Gdy manipulacja, fałszywe wiadomości i teorie spiskowe są na porządku dziennym, edukacja odgrywa kluczową rolę w budowaniu odporności na dezinformację. Rozmawiamy z trójką ekspertów o tym, jak szkoła może rozwijać umiejętność odpowiedzialnego korzystania z mediów
Mało które wydarzenie z równą skutecznością pokazało ogrom dezinformacji w sieci, co niedawne wtargnięcie rosyjskich dronów w polską przestrzeń polityczną. W mediach społecznościowych trudno było znaleźć jakikolwiek post o większych zasięgach, pod którym nie snuto by teorii na temat ukraińskiej prowokacji, mającej wciągnąć Polskę w wojnę. Według badań fundacji Res Futura niemal 40% komentarzy obarczało winą za atak właśnie Ukrainę.
To dziś codzienność funkcjonowania w sieci. Fałszywe wiadomości, obrazy i wideo generowane przez sztuczną inteligencję czy wypowiedzi wyciągnięte z kontekstu są dziś nieodłącznym elementem medialnego krajobrazu. Podsycają podziały społeczne, nadwyrężają zaufanie do publicznych instytucji oraz prowadzą do politycznej radykalizacji – nic więc dziwnego, że rządy na całym świecie szukają rozwiązań, które mają im przeciwdziałać.
Edukacja przeciwko dezinformacji to jednak złożona kwestia. O ile bowiem raczej mało znalazłoby się osób, które podważyłyby jej znaczenie per se, to osiągnięcie konsensusu w sprawie jej formuły wydaje się misją niemożliwą. Trudno sobie wyobrazić wykorzystanie w salach lekcyjnych prawdziwych przykładów dezinformacji w tematach takich jak szczepionki, migracje czy zmiany klimatu bez ostrego sprzeciwu ze strony nie tylko niektórych rodziców, ale i dużych ugrupowań politycznych. Ponadto sami nauczyciele także nie są odporni na powielanie fałszywych wiadomości – mówię to z osobistego doświadczenia – a program nauczania może mieć problem z nadążaniem za nieustannie rozwijającą się technologią.
Przeciwdziałanie dezinformacji poprzez edukację nie jest jednak niewykonalne. Udowadnia to przykład Finlandii. O fińskim systemie powstało w ubiegłych latach wiele badań i artykułów, twierdzących, że skandynawski kraj wygrywa wojnę z fałszywymi wiadomościami. Na jego sukces wskazuje także fakt, że państwo to od lat przoduje w rankingach umiejętności korzystania z mediów, przygotowywanych przez Instytut Otwartego Społeczeństwa w Bułgarii. O tym, jak system szkolny przygotowuje uczniów do funkcjonowania w rzeczywistości pełnej dezinformacji, rozmawiałem z drem Leo Pekkalą – zastępcą dyrektora Narodowego Instytutu Audiowizualnego, agencji rządowej odpowiedzialnej za promowanie edukacji medialnej w Finlandii.
Jakub Mirowski: Edukacja przeciwko dezinformacji pojawiła się w fińskich szkołach w 2014 roku. W tym samym roku Rosja rozpoczęła wojnę z Ukrainą. Trudno nie ulec wrażeniu, że agresja tego kraju, z którym Finlandia dzieli przecież ponad tysiąc kilometrów granicy, i jego zaangażowanie w szerzenie dezinformacji poza swoimi granicami były głównym motywatorem tej decyzji.
Magister filologii tureckiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, niezależny dziennikarz, którego artykuły ukazywały się m.in. na łamach OKO.Press, Nowej Europy Wschodniej, Balkan Insight czy Krytyki Politycznej. Zainteresowany przede wszystkim wpływem globalnych zmian klimatycznych na najbardziej zagrożone społeczności, w tym uchodźców i mniejszości, a także rozwojem i ewolucją skrajnie prawicowych ruchów i ideologii.
Magister filologii tureckiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, niezależny dziennikarz, którego artykuły ukazywały się m.in. na łamach OKO.Press, Nowej Europy Wschodniej, Balkan Insight czy Krytyki Politycznej. Zainteresowany przede wszystkim wpływem globalnych zmian klimatycznych na najbardziej zagrożone społeczności, w tym uchodźców i mniejszości, a także rozwojem i ewolucją skrajnie prawicowych ruchów i ideologii.
Komentarze