Dekrety Donalda Trumpa mówią wprost o tym, że dla nowej administracji osoby transpłciowe nie istnieją. Co czeka społeczność LGBT+ w USA?
Już w kampanii wyborczej Donald Trump złożył obietnicę wycofania równościowych polityk, które prawica zbiorczo nazywa „woke". Wśród ponad 100 aktów wykonawczych wydanych pierwszego dnia urzędowania znalazły się regulacje uderzające bezpośrednio w osoby LGBT+, głównie w społeczność osób transpłciowych.
Grupa, licząca według statystyk UCLA 1,6 mln Amerykanów i Amerykanek, stanowi 0,6 proc. społeczeństwa. Mimo to Republikanie w toku kampanii wyborczej wydali niemal 215 milionów dolarów, by przekonać wyborców, że największym zagrożeniem dla przyszłości wielkiej, silnej Ameryki jest udział osób transpłciowych w sporcie, neutralne genderowo toalety, drag queen popularyzujące czytanie wśród młodzieży, czy zabiegi afirmujące płeć (nazywane przez konserwatystów „brutalnymi okaleczeniami”).
W Europie to wciąż nie tak palący temat w debacie publicznej, ale w USA spór o „intruzów przebranych za kobiety" w męskich toaletach, czy mężczyzn wygryzających kobiety z profesjonalnych rozgrywek, rozgrzewa społeczeństwo nieprzerwanie od trzech kadencji, czego najlepszym dowodem są reakcje Demokratów na nieudaną kampanię Kamali Harris.
W komentarzach po dotkliwej przegranej pojawiało się wiele głosów o tym, że zbyt wiele miejsca poświęca się dziś temu, żeby nikogo nie urazić, zamiast zająć się prawdziwymi problemami. No i przecież nikt, kto ma córki, nie chciałby, żeby biegały po boisku z chłopcami.
Takie stwierdzenia uchodzą niemal bez kontry, choć według NCAA, organizacji zrzeszającej ponad 1200 instytucji organizujących przeróżne profesjonalne zawody sportowe w USA – od szermierki, przez tenis, po koszykówkę – na ponad pół miliona aktywnych zawodników i zawodniczek, transpłciowych sportowców jest mniej niż 10, czyli 0.002 proc.
W 2022 roku, gdy w Kentucky wprowadzono prawo stanowe, które zakazuje transpłciowym dziewczynkom udziału w zawodach sportowych, znany był tylko jeden przypadek trans zawodniczki uprawiającej tam sport. Była to trzynastolatka grająca w drużynie hokeja na trawie, która następnie została wykluczona z rozgrywek.
Podczas mowy inauguracyjnej Trump ogłosił, że oficjalna polityka nowej administracji będzie rozpoznawać tylko dwie płcie.
W rozporządzeniu, które nosi tytuł „Obrona kobiet przed ekstremizmem ideologii gender i przywrócenie prawdy biologicznej rządowi federalnemu”, można przeczytać, że płeć jest niezmienna i ugruntowana w fundamentalnej, niepodważalnej rzeczywistości. „W całym kraju ideolodzy, którzy zaprzeczają biologicznej rzeczywistości płci, coraz częściej stosują środki prawne i inne środki przymusu społecznego, aby umożliwić mężczyznom samoidentyfikację jako kobiety i uzyskać dostęp do intymnych przestrzeni i aktywności przeznaczonych wyłącznie dla kobiet”.
To powtórzenie prawicowej opowieści, w której transpłciowość to tak naprawdę antyrównościowy wymyk umożliwiający mężczyznom krzywdzenie i deprecjonowanie kobiet. W dokumencie napisano wprost, że twierdzenie, że osoba urodzona z prostatą może stać się kobietą, jest fałszywe.
Od 2022 roku osoby transpłciowe, które nie identyfikują się z tradycyjnymi kategoriami kobieta/mężczyzna, mogły zmienić w oficjalnych dokumentach znacznik płci na X. Teraz to prawo staje pod znakiem zapytania. Nie wiadomo, co stanie się z paszportami, w których już figuruje marker X, ale nowe wnioski z pewnością nie będą rozpatrywane pozytywnie. Szczególnie że inne rozporządzenia Trumpa mówią o odpowiedzialności karnej dla urzędników, którzy nie podporządkowują się jego dyrektywom.
Ale to nie koniec kłopotów. Zacementowanie doktryny, zgodnie z którą transpłciowe i interpłciowe osoby zwyczajnie nie istnieją, może odbić się na praktyce szkół, uczelni i miejsc pracy. Honorowanie preferowanych zaimków, czy wybranego imienia nie będzie ani wymagane, ani wskazane prawnie. Stawianie podobnych barier zawsze kończy się podobnie: wycofaniem się części osób transpłciowych z edukacji lub aktywności zawodowej w obawie przed dyskryminacją, czy szykanami. A to skazuje wiele osób na życie w ubóstwie lub szarej strefie.
Skoro rząd będzie uznawał tylko płeć przypisaną przy urodzeniu, transpłciowe kobiety znów będą wysyłane do męskich więzień.
Z relacji medialnych wynika, że są one dużo bardziej narażone na przemoc fizyczną i seksualną, czy odmowę dostępu do specjalistycznej opieki medycznej (w tym możliwości kontynuowania terapii hormonalnej, którą w świecie medycyny powszechnie traktuje się jako terapię ratującą życie). Wiele placówek, powołując się na bezpieczeństwo transpłciowych kobiet, stosuje karne cele izolacyjne, żeby odgrodzić je od reszty osadzonych. Według ONZ długotrwałe przetrzymanie więźniów w izolacji spełnia definicję torturowania.
Republikanie uderzyli też w osoby transpłciowe w armii. W 2021 roku Joe Biden specjalnym zarządzeniem wycofał przesłankę tożsamości płciowej z barier uniemożliwiających czynną służbę wojskową. Trump dekret poprzednika wycofał, ale nie wprowadził bezpośredniego zakazu. Według ekspertów nowa administracja toruje sobie drogę do wyrzucenia osób trans z armii, ale efekt pierwszych decyzji nie jest natychmiastowy. Z danych cytowanych przez Associated Press wynika, w amerykańskim wojsku służy od 9 do 14 tys. transpłciowych żołnierzy.
Pod topór poszły też wszelkie inicjatywy, których celem było promowanie „różnorodności, równości i integracji” w departamentach i agencjach federalnych. Administracja Bidena, wprowadzając polityki równościowe, deklarowała, że chce zapewnić równy dostęp do miejsc pracy. Dekret Trumpa nazywa podobne działania „niemoralnymi programami dyskryminacji„ oraz „marnotrawstwem pieniędzy publicznych”. W innym rozporządzeniu Trump nakazuje agencjom federalnym wycofanie się z zakazu dyskryminacji ze względu na tożsamość płciową czy orientację seksualną.
Ale podpisanie nowych rozporządzeń wykonawczych, czy wycofanie dekretów poprzedniej administracji to dopiero początek na drodze do stanowienia prawa. Trump może nakazać zmianę polityki agencjom federalnym, ale jego decyzje można zakwestionować w sądzie.
Poszczególne stany zaś w ogóle nie muszą się do rozporządzeń prezydenta stosować – chyba że nakaże im to sąd federalny.
„Nowa administracja będzie wydawać rozporządzenia wykonawcze i inne dyrektywy, ale minie jeszcze trochę czasu, zanim te rzeczy faktycznie staną się prawem, jeśli w ogóle wejdą w życie” – komentowała Logan Casey, dyrektorka ds. badań politycznych w Movement Advancement Project.
Podobnie o ruchach Republikanów wypowiada się American Civil Liberty Union (ACLU), jedna z najstarszych organizacji non-profit działających na rzecz równouprawnienia w USA. „Administracja wprowadzi jakieś rozporządzenia wykonawcze, które nie mogą zmienić prawa. (...) Chodzi o tworzenie atmosfery niepewności i chaosu" – komentował w mediach społecznościowych adwokat ACLU Chase Strangio.
Jeśli administracja Trumpa zacznie pracować nad wdrożeniem dekretów, wpadnie w spiralę wielomiesięcznych sporów sądowych. Sędziowie federalni, powołując się na orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie Bostock vs. Clayton County, powszechnie uznają, że dyskryminacja osób transpłciowych jest dyskryminacją ze względu na płeć, a więc przesłanka tożsamości płciowej podlega ochronie prawnej. I żaden dekret tego nie zmieni.
Spór prawny obejmie także osadzonych. W 2009 roku w Kongresie uchwalono ustawę o eliminacji gwałtów w więzieniach (Prison Rape Elimination Act), która zapewnia osobom transpłciowym przebywającym w zakładach karnych możliwość decydowania o tym, gdzie są przetrzymywane, jeśli ich bezpieczeństwo jest zagrożone.
Według Jennifer Pfizer, dyrektorki ds. prawnych w Lambda Legal, administracji Trumpa brakuje też podstawy prawnej, by wycofać się z neutralnego markera płci w dokumentach.
Pierwszy amerykański paszport z oznaczeniem „X” został wydany po sześcioletniej batalii prawnej między interpłciowym weteranem marynarki wojennej a Departamentem Stanu USA. Amerykański Sąd Apelacyjny dla 10. Okręgu uznał, że agencja powinna ponownie rozważyć wcześniejsze odmowy wydania dokumentów, bo zmuszając do wyboru pomiędzy kobietą i mężczyzną, powiela niedokładne, niezgodne z rzeczywistością dane.
Takich precedensów, które mogą podnosić prawnicy, jest więcej. Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego we wzorze paszportów również dopuszcza trzy opcje wyboru płci: „M”, „F”, „X”.
ACLU zapowiada, że o prawa osób transpłciowych będzie walczyć nie tylko w sądach, ale również na poziomie stanowym. To dokładne przeciwieństwo tego, co działo się w czasie kadencji Joe Bidena. Choć Demokraci znacząco rozszerzyli parasol ochronny nad społecznością LGBT+ na poziomie federalnym, z „ideologią gender" walczyły wówczas republikańskie stany.
Tylko w 2024 roku, ACLU namierzyła 532 ustawy anty-LGBT w całym kraju, wśród nich:
Cała ta ofensywa Republikańska, zarówno na poziomie stanowym, jak i federalnym nie jest ani przypadkiem, ani zaskoczeniem. Wszystkie założenia zostały dokładnie rozpisane w ramach „Projektu 2025„, nazywanego przez amerykańskich działaczy praw człowieka „drogowskazem dyskryminacji”.
Dokument, liczący 900 stron, został przygotowany przez Heritage Foundation, największy konserwatywny think tank, który podobne plany dla republikańskich prezydentów przygotowuje od czasów Ronalda Reagana. To nie jest oficjalny program, ale źródło inspiracji i gotowych rozwiązań do wdrożenia. Projekt 2025 zawiera pomysły wycofania się z ambitnej polityki klimatycznej, ograniczania prawa do azylu, czy zaprowadzenia kontrrewolucji w zakresie polityk równościowych. To też konkretna metoda uprawiania polityki. Chodzi o zarządzanie chaosem i strachem, wzbudzanie panik moralnych, żerowanie na niepokojach i napięciach społecznych oraz odwracanie uwagi od lobbingowej działalności nowej administracji.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze