Donald Trump ponownie stanął przed sądem i usłyszał zarzuty kryminalne. Tym razem chodzi o jego współudział w zamieszkach na Kapitolu w styczniu 2021 roku. Łącznie grozi mu kilkaset lat więzienia. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by startował w przyszłorocznych wyborach
W czwartek 3 sierpnia 2023, gdy w Polsce zbliżała się północ, były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump usłyszał w sądzie w Waszyngtonie cztery zarzuty federalne. O co były prezydent jest oskarżony? Na 45 stronach aktu oskarżenia znajdziemy cztery zarzuty:
Odnoszą się one do czasu między ostatnimi wyborami w listopadzie 2020 roku a oddaniem władzy pod koniec stycznia 2021 roku. 6 stycznia 2021 zwolennicy Trumpa manifestowali w Waszyngtonie poparcie dla niego po przegranych wyborach. Trump przemawiał do obecnych na wiecu, a niedługo potem część tłumu zaatakowała budynek Kapitolu. W wyniku ataku zginęło pięć osób. Ponad tysiącu osób postawiono zarzuty.
Trump próbował utrzymać się u władzy, kwestionując wyniki wyborów. Zdaniem specjalnego prokuratora Jacka Smitha – robił to, poważnie łamiąc amerykańskie prawo. Co ciekawe, czwarty z tych zarzutów odnosi się do prawa z XIX wieku, które powstało, by bronić praw wyborczych osób czarnoskórych. Na jego podstawie przed sądem stawiano przede wszystkim członków rasistowskiego Klu Klux Klanu.
To trzecia sprawa, w której byłemu prezydentowi postawiono zarzuty, i pierwszy taki przypadek w historii, by byłemu prezydentowi stawiano zarzuty kryminalne.
Pierwsza sprawa dotyczy pieniędzy wręczonych byłej aktorce filmów pornograficznych w zamian za milczenie o kontaktach seksualnych z Trumpem. Druga dotyczy nieuprawnionego przechowywania tajnych dokumentów. O pierwszej sprawie możecie dokładnie przeczytać w tekście Agaty Szczęśniak:
Drugie oskarżenie na łamach OKO.press opisywali Łukasz Pawłowski i Piotr Tarczyński:
Łącznie ciąży na nim kilkadziesiąt zarzutów, a łączny wymiar kary może sięgnąć nawet kilkuset lat.
Nie powstrzymuje go to jednak przed marzeniami o powrocie do gabinetu owalnego w przyszłym roku. A jego zwolennicy nic sobie z zarzutów nie robią. Zespół Trumpa zamierza walczyć w swoim stylu, każdy ruch sądu oceniają jako atak na niego. A były prezydent nie przyznał się do stawianych zarzutów.
Trump twierdzi, że jedyny spisek, jaki istnieje to ten zawiązany przeciwko niemu.
„To prześladowanie osoby, która zdecydowanie prowadzi w sondażach wśród republikanów i zdecydowanie prowadzi z Joe Bidenem. Nie mogą mnie pokonać, więc mnie prześladują”
– przekazał mediom w czwartek.
Jego zespół prawny był jeszcze ostrzejszy. Sam proces i atmosferę wokół niego porównali do „nazistowskich Niemiec w latach 30. XX wieku, byłego Związku Radzieckiego i innych autorytarnych, dyktatorskich reżimów”.
Przedstawienie zarzutów rozpoczęło się o godzinie 16:00 czasu lokalnego w Waszyngtonie. Jak opisuje w „New York Times” Glen Thrush, Trump podczas rozprawy zachowywał się spokojnie. Na sali sądowej wystąpił w swoim charakterystycznym czerwonym krawacie, wchodząc, nie przywitał się z nikim. Unikał kontaktu wzrokowego z odpowiedzialnym za sprawę prokuratorem specjalnym Jackiem Smithem, którego spotkał osobiście dopiero drugi raz. Gdy wypowiadał się dla mediów przed rozprawą, nazwał Smitha „obłąkanym”.
Smith, odkąd został prokuratorem specjalnym w sprawie Trumpa w listopadzie 2022 roku, nie pracował w świetle kamer, nie wypowiadał się publicznie. W czwartek w Waszyngtonie pierwszy raz występował przed publicznością.
„Te zarzuty zostały przegłosowane przez wielką ławę przysięgłych obywateli południowego dystryktu Florydy. Zapraszam wszystkich do pełnego przeczytania ich, by zrozumieć powagę zarzucanych przestępstw. Mężczyźni i kobiety w społeczności wywiadowczej Stanów Zjednoczonych i siłach zbrojnych poświęcają życie, by chronić nasz kraj i nasz naród, a prawa, które chronią informacje o obronie narodowej, służą bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych i muszą być egzekwowane” – przekonywał Smith.
Obrona zamierza odsuwać rozpoczęcie procesu najdalej, jak się da. Z trzech przedstawionych im możliwych dat pierwszego przesłuchania wybrali najdalsze możliwe, czyli 28 sierpnia. W ten sposób Trump mógłby bez problemu wziąć udział w pierwszej debacie republikańskich pretendentów na kandydata w wyborach prezydenckich. Ta jest zaplanowana na 23 sierpnia. Na razie Trump jest wielkim faworytem do przeciwstawienia się Joe Bidenowi w przyszłym roku. W sondażach na republikańskiego kandydata nie ma godnego rywala, gubernatora Florydy Rona DeSantisa wyprzedza o ponad 30 punktów procentowych.
Jego pozycja w partii jest silna. Politycy, którzy w styczniu 2021 roku widzieli w Trumpie przegranego, od którego należy się odciąć i go potępić, dziś chętnie go wspierają. Przykładem jest choćby ówczesny szef republikańskiej mniejszości w Senacie Kevin McCarthy. Dwa i pół roku temu mówił, że to Trump jest odpowiedzialny za rozruchy i mógł je zatrzymać. Dziś akty oskarżenia nazywa atakiem na najpoważniejszego kandydata republikańskiego w wyborach prezydenckich. Senator Lindsey Graham nie ma problemu, by w telewizji na żywo nazwać oskarżenia „szalonym gównem” (crazy crap).
Akty oskarżenia najpewniej nie zagrożą kampanii Trumpa. Jak widać, jego popularność wśród republikańskich wyborców nie słabnie, a on sam mobilizuje w ten sposób swoich wyborców wokół siebie. W dniu jego wizyty w sądzie napisał na Truth Social, medium społecznościowym, które sam założył, że „potrzebuje jeszcze jednego aktu oskarżenia, żeby zapewnić sobie wybór [na prezydenta]”. Poprzednie akty oskarżenia oznaczały wzrost wpłat zwolenników na jego kampanię.
Trump twierdzi, że jest prześladowany, bo wygrywa w sondażach z Bidenem, ale to nieprawda. W większości przeprowadzanych w ostatnich miesiącach w całym kraju sondaży, w których pyta się o Bidena i Trumpa, więcej wskazań otrzymuje obecny prezydent. To w żaden sposób nie oznacza jednak, że Trump nie ma z Bidenem szans. Przypomnijmy: amerykański system wyborczy opiera się na głosach elektorskich przypisanych do poszczególnych stanów. Zwycięzca w danym stanie zbiera wszystkie głosy elektorskie. To oznacza, że można zdobyć mniej głosów w skali całego kraju, ale wygrać wybory i zostać prezydentem.
W ostatnich dwóch wyborach prezydenckich ten system silnie promował Republikanów. W 2016 roku Hillary Clinton zdobyła prawie trzy miliony głosów więcej, co przełożyło się na ponad dwa punkty procentowe przewagi. Nie wystarczyło to do wygranej. Joe Biden wygrał cztery lata później, bo wygrał sporą przewagą siedmiu milionów głosów i 4,5 punktu procentowego.
Trump i jego otoczenie z pewnością zdają sobie z tego sprawę. Jeśli uda mu się zdobyć republikańską nominację, wyścig wyborczy może być bardzo zacięty i do końca trudno będzie przewidzieć, jaki będzie wynik. Nie istnieje żadne prawo, które zabraniałoby oskarżonemu brać udział w wyborach.
Teraz czas na część przedprocesową. Sędzią będzie Tanya S. Chutkan. Procesy Trumpa mogą być dla Ameryki bezprecedensowe. W 1920 roku socjalistyczny kandydat Eugene Debs prowadził kampanię wyborczą z więzienia, otrzymał nieco ponad 3 proc. głosów. Trump na razie za kratki nie trafia, zobowiązał się, że nie złamie prawa i będzie stawiał się w sądzie na wezwanie. Ale nawet w wypadku skazania, Trump może kandydować z więzienia tak jak Debs ponad 100 lat temu.
Wygrana w takich warunkach to wydarzenie bez precedensu, wszystko musiałoby się odbywać na bazie świeżych interpretacji prawnych. Ale najpewniej w takich okolicznościach Trump mógłby ułaskawić sam siebie i z więzienia wyjść. Co ciekawe, w przypadku skazania Trump nie mógłby oddać na siebie głosu, bo jest zarejestrowany jako wyborca na Florydzie, a tam skazani mogą głosować, dopiero gdy odbędą pełną karę i zapłacą wszystkie kary.
Mało kto jednak spodziewa się dziś, że Trump zostanie skazany przed wyborami. Każdy z trzech procesów z pewnością potrwa długo, a obrona będzie je przeciągać tak, jak to tylko możliwe.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze