W tej chwili, przez gęstą mgłę na kanale La Manche przebijają się jedynie przebłyski wzajemnej irytacji. Wojna w Ukrainie stworzyła kontekst geopolityczny, w którym taki reset jest dla Europy potrzebny jak nigdy dotąd, a defenestracja brytyjskiego premiera Borisa Johnsona temu sprzyja
Odkąd rząd Borisa Johnsona zaczął łamać prawo międzynarodowe w sprawie protokołu dotyczącego Irlandii Północnej, niemal niemożliwe było wyobrażenie sobie, że zaufanie między UE a tym lokatorem Downing Street 10 zostanie przywrócone. Podobnie jak większość Brytyjczyków, duża część mieszkańców kontynentalnej Europy już dawno wyrobiła sobie o nim zdanie.
Niestety przemówienie lidera Partii Pracy Sir Keira Starmera w Centre for European Reform [Centrum Reform Europejskich] w Londynie na początku tego tygodnia nie zaoferowało odważnej alternatywnej wizji partnerstwa między UE a Brytanią, której potrzebujemy. Wyraźnie skupiony na odzyskaniu wyborców Labour Leave, którzy uciekli do Torysów w wyborach 2019 roku, jego przesłanie brzmiało „Make Brexit Work” [Niech Brexit Zadziała].
Artykuł Timothy Gartona Asha oprócz w OKO.press ukazał się także w „Financial Times”. Autor jest brytyjskim intelektualistą i historykiem, profesorem na Uniwersytecie Oksfordzkim. Świadkiem i uczestnikiem przemian demokratycznych w Europie Środkowej i Wschodniej. Ostatnio po polsku ukazało się wznowione wydanie jego „Wiosny obywateli”, jest także autorem książek „Polska rewolucja: Solidarność” oraz „Wolny świat: dlaczego kryzys Zachodu jest szansą naszych czasów”.
To prawie sugeruje, że jedynym problemem z brexitem jest to, że rząd Johnsona nie doprowadził go do końca. Po stwierdzeniu, że Partia Pracy nie chce, aby Wielka Brytania ponownie przystąpiła do UE, jednolitego rynku lub unii celnej, Starmer przedstawił serię rozsądnych, ale skromnych sugestii, zaczynając od rozwiązania problemów wokół protokołu w sprawie Irlandii Północnej za pomocą konstruktywnych negocjacji. Jego przemówienie było skierowane w całości do brytyjskiej opinii publicznej. Nie było w nim prawie nic dla publiczności z Europy kontynentalnej.
Po drugiej stronie kanału La Manche nikt już nie mówi o brexicie. Podczas niedawnych podróży do Niemiec, Belgii oraz Francji, zobaczyłem, że obojętność zabarwiona jest tylko irytacją. Jedyna znacząca nowa propozycja wyszła od francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona.
Zaproponował on szerszą Europejską Wspólnotę Polityczną, w której kraje kandydujące do UE oraz kraje starające się o status kandydata, takie jak Ukraina, Mołdowa, Macedonia Północna oraz Albania zasiadałyby obok krajów europejskich spoza UE, takich jak Norwegia, Szwajcaria i Wielka Brytania.
Francuskie zaproszenie do tego, co niektórzy będą postrzegać jako wiejską herbatkę kuzynów, niewiele zrobi dla post-brexitowej kruchej miłości własnej Wielkiej Brytanii. Jeśli ta nowa Wspólnota powstanie, mądrze by było, ze strony rządu brytyjskiego, by do niej dołączyć, ale nie stanie się to strategicznym kluczem do poprawy relacji między Brytanią a kontynentalną Europą. Co więc nim będzie?
Pierwszym niezbędnym krokiem było pozbycie się przez Partię Konserwatywną skompromitowanego Johnsona. Jeśli do czasu odejścia Johnsona kwestia protokołu w sprawie Irlandii Północnej nie zostanie rozwiązana, kolejny premier powinien pamiętać o mądrej radzie Jeana Monneta: jeśli masz problem, którego nie możesz rozwiązać, powiększ kontekst. Postępowanie na rzecz szerszej agendy zresetowania relacji między obiema stronami kanału La Mance ułatwi znalezienie kompromisów w konkretnych kwestiach związanych z dziedzictwem brexitu.
Przemówienie Starmera wskazało na jeden duży obszar współpracy:
W sumie próba odwrócenia niepokojącej erozji więzi międzyludzkich między Wielką Brytanią a UE. Ale jest jeszcze kilka innych dużych obszarów, na które powinien zwrócić uwagę następca Johnsona: systematyczna współpraca z UE w zakresie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, obrony, wywiadu, środowiska, energii, polityki cyfrowej, technologii finansowych, Biotech.
Wielka Brytania ma wiele do zaoferowania Europie w tych obszarach. Zagrożenia ze strony Rosji Władimira Putina, zmiany klimatyczne i prawdopodobnie kolejny wirus przemieszczający się po kontynentach sprawiają, że Europa musi maksymalnie wykorzystać tę siłę.
Ponieważ są to jedynie stopniowe kroki, należy osadzić je w większej narracji. Polityka ostatniej dekady, w tym ta, która doprowadziła do głosowania za brexitem, przypomina nam, że przekonująca narracja jest równie ważna jak to, co technokraci nazywają rzeczywistością. Tak naprawdę dobra narracja pomaga tworzyć polityczną rzeczywistość. Odejście Johnsona daje okazję do stworzenia nowej.
Tu już nie chodzi o brexit. Nie chodzi też o ponowne przystąpienie do UE w najbliższej przyszłości. W ciągu tej dekady Brytyjczycy mogą przekonać się do idei powrotu do unii celnej lub jednolitego rynku, ale dwie główne partie polityczne Wielkiej Brytanii nawet jeszcze nie zbliżają się do tego punktu.
Zatem należy to ująć w ramy nowego partnerstwa między Wielką Brytanią a UE. Nie można mieć partnerstwa, jeśli nie szanuje się drugiej strony jako partnera, nie mówiąc już o tym, że ledwo uznaje się jej istnienie.
Z psychologicznego punktu widzenia zwolennikom Brexitu trudno jest oczywiście uznać, że UE jest, mówiąc językiem humorystycznego klasyka 1066 and All That, Dobrą Rzeczą. (Jeśli to dobra rzecz, to dlaczego właśnie ją opuściliście?).
Logicznie rzecz biorąc, jest jednak całkowicie możliwe wyrażenie szacunku dla UE bez Wielkiej Brytanii. Powinno to być tym łatwiejsze, że Wielka Brytania nie porzuciła większego projektu po 1945 roku, jakim jest dążenie do stworzenia całej i wolnej Europy - niech świadczy o tym jej niesłabnące wsparcie dla Ukrainy.
Krótko mówiąc, mamy do opowiedzenia dobrą historię o potencjalnym nowym partnerstwie między obiema stronami kanału La Manche. Potrzebujemy tylko kogoś, kto zacznie ją opowiadać.
Brytyjski historyk, profesor na Uniwersytecie Oksfordzkim, wykłada też na Uniwersytecie Stanforda. Europejczyk. Świadek i uczestnik przemian demokratycznych w Europie Środkowej i Wschodniej. Ostatnio po polsku ukazało się wznowione wydanie jego "Wiosny obywateli".
Brytyjski historyk, profesor na Uniwersytecie Oksfordzkim, wykłada też na Uniwersytecie Stanforda. Europejczyk. Świadek i uczestnik przemian demokratycznych w Europie Środkowej i Wschodniej. Ostatnio po polsku ukazało się wznowione wydanie jego "Wiosny obywateli".
Komentarze