0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

Tym razem będzie o bezpiecznych zakupach, o tym, czy szczepionka na gruźlicę chroni przed zachorowaniem i o drobnym, ale uciążliwym szczególe kwarantanny – kto powinien wyrzucić nam śmieci? Będzie też o autorskim sposobie autorki tekstu na niedotykanie w sklepie spożywczym niczego, czego mógł dotykać ktoś inny (nie, nie chodzi o kupowanie online ani o radykalny post).

1. „Jak bezpiecznie zrobić zakupy w sklepie? I co potem z zakupionymi produktami? Przecież mógł ich dotykać ktoś zarażony

Wprowadzone 1 kwietnia obostrzenia w sklepach spożywczych i na targach – w sklepie tylko trzy osoby na kasę, wejście tylko w rękawiczkach albo po dezynfekcji rąk, bezpieczna odległość w kolejce – spowodowały niepokój u przedstawicieli branży spożywczej i klientów. Ci pierwsi obawiają się, że nie będą w stanie sprostać tym wymaganiom, drudzy – że będą stali na zewnątrz w kilometrowych kolejkach.

Przeczytaj także:

To wszystko ma na celu zminimalizowanie ryzyka zarażenia się od drugiej osoby – w sklepach wciąż przeciskamy się pomiędzy regałami, z trudem się wymijamy z wielkimi wózkami. Tak naprawdę jednak najbardziej narażeni na zarażenie są pracownicy sklepów, którzy od rana do nocy mają kontakt z bardzo dużą ilością ludzi. W Polsce nie mamy takich danych, ale na przykład w Stanach Zjednoczonych zaraziło się już co najmniej kilku pracowników dużych sklepów.

Jeśli już jednak zrobimy zakupy w sposób bezpieczny – z dala od innych ludzi, w rękawiczkach itp., co potem z tymi zakupionymi produktami w domu?

Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) informuje, że nie ma dowodów na to, iż żywność może być źródłem lub pośrednim ogniwem transmisji wirusa SARS COV-2. Ale ktoś zakażony mógł dotykać kupionego przez nas produktu i zostawić na nim groźny patogen.

W mediach społecznościowych ludzie wymieniają się pomysłami – jedni trzymają jedzenie przez dwie doby na balkonie, inni przelewają gorącą wodą (ale nie każde warzywo czy owoc dobrze to zniesie). Nie spotkałam się na szczęście z opinią, żeby spryskiwać produkty alkoholem (chociaż brzoskwinia na przykład bardzo lubi prosecco).

Eksperci różnią się w opiniach, i nic dziwnego, bo nikt na razie nie wie, ile osób – i czy w ogóle – zaraża się poprzez dotykanie jedzenia. Na przykład wirolożka z Columbia University Angela Rasmussen mówi, że wystarczy tylko umyć ręce, jeśli dotykało się opakowania produktu. Ale już prof. Sally Bloomfield z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej radzi, żeby:

  • myć ręce przed i po zakupach;
  • nie dotykać twarzy, jeśli dotykało się rączek wózków, koszyków czy opakowań;
  • płacić zbliżeniowo;
  • produkty w opakowaniach zostawić na 72 godziny albo przetrzeć wybielaczem (ale rozcieńczonym!), a niezapakowane umyć pod bieżącą wodą i zostawić do osuszenia.

Główny Inspektor Sanitarny podrzuca jeszcze pomysł, co można zrobić z pieczywem sprzedawanym luzem – wsadzić na dwie minuty do piekarnika nagrzanego do temperatury 180-200 stopni Celsjusza. Powinno to wykończyć wirusa, który choć odporny, więcej niż 60-70 stopni nie wytrzyma.

Autorce tego tekstu udało się wymyślić osobisty patent na hipotetycznego koronawirusa w spożywczaku – na prawą rękę wkładam rękawiczkę i nią trzymam koszyk, biorę towary z półek, wykładam na taśmę i pakuję do wielorazowych siatek. Lewą trzymam siatki i płacę zbliżeniowo telefonem. Wymaga to trochę ekwilibrystyki, ale przynajmniej mam nadzieję, że poprawia korelację prawej i lewej półkuli mózgowej.

Niestety przy nowych regulacjach być może nie uda się już przemknąć do sklepu z rękawiczką tylko na jednej dłoni. Są jednak konsumenci, którzy do kwestii bezpieczeństwa w sklepie podchodzą o wiele poważniej.

2. „Kto ma mi wyrzucać śmieci w kwarantannie?”

Główny Inspektor Sanitarny w odpowiedzi na pismo z ministerstwa klimatu poinformował, że odpady z kwarantanny traktowane są jak zwykłe odpady komunalne. To oznacza, że mogą trafić do normalnego śmietnika. To niby błahy, a jednak całkiem poważny problem, bo przecież nie można wyjść z mieszkania.

Moi sąsiedzi z bliźniaka nie mieli tego kłopotu, bo mogli wychodzić do swojego ogrodu i do kosza na śmieci. Ale w domu wielorodzinnym to niewykonalne. Juliusz i jego rodzina przez jakiś czas trzymali śmieci na balkonie, ale nie da się zbierać w ten sposób coraz gorzej pachnących odpadków. – W końcu wyrzucili je przyjaciele – mówi.

Dorota, w kwarantannie po powrocie z zagranicy, postanowiła drążyć temat. „Policjanci odwiedzali mnie codziennie, raz nawet byli dwa razy, i pytali, czy nie trzeba mi zrobić zakupów, wynieść śmieci. To była taka stała formułka. Wszystko zanotowali i jakiś czas później zadzwoniła do mnie pani z MOPS. Pytała, czy coś potrzeba, może pomoc psychologiczna? Zapytałam o te śmieci. No nie wiem, może ktoś z sąsiadów, mówi pani. Ale czy to jest bezpieczne, pytam. Sanepid mówi, że można, tylko żeby nie segregować. Pewnie chodzi o to, żeby nie narażać pracowników sortowni" – opowiada Dorota.

Praktycznie postąpili sąsiedzi Magdy, którzy wystawili na korytarz swoje śmieci z karteczką: „Jesteśmy w kwarantannie, prosimy o wyrzucenie".

Po pewnym czasie jakaś niewidzialna ręka śmieci zabrała. Może rzeczywiście jest to najbardziej rozsądne rozwiązanie – można je wynieść sąsiadom, trzymając worki w rękawiczkach, żeby było bezpieczniej. Ale oczywiście przyjaciele też są mile widziani, nawet jeśli tylko pod drzwiami.

3. „Czy szczepienie przeciw gruźlicy chroni przed koronawirusem?”

Na pierwszy rzut oka wygląda to na kolejną sensacyjną wiadomość, która ma nam przynieść chociaż trochę nadziei w tych ciężkich dniach. A jednak – jak donosi „Science” – naukowcy z czterech krajów rozpoczynają właśnie próby kliniczne, mające przynieść odpowiedź na to pytanie.

W Holandii weźmie w nich udział tysiąc osób spośród personelu medycznego (jako grupy szczególnie narażonej na zakażenie). Połowa z nich dostanie starą wypróbowaną szczepionkę przeciwgruźliczą BCG (czyli bacillus Calmette-Guérin, od nazwisk lekarzy, którzy opracowali ją na początku XX wieku), a połowa placebo.

Skąd pomysł, że BCG może pomagać w zwalczaniu infekcji SARS-CoV-2? W związku z tą szczepionką już wiele lat temu wysunięto hipotezę, iż wspomaga system immunologiczny w walce z innymi niż gruźlica infekcjami. Pisali o tym jako pierwsi duńscy uczeni Peter Aaby i Christine Stabell Benn, pracujący w Gwinei Bissau. Ich zdaniem zapobiega ona jednej trzeciej infekcji. Do tej pory nie przeprowadzono jednak wystarczającej ilości prób klinicznych, by to potwierdzić.

Tymczasem prof. Mihai Netea z Uniwersytetu Radboud w Nijmegen wraz z zespołem odkrył, że BCG stymuluje nie tylko limfocyty T i B, wyspecjalizowane w odparciu ataku konkretnego patogenu, ale też inne komórki układu odpornościowego, odpowiedzialne za „generalną” odpowiedź na taki atak.

Holenderscy naukowcy nazwali ten fenomen „wyuczoną odpornością” i rozpoczęli testowanie swojego odkrycia na greckich seniorach jeszcze przed pandemią koronawirusa.

Swoje próby kliniczne z BCG zapowiadają również naukowcy australijscy i niemieccy z Instytutu Maxa Plancka w Berlinie –pisze „Science".

Za to badacze z New York Institute of Technology prześledzili korelację pomiędzy powszechnymi szczepieniami na gruźlicę, a intensywnością zachorowań i zgonów na COVID-19. Dla Polaków takie szczepienie to oczywista oczywistość, tym czasem wiele krajów wraz z wykorzenianiem gruźlicy zaczęło ją eliminować z programu powszechnych szczepień, a inne kraje, jak USA, uznają ją za niezbyt skuteczną.

Na tym wykresie widać, jaka jest sytuacja w państwach, które nie szczepią BCG:

Według nowojorskich badaczy kraje szczepiące dawniej obowiązkowo na gruźlicę mają średnio 0,78 zgonów na milion mieszkańców, a te, które nigdy nie szczepiły – 16,39 zgonów na milion. To oczywiście tylko korelacja, a nie udowodnienie związku przyczynowo-skutkowego.

W mediach społecznościowych pojawiają się porównania z Niemiec, gdzie w dawnej NRD jest o wiele mniej przypadków SARS-CoV-2 niż w dawnym RFN.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że do Niemiec epidemia przyszła z zachodu i z południa i że zachodni Niemcy są zamożniejsi, a przez to bardziej mobilni.

Ciekawy jest też przypadek Szwecji, która jako pierwsza w Europie, w 1975 roku zrezygnowała z obowiązkowych szczepień noworodków BCG. Tam zgonów jest 37 na milion. To wciąż bardzo mało w porównaniu z Włochami (243), Belgią (111), czy Holandią (96) – ale też nieszczepione osoby są wciąż dosyć młode.

Postscriptum od prof. Jędrzejczaka

Profesor Wiesław Jędrzejczak, wybitny polski hematolog i transplantolog, radzi:

„Należy się przygotować na miesiące albo niepewności (jeśli ktoś jeszcze się nie zaraził) albo pewności (jeśli już się zaraził). Oprócz zmiany zachowania (unikanie kontaktów, maseczka, rękawiczki i mycie rąk), nadal warto się zaszczepić przeciwko grypie (jeśli ktoś się nie zaszczepił – objawy są podobne, w razie ich wystąpienia będzie łatwiejsza diagnostyka różnicowa), a celowe jest zaszczepienie się przeciwko pneumokokom (Prevenar 13) i Haemophilus influenzae (Infanrix), gdyż w razie wirusowego zapalenia płuc grozi dodatkowa infekcja bakteryjna w tej okolicy, która może bardzo pogorszyć sytuację i zadecydować o życiu. Rozwój odporności po szczepieniu zajmuje około 3 tygodnie, więc warto się pospieszyć. Szczepienia mogą być tego samego dnia, tylko w inne miejsca.

Może je wykonać lekarz rodzinny. Szczepionki nie są refundowane (z wyjątkiem częściowo grypy), natomiast jedyna szczepionka przeciwko Haemophilus influenzae (przy okazji przeciwko kilku innym drobnoustrojom - Infanrix) jest szczepionką dla dzieci. To nie ma znaczenia, ale czasami zgłaszane mi są problemy z podawaniem osobom dorosłym – nie ma tu różnicy w porównaniu do dzieci.

;
Na zdjęciu Miłada Jędrysik
Miłada Jędrysik

Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".

Komentarze