„Breaking the Silence” to istniejąca od ponad 20 lat organizacja weteranów izraelskich sił mundurowych, która sprzeciwia się okupacji Palestyny i dokumentuje zbrodnie wojenne oraz naruszenia prawa dokonywane przez wojsko. Od lat jest cierniem w boku premiera Netanjahu i izraelskiej nacjonalistycznej prawicy
Na zdjęciu: Mieszkaniec Gazy sprawdza, czy nie został ranny podczas izraelskiego ataku, obóz Burejdż w środkowej Strefie Gazy, 15 czerwca 2025.
Druga Intifada (2000-2005), była jednym z bardziej traumatycznych epizodów w starciach Palestyńczyków z Izraelem. Nie tyle z racji samej liczby ofiar, ile brutalnego charakteru, dużej liczby ofiar cywilnych oraz eskalacji taktyk wykraczających poza standardową praktykę wojenną. Protesty Palestyńczyków przeciwko okupacji i niszczeniu arabskich domów spotkały się z brutalną odpowiedzią izraelskiej policji i wojska, które zabiły około 100 Palestyńczyków w samej tylko Jerozolimie.
Kolejne lata przyniosły masakry cywili czy stosowanie „nowatorskich” taktyk jak „przechodzenie przez domy”, skrytobójstwa dokonywane przez Izrael oraz palestyńskie lincze na żołnierzach i zamachy terrorystyczne. W Izraelu liczba ofiar przekroczyła tysiąc, po stronie palestyńskiej 3 tysiące, w większości byli to cywile. Walki toczono w miastach, z bezpośredniej bliskości. W przeciwieństwie do obecnej wojny w Gazie, którą zdominowały bombardowania, AI i drony, w Drugiej Intifadzie śmierć zadawano z bliska. Strach i silne emocje często doprowadzały żołnierzy i bojowników do błędnych i tragicznych decyzji.
Konflikt ten też różnił się znacznie od wcześniejszych doświadczeń jak wojna domowa w Libanie (1975-1989) czy wojna w Południowym Libanie (1985-2000) tym, że nie walczono z jasno określonym, zmilitaryzowanym przeciwnikiem. Większość zadań żołnierzy sprowadzała się do kontroli ludności cywilnej – pracy na checkpointach, przeszukiwania domów, aresztowań. Często wymagało to brutalnego traktowania kobiet, dzieci czy osób starszych, co dla niektórych żołnierzy miało być źródłem szczególnego dyskomfortu psychicznego.
50 batalion brygady piechoty Nahal stacjonował wtedy w Hebronie, a jego żołnierze – rekrutowani głównie z małych miejscowości i kibuców, często znający się sprzed służby i prawdopodobnie nie do końca „znieczuleni” wojskowym szkoleniem – mieli ochraniać grupę 500 izraelskich osadników, którzy zakładali nielegalne osiedle w tym liczącym wtedy ponad 160 tysięcy palestyńskich mieszkańców mieście na Zachodnim Brzegu. Kontakt i konflikty z palestyńską populacją cywilną były tam codziennością. Przemoc wobec niej i jej złe traktowanie było niejako częścią powierzonego żołnierzom zadania.
Specyficzny klimat, który miał odróżniać 50 batalion od innych, spowodował, że niektórzy żołnierze zaczęli dyskutować o sensie otrzymywanych rozkazów, ich niezgodności z prawem i konieczności rozwiązania dwupaństwowego. Część z nich fotografowała i dokumentowała codzienność swojej pracy i wynikające z niej niewłaściwe czy nawet zbrodnicze zachowania.
W 2004 trzech byłych żołnierzy z 50 batalionu zorganizowało w Jerozolimie wystawę Breaking The Silence, dokumentującą ich doświadczenia.
Wskazywali na nadużycia, złe praktyki, bezsensowną kontrolę czy przemoc wobec Palestyńczyków, brak wsparcia psychicznego i przeszkolenia izraelskich żołnierzy oraz wysoki koszt takiej formy służby swojemu krajowi – wieloletnią traumę, zaburzenia społeczne, brak możliwości normalnego funkcjonowania po powrocie do społeczeństwa. Wystawa okazała się niezwykle popularna, ściągając tysiące odwiedzających oraz wywołując publiczną dyskusję. Pisała o niej międzynarodowa prasa, a sami autorzy byli przesłuchiwani po jej organizacji przez Siły Obronne Izraela (IDF) i służby.
Wkrótce potem utworzono organizację pod tą samą nazwą. Jej założycielami byli Jehuda Szaul, Awichaj Szaron i Noam Czajut, również żołnierze 50 batalionu. Szaul był też jednym z autorów wystawy. Organizacja postawiła sobie za cel zbieranie świadectw żołnierzy służących w Gazie, Wschodniej Jerozolimie, Zachodnim Brzegu. Początkowo opierała się na zeznaniach kolegów z jednostki. Z czasem zgłosili się do niej kolejni żołnierze.
Manifest wyjaśniający misję i cele Breaking the Silence zaczyna się od słów: „Staramy się pobudzać debatę publiczną na temat ceny, jaką płaci się za rzeczywistość, w której młodzi żołnierze codziennie mają do czynienia z ludnością cywilną i uczestniczą w kontrolowaniu jej codziennego życia.
Naszym celem jest doprowadzenie do zakończenia okupacji”.
BtS zebrał wyznania od prawie 1500 żołnierzy, reprezentujących wszystkie warstwy izraelskiego społeczeństwa i niemal wszystkie jednostki operujące na Terytoriach. Świadectwa dawali zarówno szeregowcy, jak i oficerowie. Mówią o nadmiernym używaniu siły, nękaniu cywilów, używaniu zakazanej broni, jak m.in. białego fosforu czy wręcz o zbrodniach wojennych.
Organizacja deklaruje, że wszystkie świadectwa są starannie badane, a fakty weryfikowane na podstawie relacji innych świadków i/lub archiwów innych organizacji praw człowieka działających w terenie. Wiarygodność każdego świadka jest sprawdzana przez Organizację. Ma on też prawo pozostać anonimowy – nie chodzi tu o ukaranie konkretnych żołnierzy, ale o uświadomienie izraelskiego społeczeństwa i wywołania zmiany systemowej. Większość decyduje się na to ze względu na różnego rodzaju naciski – zarówno ze strony wojska, jak i społeczeństwa.
BtS jest w dużej mierze finansowana przez obce państwa i organizacje ponadnarodowe – Unię Europejską, Wielką Brytanię, Holandię, Hiszpanię oraz organizacje pozarządowe (zarówno izraelskie, europejskie, jak i palestyńskie), z udziałem prywatnych izraelskich sponsorów. Media takie jak prawicowy Jerusalem Post wielokrotnie stawiały wobec tego pytanie, czy organizacja nie jest wykorzystywana przez wrogów Izraela lub nie działa aktywnie przeciwko jego interesom.
Izraelscy żołnierze otwarcie mówiący o okupacji jako o problemie i domagający się jej zakończenia byli czymś nowym w Izraelu i od razu ściągnęli na siebie uwagę (i gniew) prawicy.
Benjamin Netanjahu od lat krytykuje BtS.
Jego rząd próbował zniechęcić inne państwa do przekazywania organizacji środków finansowych. Zarzucał też BtS, że jest niewiarygodna. Netanjahu ostro skrytykował Breaking the Silence podczas przemówienia w Knesecie na początku 2015 roku, a pod koniec tego samego roku minister edukacji Naftali Bennet zaproponował ustawę zakazującą wystąpień przedstawicieli organizacji „działających przeciwko IDF” lub „dyskredytujących państwo Izrael” w szkołach publicznych – podobne przepisy znamy choćby z putinowskiej Rosji.
Została uchwalona w 2018 roku, ściągając krytykę m.in. europejskich parlamentarzystów oraz części izraelskich wojskowych i mediów. „Niedopuszczalne jest uniemożliwianie obrońcom praw człowieka spotykania się z dziećmi w szkołach i uznawanie ich za wrogów państwa. Breaking the Silence jest i pozostanie bliskim partnerem Grupy S&D. W dalszym ciągu wspieramy ważną pracę, jaką wykonuje ta organizacja, aby osiągnąć pokój” – pisali w 2018 europejscy socialdemokraci, solidaryzujac się z izraelską lewicą i członkami Knesetu głosującymi przeciwko ustawie.
Kontakty z BtS były często powodem ostracyzmu wobec polityków, zarówno izraelskich, jak i krajowych przez izraelską prawicę. W kwietniu 2017 roku Netanjahu odwołał spotkanie z niemieckim ministrem spraw zagranicznych, Sigmarem Gabrielem, bo Gabriel spotkał się z przedstawicielami BtS podczas swojej wizyty w Izraelu. Były ambasador (1995-97 oraz 2000-2001) oraz specjalny wysłannik (2013-14) USA w Izraelu Martin Indyk otwarcie wspierał i promował BtS w trakcie swojej ostatniej misji. Prawdopodobnie była to jedna z przyczyn (obok zarzutu pozorowania prób porozumienia z Autonomią Palestyńską) otwartej niechęci, którą okazywał mu pod koniec jego misji premier Netanjahu.
W maju w BBC i Associated Press ukazały się artykuły powołujące się na świadectwa z Breaking the Silence. Wynika z nich, że w trakcie trwającej od 7 października 2023 wojny w Gazie izraelskie wojska systematycznie zmuszają Palestyńczyków do pełnienia roli żywych tarcz czy wykrywaczy min. Najwyższy Sąd Izraela potępił i jasno zakazał takich praktyk w 2005. Breaking the Silence i inne organizacje zajmujące się prawami człowieka wciąż jednak regularnie dostawały kolejne ich świadectwa.
Według nich mieszkańcy Gazy są wysyłani przez żołnierzy do budynków i tuneli w celu sprawdzenia, czy znajdują się tam ładunki wybuchowe lub bojownicy. Odnotowano też przypadki przywiązywania Palestyńczyków do pojazdów lub popychania ich przed nacierającą na wroga izraelską jednostką, co wymusza na bojownikach Hamasu i innych organizacji strzelanie do własnych rodaków.
Wykorzystywanie Palestyńczyków jako żywych tarcz żołnierze IDF mają określać mianem mosquito protocol, a sami Palestyńczycy nazywani są komarami, osami albo moskitami.
Towarzyszą swoim oddziałom, często zmuszeni są do spania na podłodze, związani i z workiem na głowie, który zdejmowany jest jedynie podczas wykonywania swoich zadań. Zmusza się ich też do noszeni izraelskiego munduru. Jak twierdzą żołnierze, na których powołuje się BtS, ta praktyka stała się powszechna w ciągu 19 miesięcy wojny.
Jeden z żołnierzy zeznał, że pod koniec jego dziewięciomiesięcznej służby w Gazie każda jednostka piechoty używała Palestyńczyka do oczyszczania domów przed wejściem.
„Kiedy ten pomysł się pojawił, rozprzestrzenił się (po jednostkach) jak pożar. Ludzie zobaczyli, jakie to skuteczne i łatwe”.
Opisał spotkanie organizacyjne w 2024 roku, podczas którego dowódca brygady zaprezentował dowódcy dywizji prezentację multimedialną, ze slajdem pt. „zdobądź komara” oraz sugestią, że można „po prostu złapać kogoś z ulicy”.
„Jeden z naszych świadków powiedział agencji @AP, że jego jednostka próbowała odmówić użycia żywych tarcz w połowie 2024 roku, ale powiedziano im, że nie mają wyboru, a wysoki rangą oficer stwierdził, że nie powinni się przejmować międzynarodowym prawem humanitarnym” – napisało BtF na swoim profilu na X w maju 2025 roku.
„To nie są odosobnione przypadki; one wskazują na systemową porażkę i przerażający upadek moralny” — powiedział Nadaw Wejman, dyrektor wykonawczy organizacji. „Izrael słusznie potępia Hamas za wykorzystywanie cywilów jako żywych tarcz, ale nasi właśni żołnierze opisują, że robią dokładnie to samo”.
Breaking the Silence nie używa terminu „ludobójstwo” w odniesieniu do działań Izraela w Gazie po 7 października. W swoich oświadczeniach i publikacjach jasno mówi jednak o konieczności zakończenia okupacji i utworzeniu Państwa Palestyńskiego jako gwarancji pokoju. Wyraża też głębokie zaniepokojenie skalą przemocy wobec ludności cywilnej, zbrodniami wojennymi oraz dehumanizującą Palestyńczyków retoryką, która nasiliła się po 7 października 2023.
