Niektórzy katoliccy hierarchowie i publicyści winą za wykorzystywanie seksualne nieletnich przez księży obarczają „homoseksualne lobby” w Kościele. Naukowcy podkreślają, że homoseksualność nie zwiększa prawdopodobieństwa czynów pedofilnych. Geje stanowią jednak ok. 30-50 proc. duchowieństwa. I jest to fakt, z którym Kościół musi się zmierzyć
21 lutego 2019 rozpocznie się w Watykanie debata o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich w Kościele, na którą Franciszek wezwał przewodniczących episkopatów z całego świata.
Tego samego dnia Watykanie będzie mieć także swoją premierę książka francuskiego socjologa Frederica Martela „W szafie Watykanu” („In the Closet of the Vatican”). Autor książki stawia tezę, że 80 procent księży pracujących w Rzymskiej Kurii to geje. Martel przeprowadził około 1500 rozmów, przepytał 41 kardynałów i 52 biskupów. Publikacja zostanie wydana w ośmiu językach. Być może padną i polegną głośne nazwiska.
Od końca listopada 2005 roku obowiązuje wydana przez Watykan „Instrukcja dotycząca kryteriów rozeznawania powołania w stosunku do osób z tendencjami homoseksualnymi w kontekście przyjmowania ich do seminariów i dopuszczania do święceń”. Stwierdza ona między innymi, że czynny homoseksualista ani osoba o głęboko zakorzenionych tendencjach homoseksualnych, bądź wspierająca tzw. kulturę gejowską, nie może być dopuszczona do święceń kapłańskich ani przyjęta do seminarium duchownego. Pomimo jej obowiązywania osoby homoseksualne wciąż zostają duchownymi. Zresztą dyskryminacja gejów w zasadzie nie ma żadnego oparcia w tekście ewangelii.
Metody formacji kapłańskiej w Polsce nie zmieniają się od lat, a seminaria nie wychwytują nie tylko homoseksualistów, ale także osób z zaburzeniami preferencji seksualnych. Żeby nie być gołosłownym, warto wymienić przypadek diakona z Tarnowa, który tuż przed święceniami został zatrzymany za posiadanie filmów z udziałem zwierząt i dzieci. Kilka dni temu został skazany na karę dwóch lat pozbawienia wolności.
W wypowiedziach wielu publicystów homoseksualni duchowni przyczyniają się do zepsucia Kościoła – np. Tomasz Terlikowski mówi o tym przy każdej okazji. Nie można odmówić mu racji, kiedy twierdzi, że wśród duchownych sprawców nadużyć wobec osób niepełnoletnich, mamy olbrzymią nadreprezentację osób homoseksualnych. Sam Terlikowski pisze jednak: „oczywiście, o czym też trzeba pamiętać, istnieje różnica między homoseksualizmem a pedofilią. Nie każdy homoseksualista jest pedofilem i nie każdy pedofil (nawet ten molestujący chłopców) – homoseksualistą”.
Niedawno bardzo jasno kwestie orientacji i pedofilii rozróżnił ojciec Adam Żak. Ten jezuita, który jest koordynatorem ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski, przytomnie stwierdził, że problem pedofilii nie jest problemem orientacji seksualnej, ale wynika z niedojrzałości psychoseksualnej — zarówno osób homoseksualnych, jak i heteroseksualnych. Dotyczy to 80 proc. wszystkich przypadków. „Mamy tutaj do czynienia z ignorancją i uproszczeniem. Osoby, które używają takich argumentów, nigdy nie widziały akt postępowań ani opinii biegłych w sprawach o wykorzystywanie seksualne małoletnich".
Stanowisko w tej sprawie zajął zresztą w 2017 roku Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego. Czytamy w nim: „Przypisywanie osobom homoseksualnym szczególnej – w porównaniu do heteroseksualnych – skłonności do seksualnego wykorzystania dzieci stanowi nieuprawnione nadużycie, a
rozpowszechnianie skojarzenia między homoseksualnością a pedofilią jest domeną ludzi nieświadomych i niekompetentnych bądź też uprzedzonych do ludzi homoseksualnych i sprzeciwiających się prawom obywatelskim tych osób.
Podtrzymywanie społecznego przekonania o szczególnej skłonności osób homoseksualnych do seksualnego wykorzystywania dzieci jest krzywdzące dla homoseksualnej części społeczeństwa, przyczynia się do niezwykłej trwałości uprzedzeń wobec tych osób i utrudnia pełne funkcjonowanie psychologiczne homoseksualnych obywatelek i obywateli”.
W 2000 roku ks. prof. Donald Cozzens, teolog i terapeuta, były rektor seminarium duchownego w Cleveland, w głośnej publikacji „Zmieniające się oblicze kapłaństwa” podał, że od 30 do 58 proc. amerykańskich duchownych to osoby o orientacji homoseksualnej. Podobne szacunki przedstawił zmarły w sierpniu tego roku Richard Sipe. Według byłego benedyktyna 30-50 proc. amerykańskich duchownych to osoby o orientacji homoseksualnej, a w przypadku biskupów może to być nawet 70 proc.
Znakomity psycholog, były duchowny Eugene C. Kennedy, pisząc o aseksualności ludzi Kościoła, wskazał, że dostępność seksualnego partnera może zmodyfikować (albo zaburzyć) praktyki seksualne. Są zmienne przede wszystkim dlatego, że „człowiek jest kochającym zwierzęciem i będzie kochał to, co jest blisko niego”. W piramidzie potrzeb człowieka życie seksualne to fundament i napięcia związane z jego deficytami mogą prowadzić do zaburzeń.
Niemieccy teologowie i duchowni w liście otwartym do kard. Reinharda Marxa, zamieszczonym na łamach dziennika „Frankfurter Allgemeinen Sonntagszeitung”, żądają otwarcia „nowej karty w moralności seksualnej”, w tym „rozsądnej i sprawiedliwej oceny homoseksualizmu”, a także zniesienia celibatu dla księży diecezjalnych i wprowadzenia kapłaństwa kobiet. Jednym z autorów listu jest Ansgar Wucherpfennig — rektor Wyższej Szkoły Teologiczno-Filozoficznej św. Jerzego we Frankfurcie nad Menem.
Popieranie homoseksualizmu oraz udzielanie błogosławieństwa parom tej samej płci sprawiły, że Watykan nie chciał powierzyć ojcu Wucherpfennigowi dalszej misji kierowania frankfurcką placówką. W obronie wykładowcy stanęli jednak jezuici w tym miejscowy prowincjał.
Rozwiązanie problemów z celibatem, które proponuje Tomasz Terlikowski, jest dość groteskowe. Twierdzi on mianowicie, że: „Wychowanie do modlitwy, ascezy, wyrzeczenia pozostać zatem powinny, poza formacją intelektualną, podstawowym elementem życia seminaryjnego. Nie ma powodów, by sprawdzone przez wieki sposoby radzenia sobie z pokusami (nawet jeśli są one tak nienowoczesne, jak biczowanie, włosiennica czy lodowate prysznice), nie były nadal propagowane w seminariach. To, co pomagało w osiągnięciu świętości św. Franciszkowi czy Benedyktowi, może pomagać także ludziom współczesnym”.
Cóż, biczował się wszak sam Jan Paweł II. Według byłego sekretarza papieskiego — biskupa Emery Kabongo Wojtyła karał się w szczególności zaraz przed wyświęcaniem biskupów.
Czy to w czymś pomogło? Chyba nie. Pontyfikat Jana Pawła II to przecież czas pedofilskiego karnawału w kościele i przykłady bezkarności dla drapieżców. Nie kto inny jak polski papież awansował do godności kardynalskiej odchodzącego dziś w niesławie homoseksualnych nadużyć Theodora McCarricka. Jego protegowanym był również oskarżany o wykorzystywanie dwóch tysięcy młodych chłopców kardynał Hans Hermann Groër.
Bardziej pragmatycznie myśli kościół Australijski, który dostrzega związek między celibatem a molestowaniem seksualnym. Przypomnijmy, że w tamtejszym kościele, w niektórych zgromadzeniach zakonnych współczynnik nadużyć wobec nieletnich wyniósł 40 proc. Wniosek o związku między celibatem a nadużyciami przedstawiła Australijska Kościelna Komisja Prawdy, Sprawiedliwości i Uzdrowienia. Zaapelowała o lepsze przygotowanie księży do życia w celibacie. Francis Sullivan, sekretarz generalny Australijskiego Towarzystwa Medycznego, jest zdania, że należy poświęcić więcej uwagi temu, jak przedstawiciele kleru pojmują seksualność i jak ją realizują.
Franciszek zarządza kryzysem w Kościele. Zamrożenie przez jego poprzedników dyskusji o poluzowaniu celibatu i akceptacji dla par homoseksualnych oraz kapłaństwa kobiet, nie rozwiązało żadnego problemu. Można oczywiście dalej udawać, że ich nie ma, Franciszek zdaje sobie jednak sprawę, że to ta strategia bankrutuje.
W jego ocenie podstawową przesłanką nadużyć w kościele – i to nie tylko, gdy idzie o tło seksualne – jest klerykalizm.
„Za każdym razem, gdy staraliśmy się zastępować, wyciszyć, pomijać, ograniczać lud Boży do małych elit, tworzyliśmy wspólnoty, plany, akcenty teologiczne, duchowości i struktury bez korzeni, bez pamięci, bez twarzy, bez ciała, w ostatecznym rachunku – bez życia. Ukazuje się to wyraźnie w niewłaściwym sposobie rozumienia władzy w Kościele – bardzo częstym w wielu wspólnotach, w których doszło do nadużyć seksualnych, nadużyć władzy i sumienia – jakim jest klerykalizm. Sprzyjają mu zarówno sami kapłani, jak i świeccy, tworzy on rozłam w ciele Kościoła, sprzyja i pomaga w popełnianiu wielu złych rzeczy, które teraz potępiamy. Powiedzenie »nie« wobec nadużyć oznacza stanowcze odrzucenie wszelkich form klerykalizmu”.
Nie tak dawno o liberalizację celibatu zaapelowali wszyscy belgijscy biskupi, a kilku niemieckich bardzo życzliwie wypowiada się na temat legalizacji związków homoseksualnych. Franciszek musi mieć na uwadze fakt, że liczba kapłanów spada. W Amazonii mamy do czynienia z sytuacją, w której duchowny odwiedza daną społeczność nie częściej niż raz w roku. Zachodnie seminaria świecą pustkami. Pytanie więc brzmi nie „czy”, ale „kiedy” Kościół otworzy się na homoseksualistów i pozwoli żonatym, znającym życie ojcom i matkom realizować się w kapłaństwie.
Adwokat, publicysta i pisarz. Współautor książki „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” o ofiarach księży pedofilów, autor „Kroniki opętanej” – historii egzorcyzmowanej nastolatki oraz „Dzieci, które gorszą”, w której oddaje głos dzieciom i partnerkom kapłanów. W swojej praktyce adwokackiej wielokrotnie reprezentował pokrzywdzonych w sprawach, dotyczących pedofilii.
Adwokat, publicysta i pisarz. Współautor książki „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” o ofiarach księży pedofilów, autor „Kroniki opętanej” – historii egzorcyzmowanej nastolatki oraz „Dzieci, które gorszą”, w której oddaje głos dzieciom i partnerkom kapłanów. W swojej praktyce adwokackiej wielokrotnie reprezentował pokrzywdzonych w sprawach, dotyczących pedofilii.
Komentarze