0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Aleksandra Perzyńska dla OKO.prAleksandra Perzyńska...

Rozmawiamy z Zijadem [imię zmienione ze względu na bezpieczeństwo rodziny]. Ma około 30 lat, jest syryjskim Kurdem. Przyjechał pod strefę stanu wyjątkowego ratować rodziców, którzy już kilkanaście dni uwięzieni są po białoruskiej stronie, pod zasiekami. Chciał przerzucić im jedzenie, ale Straż Graniczna nie przepuściła go do strefy.

Jest zdesperowany, błaga o pomoc dla rodziców.

Na miejscu wspiera go Magdalena Łuczak, aktywistka Grupy Granica.

"Zijad szuka pomocy mediów, by nagłośnić sprawę. Jedziemy w trójkę: dwie osoby filmujące i ja. Po drodze kontaktujemy się z redakcją OKO.press, czy może ktoś z dziennikarzy jest na miejscu lub może dojechać. Niestety. Uzgadniamy, że nagramy materiał, zbierzemy informacje. Hanna Szukalska wysyła nam pytania, które warto zadać" – opowiada Aleksandra Perzyńska, współpracująca z OKO.press fotografka.

I właśnie tak pracujemy, zdalnie. Ona na miejscu zadaje pytania, a my jesteśmy z nią, aktywistką Granicy i Zijadem na łączach.

Zijad na co dzień mieszka w Austrii, gdzie dostał azyl. Opuścił Syrię około 10 lat temu. Mówi nam, że w wojsku, pełniąc obowiązkową służbę, spędził ponad dwa lata. Po jej odbyciu, gdy rozpoczęły się walki, dostał powołanie do armii. Pomyślał, że to nie jest jego wojna, że nie chce w niej walczyć. Dostał się do Turcji. Po pięciu miesiącach uciekł do Bułgarii. Podczas prób ucieczki był trzy razy aresztowany przez tureckie służby. Udało mu się za czwartym razem.

Po trzech tygodniach w Bułgarii przeszedł do Rumunii, a potem na Węgry i do Austrii. Tam poprosił o azyl. Nie dostał stałego prawa pobytu, a roczny. Przedłuża go co rok. Pracuje. Rozpoczął procedurę ubiegania się o austriackie obywatelstwo.

"Wysoki, miły, podaje rękę, uśmiechając się. Dziękuje, że przyjechaliśmy. I tylko cały czas ma przeraźliwie smutne oczy" – tak opisuje go Perzyńska.
26.10.2021. Rozmowa z Kurdem z Syrii, uchodźcą z azylem w Austrii. Jego rodzice
Zdjęcie: Aleksandra Perzyńska dla OKO.press

OKO.press: Mówisz, że twoi rodzice są pod zasiekami od białoruskiej strony. Jak się z nimi kontaktujesz?

Zijad: Odzywają się do mnie, gdy złapią sygnał. Sam nie mogę zadzwonić, muszę czekać. Rozmawiam z nimi głównie przez smsy – unikają rozmowy przez telefon. Boję się, że źle z nimi, ale chcą to przede mną ukryć, żeby mnie nie martwić. Z mamą rozmawiałem dziś rano (29 października). Kazałem jej przysiąc, że powie mi prawdę i wtedy zapytałem, jak się czuje i w jakiej są sytuacji. Powiedziała mi, że ponad 10 dni nic nie jadła.

Gdy wyruszała z Mińska 16 października, powiedziano jej, żeby miała jedzenie na jeden, dwa dni. Jest uwięziona na granicy od 17 października.

Gdzie są w tym momencie?

Są pod zasiekami. Dostałem informację, że w tym miejscu jest 300 osób. Pilnują ich białoruscy pogranicznicy, z drugiej strony – polskie służby. Są uwięzieni.

Od kiedy tam są?

Moi rodzice już ponad 10 dni, ale są tam osoby, które w tym miejscu są już od ponad trzech tygodni.

W jakim są stanie fizycznym i psychicznym?

Bardzo ciężkim. Od ponad tygodnia nie mają świeżej wody, jedzenia. Wielu z nich potrzebuje pomocy medycznej. Jest tam nastoletni chłopak, który wymiotuje krwią. Nie wiedzą, co mu jest i jak mu pomóc. Moja matka ma złamaną nogę.

Jak ją złamała?

Próbowała przejść przez płot. Polska Straż Graniczna starała się ich wystraszyć, krzycząc, że nie pozwolą przejść. Moja mama się wystraszyła, skoczyła i złamała nogę. I tak siedzi tam od kilku dni z tą złamaną nogą.

Nie dostała pomocy medycznej?

Nie jestem pewien. Dostałem tylko informację o tym, że jest w polskim szpitalu, wtedy błyskawicznie przyjechałem z Austrii. Nie potrafię tego zweryfikować, bo gdy dojechałem, już jej tam nie było. Nie jestem nawet pewien, czy rzeczywiście tam trafiła. Mnie powiedziała, że ma złamaną nogę i nikt jej z tym nie pomógł.

Przeczytaj także:

Czyli twoi rodzice byli już wypychani?

Trzykrotnie.

Jak zachowują się pogranicznicy białoruscy i polscy?

Trzymają ludzi w potrzasku. To wygląda jak jakaś gra pomiędzy służbami – polskie nie pozwalają nikomu przejść, straszą ich, białoruskie – nie pozwalają się cofnąć. Są agresywni.

Kto jeszcze jest w tym miejscu?

Ludzie w różnym wieku: są bardzo malutkie dzieci, są kilkuletnie, nastolatki, są dorośli i osoby starsze. Moi rodzice są starzy. A takich punktów po tamtej stronie jest wiele.

26.10.2021. Rozmowa z Kurdem z Syrii, uchodźcą z azylem w Austrii. Jego rodzice
Zdjęcie: Aleksandra Perzyńska dla OKO.press

Dziś przekazałeś nam nagrania, na których widać zmarłe osoby.

Tak. Nie jestem pewien czy to trzy, czy pięć osób. Leżą wśród drzew.

Czy twoi rodzice wiedzieli, jak to niebezpieczne?

Wiedzieli, że to nie będzie łatwe, ale nie do tego stopnia. Nie mieli pojęcia, że mogą stanąć w obliczu śmierci. Wszyscy wiedzą, że jeśli wybierasz się w tego rodzaju drogę, to będzie trudno, ale nie do tego stopnia.

Co dokładnie im powiedziano, zanim wyjechali?

Powiedzieli im, że polecą do Mińska. Kilka dni spędzą tam w hotelu. Wtedy przyślą taksówkę, która zawiezie ich na granicę. Potem trzeba iść kilka godzin, może jedną czy dwie i że nie jest to takie trudne.

Nic o wędrówce przez las?

Oczywiście, że mówiono o lesie. Ale nie informowano, że będzie to tak niebezpieczne. Nie wspominano o szczuciu psami, o drutach żyletkowych, o tym, jak białoruscy pogranicznicy traktują ludzi. Oni tego nie wiedzieli. Miał to być około dwugodzinny spacer przez las.

Czemu twoja rodzina chciała opuścić swój kraj?

Nie widziałem rodziców przez 12 lat. Pochodzę z Syrii, nie trzeba tłumaczyć, co się dzieje w Syrii. Moi rodzice są starzy, nie miało już dla nich znaczenia czy zostaną zabici, ale chcieli resztę życia spędzić ze swoimi dziećmi, które wyjechały z ojczyzny.

Czy chciałbyś coś powiedzieć Polkom i Polakom?

Bez względu na to ile muszą czekać, nie powinni być w takiej sytuacji. Coś trzeba zrobić.

Tam umarło już kilka osób. Moi rodzice od dawna niczego nie jedli. Proszę, zróbcie coś.

Wiemy, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej. Wiemy, że macie własne prawa, ale są także prawa człowieka. Prosimy o uszanowanie ich. Proszę Czerwony Krzyż – pomóżcie tym ludziom, chociaż zapewnijcie im pomoc lekarską.

Nie potrzebujemy niczego od polskiego rządu. Chcemy tylko być wolni. Sami się sobą zaopiekujemy, będziemy pracować. Nie chcemy żadnych zasiłków.

26.10.2021. Rozmowa z Kurdem z Syrii, uchodźcą z azylem w Austrii. Jego rodzice
Zdjęcie: Aleksandra Perzyńska dla OKO.press
;
Na zdjęciu Hanna Szukalska
Hanna Szukalska

Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.

Komentarze