W grudniu 2023 roku dyrektor wykonawczy BtS Awner Gwarjahu pisał: „Ci, którzy mówią »w Gazie nie ma niewinnych«, świadomie lub nieświadomie dają przyzwolenie na zbrodnicze plany czystek etnicznych poprzez przymusowe przesiedlenia, jak również masowe zabijanie niewinnych cywilów. Słowa wypowiadane przez decydentów stają się polityką.
Jako Izraelczycy nie możemy milczeć”.
Ponadto BtS krytykuje doktryny wojskowe stosowane podczas operacji w Gazie przez IDF, takie jak „zasada zerowego ryzyka” oraz tzw. Doktrynę Dahiji.
Zasada zerowego ryzyka nadaje najwyższy priorytet bezpieczeństwu izraelskich żołnierzy. Oznacza to przeniesienie ryzyka na cywilów w Gazie, eliminację nawet odlegle potencjalnych zagrożeń. Efektem takiej logiki jest m.in. używanie palestyńskich cywilów jako żywych tarcz.
Ad-Dahija to dzielnica w Bejrucie, która została ciężko zbombardowana przez Izrael podczas wojny w Libanie w 2006 roku. Doktryna Dahiiji zakłada, że w konflikcie asymetrycznym z aktorem niepaństwowym – czyli np. organizacją terrorystyczną – sukces można osiągnąć poprzez nieproporcjonalne zniszczenia — zarówno celów wojskowych, jak i infrastruktury oraz mienia cywilnego. Ma to spowodować efekt odstraszający i skłonić ludność cywilną do zwrócenia się przeciwko bojownikom.
Breaking the Silence argumentuje, że takie podejście prowadzi do masowych ofiar wśród ludności cywilnej, jest w swojej istocie zbrodnicze i nie przynosi trwałego rozwiązania problemu. Zantagonizowani Palestyńczycy nie obracają się przeciwko Hamasowi, żołnierze są straumatyzowani zabijaniem czy narażaniem ludności cywilnej, a pozycja Izraela na arenie międzynarodowej spada.
Świadectwa zbierane przez BtS bywają dyskredytowane argumentacją „czemu żołnierze nie ujawnili tego wcześniej?”. Wyznania czasami dotyczą bowiem spraw sprzed lat czy kilkunastu miesięcy. Część izraelskich wojskowych, komentatorów i polityków argumentuje, że zgłoszenia nieprawidłowości powinny trafiać do wojska i służb, a nie NGO-sów, mediów (często zagranicznych) i w ogóle do opinii publicznej.
Krytyka bywa odbierana jako zdrada, a to powoduje u żołnierzy barierę psychologiczną.
Jedna z żołnierek tak tłumaczyła swoją postawę z okresu służby: „Poczucie dumy z jednostki jest naprawdę silne i bardzo trudno jest wyrazić choćby najmniejszą krytykę. Wbijano nam to do głowy bez końca: nie myśleć i trzymać język za zębami. Raz zapytałam dowódcę, czy mogę podać wodę kilku palestyńskim więźniom, którzy siedzieli związani na słońcu. Spojrzał na mnie z pogardą i już nigdy więcej nie odważyłam się odezwać. Stałam się obojętna na ludzkie cierpienie, a nawet jeśli chciałam coś powiedzieć — nie robiłem tego. Instynktownie milczałam”.
Wydaje się, że BtS stworzył specjalną, bezpieczną przestrzeń, w której wewnętrzna krytyka polityki Izraela stała się możliwa. Docenia to część starszych rangą wojskowych. generał Amiram Levin powiedział w 2015 roku, że „Breaking the Silence wzmacnia IDF i jego moralność”. Kilku byłych dowódców wywiadu wojskowego Szin Bet zdecydowało się na udział w wydarzeniach BtS. Biorąc pod uwagę fakt, że Izrael staje obecnie przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości pod zarzutem zbrodni wojennych i ludobójstwa, działalność organizacji takich jak BtS może być jedyną drogą dla IDF do wewnętrznego oczyszczenia instytucji, która sama przez lata nazywała się „najbardziej etyczną armią świata”.
Udało mi się umówić na krótką rozmowę z Joelem Carmelem, członkiem Breaking The Silence:
Paweł Jędral: jaka jest główna motywacja żołnierzy współpracujących z wami? Joel Carmel: Staje się coraz bardziej oczywiste, że główne cele, jakie miała osiągnąć ta wojna – sprowadzenie naszych zakładników do domu i wyeliminowanie Hamasu są dziś zupełnie oderwane od rzeczywistości. Ludzie zaczynają rozumieć, że to, co robimy w Gazie, w rzeczywistości oznacza poświęcenie zakładników; z pewnością nasze państwo nie traktuje ich jako priorytetu, a Netanjahu i inni ministrowie bardzo wyraźnie to komunikowali.
Jeśli zaś chodzi o wyeliminowanie Hamasu jako organizacji, to jasne jest, że aby to osiągnąć, potrzebny byłby rzeczywisty plan na „dzień po” w Gazie – umożliwienie ludziom normalnego życia, odbudowy. Rząd nigdy go nie przedstawił. Za to mieszkańców Strefy Gazy spycha się w coraz gorsze i ciaśniejsze miejsca. Zapewne ma to służyć zmuszeniu ich do opuszczenia Gazy na dobre.
Myślę więc, że ludzie w Izraelu – a w szczególności żołnierze, którzy tam byli – widzą daremność tej wojny i zmarnowane życia. Dla wielu z nich to powód, by rozmawiać o rzeczywistości, w której brali udział, abyśmy mogli pomóc ludziom w Izraelu i na całym świecie zrozumieć, co się dzieje, i by wojna wreszcie się zakończyła.
Żołnierze, którzy się do nas zgłaszają, wierzą w prawo Izraela do istnienia, służą Państwu Izrael. Wiele osób robi to nie dlatego, że musi, ale dlatego, że chce i wierzy w patriotyzm i w swoje zobowiązanie wobec społeczeństwa.
Jednak ci, które do nas przychodzą, postrzegają okupację jako hańbę, moralne wypaczenie. Zmusza się ich poprzez służbę w okupacyjnej armii do robienia rzeczy, których nikt nie powinien robić drugiemu człowiekowi.
Żołnierze, którzy poinformowali nas o wykorzystywaniu Palestyńczyków w Gazie jako żywych tarcz, byli głęboko poruszeni tym, że otrzymywali takie rozkazy. Oczywiście – nie chcemy robić z siebie ofiar takiego działania, bo są nimi Palestyńczycy – ale oni też płacą jakąś cenę.
Naszym celem jest zakończenie okupacji: nie chcemy, aby ktokolwiek w przyszłości musiał brać udział w tym, co my przeszliśmy, ani po jednej, ani po drugiej stronie.
A jak wy sami postrzegacie Palestyńczyków z Gazy i Zachodniego Brzegu? Czy wyobrażacie sobie ich jako sąsiadów – w jedno- albo dwupaństwowym rozwiązaniu?
Nie mogę mówić o innych kolegach, ale o swojej perspektywie. Moim zadaniem w wojsku było wydawanie pozwoleń dla Palestyńczyków, by mogli wjeżdżać i wyjeżdżać z Zachodniego Brzegu. Był to bardzo dziwne uczucie: nagle miałem decydować o losie innych ludzi, którzy często stali w kolejce do okienka przez wiele godzin. Byli w wieku moich rodziców i dziadków, a ja – decydujący o ich losie – miałem tylko 21 lat. Czułem, że to niesprawiedliwe i że nie powinienem mieć nad nimi władzy. Jest coś bardzo smutnego w okupacyjnym systemie, że ciągle nam się przypomina o tym, że w swojej istocie nie jesteśmy równi. My mamy prawa, a Palestyńczycy są podporządkowani wojskowemu reżimowi i opresji.
Tymczasem ludzie, których widziałem przed sobą, byli po prostu ludźmi — ze swoimi pragnieniami, potrzebami i emocjami. Każdy, kto to nas przychodzi, ma swoją motywację, ale z moich obserwacji wynika, że w większości przypadków to reakcja na otwartą niesprawiedliwość tego systemu.
A jak postrzegają was Palestyńczycy?
Trochę trudno mi powiedzieć. Przypuszczam, że w palestyńskim świecie są tacy, którzy nas nie lubią, ponieważ jesteśmy byłymi żołnierzami. Inni po prostu odmawiają współpracy z Izraelczykami
Jednak dla wielu Palestyńczyków, w tym tych, z którymi współpracujemy na Zachodnim Brzegu, jesteśmy partnerami. Wykorzystujemy nasz przywilej bycia Izraelczykami, by wspierać ich sprawę. Oczywiście robimy to dla Palestyńczyków – dla praw człowieka, moralności i godności – ale także dlatego, że służy to Izraelowi.
Jak reaguje na was izraelskie społeczeństwo?
Oczywiście są ludzie, którzy nas popierają – w końcu ponad 1,5 tys. osób złożyło na nasze ręce swoje świadectwa – mamy też sympatyków w samym Izraelu. Jesteśmy organizacją lewicową i antyokupacyjną, która co roku spotyka się z największą liczbą Izraelczyków, ponieważ to istotny element naszej teorii zmiany, polegającej na stałym oddziaływaniu zarówno na społeczeństwo izraelskie, jak i na opinię międzynarodową.
Pojawiło się wiele prób zdyskredytowania nas. Niestety robią to nie tylko osoby prywatne, lecz także bardzo wpływowe organizacje – w tym najważniejsze media, które współpracują z potężnymi prawicowymi grupami próbującymi nas oczernić.
Politycy i przedstawiciele rządu, nawet ministrowie łącznie z Netanjahu próbowali uczynić z nas symbol radykalnej, ekstremistycznej, auto-antysemickiej lewicy – wyzywając nas od agentów obcych sił, którzy chcą obalić państwo Izrael od wewnątrz. Takie oskarżenia są szeroko rozpowszechnione we wpływowych kręgach i przenikają na ulice, gdzie wielu patrzy na nas z podejrzliwością.
Uchwalona w 2018 roku ustawa nazywana „Breaking the Silence Law”, miała na celu uniemożliwienie nam, „delegitymizującym żołnierzy Sił Obrony Izraela za granicą”, wstępu do szkół, by odizolować nas od młodzieży. W praktyce jednak nadal mogliśmy prowadzić zajęcia, ponieważ nie delegitymizujemy żołnierzy – byliśmy nimi. Po prostu opowiadamy o naszych doświadczeniach wynikających ze służby wojskowej w ramach okupacji.
A jak postrzegany jest fakt, że jesteście finansowani z zewnątrz?
Obecnie w Knesecie procedowana jest kolejna ustawa uderzająca w nasze źródła finansowania – głównie dotacje z państwowych funduszy zagranicznych, takich jak fundusze UE czy różne agencje pomocowe działające na zlecenie rządów europejskich. Proponowany 80-procentowy podatek od tych wpłat to drakońskie posunięcie, mające na celu uciszenie nas i uniemożliwienie organizacjom takim jak nasza krytyki rządu.
Czy BtS uważa, że działania rządu Netanjahu i aktywność IDF w Strefie Gazy są ludobójstwem? Czy też uważasz, że to za duże słowo, na określenie tego, co dzieje się w Gazie?
Nie zajmujemy konkretnego stanowiska w sprawie ludobójstwa, ponieważ nie jesteśmy ekspertami w dziedzinie prawa międzynarodowego. To kwestia, którą bada Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, i mamy nadzieję, że społeczność międzynarodowa potraktuje ich ustalenia poważnie i wesprze ich pracę, niezależnie od tego, do jakich wniosków dojdą. Sytuacja w Gazie jest wystarczająco dramatyczna i straszna, nawet bez przypisywania jej konkretnego terminu prawnego.
Analityk Fundacji Kaleckiego, absolwent MISH, realizował projekty badawcze m.in. związane z Partnerstwem Wschodnim
Analityk Fundacji Kaleckiego, absolwent MISH, realizował projekty badawcze m.in. związane z Partnerstwem Wschodnim
Komentarze