0:00
0:00

0:00

Najchłodniejszy od blisko 30 lat maj w Polsce tradycyjnie sprowokował denialistów klimatycznych do podważania istnienia efektu cieplarnianego. Uwadze rodzimych wojowników z nauką o klimacie umknął fakt, że kryzys klimatyczny jest zjawiskiem globalnym.

Ciągłe zwiększanie koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze w tempie ok. 2 cząsteczek na milion cząsteczek powietrza rocznie - to około 200 razy szybciej niż 10 tysięcy lat temu, gdy Ziemia wkraczała w długi okres stabilizacji klimatu, co umożliwiło rozkwit naszej cywilizacji - powoduje podnoszenie się średniej temperatury całej planety.

Fakt, że akurat w maju nad Polską było dość chłodno to swego rodzaju „anomalia w anomalii”, czyli lokalne zaburzenie globalnego trendu ocieplenia. Trend ów ostatnio najlepiej widoczny jest nad tradycyjnie zimnymi rejonami globu - Arktyką, Antarktyką, czy Syberią. Szczególnie tegoroczne syberyjskie upały dają naukowcom - i powinny dawać nam, zwykłym ludziom - do myślenia.

A więc co się działo i dzieje?

Najwyższa w historii temperatura w Arktyce

Syberyjski maj okazał się wyjątkowo ciepły. Temperatura sięgnęła wartości o około 10°C ponad średnią wieloletnią, zwłaszcza w zachodniej części regionu. Co prawda temperatury w czerwcu spadły, ale nadal utrzymały się nad poziomie +5°C ponad średnią z lat 1981-2010 - to standardowy okres odniesienia w klimatologii - nad całą Syberią.

Tereny położone bardziej na północnym-wschodzie podgrzały się znacznie bardziej, bo o ok. 10°C. Maksymalne temperatury także okazały się wyjątkowo wysokie:

20 czerwca w Wierchojańsku odnotowano najwyższą w historii temperaturę w Arktyce, +38°C.

„Arktyka jako całość ociepla się znacznie szybciej niż reszta świata. Zjawisko to - nazywane wzmocnieniem arktycznym - można częściowo wyjaśnić mechanizmami sprzężenia zwrotnego związanymi z pokrywą śnieżną i lodową, w których początkowe ocieplenie powoduje wzrost szybkości topnienia, co z kolei dodatkowo zwiększa ocieplenie” - piszą naukowcy z Copernicusa, unijnego programu obserwacji Ziemi.

Przeczytaj także:

Oczywiście pomiar temperatury nad tak dużym obszarem jak Syberia, na dodatek z nielicznymi stacjami pomiarowymi, nastręcza pewne trudności.

Niemniej:

„Patrząc na dane z dłuższego okresu dowiadujemy się, że temperatury do 2,5°C powyżej średniej występowały kilka razy w XX wieku, ale anomalie bliskie 3°C lub więcej zdarzały się tylko w XXI wieku” - czytamy na stronie Copernicusa.

Syberia jest obszarem nad którym ogromne wahania temperatury są czymś stosunkowo normalnym. Siarczyste mrozy po -40°C, a po nich lata z +20°C, zdarzały i zdarzają się tam regularnie. Naukowców zaniepokoił jednak wyjątkowo długi okres wysokich temperatur.

„Można zauważyć, że chociaż w poprzednich latach były pojedyncze miesiące, w których anomalie temperatury były większe niż obserwowane w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, utrzymywanie się wyższych niż przeciętne temperatur przez tyle miesięcy z rzędu jest niezwykłe. Ponadto maj 2020 roku był zdecydowanie najcieplejszym w historii” - piszą naukowcy z Copernicusa.

To doprowadziło uczonych do wniosku, że gdyby nie kryzys klimatyczny, syberyjskie upały niemal na pewno nie miałyby miejsca. Według analizy autorstwa naukowców zrzeszonych w projekcie World Weather Attribution (WWA), zajmującym się badaniem związków ekstremów pogodowych z zmianami klimatycznymi, półroczny okres wysokich temperatur na Syberią „z wysokim prawdopodobieństwem” związany był - i jest - z globalnym ociepleniem.

Zwiększyło ono prawdopodobieństwo wystąpienia obecnej fali upałów ok. 600-krotnie.

Wysokie temperatury nad Syberią to kłopot nas wszystkich

Czym to grozi? Lokalnie - katastrofami ekologicznymi, jak ta w Norylsku, gdzie pod koniec maja wysokie temperatury spowodowały rozmarznięcie wiecznej zmarzliny i pęknięcie osadzonych na niej fundamentów zbiornika oleju napędowego zgromadzonego na potrzeby miejscowej elektrowni.

Efekt: według oficjalnych danych do rzeki Ambarnaja wyciekło ok. 15 tys. ton paliwa.

A przez tysiące lat zamarznięty na kamień grunt rozmięka i uszkadza drogi, domy i zagraża syberyjskiemu rolnictwu oraz tradycyjnej hodowli reniferów.

Niestety, wysokie temperatury utrzymujące się nad Syberią to kłopot nas wszystkich.

Jest to związane ze wspomnianym wyżej mechanizmem powodującym przyspieszone ocieplenie nad zimnymi rejonami Ziemi. Wysokie temperatury zwiększają tempo topnienia śniegu i lodu, co z kolei napędza dalsze ocieplenie, a te - jeszcze szybsze topnienie, w tym wiecznej zmarzliny. Określenie „wieczna” przechodzi do historii dosłownie na naszych oczach.

Rozmarzanie wielkich połaci Syberii może już wkrótce spowodować uwolnienie uwięzionego w nich metanu, gazu cieplarnianego o wiele groźniejszego od dwutlenku węgla. Tego ostatniego też swoją drogą przybywa na skutek syberyjskich upałów - emisje CO2 z regionu spowodowane pożarami tajgi wyniosły 56 mln ton.

Niestety, to nie koniec złych wiadomości. Nadchodzące dni mają przynieść nową falę upałów tym razem nad wschodnią Syberią. Znany niegdyś z nieludzkich mrozów, ów mało dostępny region Rosji staje się grzejnikiem świata - szacuje się, że to właśnie wysokie syberyjskie temperatury wywindują rok 2020 na szczyt listy najcieplejszych lat w historii pomiarów.

;
Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze