0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Armend NIMANI / AFPFoto Armend NIMANI /...

„Widzę to tak” to cykl, w którym od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik. O zwycięstwie Donalda Trumpa pisze naczelna OKO.press Magdalena Chrzczonowicz

„Popatrzcie, co się stało. Czyż to nie jest szaleństwo?” – zapytał Donald Trump podczas precedensowego (bo dość wczesnego) przemówienia tuż po wstępnych, ale już boleśnie wiarygodnych wynikach wyborów w USA.

Tak, rzeczywiście, to szaleństwo. Sondaże przedwyborcze nie dawały jasnej odpowiedzi, Trump i Harris szli łeb w łeb, więc część z nas miała nadzieję, że tak jak cztery lata temu i tym razem się uda i jakimś cudem zwycięży kandydatka Demokratów. Nadzieję podsycał spektakularny – bo bardzo późny – i udany start kampanii Kamali Harris w lipcu 2024 roku. Wierzyliśmy, że będzie dobrze.

Nie jest. Już wiemy, że 47. prezydentem został Donald Trump.

Nie pomaga fakt, że już raz to grali. Pamiętam dobrze żałobę w listopadowy poranek 2016 roku. Można sobie powiedzieć, że już to przeżyliśmy i nie było tak źle, jakoś przetrwaliśmy – wzięliśmy Trumpa humorem, memami oraz w kilku przypadkach silnymi amerykańskimi instytucjami, które broniły demokracji przed prezydentem.

Mogliśmy liczyć na kilku przytomnych członków administracji, którzy w odpowiednim momencie przełożyli niebezpieczne dokumenty na dół stosiku, albo wykonali telefon do Fox News z prośbą o niepodsuwanie prezydentowi głupich pomysłów (takie sytuacje opisywał w swojej książce „Strach. Trump w Białym Domu” dziennikarz Bob Woodward).

Niestety, nie jesteśmy w tej samej sytuacji. Od 2016 roku poczucie bezpieczeństwa wśród mieszkańców i mieszkanek Europy radykalnie spadło. Władimir Putin wjechał do Ukrainy i nic nie wskazuje na to, by miał tę wojnę przegrać. Przeciwnie, jasno zapowiada, że pójdzie dalej. I należy wierzyć, że chociaż spróbuje.

Przeczytaj także:

Jednym z najważniejszych tematów stała się migracja, czy raczej strach przed nią. W Europie umacniają się nastroje radykalne, prawicowe, populistyczne.

Po drodze wydarzyła się jeszcze pandemia COVID-19, która, jak wskazują eksperci, nie będzie jedynie incydentem. Przyjdzie do nas jeszcze.

Dlatego rok 2024 jest inny

Wiemy dużo więcej i boimy się, czego jeszcze nie wiemy, a co nadejdzie. Wiemy na przykład, jak ważne jest by na czele tak potężnego państwa, jednego z członków NATO, stała osoba przytomna, zrównoważona, przywiązana do demokracji i praw człowieka, rozumiejąca zawiłości dzisiejszych sojuszy, otwarta na partnerów z Europy, słuchająca ekspertów, nieprzejednana w walce z reżimami autokratycznymi, wiedząca jak ważne dla świata są losy Ukrainy czy Bliskiego Wschodu. Może przede wszystkim – przytomna.

Donald Trump nie posiada żadnej z tych cech.

Jest ich dokładnym przeciwieństwem. Jest impulsywny, słucha wszystkich albo nie słucha nikogo, ma znikomą wiedzę o świecie, kłamie bez opamiętania, jest demagogiem oraz zapewne przestępcą (sprawy w sądzie wciąż się toczą).

W głębokim poważaniu ma prawa mniejszości, w tym prawa osób LGBTQ i prawo kobiet do aborcji. Żeby było jasne, w głębokim poważaniu ma również tzw. życie nienarodzonych, czy trwałość małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Tradycyjne hasła to dla niego jedynie narzędzia w celu dotarcia do konserwatywnych wyborców i wyborczyń. Jego życie nawet nie stało obok tzw. tradycyjnych wartości. Ale one zawsze dobrze brzmią na wiecu.

Od 2016 roku stawka wzrosła

I dlatego możemy się bać. Co będzie, jeżeli Trump potraktuje poważnie swoje słowa i ograniczy pomoc dla Ukrainy? Jej prezydent Wołodymyr Zełenski wyprzedził wypadki i jako jeden z pierwszych pogratulował Trumpowi wygranej: „Doceniam zaangażowanie prezydenta Trumpa w podejściu »pokoju przez siłę« w sprawach globalnych. To jest właśnie zasada, która może praktycznie przybliżyć sprawiedliwy pokój w Ukrainie. Mam nadzieję, że wcielimy ją w życie razem”. (Na marginesie – dobry ruch, Trump może być podatny na tego rodzaju pochwały).

Zełenski trzyma fason, ale Trump to fatalna wiadomość dla Ukrainy, dla walczących o wolność i niepodległość Ukraińców i Ukrainek. A złe wieści dla Ukrainy, to także złe wieści Polski i reszty UE. Jesteśmy naczyniami połączonymi, z czego mądrzy politycy i polityczki zdają sobie sprawę.

No właśnie – Trump to także izolacjonizm Ameryki, czyli samotność Europy

I co z NATO? Czy można na nie liczyć w tej sytuacji? Zadawaliśmy sobie to pytanie wielokrotnie podczas poprzedniej kadencji Trumpa. Ale waga tego pytania wzrosła po stokroć od tego czasu.

Oczywiście, prezydent-elekt będzie utrzymywał kontakty i współpracę z innymi państwami. Ale nie w imię utrzymania równowagi, pokoju, czy poprawy życia dla mieszkańców i mieszkanek, ale w imię interesu. Jest w końcu biznesmenem, w dodatku nieuczciwym.

Wygrana Trumpa to wiatr w żagle skrajnej europejskiej prawicy, która najchętniej zamknęłaby nas w państwach narodowych, które wcale nie chcą grać do wspólnej bramki w ramach np. UE. Także w Polsce.

Hasła „(wstaw dowolny kraj) first” ożyją i nabiorą siły. Dodadzą wigoru także polskiej prawicy, PiS-owi i Konfederacji. Radość polityków prawicy w Polsce wkurza dlatego, że mamy poczucie, że to radość samobójcza i krótkotrwała. Wygrana Trumpa wkurza nie dlatego, że nie podzielamy jego poglądów (jeżeli jakieś ma), ale dlatego, że wszyscy na niej tracimy. Także PiS, nawet jeżeli jeszcze tego nie wie.

Bo nie wygrały „tradycyjne wartości”, tylko niebezpieczny i nieprzewidywalny demagog.

Czeka nas także zwrot w kwestii praw człowieka, w tym praw kobiet. W 2022 roku Sąd Najwyższy USA unieważnił wyrok Roe vs Wade (ten wyrok z 1973 roku, który umożliwił legalną aborcję w USA).

Ta decyzja Sądu Najwyższego pozwoliła władzom stanowym na kolejne ograniczenia. W sześciu stanach ratowanie zdrowia kobiety nie jest przesłanką do aborcji. Wiele organizacji, które – jak te w Polsce – pomagają Amerykankom w dostępie do aborcji, obawia się, że Trump, jak już kiedyś próbował, zakaże finansowania takich grup.

O aborcji, ale także innych „fundamentach konserwatywnej Ameryki” można przeczytać w dokumencie „Projekt 2025”, stworzonym przez Heritage Foundation, konserwatywny think tank. Nie jest oficjalnym programem nowego prezydenta, wiadomo jednak, że jego twórcy są w bliskim otoczeniu Trumpa. „Projekt 2025” zakłada także ograniczenie praw osób LGBTQ.

Donald Trump znany jest z otwarcie rasistowskich wypowiedzi. Najsłynniejsza dotyczyła jedzenia psów i kotów przez migrantów – padła podczas debaty prezydenckiej. W pierwszej swojej kadencji Trump wydał antymigracyjny dekret, który zakazywał wjazdu do kraju obywatelom wybranych krajów muzułmańskich.

Te zagrożenia dotyczą co prawda głównie USA, ale nie do końca. Odwrót od praw człowieka w takim kraju jak USA będą wpływać także na nas, na Europę, wyznaczać trend, pokazywać, jak daleko można się posunąć. Nie jesteśmy wyizolowanymi bytami narodowymi, jak prawica i populiści chcieliby nas widzieć.

Winter is coming.

;
Na zdjęciu Magdalena Chrzczonowicz
Magdalena Chrzczonowicz

Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze