0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Palestyńczycy przepychają się, aby otrzymać porcję gorącego jedzenia z kuchni charytatywnej utworzonej na kampusie Uniwersytetu Islamskiego w Gazie 12 maja 2025 r. Premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział 12 maja, że zapowiedziane przez Hamas uwolnienie amerykańsko-izraelskiego zakładnika nie doprowadzi do zawieszenia broni w Strefie Gazy ani do uwolnienia palestyńskich więźniów. (Zdjęcie: Omar AL-QATTAA / AFP)Palestyńczycy przepy...

Do południa 30 lipca 2025 Ministerstwo Zdrowia Gazy zaraportowało 154 przypadki śmierci z głodu w odciętej od pomocy humanitarnej przez Izrael enklawie. Większość ofiar to dzieci.

Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus oświadczył, że „znaczna część” ludności Gazy głoduje, a ponad 100 organizacji pomocowych wezwało Izrael do złagodzenia blokady pomocy humanitarnej. „Nie wiem, jak inaczej można to nazwać niż masowym głodem – i jest on spowodowany przez człowieka” – powiedział Ghebreyesus.

Wiele wskazuje na to, że Izrael używa głodu jako broni – co narusza prawo międzynarodowe – a pomocy humanitarnej jako pułapki. Znacznie więcej osób (ONZ szacował tę liczbę na 1054 21 lipca 2025) zostało bowiem zabitych podczas próby zdobycia jedzenia w punktach pomocy humanitarnej, w większości obsługiwanych przez oskarżaną o udział w zbrodniach wojennych izraelsko-amerykańską Gaza Humanitarian Foundation, niż zmarło z głodu. Media donoszą m.in. o strzelaniu do osób czekających po żywność z czołgów Merkawa czy przy użyciu moździerzy.

Przeczytaj także:

Głodzenie to proces

To, co obserwujemy teraz, jest jedynie końcem dłuższego cyklu. Spójrzmy choćby na strukturę zgonów: od 7 października 2023 do 20 lipca 2025, przez prawie dwa lata, mimo ograniczeń dostępu do żywności, z głodu zmarło w Gazie 68 osób. W ciągu ostatnich 10 dni, od 21 do 30 lipca, zmarło ich już 86. Proces przyspiesza, a liczba zgonów rośnie kaskadowo. Ciała, wyczerpane zbyt długim okresem głodówki, stają się coraz bardziej wycieńczone i słabe, szybciej odmawiają pracy. Były już osłabione przez skąpą reglamentację żywności przez ostatnich 21 miesięcy.

Od marca 2025 i zerwania zawieszenia broni przez Izrael wpuszczana do Gazy żywność podlega jeszcze ostrzejszym ograniczeniom. Na izraelskiej stronie dokumentującej kontrolowanie przez Izrael pomocy humanitarnej czytamy: w okresie od marca do września 2024 średnia ilość wpuszczanej żywności wynosiła około 90 ton miesięcznie. W lutym 2025, w trakcie zawieszenie broni, wpuszczono 216 ton. Przez ponad dwa miesiące, od 2 marca do początków maja, nie wpuszczono oficjalnie nic. W maju było to już 19 ton, w czerwcu i w lipcu – po 37 ton.

Człowiek, o ile nie jest zamknięty w czterech ścianach, nie umiera z głodu od razu: często przez długi czas – tygodnie, miesiące, lata trwa w stanie niedożywienia.

Ciągle szuka jedzenia i nieregularnie przyjmując niewystarczające dla prawidłowego rozwoju środki odżywcze. Jego instynkt przetrwania jest bardzo silny, a w sytuacji kryzysowej można przeżyć na jakimkolwiek źródle kalorii lub po prostu nie jeść kilka dni.

Już w połowie 2024 media donosiły o mieszkańcach Gazy jedzących odpadki, karmę dla zwierząt czy chwasty, także te wcześniej uznawane za niejadalne. Potwierdzał to też zeszłoroczny raport Forensics Architecture, dokumentujący, że mieszkańcy północnej Gazy używają ostatnich drzew zarówno jako źródła opału, jak i pożywienia. Kolejne miesiące pokazywały nam ludzi z głodu jedzących papier, piach oraz kolejne, coraz bardziej odległe od pożywienia rzeczy.

Część zwolenników Izraela, takich jak amerykański komentator Ben Shapiro, argumentowała, że od dłuższego czasu słyszymy, że w Gazie kończą się zasoby i nic się nie dzieje, więc na pewno organizacje humanitarne przesadzają, rozdmuchując kryzys. To błędne założenie: na początku ludzie zużywają zapasy, ograniczają konsumpcję, dzielą jedzenie nierówno. Kryzys głodowy narasta, osłabiając ciała, by ostatecznie wybuchnąć nagłym przyrostem śmierci, tak ja widzimy to teraz. Podczas klęski głodu śmiertelność zwykle przebiega falowo: najpierw rośnie powoli wśród dzieci, starców i biednych, potem gwałtownie osiąga szczyt, po czym stopniowo spada, pozostawiając długi „ogon” nadumieralności.

Długotrwały głód ma bowiem olbrzymi wpływ na ciało człowieka: po tłuszczu rozkładane jest białko mięśniowe – w tym mięśni kluczowych dla organizmu, takich jak mięśnie sercowe czy oddechowe. Organizm przestawia się na tryb minimum. Spada produkcja białych krwinek, wzrasta podatność na infekcje. Bez podaży białka rany goją się bardzo powoli. Kobiety tracą miesiączki, karmiące matki tracą mleko. Rozwój dzieci i młodzieży zaburza się, często powodując skutki na całe życie. Często takie dzieci, które przeżyły kilka tygodni lub miesięcy ostrego głodu, nigdy nie osiągną przewidywanego wzrostu.

W krytycznym stadium długotrwałego głodowania trwającego miesiącami zaczynają zawodzić organy w największym stopniu zależne od stałej dostawy energii. Mózg przestaje prawidłowo funkcjonować, co objawia się zaburzeniami świadomości, apatią, halucynacjami i problemami z pamięcią. Serce słabnie, ponieważ mięsień sercowy traci masę i siłę, co prowadzi do spadku ciśnienia krwi i groźby zapaści. Wątroba i nerki ulegają poważnym uszkodzeniom metabolicznym, coraz gorzej radząc sobie z oczyszczaniem krwi z toksyn.

Również układ pokarmowy ulega degradacji – błony śluzowe zanikają, utrudnione jest przyswajanie wartości odżywczych z pokarmu, a na skutek tego pojawia się biegunka, która dodatkowo przyspiesza wyniszczenie organizmu.

Krew traci zdolność do sprawnego transportu tlenu z powodu anemii, co powoduje skrajne osłabienie i wyczerpanie chorego. Na tym etapie część skutków jest już nieodwracalna. Nawet po podaniu pożywienia i odratowaniu, uszkodzenia organów wewnętrznych, anemia i inne konsekwencje będą towarzyszyć osobie przez resztę życia.

Prawdopodobnie wiele osób w Gazie przechodziło już przez różne etapy przewlekłego niedożywienia, podbudowując zdrowie w okresach, kiedy transporty pomocy były wznawiane. Co istotne – w wypadku skrajnego wygłodzenia nie wystarczy po prostu podać tym osobom jedzenie – leczenie długotrwałego niedożywienia wymaga opieki lekarza, suplementów, odpowiedniej diety. Na tym etapie znajdują się teraz setki tysięcy Palestyńczyków.

Według WFP – Światowego Programu Żywności – jedna trzecia Gazańczyków nie jadła nic od kilku dni.

Nieliczne działające szpitale zajmują się głównie właśnie przypadkami niedożywienia.

Proces trwający od dwóch dekad

Rzecz w tym, że głodzenie Gazy nie zaczęło się 7 października 2023 roku, ale przynajmniej 16 lat wcześniej, w 2007 roku.

W czerwcu tego roku Hamas przejął pełną kontrolę nad Gazą po krwawych starciach z siłami Fatahu, lojalnymi wobec prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa. W odpowiedzi Izrael, a niedługo potem również Egipt, nałożyły na tę niewielką, gęsto zaludnioną enklawę surową blokadę lądową, morską i powietrzną.

Oficjalnym uzasadnieniem Izraela było bezpieczeństwo – władze podkreślały, że blokada ma na celu powstrzymanie przemytu broni i materiałów wykorzystywanych przez Hamas do ataków rakietowych na izraelskie miasta. Jednak w praktyce restrykcje objęły nie tylko towary o potencjalnym zastosowaniu wojskowym, lecz także wiele podstawowych produktów codziennego użytku. Szczególnie dotkliwe okazały się ograniczenia w imporcie żywności i leków, a także środków potrzebnych do produkcji rolnej i utrzymania lokalnej gospodarki.

Początkowo Izrael wprowadził listę produktów zakazanych, obejmującą m.in. wiele artykułów spożywczych. Do Gazy nie mogły trafiać np. makarony, ryż, przyprawy, czekolada czy soki owocowe, które uznano za „towary luksusowe”. Dostawy żywności były ściśle kontrolowane i limitowane, co prowadziło do niedoborów i uzależnienia ludności od pomocy humanitarnej.

Równie dramatyczna była sytuacja w sektorze zdrowia. Import leków, sprzętu medycznego i części zamiennych do urządzeń szpitalnych był ograniczany, a pacjenci wymagający specjalistycznego leczenia musieli uzyskiwać specjalne zezwolenia na opuszczenie Gazy – często odprawiano ich z kwitkiem. Braki w dostawach medykamentów i przerwany dostęp do specjalistycznej opieki pogłębiały kryzys zdrowotny.

Znacząco ucierpiało także rolnictwo, które stanowiło jedno z głównych źródeł utrzymania mieszkańców.

Blokadą objęto nawozy, część nasiona, niektóre środki ochrony roślin, a także rury i materiały, które mogłyby zostać użyte do budowy infrastruktury, lecz formalnie były potrzebne do nawadniania pól. To drastycznie zmniejszyło zdolności produkcyjne lokalnych rolników, ograniczając dostępność świeżej żywności – a w efekcie bezpieczeństwa żywnościowego enklawy.

Oprócz tego restrykcje dotyczyły materiałów budowlanych – cementu, stali, drewna – oraz paliw i energii. Częste przerwy w dostawie prądu utrudniały działanie chłodni i szpitali, a ograniczone dostawy gazu i benzyny paraliżowały transport i funkcjonowanie podstawowych usług. Eksport z Gazy został praktycznie zablokowany, co uniemożliwiło sprzedaż lokalnych produktów i doprowadziło do upadku całych gałęzi gospodarki.

W rezultacie blokada doprowadziła do chronicznego kryzysu humanitarnego. Choć w późniejszych latach część zakazów dotyczących artykułów spożywczych i odzieży została złagodzona, surowe restrykcje dotyczące leków, materiałów budowlanych, środków produkcji rolnej i swobody przemieszczania się wciąż pozostawały w mocy, sprawiając, że życie w Gazie stało się codzienną walką o zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb.

Czerwone linie i liczenie kalorii

Izrael na przełomie 2008 i 2009 roku opracował dokument o nazwie „Red Lines” (czerwone linie), w którym wyliczono minimalne zapotrzebowanie kaloryczne mieszkańców Strefy Gazy na poziomie ok. 2 279 kcal dziennie. Pomnożone przez liczbę mieszkańców miało stanowić liczbę kalorii wpuszczaną do Gazy. Izrael argumentował, że służyło to zapobieganiu niedożywienia w Gazie oraz kwestiom bezpieczeństwa, z kolei organizacje pozarządowe argumentowały, że miało to służyć celowemu stworzeniu gospodarki niedoboru.

Jednak według oświadczeń izraelskich władz (m.in. rzecznika sił zbrojnych), dokument ten był projektem roboczym, nigdy nie został formalnie wdrożony, a głównym kryterium wpuszczania żywności do Gazy nie było precyzyjne „zliczanie kalorii". Krytycy, w tym izraelska organizacja Gisha, utrzymywali jednak, że w praktyce polityka ograniczeń wyglądała tak, jakby opierała się na tych wyliczeniach i rzeczywiście skutkowała selekcją produktów oraz limitowaniem ich ilości, czego skutkiem było wzrastające niedożywienie. Przy coraz mniejszej własnej produkcji żywności – wynikającej z wyżej opisanych ograniczeń blokady – Gaza stawała się całkowicie zależna do dostaw z zewnątrz.

Gisha raportuje, że przed 2007 do Gazy wjeżdżało średnio 10 400 ciężarówek z żywnością i innymi towarami miesięcznie, OCHA (Biuro Koordynacji Pomocy Humanitarnej ONZ) podaje tu widełki 10-12 tysięcy. W latach 2007-2010 (okres ścisłej blokady), liczba spadła do około 2300-2400 miesięcznie.

Według depeszy dyplomatycznej ujawnionej przez WikiLeaks, której streszczenie i cytat opublikował Reuters (5 stycznia 2011), izraelscy urzędnicy poinformowali amerykańskich dyplomatów, że ich celem jest: „utrzymanie gospodarki Gazy na skraju załamania, nie doprowadzając jej do stanu kryzysu humanitarnego”.

Tragedia flotylli, ulga dla Gazy

Sytuacja zmieniła się w roku 2010 po tragicznym rejsie Pierwszej Flotylli Wolności – inicjatywy międzynarodowego Ruchu na Rzecz Wolnej Gazy. Osiem statków wyładowanych zapasami ruszyło z Turcji i Cypru do Gazy. Motywacją aktywistów było symboliczne przełamanie blokady Izraela i dostarczenie żywności oraz zakazanych dóbr do Strefy, która cierpiała już czwarty rok z powodu blokady. Sytuacja jej populacji, liczącej wtedy nieco półtora miliona, pogarszała się z roku na rok. Według ONZ ponad połowa mieszkańców była dotknięta brakiem bezpieczeństwa żywnościowego, ponad 10% dzieci nie spełniało norm rozwojowych z racji braku żywności, wzrastało niedożywienie i anemia.

Izraelskie władze przestrzegały Flotyllę przed łamaniem blokady morskiej, nakazując jej przybicie do izraelskiego portu w Aszkelonie oraz grożąc siłowym zatrzymaniem w wypadku odmowy. Statki jednak uparcie zmierzały w stronę Gazy.

31 maja 2010 roku flota została zaatakowana przez izraelskich komandosów, w wyniku ataku śmierć poniosło dziewięcioro aktywistów. Izraelskie wojsko uzasadniło swoje działania samoobroną – aktywiści, uzbrojeni w noże i pałki mieli obezwładnić kilku z komandosów. Jednak zabicie zagranicznych obywateli niosących pomoc humanitarną na wodach międzynarodowych spotkało się z bardzo ostrą krytyką międzynarodową oraz groźbą sankcji wobec Izraela.

Pod presją Izrael poluzował blokadę, zezwalając na wjazd części towarów wcześniej zakazywanych i zwiększając ich ilość. Według raportu OCHA Easing the Blockade: Assessing the Humanitarian Impact on the Population of the Gaza Strip z 2011 roku dopuszczana pomoc wzrosła o 66%, do około 4 tysięcy ciężarówek miesięcznie. Ciągle stanowiło to jedynie nieco ponad 35% pomocy, która wjeżdżała przed blokadą, jednak realnie, dla samych Gazańczyków była to duża zmiana.

Jak Gaza utraciła samowystarczalność

Obok blokady toczono wcześniej już opisaną wojnę z produkcją żywności w celu zmniejszenia niezależności żywnościowej Gazy i utrzymania jej na skraju załamania. Organizacje ONZ, w tym FAO i OCHA, wielokrotnie podkreślały, że przez blokadę rolnicy byli zmuszeni do ponownego wykorzystywania własnych nasion, co skutkowało drastycznym spadkiem plonów i różnorodności upraw. Brak środków owadobójczych i nawozów sprawiał, że uprawy były dużo mniej efektywne niż w Izraelu czy na Zachodnim Brzegu. Jednocześnie duże obszary żyznych pól zostały wyłączone z użytku – już w 2009 roku aż prawie połowa ziem rolnych było niedostępnych z powodu izraelskiej strefy buforowej rozciągającej się od pół kilometra do dwóch kilometrów od granicy. Utrata dostępu do tych terenów oznaczała rezygnację z upraw zbóż, warzyw, a także drzew oliwnych i cytrusowych, które wcześniej stanowiły podstawę lokalnej diety i źródło dochodów z eksportu.

Według danych OCHA, UNRWA i WFP podczas operacji „Cast Lead” w latach 2008-2009 zniszczono od 35 do 60% infrastruktury rolniczej, a 60% ziem na północy Gazy stało się nieużytecznych. W kolejnych latach rolnictwo nie mogło się odrodzić, ponieważ blokada skutecznie uniemożliwiała odbudowę szklarni, studni i systemów nawadniania. W rezultacie eksport niemal całkowicie zanikł, a przemysł rolno-spożywczy zmalał o 60%.

Rolnictwo, które jeszcze przed blokadą zapewniało nie tylko podstawowe wyżywienie mieszkańcom, ale i eksport o wartości setek milionów dolarów, do 2023 roku zostało zredukowane do narzędzia walki o przetrwanie.

Dodatkowo ciągłe niszczenie pól, sadów i szklarni – zarówno w wyniku operacji wojskowych, jak i systematycznego ograniczania dostępu do nich – pogłębiało kryzys. Podobnie źle wyglądała sytuacja w sektorze rybołówstwa – w ramach blokady ograniczono obszar dozwolonych połowów z ośmiu mil morskich od brzegu do trzech. Rybacy byli też celem szeregu ataków ze strony izraelskiej marynarki. Według Al Mezan Center for Human Rights między 2000 a 2018 odnotowano 1 283 incydenty związane z atakami izraelskiej floty na palestyńskich rybaków, w tym 1 192 przypadki ostrzału, w wyniku których zginęło ośmiu rybaków, a 134 zostało rannych. W trakcie tych operacji zatrzymano 656 rybaków, a także skonfiskowano 209 łodzi.

Już w 2010 roku raport FAO Farming without Land, Fishing without Water:Gaza Agriculture Sector Struggles to Survive określał sytuację produkcji żywności w Gazie jako bardzo złą, jednocześnie łatwą do naprawienia: poprzez poluzowanie blokady i dopuszczenie określonych zasobów pozwalających na zwiększenie własnej produkcji żywności. Po wydarzeniach z maja 2010 Izrael jednak jedynie w małej części zastosował się do rekomendacji FAO. Do początku lat 20. XXI wieku Strefa Gazy praktycznie utraciła samowystarczalność żywnościową, a rolnictwo i rybołówstwo zamiast jak wcześniej, być filarem lokalnej gospodarki, stało się symbolem jej upadku.

Cały ten proces był celowy – miał uzależnić Gazę od dostaw z zewnątrz i postawić ją przed widmem śmierci głodowej w wypadku buntu. Ziszczenie się tej groźby obserwujemy dzisiaj.

Jak donosił raport Forensic Architecture z października 2024, do końca czerwca 2024 roku, zniszczeniu uległo 83 proc. flory w Gazie, w tym około 70% wszystkich pól i sadów oraz około połowy wszystkich szklarni. Poza tym 47 proc. studni oraz 65 proc. zbiorników z wodą została uszkodzona, zanieczyszczona lub zniszczona.

Ostatni akt dramatu

W 2012 roku raport Save the Children i Medical Aid for Palestinians wskazał, że 10 proc. dzieci do piątego roku życia w Gazie cierpiało na zahamowanie wzrostu, a 68 proc. dzieci w wieku przedszkolnym i 58 proc. w wieku szkolnym miało anemię. W badaniu PMICS z 2019-2020 stwierdzono, że w Strefie Gazy zahamowanie wzrostu dotyczyło 9 proc. dzieci poniżej pięciu lat, niedowaga – 2,1 proc., a ostra utrata masy ciała – 0,8 proc. Te niedożywione dzieci nigdzie nie zniknęły – teraz, 15 lat później są dorosłymi, cierpiącymi kolejną klęskę głodu. Dorosłymi, których ciała szybciej odmówią posłuszeństwa podczas okresów niedoboru, które już zawsze będą bardziej chorowite.

Śmierci głodowe, które dziś obserwujemy w Strefie Gazy, wynikają z trwającego prawie dwie dekady celowego utrzymywania enklawy na krawędzi katastrofy humanitarnej i ograniczania dostaw żywności. W świetle powyższych danych należy uznać, że głód w Gazie był od 2007 częścią izraelskiej polityki, a utrata zdrowia i życia z tej przyczyny musiała być brana pod uwagę jako ewentualność.

;
Paweł Jędral

Analityk Fundacji Kaleckiego, absolwent MISH, realizował projekty badawcze m.in. związane z Partnerstwem Wschodnim

Komentarze