0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Photo by Jim WATSON / AFP)Photo by Jim WATSON ...

Jak ujawnił The Guardian, Departament Stanu USA nakazał urzędnikom na całym świecie odmawiania wydawania wiz transpłciowym sportowcom, którzy chcą przyjechać do Stanów Zjednoczonych na zawody, w tym kolejne Igrzyska Olimpijskie organizowane w 2028 roku w Los Angeles.

Dokument zatytułowany „Keeping Men Out of Women’s Sports” (tłum. Trzymać mężczyzn z dala od kobiecego sportu) może uderzyć jednak we wszystkie osoby transpłciowe podróżujące do USA. Czytamy w nim, że „zarówno wnioski o wizę imigracyjną, jak i nieimigracyjną wymagają, aby wnioskodawca określił swoją płeć jako męską lub żeńską”. A wszystkie wizy „muszą odzwierciedlać płeć wnioskodawcy w chwili urodzenia”.

Każdy, kto poda „nieprawdziwą płeć biologiczną” we wniosku wizowym ma być objęty dożywotnim zakazem wjazdu na teren Stanów Zjednoczonych.

24 lutego 2025 urzędnicy wizowi i celni otrzymali polecenie, aby wobec osób, które nie ujawniają płci oznaczonej przy urodzeniu (ang. sex at birth) stosować przepisy ustawy o imigracji i obywatelstwie, które mówią o „zakazie oszustw”. „W przypadkach, w których wnioskodawcy są podejrzewani o fałszywe przedstawienie celu podróży lub płci, należy rozważyć, czy to fałszywe przedstawienie jest na tyle istotne, że uzasadnia stwierdzenie niekwalifikowalności” – czytamy w dokumencie amerykańskiego sekretarza stanu Marca Rubio. Wcześniej podobne przepisy były stosowane wobec osób podejrzewanych o przestępstwa.

Po raz pierwszy administracja USA wykorzystuje je w celu napiętnowania grupy osób o konkretnej tożsamości.

Gdy prześledzić dokument Rubio, faktycznie urzędnicy są zobowiązani traktować osoby transpłciowe jak oszustów. Jeśli urzędnicy konsularni wykryją niezgodność oznaczenia płci w dokumentacji, mają każdorazowo sprawdzać akty urodzenia i poprosić o „dodatkowe dowody w celu wykazania płci”. Memorandum nakazuje im też specjalnie oznaczać każdy wniosek tak, aby sprawa była widoczna i łatwa do „wykrycia” we wszystkich placówkach konsularnych na świecie.

Jak twierdzi Alejandra Caraballo, adwokatka zajmująca się amerykańskim prawem imigracyjnym, dokument wydany przez Rubio, choć retorycznie skupia się na transpłciowych sportowcach, nie ma wcale podmiotowych ograniczeń i może dotknąć wszystkich, którzy składają podania o wizę turystyczną, imigracyjną i nieimigracyjną.

Przeczytaj także:

Szczegółowe kontrole i odmowy wjazdu

Dokument pojawił się miesiąc po niesławnym dekrecie „Obrona kobiet przed ekstremizmem ideologii gender i przywracanie biologicznej prawdy rządowi federalnemu”. To w nim Donald Trump zapisał, że na poziomie federalnym USA będą rozpoznawać tylko dwie płcie, a płeć nadana przy urodzeniu nie podlega zmianie. Dokument, wraz z aktami wykonawczymi, uderzył w pierwszej kolejności w osoby transpłciowe w Stanach Zjednoczonych. Wiele osób, które wnioskuje o zaktualizowanie znaczników płci w dokumentach, trafia w próżnię. Ich wnioski są zamrażane, poddawane długiej weryfikacji. I nie dotyczy to tylko osób, które posługiwały się markerem „X”. Najgłośniej komentowana była sprawa amerykańskiej aktorki Hunter Shafer (gwiazdy serialu Euforia), która dostała nowy paszport z męskim znacznikiem płci. Organizacje działające na rzecz praw człowieka, takie jak ACLU czy GLAD Law, walczą z aktami wykonawczymi Trumpa przed sądami federalnymi.

W odpowiedzi na politykę Trumpa Niemcy zaktualizowały już zakładki z informacjami w sekcji dla podróżujących do USA.

Berlin zaleca transpłciowym, interpłciowym i niebinarnym turystom, by przed wyjazdem skonsultowały się z amerykańską placówką konsularną na terenie Niemiec.

Powołując się na dekret Trumpa z 20 stycznia, ostrzegają, że wnioskujący o wizę lub ESTA (bezwizowy elektroniczny system rejestracji podróży turystycznej lub służbowej) muszą określić swoją płeć jako „kobieta” lub „mężczyzna”, a właściwym znacznikiem jest ten nadany przy urodzeniu. W przypadku osób, które posługują się trzecim znacznikiem płci albo ich znacznik z dokumentów nie odpowiada temu nadanemu przy urodzeniu, konieczny jest kontakt z amerykańskimi urzędnikami.

W sieci już pojawiają się pierwsze relacje z trudności przy podróżowaniu. Osoby transpłciowe piszą o szczegółowych kontrolach – i to tylko na podstawie nienormatywnego wyglądu, a nie wątpliwości dotyczących dokumentów – i odmowach wjazdu.

Na amerykańskich forach pełno jest alarmistycznych ostrzeżeń o tym, że podróże do Stanów Zjednoczonych nie są dziś bezpieczne. Kanadyjska aktywistka Fae Jonhston, która w dokumentach ma znacznik płci X, już w styczniu zapowiedziała, że nie zamierza podróżować do kraju, w którym prezydent używa tak nienawistnej retoryki. „To nic innego jak egzystencjalny atak na samo istnienie osób transpłciowych zarówno w Ameryce, jak i na całym świecie” – mówiła.

Transfobiczny spektakl Trumpa

Oficjalnym celem ataku Trumpa są transpłciowi sportowcy, choć to demagogiczny chwyt, który niewiele ma wspólnego z rzeczywistością.

Przypomnijmy, że prezydent USA już 5 lutego podpisał rozporządzenie wykonawcze zakazujące transpłciowym zawodniczkom rywalizacji w kobiecych dyscyplinach sportowych. Polecił wówczas sekretarz bezpieczeństwa Kristi Noem, aby odmówiła wiz „mężczyznom próbującym oszukańczo wjechać do Stanów Zjednoczonych, identyfikując się jako kobiety-sportowcy” podczas Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku. Trump we fleszu kamer zobowiązał też sekretarza stanu Marca Rubio, aby przekazał Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu, że

Ameryka „nie będzie stać i patrzeć, jak mężczyźni biją i pokonują zawodniczki”.

W ten sposób nawiązał do głośnej sprawy bokserek z Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, które wcale nie były transpłciowe, ale urodziły się z DSD (zróżnicowanie płciowe). Takie osoby mają chromosom Y, ale to nie oznacza automatycznie biologicznej przewagi w sporcie. Jak pisaliśmy w OKO.press, przewaga może się wykształcić np. wśród osób, które wychowały się z zaburzeniem dojrzewania, takim jak 5ARD, czyli z niedoborem enzymu 5-alfa reduktazy. Niedobór tego enzymu sprawia, że osoba rodzi się z niedorozwojem męskich genitaliów. Są one niewidoczne zarówno przy urodzeniu, jak i później, w związku z tym lekarze przy urodzeniu uznają, że jest dziewczynką. Ale już osoby z zespołem Swyera (czysta dysgenezja gonad z kariotypem 46XY, cechująca się nieprawidłowym rozwojem zewnętrznych żeńskich narządów płciowych), nie mają żadnej przewagi hormonalnej czy genetycznej nad koleżankami z chromosomami XX.

Transpłciowych i niebinarnych zawodników i zawodniczek w historii Igrzysk Olimpijskich było czterech. Pierwsza transpłciowa kobieta wystąpiła w Tokio, była to nowozelandzka sztangistka Laurel Hubbard, która w swojej kategorii zajęła ostatnie miejsce.

W Paryżu Stany Zjednoczone w biegu na 1500 metrów reprezentowała Nikki Hitz, która określa się jako osoba niebinarna (zawsze występowała w kategoriach kobiecych, nie przyjmuje zastępczej terapii hormonalnej). W kanadyjskiej reprezentacji kobiecej piłki nożnej występował Quinn (również osoba niebinarna, również nieprzyjmująca terapii hormonalnej). Jedynym transmężczyzną w Paryżu był Hergie Bacyadan, bokser z Filipin, który został dopuszczony do rywalizacji z kobietami, bo nigdy nie poddał się zastępczej terapii hormonalnej, ani żadnym innym zabiegom afirmującym płeć.

To krótkie zestawienie pokazuje, że choć temat przewagi biologicznej w sporcie jest zawiły, do tej pory rzadko dotyczył transpłciowych zawodników i zawodniczek.

Neonazistowskie tęsknoty

Kolejne dekrety Trumpa uderzające w mniejszości wpływają na sytuację osób trans na całym świecie. Prezydent USA, który marzy o stworzeniu ponadnarodowej unii konserwatystów, wysyła jasny sygnał populistom, że deptanie praw człowieka pod płaszczykiem walki z „woke” jest okej, ośmielając ich narracyjnie, ale i praktycznie do tworzenia prawa, które wymazuje osoby transpłciowe z życia publicznego.

AfD, dziś druga siła polityczna w Niemczech, używa haseł Trumpa o tym, że osoby trans zagrażają kobietom, dodając do tego lokalny koloryt. Gdy SPD zaproponowało ustawę o samostanowieniu, która ułatwiałaby osobom transpłciowym korektę płci, politycy komentowali to tak: „Obecny rząd nie ma pieniędzy dla emerytów, szkół i kolei. Ale teraz chcą wprowadzić ogólnokrajowe centra doradcze dla wszystkich, którzy nie wiedzą, czy są mężczyznami, czy kobietami”.

Wiadomo, że podobne sformułowania mają na celu mobilizowanie własnego elektoratu wokół problemów, które wcale ich nie dotyczą. Ale skutki nagonki są tragiczne. Instytut Badań nad Demokracją im. Elsy Frenkel Brunswik (EFBI) przeanalizował wpisy na prawicowych forach internetowych w Saksonii, gdzie AfD cieszy się ogromnym poparciem.

Osoby trans określane były tam jako „istoty mieszane”, „chore” i „zdegenerowane”. Zdaniem autorów ujawnia to „neonazistowskie i rasistowskie tęsknoty za czystym, (seksualnie) jednoznacznym i zdrowym (ludzkim) ciałem".

Idea „istot mieszanych" była również wiodącym wątkiem propagandy antysemickiej. W Słowacji Robert Fico chce wprowadzić do Konstytucji zapis o dwóch płciach, które nie podlegają zmianie. Także w Polsce temat transpłciowości, oczywiście w formie dezinformacji, wszedł do kampanii prezydenckiej.

W styczniu 2024 roku Unia Europejska opublikowała coroczny raport na temat dezinformacji. Wynikało z niego, że jedną z najsilniej atakowanych grup były właśnie osoby LGBT+. Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell nazwał to nowym rodzajem „działań wojennych„, w których nie używa się bomb, ale „trucizny, która może dostać się do ludzkich głów”. Unia Europejska ostrzegała też, że duża część fake newsów, która zalewa europejską debatę publiczną, pochodzi z Kremla. Homofobiczne i transfobiczne treści mają wywoływać chaos i siać niezgodę.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze