Przed Trybunałem Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej toczy się sprawa zainicjowana wnioskiem Krajowej Rady Sądownictwa, która próbuje doprowadzić do zablokowania ministrowi sprawiedliwości możliwości odwoływania prezesów i wiceprezesów sądów powszechnych
W ciągu pół roku swoich rządów w resorcie sprawiedliwości minister Adam Bodnar wszczął procedury odwoławcze wobec ponad 100 nominatów poprzedniej władzy, powołał ponad 110 nowych szefów sądów.
Pierwotny wniosek KRS-u obejmował zaskarżenie tylko dwóch przepisów art. 27 ustawy o ustroju sądów powszechnych. Tego, który mówi o tym, że pozytywna opinia kolegium danego sądu upoważnia ministra do odwołania prezesa, a brak wydania takiej opinii w ciągu 30 dni pozwala zignorować kolegium. Oraz tego, który przewiduje, że w przypadku negatywnej opinii kolegium, opinię wydać ma KRS, ale by jej negatywna opinia była wiążąca, musi zapaść uchwała większością 2/3 głosów Rady.
W czwartek 20 czerwca podczas rozprawy przed TK Przyłębskiej sędziowie zasiadający w składzie orzekającym mocno krytykowali wnioskodawców, sugerując im wprost, że wniosek jest niepełny i wskazując, które jeszcze przepisy powinni zaskarżyć.
Podczas rozprawy 20 czerwca neo-KRS reprezentowali Maciej Nawacki, Joanna Kołodziej-Michałowicz i Anna Dalkowska. W składzie orzekającym TK znaleźli się: Bogdan Święczkowski, Krystyna Pawłowicz, Stanisław Piotrowicz, Zbigniew Jędrzejewski i Rafał Wojciechowski. Ze strony Sejmu oraz Prokuratora Generalnego nie stawił się nikt.
„Problem konstytucyjny sprowadza się do takich regulacji zawartych w artykule 27 paragraf 5 oraz 5a, które w określonych okolicznościach de facto wykluczają udział Krajowej Rady Sądownictwa w procedurze odwołania prezesa i wiceprezesa, pozostawiając tę kompetencję wyłącznej gestii ministra sprawiedliwości, który jak wiadomo jest naczelnym centralnym organem administracji rządowej, co w sposób ewidentny narusza zasady równowagi podziału władz, jak również zasady odrębności sądów i trybunałów jako odrębnej władzy sądowniczej” – argumentowała Kołodziej.
Te same zastrzeżenia jego zdaniem dotyczą faktu, że odwołanie prezesów i wiceprezesów w tym trybie ustawowym jest wyłomem w chronionej co do zasady kadencyjności ich funkcji.
„Mieliśmy przykłady rażące, tak rażące, jak odwołanie Prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie, gdzie kolegium negatywnie zaopiniowało wniosek ministra sprawiedliwości” – mówił Maciej Nawacki, jedna z twarzy zmian w wymiarze sprawiedliwości przeprowadzanych w czasach władzy PiS przez ministra Zbigniewa Ziobrę.
„Rażące” zdaniem Nawackiego miało być odowłanie Piotra Schaba, neosędziego oraz rzecznika dyscyplinarnego nominowanego za czasów Ziobry, który ścigał sędziów walczących o praworządność. Został odwołany przez Adama Bodnara już 22 lutego, ale przez kilka kolejnych tygodni buntował się przeciwko tej decyzji i zajmował gabinet prezesa.
„Począwszy właściwie od 13 grudnia 2023 roku realizowany jest przez Ministerstwo Sprawiedliwości cel, który nie jest legitymowany. Cel, który został wyrażony wielokrotnie we wnioskach o odwołanie prezesów, wiceprezesów sądu. Cel, który został w artykułowany w szeregu wypowiedzi ministra, wiceministrów, zamieszczony, widoczny na stronie internetowej ministra sprawiedliwości, Cel, któremu służyło też wydanie tego słynnego rozporządzenia, nad którym TK pochylił się 16 maja tego roku i które zostało uznane za rażąco naruszające szereg wzorców konstytucyjnych” – argumentował Nawacki.
Chodzi o rozporządzenie ministra, które zalecało sędziom stosowanie orzecznictwa dotyczącego neo-KRS. Wniosek w tej sprawie do Trybunału złożyła sama KRS, którą reprezentował, podobnie jak i teraz, sędzia Maciej Nawacki.
"Tym celem, przepraszam za słowo, jakiego użyję, jest czystka.
Czystka w wymiarze sprawiedliwości, czyli usunięcie określonych niewygodnych dla władzy politycznej sędziów z pełnionej funkcji,
a docelowo z pełnionego urzędu sędziego. Bowiem tego rodzaju zapowiedzi cały czas mają miejsce między innymi w wypowiedziach wiceministra. To są cele, z którymi Minister Sprawiedliwości się nie kryje, ale które oznacza, że sędziowie, którzy objęli urząd, czy to swój pierwszy, czy też w sądach wyższych instancji, począwszy od 2018 roku, mają zostać usunięci z systemu wymiaru sprawiedliwości. Początkowo usunięci z pełnionych funkcji wszystkich administracyjnych, a następnie usunięci, także odsunięci od orzekania po zapowiadanych zmianach legislacyjnych, co do których konstytucyjności nie będę się wypowiadał, bo to są tylko na szczęście jeszcze odległe projekty" – zapowiadał Nawacki.
Neo-KRS zawnioskowała także do TK, by ten, orzekając o niekonstytucyjności przepisów, wypowiedział się co do retroaktywnego skutku wyroków. Przepisy bowiem funkcjonują od czasów Zbigniewa Ziobry. Ale nie o podważanie dymisji i nominacji ziobrowskich chodziło wnioskodawcom.
„Analizując zaistniałą sytuację, analizując przepisy nie w ujęciu statycznym, tylko tak, jak zafunkcjonowały, staraliśmy się określić moment bezprawia konstytucyjnego, czyli moment, w którym dochodzi już do łamania prawa (...)” – mówił Nawacki.
Jaki to moment? Według neo-KRS ten, w którym nowa władza zaczęła używać przepisów do celu, który nie posiada legitymacji konstytucyjnej.
Innymi słowy – zdaniem Nawackiego przepisy stały się niezgodne z Konstytucją w momencie, w którym zaczął ich używać nowy rząd.
Neo-KRS zaproponowało zatem dwie daty, które miałyby być dla TK cezurą bezprawności przepisu:
„Uchwycenie takiej wyraźnej daty, od której możemy mówić o bezprawiu konstytucyjnym, to jest przedział czasowy między 13 grudnia a 18 stycznia. I przychylamy się, żeby przyjąć jednak datę jako taką wyraźną taką cenzurę czasową 13 grudnia 2023 roku. Właśnie z uwagi na ten niechroniony konstytucyjnie, pozostający poza zakresem działania władzy, wyartykułowany przez ministra sprawiedliwości cel użycia zaskarżonych przez nas przepisów” – mówił Nawacki.
Sędziowie orzekający w sprawie zadawali jednak szereg pytań wnioskodawcom z neo-KRS. Szczególnie nurtowało ich, dlaczego zaskarżono tylko dwa paragrafy.
„Dlaczego państwo nie zaskarżyli całej procedury z artykułu 27? We wniosku zaskarżono tylko fragmenty, elementy, cegiełki tej procedury” – pytała Krystyna Pawłowicz.
Bogdan Święczkowski wskazywał kolejne przepisy artykułu 27, dodając komentarze, że „aż się proszą, żeby je zaskarżyć”.
„Krajowa Rada Sądownictwa rozważała zaskarżenie także w szerszym zakresie tej procedury odwoławczej, chociażby paragrafu 3 artykułu 27 prawa ustroju sądów powszechnych. I też pewne prace analityczne w kierunku zaskarżenia całego modelu, który daje jednak kompetencje ministrowi sprawiedliwości do uruchomienia tej procedury i de facto odwołania” – mówiła Anna Dalkowska.
Dlaczego zatem neo-KRS złożyła jednak okrojony wniosek?
Dalkowska: „Wnioski pisze się długo. Wniosek dotyczący rozporządzenia, który był rozpatrywany 16 maja, był pisany przeze mnie bezpośrednio po ogłoszeniu rozporządzenia w dzienniku ustaw przez trzy dni, łącznie z nocami. Tak że, no, tak to wygląda mniej więcej, jeżeli chodzi o czas poświęcany”.
Trybunał Przyłębskiej nie wydał wyroku, rozprawę odroczono aż do 25 lipca 2024 r., co sugerowało, że Trybunał chciał dać czas KRS na uzupełnienie wniosku. Tak też się stało.
28 czerwca Rada ogłosiła, że podjęto uchwałę o uzupełnieniu wniosku. Zaskarżono dodatkowo §1, §2, §3, § 4, §6 i §7 artykułu 27 ustawy o ustroju sądów powszechnych. Czyli całą procedurę odwołującą, zaczynając od przesłanek do odwołania (m.in. rażące lub uporczywe niewywiązywanie się z obowiązków służbowych; gdy sprawowanie funkcji jest nie do pogodzenia z dobrem wymiaru sprawiedliwości), przez możliwość zawieszenia prezesa, wobec którego toczy się procedura, aż po możliwość odwoływania prezesów bez zasięgania opinii kolegium w przypadku, gdy prezes sam rezygnuje z funkcji.
Niezależnie od przebiegu rozprawy wyznaczonej na 25 lipca oraz od jej wyniku, niemal pewne jest to, że wydane przez TK orzeczenie nie zostanie opublikowane w Dzienniku Ustaw. Do tej pory nie doszło do publikacji żadnego orzeczenia Trybunału Przyłębskiej wydanego po 6 marca 2024 roku, czyli po uchwale Sejmu dotyczącej naprawy Trybunału.
Sądownictwo
Adam Bodnar
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Trybunał Konstytucyjny
praworządność
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze