wciąż rośnie. Zwiększyła się o prawie 65 proc. w 2022 roku według danych Carbon Market Watch.

Dodatkowo, emisje z lotów do i z innych części świata w krajach UE, nie są objęte systemem ETS. ETS ((Europejski System Handlu Emisjami) to system handlu uprawnieniami do emisji, który ma na celu podnoszenie kosztów paliw kopalnych. Obejmuje emisje z przemysłu, a od 2026 roku zostanie rozszerzony na transport i budynki.

Niestety, zamiast ograniczać loty prywatnymi odrzutowcami, Unia Europejska zwolniła je z opłat za emisje w ramach ETS. Oznacza to, że europejskie społeczeństwa będą nadal dotować luksusowy styl życia i klimatyczną dekadencję bogaczy. Ta niesprawiedliwość budzi coraz większą złość i wywołuje sprzeciw wobec polityki klimatycznej.

Przeczytaj także:

Protestuję, bo nie mam wyjścia

Miesiąc temu aktywiści ekologiczni z grupy Just Stop Oli weszli na prywatne lotnisko w Stansted w Wielkiej Brytanii, na którym stacjonował samolot Taylor Swift i oblali pomarańczową farbą znajdujące się tam prywatne odrzutowce. Co zaskakujące, akcję przyjęli z aprobatą nawet konserwatywni krytycy działań organizacji klimatycznych.

Podobne akcje Ostatniego Pokolenia w Polsce, jak zablokowanie Wisłostrady w Warszawie czy oblanie pomarańczową farbą pomnika warszawskiej Syrenki, spotkały się z szeroką krytyką. Aktywistom zarzucano brak szacunku do dziedzictwa kulturowego albo ignorowanie potrzeb zwykłych mieszkańców, chcących dojechać do pracy.

Pytanie o skuteczność radykalnych protestów przeciwko polityce klimatycznej powraca regularnie w debacie publicznej. Czy rzeczywiście takie akcje przybliżają do osiągnięcia celu, jakim jest ograniczenie wydobycia i korzystania z paliw kopalnych?

Mniej radykalne działania, takie jak zapoczątkowane przez Gretę Thunberg strajki klimatyczne, nie przyniosły niestety zmian. W 2024 roku jesteśmy wciąż daleko od całkowitej rezygnacji z węgla, gazu i ropy. Trzeba wziąć też pod uwagę ograniczenia logistyczne, finansowe i prawne działań wymierzonych w miliarderów, żeby zrozumieć, dlaczego aktywiści klimatyczni wybierają dzisiaj radykalne formy protestu. Wystarczy przywołać przykład CelebJets, konta w mediach społecznościowych, które ujawniało, jak często celebryci latają prywatnymi odrzutowcami. Jego twórca jest w trakcie batalii prawnej z Taylor Swift i Elonem Muskiem. Obrazuje to ryzyko konsekwencji prawnych nawet w przypadku działalności polegającej na podnoszeniu świadomości na temat nieproporcjonalnego wpływu celebrytów na stan klimatu.

Taylor Swift nie musi zajmować się problemem zmian klimatycznych. Ma jednak niezaprzeczalny wpływ na rzesze fanek i fanów. Potrafiła mobilizować ich do walki z firmami, które zmonopolizowały rynek biletów koncertowych, czy skutecznie zachęcać do rejestracji na wybory. Gdyby chciała, prawdopodobnie potrafiłaby przekonać swoje fanki i fanów do dbałości o środowisko. Dopóki tego nie uczyni, możemy zdjąć brzemię decyzji z jej barków. Jak?

Nie lecę, bo nie mogę

Rozwiązaniem może być wielokrotne zwiększenie opodatkowania lotów prywatnymi odrzutowcami na terenie UE. Nawet jeżeli skutki klimatyczne tej decyzji będą niewielkie, będzie to symboliczny gest, istotny do zmiany narracji o transformacji energetycznej. Pokaże, że zmiany dotyczą też najbogatszych. Będzie sygnałem, że problemu nadmiernych emisji nie rozwiążemy, czekając, aż ludzie dokonają indywidualnych wyborów.

Sprawa ta wymaga przede wszystkim systemowych rozwiązań. To może być jeden z celów nadchodzącej polskiej prezydencji w UE. Polska jest w końcu krajem w UE z najwyższym odsetkiem osób (ponad 70 proc. według Eurobarometru), które uważają, że to najbogatsi powinni ograniczać konsumpcję energii.

Walka o klimat wymaga od wszystkich, w tym w pierwszej kolejności od celebrytów i miliarderów, zaangażowania w zmniejszenie uzależnienia od paliw kopalnych. Krytyka Taylor Swift za jej ślad węglowy, choć uzasadniona, nie powinna odwracać uwagi od największych winowajców – firm paliwowych i korporacji, które mają znacznie większy, negatywny wpływ na naszą planetę. Ostatecznie, to globalne firmy, a nie poszczególne osoby, muszą zostać poddane bardziej rygorystycznym regulacjom emisji i ograniczeniom.

;
Jakub Sokołowski

Doktor nauk ekonomicznych, członek zespołu Instytutu Badań Strukturalnych. Prowadzi badania nad transformacją energetyczną sektora mieszkaniowego, polityką klimatyczną i jej skutkami społecznymi, nierównościami i ubóstwem energetycznym. Ekspert w zespole Rzecznika Praw Obywatelskich „Klimat i Przestrzeń”. W przeszłości członek komitetu zarządzającego akcji COST poświęconej ubóstwu energetycznemu w Europie.

Komentarze