0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Zacznijmy od tego, co media lubią najbardziej, czyli błędów, wpadek i głupich ruchów.

Lekcja 1. O tym, jak nie przegrywać (w panice)

Najgorsza jest jego końcówka. Ostatni czas Szymona Hołowni to ruchy rozpaczliwe, a może tylko niekontrolowane, jakby chciał zaszkodzić wizerunkowi, który budował przez pięć lat, dając się polubić i cenić nawet niektórym swoim krytykom.

Nieszczęsna kolacja z Jarosławem Kaczyńskim, aranżowana przez śliską parę Michał Kamiński–Adam Bielan, była jak karykatura doktryny Trzeciej Drogi. W pożegnalnym liście próbuje jej bronić: „Cóż, nadal rozmawiał będę z Donaldem Tuskiem. I – jeśli będzie taka potrzeba – z Jarosławem Kaczyńskim. Nie zapiszę się do jednego z polityczno-medialnych chorych na nienawiść plemion”.

Ale dlaczego wycieczka do drugiego plemienia musi się odbywać w tajemnicy przed pierwszym plemieniem, w aurze takiej, jakby to spotykali się mafiosi, a nie druga osoba w państwie?

Ktoś powie, taka jest polityka, miał pecha, że wyciekło, niech i tak będzie.

Gorzej z ostatnimi głosowaniami. Kierując do dalszych prac prezydencki projekt CPK, którego jedyną funkcją jest podważyć rządową wersję lotniska i sieci kolei, Hołownia zagalopował się w „serdeczności”, jaka łączy go z Karolem Nawrockim („Jestem dumny z tego, a nie zakłopotany tym, że mam dobre – i mogę chyba powiedzieć – serdeczne relacje zarówno z polskim premierem, jak i polskim prezydentem”).

Głosowanie „za” uzasadniał, że „trzeba ustawę skierować do pracy w komisji, żeby pokazać, ile tam jest absurdów”, co zasługuje na tytuł sejmowej głupoty roku. To tak, jakby policjant pozwolił dalej jechać pijanemu kierowcy, żeby pokazać, jakie mogą być tego skutki.

Także głosowanie za projektem Ordo Iuris/Stowarzyszenia Katolików Świeckich, który wprowadza obowiązkową katechezę (lub etykę, co w odróżnieniu od „lub czasopisma” nie zmienia zbytnio postaci rzeczy), jest wpadką Hołowni jako otwartego katolika i lidera Polski 2050. Ugrupowanie zaczynało od propozycji, by

społeczności szkolne z udziałem młodzieży same decydowały, czy chcą mieć religię w szkole, czy w parafii.

Czyli co do litery zgodnie z konkordatem z 1993 roku ("szkoły publiczne [...] organizują naukę religii zgodnie z wolą zainteresowanych”), a nie jak w Konkordacie z 1925 roku, który dekretował, że przedmiot jest obowiązkowy. Hołownia, zawsze tak krytyczny wobec hierarchii, poszedł tu ręka w rękę z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, choć koalicji z PSL już nie było.

Przeczytaj także:

Lekcja 2. O potędze duopolu

Porzucając złośliwości, trzeba powiedzieć, że Hołownia stanął do pojedynku z duopolem PiS-PO (KO). Już, już się wydawało, że się uda. Pierwszy raz w wyborach prezydenckich 2020 – gdy PO wystawiła marszałkinię Małgorzatę Kidawę-Błońską – w sondażach pierwszej tury był równo z Andrzejem Dudą, a w niektórych sondażach II tury nawet z nim wygrywał. Ale zatrzymał go Covid-19, wybory przełożono, a zastępca marszałkini Rafał Trzaskowski Hołownię połknął.

W 2021 roku Polska 2050 przekraczała w sondażach 20 proc. (w Ipsosie dla OKO.press nawet 23 proc.), KO była w rozsypce i wydawało się, że to Hołownia będzie walczył z Kaczyńskim. Ale w lipcu do polskiej polityki wrócił w wielkim stylu Donald Tusk i skończyło się rumakowanie.

Hołownia stawał na drodze dwóch pędzących naprzeciwko siebie pociągów i wygłaszał credo: „Wielu rzeczy nie umiem, ale umiem rozmawiać, a nie umiem nienawidzić. Jeśli ktoś w polityce marzy o pogromie przeciwników – temu, sorry, nie pomogę”. Pociągi zwolniły, ale po chwili maszyniści ruszyli, nie za szybko, żeby nie zniszczyć składu, ale mówcę rozjechali.

Hołownia nie był pierwszy, który przegrał z duopolem. Spektakularnie wywrócił się Ryszard Petru, jadąc na Sylwestra 2017 z partyjną partnerką do Portugalii, zamiast pilnować szańca oporu w Sejmie. W kilka tygodni .Nowoczesna z drugiej partii (po PiS) z poparciem ponad 20 proc. spadła na 6-8 proc., a własna partia Petru „Teraz” zasłużyła na nazwę „W ogóle”. Plotki, że Petru miałby przejąć Polskę 2050 po Hołowni są bardzo śmieszne.

Wcześniej wyzwanie duopolowi stawiał Janusz Palikot (z Ruchem Palikota był trzeci w wyborach 2011 roku), Paweł Kukiz (trzeci w wyborach prezydenckich 2015 z prawie 21 proc. poparciem, a partia Kukiz'15 – trzecia w wyborach parlamentarnych – prawie 9 proc.), Robert Biedroń (Wiosna – trzecia w eurowyborach 2019). Obecnie w ich ślady idzie Sławomir Mentzen (prawie 15 proc. w wyborach prezydenckich 2025) i notująca sondażowe szczyty Konfederacja, choć to wyjście z duopolu prowadzi w strasznym kierunku.

Skąd taka trwałość duopolu? To pytanie większe niż ten felieton. Na pewno sprzyja mu realna różnica postaw związana z lepszym i gorszym radzeniem sobie i rozumieniem tzw. wyzwań współczesnego świata (w zależności od wykształcenia, wieku, wielkości miejscowości i... XIX wiecznych zaborów, na terenie których mieszkasz). Na pewno swoje dokłada Kościół, którego poparcie dla polskiej konserwy jest warte każde pieniądze rzucane na tacę. Na pewno polaryzację nakręcają zarówno ruskie trole, jak i właściciele big-techów, którzy na tym tłuką kasę. Na pewno liczą się silne struktury i pieniądze, jakimi dysponują obie mega-partie.

Lekcja 3. O marzeniu o wyjściu z duopolu

Zarazem Hołownia jest dla siebie (i dla nas) lekcją o marzeniu, by wyjść z duopolu. Wybory 2023 roku zostały wygrane przez „demokratów”, a przegrane przez „konserwatystów” wyłącznie dzięki temu, że wbrew naciskom polityków PO i proplatformerskich mediów, opozycja nie poszła jednym blokiem. Na Lewicę i na Hołownię głosowało sporo osób, które nie oddałyby głosu na jedną listę firmowaną przez Donalda Tuska. Tusk to na szczęście zrozumiał i pod sam koniec kampanii życzliwie mówił o głosowaniu na TD i NL. OKO.press systematycznie wskazywało na pułapkę jednej listy.

Ma rację Hołownia: „Gdyby nie nasza kampania w wyborach prezydenckich 2020, nie byłoby Polski 2050. Bez Polski 2050 nie byłoby Trzeciej Drogi. Bez Trzeciej Drogi nie byłoby zwycięstwa w 2023 roku, tego rządu, tego Sejmu”.

I tego Hołowni nikt nie odbierze.

Duopol jest irytujący, skupiony na sobie (nawzajem), eskaluje napięcie, roznieca emocje wokół przeszłych sporów i personaliów. Stąd odruch, by wyjść poza ten polski rytuał polityczny. Wyrazicielką tego pragnienia zmiany w polityce, skupienia uwagi na sprawach ludzi, a nie na politycznych waśniach, była kandydatka Polski 2050 w wyborach 2023 roku Marta Cienkowska. Ostatecznie nie zdobyła mandatu, ale została ministrą kultury. Przeczytajcie ten rewolucyjny wywiad:

Lekcja 4. O próżności

To niby drobiazg, ale coś jest na rzeczy. Prawie wszyscy owi „obalacze duopolu” nazywali ugrupowania swoim nazwiskiem:

  • Ruch Palikota
  • Kukiz'15
  • .Nowoczesna Ryszarda Petru
  • Polska 2050 Szymona Hołowni

Wyłamał się tylko Biedroń, zostawiając Wiosnę w spokoju.

Takie samo-nazwanie może mile łechtać ego, a także pomagać w sondażach, dopóki lider jest popularny, ale po jego wpadce lub odejściu partia zostaje z problemem.

W domyśle – czas kończyć działalność.

Jest dobry obyczaj, by nie nazywać obiektów nazwiskiem nawet najbardziej zasłużonej osoby, póki nie umrze i niczego głupiego już nie zrobi. Z tego punktu widzenia Lotnisko Chopina w Warszawie to lepszy pomysł niż Port Lotniczy Gdańsk im. Lecha Wałęsy.

Z drugiej strony, wyraźne samozadowolenie Szymona Hołowni w jego konferansjerce sejmowej po wyborach 2023 w niczym nam nie przeszkadzało, bo zachwycaliśmy się nim wszyscy (nawet ci z innych baniek). Napisałem wtedy tak entuzjastyczny tekst, że koleżanki dziennikarki kręciły nosem.

Od razu powiem: nie żałuję tamtego tekstu.

Marszałek był zachwycający,

a jego kulturalna egzekucja na Mateuszu Morawieckim, który próbował stanąć w szranki, była działaniem równie efektownym, co uzasadnionym. Sejm po marszałkowaniu Hołowni jest inny niż przed, odrobinę mniej brutalny i prymitywny.

Lekcja 5. O tym, że kompromis wymaga waleczności

Żeby było jasne: Hołownia miał polityczne momenty. Mógł i chciał sporo zrobić. Najlepszym przykładem była jego inicjatywa ustawodawcza, która miała chronić Polskę przed wiszącą awanturą o uznanie wyborów prezydenckich 2025 i – szerzej – zmniejszyć temperaturę wojny o Sąd Najwyższy, a nawet otworzyć drogę do uspokojenia w wymiarze sprawiedliwości.

Marszałek zaproponował, by wybory zatwierdzał cały Sąd Najwyższy, ale z wyłączeniem Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. A więc także neosędziowie z Izby Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Protesty wyborcze miałyby rozpatrywać trójki losowane z tych trzech izb.

Była to propozycja kompromisowa: od PiS wymagała poświęcenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, której nie uznają za sąd trybunały europejskie, a od Koalicji 15 października „zalegalizowania” przynajmniej w tej roli neo-sędziów. Było to posunięcie

odważne tym typem odwagi, która doprowadziła do zawarcia kompromisu przy Okrągłym Stole.

Donald Tusk zareagował natychmiast i projekt zmieniono odwracając zamiar Hołowni: o legalności wyborów mieli rozstrzygać najstarsi stażem sędziowie. Czyli z definicji „nasi”, bez „neo”.

Rzecz w tym, że marszałek nie walczył o swój projekt. Opowiedział o nim w wywiadzie, a potem procedował jakby nigdy nic rozwiązanie, które ośmieszało jego inicjatywę. OK, nie miał armat? Ale może zabrakło mu determinacji?

Może już wtedy po inteligencku obraził się na politykę?

W pożegnalnym liście mówi o niej tak: „A mi – przyznam – po całym tym szambie, przez które przeszedłem, radość daje myśl, że mógłbym znów znaleźć się tam [w ONZ-wskim UNHCR – red.], gdzie można znów skupić się na języku, który znam z mojego »poprzedniego« życia”.

Lekcja 6. O strukturach

Tu mogę tylko powtarzać po innych komentarzach, bo nie badałem sprawy i nie znam porządnych analiz. Polska 2050 nie stworzyła silnych struktur partyjnych. To była zresztą jedna z motywacji połączenia z PSL, któremu wiele brakuje, ale struktury ma jak ta lala.

Lekcja 7. O Kosiniaku-Kamyszu

Połączenie Polski 2050 z PSL dało świetny wynik wyborczy i w 2023 roku ta koalicja uratowała Polskę przed recydywą PiS. To już wiemy, za to już dziękowaliśmy. Ale dla Polski 2050 to było programowe samobójstwo.

Siłą Hołowni miał być dystans zarówno do PiS (większy), jak i KO (mniejszy). Wicepremier i minister obrony jako partner do linii politycznej nadawał się równie dobrze, jak sędzia Tomasz Szmydt do Trybunału Stanu.

Marszałek ponad podziałami, to jeszcze trzyma się kupy, ale wicepremier ponad podziałami?

Poza tym ruch Polski 2050 miał w sobie wyjściowo

ducha obywatelskiej swobody, w tym pewien luz obyczajowy,

a sam Hołownia, mimo swej wiary, a może właśnie za sprawą swej wiary, był „antyklerykalny” i nie raz jechał po biskupach. Trudno to było godzić z Kosiniaka-Kamysza tępawym konserwatyzmem, np. bezkrytycznym uwielbieniem postaci Jana Pawła II.

Także patriotyzm Hołowni, nowoczesny i otwarty, kontrastuje z biciem w narodowe bębny przez PSL. Kosiniak-Kamysz jako minister obrony narodowej miewa np. pomysły, jak wychować patriotycznie polską młodzież, ale chyba nie o takie wychowanie chodziło Polsce 2050.

Lekcja 8. Jednak o programie

Lekcja o Kosiniaku-Kamyszu jest zarazem lekcją o potrzebie programu. Wiadomo, że „program” dziś nie oznacza tego, co kiedyś, bo partyjnych dokumentów nikt nie czyta, nawet dziennikarze. Chodzi raczej o ogólną wizję z kilkoma mocnymi akcentami, wskazanie kierunku,

ulokowanie swojej formacji na politycznej i ideologicznej mapie Polski.

I tutaj klops. Polska 2050 i Szymon Hołownia nie przebili się do opinii publicznej z odpowiedzią na to pytanie, może za wyjątkiem odważnego (jak na Polskę) potraktowania zagrożenia katastrofą klimatyczną i obroną proekologicznych unijnych regulacji (tutaj ministra Paulina Hennig-Kloska dostała parę razy po nosie od Donalda Tuska).

Ale poza tym, o co chodziło Hołowni, o jaką Polskę walczył, czym się Polska 2050 odróżniała od Lewicy z jednej strony a PO i PSL z drugiej? A jak nie wiemy, o co wam chłopaki i dziewczyny chodzi, to po co na was głosować?

Uderzające są najnowsze aktywności partii opuszczanej przez swego lidera. Na stronie Polski 2050 zapis z ostatnich dni:

  • projekt ustawy uchylającej artykuł 70a ustawy regulującej stosunki między państwem a Kościołem. Przepis ten od 1989 roku pozwalał na nieodpłatne przekazywanie nieruchomości Kościołowi;
  • posłanki Polski 2050 zapowiadają ponowne złożenie projektu ustawy gwarantującej darmowy dostęp do antykoncepcji dla kobiet w wieku 18-25 lat;
  • kolejny projekt ustawy mieszkaniowej – tym razem o tzw. pseudometrach. To odpowiedź na nieuczciwe praktyki deweloperów, którzy sprzedają mieszkania o mniejszej powierzchni niż zapisana w umowie, doliczając m.in. ścianki działowe do metrażu.

Dobre, prawda? Ale chyba za późno. W kampanii prezydenckiej 2025 Hołownia był rozpaczliwie niewyraźny, nawet w debatach. Wyrażaliśmy np. rozczarowanie, że zabrakło mu politycznej odwagi, by wymienić Kijów i Berlin jako miejsca odwiedzin przyszłego prezydenta [Hołowni]. A właśnie wrócił z Kijowa. Innym też zabrakło, ale Hołowni jakby bardziej.

Lekcja 9. O poczuciu humoru

Zaletą Hołowni w roli marszałka był telewizyjny refleks, ironia i poczucie humoru.

Gorzej z jego partią. 27 września ukazała się na stronie Polski 2050 informacja, że Hołownia rezygnuje z przewodnictwa partii. Dowcipny redaktor umieścił tam cytat z Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz: „Cała Rada Krajowa jednogłośnie rekomenduje, prosi po prostu marszałka Szymona Hołownię, żeby zechciał być wicemarszałkiem i marszałek się zgadza”. A cały materiał nazwano „Nowe otwarcie Polski 2050”.

Powinno być raczej „zamknięcie”.

W kategoriach pomysłów śmiesznych (w sensie niepoważnych) należy potraktować kandydowanie Hołowni na stanowisko Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. O czym napisała w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz, przypominając co o głosowaniu Hołowni uważał UNHCR.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze