Za bogaci na pomoc państwa, za biedni na spłatę kredytu lub wynajem – tak myśli o sobie już co czwarty Polak. Większość z nas na utrzymanie mieszkania wydaje 30-50 proc. dochodu, ale już 15 proc. pracuje głównie po to, żeby mieć gdzie mieszkać
W OKO.press opisaliśmy rozgrywkę o kontrolę nad polityką mieszkaniową pomiędzy Polską 2050 i Nową Lewicą. Zgodnie z przewidywaniami podczas rekonstrukcji resort rozwoju i technologii, który odpowiada za 90 proc. kwestii mieszkaniowych, został wcielony do nowego ministerstwa finansów i gospodarki, którym zarządza Andrzej Domański.
Sam premier Donald Tusk nie zdradzał od razu, jakie dokładnie będą kompetencje nowego superresortu. Usłyszeliśmy tylko, że ma to być rządowe centrum gospodarcze. Z komunikatów umieszczonych w sieci mogło wynikać, że mieszkaniówka trafiła jednak pod kontrolę ministry funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz. Polityczka Polski 2050 do tej pory kierowała Krajowym Zasobem Nieruchomości (w tym 48 Społecznymi Inicjatywami Mieszkaniowymi w zasobach KZN) i aktywnie angażowała się w publiczną dyskusję na temat budownictwa społecznego. Przekonywała, że to właśnie w jej resorcie powinny znaleźć się kwestie mieszkaniowe, a Nowa Lewica może dostać tam fotel wiceministra.
Tymczasem dział rządowy budownictwo, planowanie i zagospodarowanie przestrzenne oraz mieszkalnictwo podlega teraz pod ministra Andrzeja Domańskiego, który zdecyduje, jak podzielić poszczególne departamenty.
Wiadomo jednak, że departament mieszkalnictwa będzie odpowiedzialny za budownictwo społeczne. A wiceministrem w resorcie finansów i gospodarki zostanie Tomasz Lewandowski z Nowej Lewicy,
do tej pory pracujący w zlikwidowanym Ministerstwie Rozwoju i Technologii, w którym zajmował się m.in. stworzeniem ustawy zwiększającej limity wydatków budżetowych na budownictwo społeczne. To w sumie 45 mld zł do 2030 roku, średnio 4-5 mld zł rocznie. Ustawa została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę, a inwestycje ruszą pełną parą od 2026 roku. Dziś w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) czeka tysiąc wniosków na budowę i rewitalizację 20 tys. mieszkań. Zainteresowanie jest więc ogromne, a dodatkowe środki mogą uruchomić kolejne gminy, które chcą powiększać swój zasób. Celem jest stworzenie większej dostępności mieszkań pod tani, stabilny i długoterminowy najem.
O nowej ustawie mieszkaniowej pisaliśmy więcej tutaj:
Jak dowiaduje się OKO.press, w nowym superresorcie gospodarki wciąż trwa dzielenie kompetencji między wiceministrów (a dokładnie brakuje zarządzenia w tej sprawie). Reorganizacja powinna zakończyć po Forum Ekonomicznym w Karpaczu (2-4 września 2025).
Wiadomo jednak, że niezależnie od podziału kompetencji, spór polityczny będzie trwał. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz stwierdziła, że choć znaczna część budownictwa będzie faktycznie podpadać pod resort Domańskiego, to „budownictwo społeczne, krajowy zasób nieruchomości i społeczne agencje najmu pozostają w kompetencji jej resortu”. Z tą oceną nie zgadza się Lewica, która chce mieć temat na własność. Niewykluczone jednak, że na koniec dnia twarzą sukcesu będzie superminister wyznaczony przez Donalda Tuska, a temat przed wyborami skonsumuje nie kto inny, a Koalicja Obywatelska.
Budowa mieszkań pod tani najem to rozwiązanie,
Jeśli gdzieś w tej kadencji szukać dużych sukcesów rozwojowych i inwestycyjnych, to właśnie w tym obszarze. Szczególnie że dyskusja nad mieszkalnictwem radykalnie się zmieniła.
Jeszcze niedawno kampanie wyborcze budowano, używając haseł o dopłatach do kredytów, ułatwieniu dojścia do własności. Dziś cała scena polityczna mówi zgodnie o budowie tanich mieszkań na wynajem i rozbudowie gminnych zasobów komunalnych. A stopa politycznego zysku jest tym większa, im większe potrzeby. A te są ogromne, co pokazuje najnowszy raport Fundacji Habitat Polska.
Z czym więc przyjdzie mierzyć się rządowi?
Obciążenie kosztami mieszkaniowymi w Polsce należy do jednych z najwyższych w Unii Europejskiej. Tak wynika z danych Eurostatu. A jak widzą to Polki i Polacy?
Od 2022 roku liczba osób deklarujących, że na mieszkanie wydaje ponad połowę swoich dochodów, podwoiła się. Trzy lata temu było to 8 proc., dziś – już 15 proc. badanych. Prawie połowa respondentów na cele mieszkaniowe wydaje od 30 do 50 proc. dochodów.
Nic dziwnego, że rośnie liczba osób, które zarabiają za mało, żeby było ich stać na kredyt lub wynajem na rynku prywatnym, ale za dużo, żeby dostać wsparcie od państwa.
Z tzw. luką czynszową identyfikuje się już więcej niż co czwarty badany (27 proc.).
Według danych Eurostatu aż 33,9 proc. mieszkańców Polski mieszka w lokalach uznawanych za przeludnione – to dwa razy więcej niż średnia w Unii Europejskiej, a także – dwa razy więcej niż w sąsiednich Czechach, trzy razy więcej niż w Niemczech czy Francji i cztery razy więcej niż w Hiszpanii. Ten problem dotyczy zwłaszcza rodzin z dziećmi i młodych dorosłych, którzy nadal mieszkają z rodzicami, bo nie stać ich ani na wynajem, ani ratę kredytu.
W badaniu Habitatu odsetek osób mieszkających u bliskich wynosi 14 proc. Z danych Eurostatu wynikało, że w 2022 roku aż 51 proc. osób w wieku 18-34 lata mieszkało z rodzicami. Wśród krajów UE gorzej od nas wypadały tylko Włochy, Portugalia, Grecja, Słowacja i Chorwacja. A dobre przykłady płynęły nie tylko z bogatej Skandynawii, gdzie mieszkanie z rodzicami to rzadki przypadek (statystycznie żyje tam tak poniżej 4 proc. osób w wieku 18-34 lat). W sąsiednich Czechach aż 3/4 młodych dorosłych ma szansę na samodzielność. W ciągu ostatnich lat sytuacja poprawiła się też w Rumunii, Łotwie, Litwie, Estonii i na Węgrzech.
Jak zauważa Habitat for Humanity, problem z mieszkaniami w Polsce polega nie tylko na ich fizycznym braku. Pisaliśmy w OKO.press, że do zasypania luki należałoby wybudować lub wyremontować 1,5-2 mln nowych mieszkań. A i tak wciąż borykalibyśmy się z tym, że wiele lokali jest za małych, a koszty ich utrzymania są zbyt wysokie.
Procent osób deklarujących, że mieszka we własnym mieszkaniu jest wciąż wysoki, choć spada. W 2022 roku było to 65 proc., dziś – 60 proc. Na rynku prywatnym mieszkanie wynajmuje już 12 proc. badanych, przed trzema laty – 7 proc. Mieszkaniem wynajętym od gminy lub TBS/SIM pochwalić może się dziś zaledwie 3 proc. respondentów.
Za jeden z największych problemów życia w Polsce
złe warunki mieszkaniowe lub brak mieszkania uznaje co czwarty badany.
Dla porównania częściej wskazywano tylko: rosnące koszty życia (69 proc.), niskie lub nieadekwatne do kosztów życia zarobki (53 proc.) i brak sprawnie funkcjonującego systemu ochrony zdrowia (46 proc.). Niżej są kwestie bezpieczeństwa państwa, bezrobocie, troska o klimat, czy sprawność systemu edukacji.
Gdy zapytać, które problemy z mieszkaniami są najtrudniejsze, okaże się, że na pierwszym miejscu (znów) są pieniądze. Chodzi o to, jaką część dochodu przeznaczamy miesięcznie na to, żeby mieć gdzie mieszkać. Taką odpowiedź wybrało 28 proc. ankietowanych. Polakom brakuje też środków na remonty (18 proc. badanych). Co piąta osoba narzeka, że nie może zmienić mieszkania na takie, które byłoby odpowiednie, albo we własnym mieszkaniu nie może liczyć na prywatność. Z niewystarczającym ogrzaniem domu boryka się co 10 badany. Tyle samo chciałaby zamieszkać we własnym mieszkaniu, a jest skazana na mieszkanie z kimś innym (bliskim, rodzicem, partnerem lub z obcymi osobami). Problem z opłatą czynszu czy ratą kredytu wskazuje po 5 proc. respondentów.
Habitat for Humanity sprawdził też, czy i jakie decyzje Polki i Polacy uzależniają od stabilnej sytuacji mieszkaniowej. 40 proc. respondentów przyznaje, że baza w postaci mieszkania jest kluczowa przy podejmowaniu decyzji. Najczęściej chodzi o zmianę pracy (42 proc.), troskę o zdrowie psychiczne (31 proc.) oraz powiększenie rodziny (29 proc.). Od wielu lat dużo w kontekście mieszkań mówi się nie tylko o demografii, ale też wpływie na relacje. Wzięcie ślubu z dostępem do nieruchomości łączy 20 proc. badanych. Za to opóźnianie rozwodu – 9 proc. ankietowanych.
Lata dotowania kredytów hipotecznych przy jednoczesnej bezczynności państwa w obszarze dostępnego najmu sprawiło, że dla mieszkania na własność nie było alternatywy. Ale w ostatnich latach wiele się zmieniło.
Polacy pytani o to, co skłoniłoby ich do wynajmu mieszkania – zamiast kupna – odpowiadają najczęściej: znacząco niższy czynsz niż rata kredytu (29 proc.).
Dalej pojawiają się: chęć rozwoju/częstej zmiany miejsca zamieszkania, dofinansowanie najmu, możliwość zawarcia umowy najmy na czas nieograniczony (na kilka lat), lub możliwość skorzystania z pośrednika (społecznej agencji najmu).
Liczba osób absolutnie niechętnych wynajmowi spadła: z 34 proc. w 2022 roku, do 26 proc. w 2025.
Polacy w zdecydowanej większości chce, żeby państwo pomagało obywatelom w problemach mieszkaniowych. Uważa tak 80 proc. badanych. Oczywiście pomysły na to, komu i jak pomagać są różne. Najwięcej osób przychylnie patrzy na pomoc w nagłych wypadkach lub wobec grup najbardziej nieuprzywilejowanych grup:
Ale coraz więcej osób uważa, że państwo powinno pomagać też młodym ludziom (26 proc.), czy tym znajdującym się w luce czynszowej (23 proc.).
I właśnie tutaj widać olbrzymi kapitał polityczny.
Na zdjęciu: Nowy budynek TBS w warszawskiej Falenicy. Fot. Robert Kowalewski/Agencja Wyborcza.pl
Rocznik ‘92. Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o migracjach, społeczności LGBT+, edukacji, polityce mieszkaniowej i sprawiedliwości społecznej. Członek n-ost - międzynarodowej sieci dziennikarzy dokumentujących sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej. Gdy nie pisze, robi zdjęcia. Początkujący fotograf dokumentalny i społeczny. Zainteresowany antropologią wizualną grup marginalizowanych oraz starymi technikami fotograficznymi.
Rocznik ‘92. Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o migracjach, społeczności LGBT+, edukacji, polityce mieszkaniowej i sprawiedliwości społecznej. Członek n-ost - międzynarodowej sieci dziennikarzy dokumentujących sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej. Gdy nie pisze, robi zdjęcia. Początkujący fotograf dokumentalny i społeczny. Zainteresowany antropologią wizualną grup marginalizowanych oraz starymi technikami fotograficznymi.
Komentarze