Nic tak nie wystawia munduru Polskiej Policji na pośmiewisko, jak jej szykany wobec Babci Kasi – tak uznali czytelnicy OKO.press w naszej sondzie na ten temat
Dwa tygodnie opisaliśmy 33 absurdalne akcje funkcjonariuszy, które niszczą powagę munduru tej formacji. Nie z winy szeregowych funkcjonariuszy, ale wydających bezsensowne albo kłócące się z demokratycznym porządkiem rozkazy polityków i starających się spełnić każde ich życzenie komendantów.
Tam też opublikowaliśmy sondę, w której każdy mógł głosować za sytuacjami jego zdaniem najbardziej kompromitującymi policję. Co istotne, za każdym razem kolejność opisywanych wydarzeń zmieniała się w sondzie – tak, by nie promować tych na przedzie. Do momentu napisania tego podsumowania w zabawie wzięło udział 2591 osób. Każdy mógł wskazywać dowolną ilość sytuacji, które uznał za ośmieszające. Oto wyniki.
Komenda Stołeczna Policji wytoczyła proces Katarzynie Augustynek, tj. Babci Kasi – w trybie przyśpieszonym, jak kibolom – chcąc ją przykładnie ukarać, a mocno się ośmieszyła. Jeden z mundurowych, 185 cm wzrostu i 95 kg wagi, zeznał, że „obawiał” się tej 65-letniej aktywistki, choć ich było czterech, a ona jedna i skuta kajdankami. Drugi skarżył się przed sądem: „uszczypła mnie dwa razy”. Zeznania funkcjonariuszy o rzekomej agresji i przekleństwach Babci Kasi rozmijały się z tym, co widać było na nagraniach. Sąd uniewinnił aktywistkę i oskarżył policjantów o łamanie całego szeregu przepisów.
Siedmioosobowy oddział policji podążał za Katarzyną Augustynek, czyli Babcią Kasią, krok w krok, nawet gdy poszła na zakupy. Wtedy czekali grzecznie przed sklepem. Ich dowódca nie widział w tym nic śmiesznego. Fragment z relacji dziennikarza obywatelskiego Włodka Ciejki pokazujący tę scenę stał się wiralem w sieci.
Bałwanek w kształcie kaczki, ulepiony w styczniu na pl. Piłsudskiego w Warszawie pod okiem mundurowych, miał stwarzać „zagrożenie terrorystyczne” dla pomnika smoleńskiego. Czterech policjantów i dwóch wojskowych interweniowało w tej sprawie wobec dwóch dziewczyn z grupy „Cień Mgły Oddolne Wsparcie Strajku Kobiet”, każąc im natychmiast zabrać śniegową kaczuszkę. Analogiczny bałwanek postawił także na nogi oddział policji pod domem Jarosława Kaczyńskiego (na zdjęciu).
Funkcjonariusze konnej policji w Szczecinie musieli się przebrać za anioły – założyli białe wdzianka, przypięto im wielkie skrzydła i w takim stroju wzięli udział w Orszaku Trzech Króli w styczniu 2017 roku. „Cała policja czuje się tym ośmieszona” pisał „Newsweek”. Temat rozbawił mocno Polaków.
[caption id="" align="alignnone" width="2560"] fot. Sławomir Kamiński/agencja Gazeta[/caption]
Nawet grubo ponad 100 funkcjonariuszy chroni przy okazji każdej demonstracji, nawet niewielkiej, nielegalnie wybudowane pomniki Lecha Kaczyńskiego i smoleński na pl. Piłsudskiego w Warszawie. Dzieje się tak co najmniej od czasu protestów Strajku Kobiet w październiku 2020 roku. Zwarte oddziały, często w pełnym rynsztunku i z tarczami wzbudzają śmiech i drwiny u manifestujących. Gdy nie dzieje się nic, pomników pilnuje „tylko” kilka patroli.
Policjanci prewencji z Białegostoku, zamiast patrolować miasto, cięli konfetti, które potem zostało rozrzucone z helikoptera na cześć wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego, który przybył do Augustowa na Święto Niepodległości w 2016 roku. Policja potwierdziła to, ale zastrzegła, że nożyczkami pracowali tylko najmłodsi funkcjonariusze.
14-letniemu Maćkowi Rauhutowi w listopadzie 2020 roku policja zagroziła pakietem: cztery lata poprawczaka + cztery lata więzienia za rzekomą „współorganizację nielegalnej demonstracji” Strajku Kobiet. Nastolatek na FB podał info o wydarzeniu: „Krapkowicki spacer”. Mundurowi skierowali sprawę do sądu rodzinnego. Ten odrzucił idiotyczny wniosek policji.
Policja postawiła członkom Lotnej Brygady Opozycji zarzuty za to, że każdy z nich powiesił jedną literę na płocie Jarosława Kaczyńskiego. Razem utworzyły one słowo „WYPIERDALAJ”. 28 października 2020 roku. „na ogrodzeniu posesji umieścił plakat z literą L wystawiając go na widok publiczny bez zgody zarządzającego tym miejscem” – tak brzmi fragment oskarżenia wobec Arkadiusza Szczurka z LBO. Policjanci obecni na miejscu nie interweniowali, dlatego pięciu z nich, w tym zastępca komendanta na Żoliborzu, zostało zawieszonych na miesiąc przez przełożonych. Od tego czasu policja zintensyfikowała działania wobec aktywistów pod domem prezesa.
8 marca 2021 roku ok. 200-250 pokojowo demonstrujących głównie kobiet zostało zamkniętych w kotle przez nawet 2 tys. mundurowych. Policja trzymała je tak przez osiem godzin. Kilka dni później do agresywnych kiboli Legii – bez maseczek, rzucających butelkami, kamieniami i palących race, policja nawet nie podeszła. Żadnych kotłów, kordonów, masowego legitymowania. Internauci i dziennikarze komentowali, że to ze strachu. I że na kobiety łatwiej policji podnieść pałkę teleskopową.
„Cieciowanie” – tak policjanci nazywają pilnowanie domu Jarosława Kaczyńskiego. Według ustaleń TVN24 codziennie robi to co najmniej 40 funkcjonariuszy, nawet gdy dom stoi pusty. W trakcie 12-godzinnych dyżurów tajniacy m.in śpią, grają na komputerach, bawią się smartfonami i dogrzewają się na non stop włączonych silnikach – kilka z nich już zatarli.
Do TOP 10 nie dostały się tak hitowe sytuacje jak:
Sytuacje, w których główną bohaterką jest szykanowana przez policję Katarzyna Augystynek, czyli Babcia Kasia (na głównym zdjęciu w centrum), wygrywają głosowanie. I to bezapelacyjnie! A przecież celowo – aby nie było za dużo tej aktywistki – nie ujęliśmy w tym zestawieniu jeszcze jednej sytuacji, która wystawia policję na pośmiewisko – gdy osiem aut policyjnych, w tym sześć nieoznakowanych, krążyło po Warszawie za autem z Babcią Kasią
Gdyby i to zdarzenie znalazło się w zestawieniu, to autor tegoż ma przekonanie graniczące z pewnością, że i ono znalazłoby się na podium. Wnioskując z popularności ww. tekstu - być może nawet na samym szczycie.
Dziękujemy Państwu za udział. Tych, którzy jeszcze nie głosowali, zachęcamy do dalszej zabawy TUTAJ i podania dalej.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze