Rafał Trzaskowski nie musi przepraszać Andrzeja Dudy za słowa, że w Polsce prawie milion osób straciło pracę. Sąd Apelacyjny w Warszawie w środę 24 czerwca ostatecznie oddalił żądania pełnomocnika komitetu wyborczego Dudy. Znamy orzeczenie sądu
Proces w trybie wyborczym wytoczony Rafałowi Trzaskowskiemu to pierwszy i najgłośniejszy taki proces wyborczy w tej kampanii wyborczej.
W sądowe szranki weszli dwaj najwięksi antagoniści spośród kandydatów ubiegających się o prezydencki fotel. To było też starcie dwóch największych obecnie partii. Rządzącej PiS, która wystawiła w wyborach Andrzeja Dudę, i opozycyjnej PO, która wystawiła Rafała Trzaskowskiego.
Pełnomocnik komitetu wyborczego Andrzeja Dudy składając wniosek w trybie wyborczym przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu chciał uzyskać sądowy nakaz zamieszczenia sprostowania jego słów z wiecu wyborczego na rynku we Wrocławiu. Trzaskowski 14 czerwca mówił tam m.in. o bezrobociu w Polsce. Sztabowi Dudy nie spodobało się jedno zdanie, wyrwane z szerszego kontekstu wypowiedzi Trzaskowskiego.
Chodzi o słowa „Dzisiaj w Polsce prawie milion osób straciło pracę”.
W procesie pełnomocnik komitetu wyborczego Dudy zarzucał, że Trzaskowski powiedział nieprawdę „jakoby w ostatnim czasie w Polsce prawie milion osób straciło pracę”. Czyli, że tyle osób straciło pracę z powodu epidemii, co uderza w rząd PiS.
Bo powstaje wrażenie, że za tego rządu bezrobocie lawinowo rośnie. I za to chciał sprostowania na kontach Trzaskowskiego w mediach społecznościowych i w mediach elektronicznych, które cytowały z wrocławskiego wiecu.
Prawnicy Trzaskowskiego bronili się tym, że wypowiedź dotyczyła jedynie diagnozy stanu bezrobocia i nie odnosiła się do skutków epidemii.
W poniedziałek 22 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jednak wniosek pełnomocnika komitetu wyborczego Dudy. W orzeczeniu sąd przyjął, że wypowiedź kandydata PO jest prawdziwa, choć nie precyzyjna. Sąd poddał ją analizie językowej, sprawdził też oficjalne dane o bezrobociu w Polsce.
Sąd okręgowy przypomniał, że w trakcie kampanii wyborczej kandydaci posługują się językiem wiecowym. Czyli, że mówią krótkimi i prostymi zdaniami. Używają potocznej mowy i haseł, które mają trafić do odbiorców. Dopuszczalne są hiperbole słowne, figury retoryczne, wypowiedzi przejaskrawione i prowokacyjne.
Sąd okręgowy przypomniał też, że w procesach wyborczych sąd ocenia tylko wypowiedzi o faktach w kategoriach fałsz - prawda. Nie może badać wypowiedzi ocennych, zawierających opinie.
W sprawie Trzaskowskiego sąd zauważył, że jego wypowiedź była wyrwana z szerszego kontekstu i dłuższej wypowiedzi, w czasie której mówił on o problemach rynku pracy, prawach i strajkach kobiet, łamaniu Konstytucji, edukacji, czy problemach samorządu.
Sąd przyjął, że słowa o prawie milionie osób, które straciły pracę, nie odnosiła się do osób które straciły ją teraz z powodu epidemii. Trzaskowski mówił po prostu o ludziach, którzy stracili pracę w przeszłości. Bo mówił również o 15 tys. górnikach bez pracy, czy bezrobotnych oraz o frankowiczach.
Na podstawie danych ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej sąd ponadto ustalił, że w maju 2020 roku w Polsce faktycznie było zarejestrowanych 1 mln 11 tys. 718 bezrobotnych. I to bezrobotnych miał na myśli Trzaskowski.
Ale sąd podkreślił, że osób, które straciły pracę może być więcej niż oficjalnych bezrobotnych, bo nie wszyscy muszą się rejestrować w urzędzie pracy np. szukający pracy lub osoby bez pracy w krótkim okresie.
Dlatego sąd okręgowy uznał, że wypowiedź Trzaskowskiego choć nie precyzyjna, była prawdziwa. A takie wypowiedzi są dopuszczalne na wyborczych wiecach. Pisaliśmy o tym orzeczeniu w OKO.press:
Na to orzeczenie zażalenie złożył pełnomocnik komitetu wyborczego Andrzeja Dudy. Zarzucił sądowi okręgowemu błędną interpretację wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego. Podkreślał, że liczba bezrobotnych mówi o tym, ile osób nie ma pracy, a nie ile ją straciło. Bo powody znajdowania się w rejestrze bezrobotnych są różne. To nie tylko utrata pracy.
Zaznaczał, że jako bezrobotni rejestrują się również absolwenci szkół, osoby bez świadczeń socjalnych, lub osoby, które utraciły status posiadacza nieruchomości rolnej. Kolejny zarzut komitetu Dudy to nie przyjęcie przez sąd, że wypowiedź była związana z pandemią.
Sąd Apelacyjny w Warszawie w trzy osobowym składzie w środę 24 czerwca zażalenie jednak oddalił jako „bezzasadne”. Orzekł, że rozstrzygniecie sądu pierwszej instancji co do zasady jest prawidłowe, choć przyjął inną ocenę wypowiedzi Trzaskowskiego.
Sąd apelacyjny uznał, że nie można zbadać wypowiedzi Trzaskowskiego w kategorii fałsz - prawda i stwierdzić czy była prawdziwa lub nie. Bo jest ona niedookreślona i wieloznaczna.
Przede wszystkim sąd apelacyjny przyjął, że nie da się ustalić do jakiego okresu odnoszą się słowa o prawie milionie osób, które straciły pracę. Czy do teraz, czy do nieokreślonej przeszłości.
Komitet Dudy przekonywał, że odnosi się ona do „ostatniego czasu”, czyli do okresu epidemii lub I półrocza 2020 roku lub czasu prezydentury Andrzeja Dudy. Podkreślał też, że w tym okresie milion Polaków nie stracił pracy.
Ale sąd apelacyjny uznał, że zwrot „dzisiaj w Polsce prawie milion osób straciło pracę” jest niedookreślony. Zresztą sam pełnomocnik wyborczy Dudy nie wskazał konkretnie o jaki okres chodzi, tylko podał trzy możliwe interpretacje tej wypowiedzi.
Dlatego sąd orzekł, że Trzaskowski mówiąc o ludziach tracących pracę odnosił się do bliżej nie określonej przeszłości, a nie do „dziś”.
Ponadto sąd apelacyjny zauważył, że dla weryfikacji wypowiedzi Trzaskowskiego nie można posłużyć się danymi o bezrobociu co zrobił sąd okręgowy, który założył, że Trzaskowski miał na myśli ludzi bezrobotnych.
Sąd apelacyjny przyznał rację pełnomocnikowi komitetu wyborczego Dudy, że nie każdy bezrobotny musiał stracić pracę. Ale sąd apelacyjny zauważył też, że nie każda osoba, która straciła pracę musi być zarejestrowana jako bezrobotny. Co oznacza, że osób bez pracy i tracących pracę może być więcej niż milion.
Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Sąd apelacyjny podkreślił jednak, że wypowiedź Trzaskowskiego ma charakter wiecowy i nie ma charakteru prawniczego, czyli nie musi być precyzyjna. I jest wieloznaczna. Nie dotyczy tylko bezrobotnych, ale wszystkich tracących pracę.
A skoro wypowiedź Trzaskowskiego jest interpretacyjna - sam komitet Dudy zinterpretował ją po swojemu - niedookreślona, niejednoznaczna, to sąd w trybie wyborczym nie może ocenić jej w kategoriach prawda - fałsz. Czyli nie może ustalić, czy była prawdziwa. Dlatego sąd apelacyjny oddalił zażalenie pełnomocnika komitetu wyborczego Andrzeja Dudy.
Niezależnie od tego sąd apelacyjny zauważył, że pełnomocnik chciał, by Trzaskowski sprostował swoje nieprawdziwe słowa o tym „jakoby w ostatnim czasie w Polsce prawie milion osób straciło pracę”.
Sąd apelacyjny zauważył, że takie żądanie jest niezasadne, bo treść sprostowania odnosi się nie do słów Trzaskowskiego, ale ich interpretacji przez pełnomocnika komitetu wyborczego Dudy. I z tego powodu sąd apelacyjny też oddalił zażalenie.
Orzeczenie jest ostateczne. I na pewno będzie teraz wykorzystywane w kampanii Rafała Trzaskowskiego. Sam kandydat na kolejnych wiecach wypowiadał się już precyzyjniej mówiąc o milionie bezrobotnych.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze