0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 07.05.2025 Wrocław, Rynek, spotkanie kandydata KO w zbliżających się wyborach prezydenta RP, prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego z mieszkańcami Wrocławia. Fot. Krzysztof Zatycki / Agencja Wyborcza.pl07.05.2025 Wrocław, ...

Z perspektywy Koalicji 15 Października te wybory to naprawdę wszystko albo nic. Wygrana Rafała Trzaskowskiego dawałaby koalicji wciąż całkiem realną szansę na nowy start i odbudowę przez resztę kadencji poparcia utraconego przez jej pierwsze półtora roku. Z Trzaskowskim w Pałacu Prezydenckim rząd i tworzące go partie miałyby warunki do doprowadzenia do końca – czyli ustawowych rozwiązań – swoich kluczowych zobowiązań z okresu wyborów 15 października 2023 roku. Miałyby też szanse na stworzenie nowej, przekonującej oferty dla wyborców – i tych własnych, i tych nowych.

Przegrana Trzaskowskiego byłaby natomiast dla koalicji i jej wyborców wyrokiem. Już bowiem półtoraroczna kohabitacja z Andrzejem Dudą okazała się wystarczająco kosztowna dla partii koalicji i rządu Donalda Tuska. Kolejnych 2,5 roku w takich samych – lub gorszych warunkach – z Karolem Nawrockim jako prezydentem przyniosłoby koalicji wyłącznie dalsze straty.

Przeczytaj także:

Nawrocki, czyli horror demokratów

Scenariusz, w którym to Karol Nawrocki okazałby się zwycięzcą wyborów prezydenckich, oznaczałby de facto koniec marzeń o realnej naprawie Polski po ośmioletnim okresie rządów PiS. Nawrocki natychmiast po zaprzysiężeniu w najlepszym dla koalicji rządzącej razie wszedłby w buty Andrzeja Dudy, wetując lub odsyłając do Trybunału Przyłębskiej (a obecnie Święczkowskiego) niemal każdą ustawę przygotowaną przez koalicyjny rząd lub posłów, a następnie przyjętą przez parlament. Ta prosta jak budowa cepa taktyka stosowana przez ostatnie półtora roku przez prezydenta z PiS okazała się wręcz nadspodziewanie skuteczna.

Scenariusz, w którym to Karol Nawrocki okazałby się zwycięzcą wyborów prezydenckich, oznaczałby de facto koniec marzeń o realnej naprawie Polski po ośmioletnim okresie rządów PiS. Nawrocki natychmiast po zaprzysiężeniu w najlepszym dla koalicji rządzącej razie wszedłby w buty Andrzeja Dudy, wetując lub odsyłając do Trybunału Przyłębskiej (a obecnie Święczkowskiego) niemal każdą ustawę przygotowaną przez koalicyjny rząd lub posłów, a następnie przyjętą przez parlament. Ta prosta jak budowa cepa taktyka stosowana przez ostatnie półtora roku przez prezydenta z PiS okazała się wręcz nadspodziewanie skuteczna.

Dudzie udało się zarówno zablokować wszystkie poważniejsze próby przeprowadzenia w Polsce głębszych zmian (choć skądinąd nie było ich wiele), jak i skutecznie stłumić w politykach koalicji zapał do przygotowywania nowych inicjatyw ustawodawczych w trakcie jego kadencji. Wpływało to rzecz jasna zarówno na coraz gorsze notowania koalicyjnego rządu, jak i na nastroje wyborców partii koalicji, co ostatecznie skutkowało niższymi od zakładanych wynikami ich kandydatów w I turze wyborów prezydenckich. Koalicyjny rząd ma przy tym oczywiście niemało za uszami, jeśli chodzi swoje własne zaniechania – i tak jednak skuteczność Dudy w roli podcinacza koalicyjnych skrzydeł pozostaje niekwestionowana.

Nawrocki – a wiele wydaje się wskazywać, że w jego wykonaniu byłoby to jak najbardziej możliwe – jako prezydent mógłby też jednak okazać się dla koalicji jeszcze cięższą kulą u nogi, niż to było w wypadku Dudy.

Wystarczyłoby do tego nieograniczanie się – na czym głównie poprzestawał Duda – do roli blokera, ale przyjęcie również pozycji napastnika, w czym pomagałoby Nawrockiemu obok jego cech osobistych także to, że wciąż ma znacznie lepsze niż Duda relacje ze swym politycznym zapleczem, czyli Prawem i Sprawiedliwością.

;
Na zdjęciu Witold Głowacki
Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta, rocznik 1978. Pracowałem w "Dzienniku Polska Europa Świat" (obecnie „Dziennik Gazeta Prawna”) i w "Polsce The Times" wydawanej przez Polska Press. W „Dzienniku” prowadziłem dział opinii. W „Polsce The Times” byłem analitykiem i komentatorem procesów politycznych, wydawałem też miesięcznik „Nasza Historia”. Współprowadziłem realizowany we współpracy z amerykańską fundacją Democracy Council i Departamentem Stanu USA cykl szkoleniowy „Media kontra fake news”, w ramach którego ok 700 dziennikarzy mediów lokalnych z całej Polski zostało przeszkolonych w zakresie identyfikacji narracji dezinformacyjnych i przeciwdziałania im. Wydawnictwo Polska Press opuściłem po przejęciu koncernu przez kontrolowany przez rząd PiS państwowy koncern paliwowy Orlen. Wtedy też, w 2021 roku, wszedłem w skład zespołu OKO.press. W OKO.press kieruję działem politycznym, piszę też materiały o polityce krajowej i międzynarodowej oraz obronności. Stworzyłem i prowadziłem poświęcony wojnie w Ukrainie cykl „Sytuacja na froncie” obecnie kontynuowany przez płk Piotra Lewandowskiego.

Komentarze