0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia nie przyszedł na przesłuchanie w prokuraturze, bo mieli go przesłuchiwać (formalnie nazywa się to odpowiadaniem na pytania) pełnomocnicy prezesa Trybunału nie-Konstytucyjnego (może nawet sam prezes TK, były prokurator krajowy Bogdan Święczkowski?) i neo-Krajowej Rady Sądownictwa.

Pełnomocnik zawiadomił prokuraturę o nieobecności marszałka w dniu przesłuchania, co rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba uznał za brak szacunku dla prokuratury. I trudno się dziwić.

To prawdopodobnie dopiero pierwszy odcinek serialu, bo prokuratura nie zrezygnuje z przesłuchania Hołowni, a Hołownia może nie zrezygnować z oporu.

Pełnomocnicy TnK i neo-KRS mieliby zadawać Hołowni pytania, ponieważ te instytucje zostały uznane za pokrzywdzone w sprawie o „zamach stanu”.

Przeczytaj także:

Pełnomocnik Hołowni: To wykluczone

Pełnomocnik Szymona Hołowni powołał się na opinię prof. dr. hab. Andrzeja Sakowicza, eksperta ds. legislacji w sejmowym Biurze Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji, dostępną na stronie Sejmu, według której prawnie wykluczone jest, aby mogły mieć taki status.

Dlatego, że w przypadku przestępstw takich jak zamach stanu (art. 127 kk: „Kto, mając na celu (…) zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju RP, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu”) czy wpływanie przemocą lub groźbą bezprawną na czynności urzędowe konstytucyjnego organu (art. 128 kk), bo przedmiotem ochrony w tych przepisach jest „dobro ogólnospołeczne”, a nie osoby czy organu. Zaś z definicji pokrzywdzoną przestępstwem może być tylko osoba lub instytucja, „której dobro prawne zostało bezpośrednio naruszone lub zagrożone przez przestępstwo” (art. 49 kpk).

Nie sposób wskazać pokrzywdzonego w wypadku, gdy przedmiotem ochrony przepisu określającego przestępstwo jest dobro ogółu, gdyż w takiej sytuacji zachowanie przestępne nie godzi w żadne dobro prawne zindywidualizowanego podmiotu” – stwierdza prof. Sakowicz, przytaczając szereg orzeczeń Sądu Najwyższego w sprawie rozumienia statusu pokrzywdzonego w prawie karnym.

Nawet bez zapoznania się z tą ekspertyzą decyzja prokuratury uznająca, że TnK i neo-KRS są pokrzywdzone w sprawie o rzekome wywieranie na marszałka Sejmu Szymona Hołownię nacisków (polegających na sugestiach), by odroczył zaprzysiężenie Karola Nawrockiego do czasu wyjaśnienia wątpliwości związanych z wynikami głosowania w wyborach prezydenckich, wydaje się kuriozalna. Jak bowiem miałoby to „bezpośrednio” naruszyć i jakie „dobra” Krajowej Rady Sądownictwa i Trybunału Konstytucyjnego?

Doniesienie Święczkowskiego

Tyle że „pokrzywdzenie” wcale nie dotyczy nieszczęsnej wypowiedzi marszałka z lipca o „zamachu stanu”. I nie chodzi o śledztwo prokuratury w tej konkretnej sprawie. Sprawa słów Hołowni o „zamachu stanu” została włączona do śledztwa wszczętego w lutym z zawiadomienia złożonego przez prezesa TK Bogdana Święczkowskiego.

Złożył je bezpośrednio na ręce zaprzyjaźnionego prokuratora Prokuratury Krajowej Marka Ostrowskiego, który „przyjął sprawę do osobistego prowadzenia”. W pięć dni przesłuchał szereg osób, w tym prezesa TnK Bogdana Święczkowskiego, szefową neo-KRS Dagmarę Pawełczyk-Woicką, prezeskę SN Małgorzatę Manowską i prezesa KRRiT Macieja Świrskiego. Oni zaś wnioskowali o uznanie reprezentowanych przez nich instytucji za pokrzywdzone, co prokurator Ostrowski uwzględnił.

Jednak Prokuratura Krajowa stwierdziła, że sprawa do niej formalnie nie wpłynęła, bo została skierowana z pominięciem oficjalnej drogi. Nie została więc zarejestrowana w systemie ewidencyjnym i nie nadano jej sygnatury. Dokumenty dotyczące doniesienia Święczkowskiego zostały złożone do sekretariatu prokuratora generalnego pięć dni później, i wtedy sprawę dostała do prowadzenia zastępczyni Prokuratora Okręgowego w Warszawie Małgorzata Szeroczyńska, która utrzymała decyzję Ostrowskiego o przyznaniu statusu pokrzywdzonych.

Ta jej decyzja wydaje się bardziej zrozumiała, jeśli przyjrzeć się doniesieniu Święczkowskiego.

Twierdzi w nim, że od 13 grudnia 2023 r., czyli od dnia przejęcia władzy przez rząd Donalda Tuska w Polsce trwają działania zmierzające do „zmiany konstytucyjnego ustroju RP” oraz działania „w celu usunięcia lub zaprzestania działalności konstytucyjnego organu RP – Trybunału Konstytucyjnego oraz innych organów konstytucyjnych, w tym Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego” w ten sposób, że m.in.:

1. doprowadziły do podważenia statusu ustrojowo-prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN oraz sędziów SN, jak również orzeczeń wydawanych przez SN (…)

2. doprowadziły do zaprzestania publikowania orzeczeń TK, podważając status legalnie wybranych sędziów TK

3. doprowadziły do podjęcia uchwały Sejmu w kontekście ważności działalności TK

4. doprowadziły do podjęcia uchwały Rady Ministrów z grudnia zeszłego roku podważającej ważność orzeczeń Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, nominacji sędziów neo-KRS i orzeczeń TK

5. doprowadziły do zaprzestania przedstawiania stanowisk i brania udziału przedstawicieli rządu i Sejmu przed TK

6. doprowadziły do nieobsadzenia wakatów w TK

7. doprowadziły do przyjęcia ustawy budżetowej na 2025, pozbawiającej TK środków finansowych na wypłatę wynagrodzeń sędziom TK

8. doprowadziły do podważenia statusu ustrojowo-prawnego KRS, jej członków i sędziów mianowanych z jej udziałem.

Prokuratura zdecydowała się prowadzić śledztwo w sprawie tego zawiadomienia, mimo że nawet w samym zawiadomieniu prezesa TnK nie wskazuje się na to, żeby zamach stanu lub działania podejmowane w celu usunięcia lub zaprzestania działalności konstytucyjnego organu dokonywane były „przemocą”, co jest warunkiem zaistnienia przestępstw z art. 127 i 128 kk. A w wymienianych przez Święczkowskiego działaniach przemocy nie ma.

Wszystkie to działania prawne (co do charakteru), choć oczywiście można dyskutować o zgodności z prawem np. niepublikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego wydanych bez udziału dublerów czy nieprzewidzenie w budżecie TK, KRS czy SN pieniędzy na wynagrodzenia.

Dlaczego prokuratura wszczęła to postępowanie?

Może obawiała się, że odmowa narazi ją na zarzut działania na polityczne zamówienie rządu? Może uznała, że przed decyzją w sprawie umorzenia powinna zbadać najpierw wszystkie zarzuty pomimo braku podstawowego znamienia działania „przemocą”?

Może bała się, że po ewentualnym powrocie PiS władzy śledztwo zostanie podjęte i pozwoli na „grilowanie” polityków dzisiejszej władzy, areszty wydobywcze, inwigilację itd.? Tylko że takie rachuby nie powinny decydować o wszczynaniu, bądź nie, śledztwa. Decydować powinno prawo.

A zresztą PiS i po prawomocnym umorzeniu sprawy (po skorzystaniu przez pokrzywdzonych z prawa do zaskarżenia umorzenia do sądu) może przecież doprowadzić do ponownego wszczęcia sprawy, korzystając z pretekstu ujawnienia „nowych okoliczności”.

Zmuszanie Hołowni

Na razie mamy marszałka Sejmu Szymona Hołownię zmuszonego do poddania się „przesłuchaniu” przez przedstawicieli wrogich mu politycznie instytucji o rzekomy spisek rządu Tuska. Jako świadek ma obowiązek stawić się na wezwanie prokuratury i odpowiadać na pytania, nie ma natomiast drogi prawnej, by zakwestionować status pokrzywdzonych nadany tym instytucjom przez prokuraturę.

Za niestawiennictwo będzie pewnie karany grzywnami. Aż pojawią się ze strony PiS – a może nie tylko – wezwania do wnioskowania o uchylenie immunitetu poselskiego w celu doprowadzenia siłą. Bo prawo powinno być równe dla wszystkich: jak Ziobro, to Hołownia też. Mimo całego absurdu sytuacji.

Tekst został opublikowany najpierw na Blogu Konserwatywnym Ewy Siedleckiej.

;
Na zdjęciu Ewa Siedlecka
Ewa Siedlecka

Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.

Komentarze